konto usunięte
Temat: Reakcja ciała
Słuchajcie. Być może mój wątek jest trochę nietypowy, bo byłam wcześniej u psychologa, miałam kikumiesięczną terapię, więc nie zpytam was czy zacząć terapię. Przerwałam, bo czułam, że jej już nie potrzebuję oraz wkrótce wyjeżdzam z kraju na dłużej, pani terapeutka była sceptyczna czy w związku z tym jest sens iść dalej.Latem miałam krótką historię z kimś, kto bardzo mi się podobał kilka mies. wcześniej. Okazało się, już po 2 spotkaniach, że był żonaty (w separacji), co przede mną przed ponad rok znajomości jako przyjaciele zataił, oraz nie chciał się angażować. Czyli szukał seksu tylko. Podjęłam decyzję urwania kontaktu, co też uczyniłam. Nigdy więcej się do niego nei odezwałam.
Przeżyłam, pogodziłam się z tym. Później spotykałam się jeszcze krótko z dwoma mężczyznami i starałam się, ale nie wyszło. Nie mam z tym problemu, tak miało być.
Ten facet później nie dawał mi dosyć długo o sobie zapomnieć, dodawał na facebookach, pojawiał się, zawsze z jakimiś dziewczynami w miescu gdzie doskonale wiedział, że często przebywam. Zachowywał się, jednym słowem bez klasy - bo wiedział doskonale, że mi się podobał. Olewałam go całkowicie, rozpoczęłam z jego powodu terapię, wypłakałam się na niej za wszystkie czasy. Później wyjechał, od kilku miesięcy nie widziałam go w ogóle. Wpadłam na niego tego wieczoru, był z jakąś laskę. Zresztą może to przewidzenie - już tryliard razy wydawało mi się, że go widziałam, było ciemno, ja wracałam z randki.
Problemem jest reakcja mojego ciała. Kiedy go widzę dostaję prawie ataku paniki. Nie mogę się ruszyć, serce bije jak oszalałe, chcę płakać i krzyczeć. Czuję się jednocześnie kretynką i nie mogę iść dalej.
Nie jestem w nim zakochana, psycholog wyjaśniła mi trochę dlaczego mi się tak podobał. Zachował się wobec mnie nie fair - jescze później dowiedziałam się, zupełnie przypadkiem, od znajomych, że okłamał mnie jeszcze kikukrotnie, a kiedy widzę go szczęśliwego z kimś doznaję fizycznego bólu. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, myślałam już tysiąc razy, że mi przeszło. Zracjonalizowałam do doszczętnie, nie idealizuję: wiem dlaczego mi się podobał, wiem, że ja mu nie i pogodziłam się z tym, udowodniłam sobie też wiele razy, że podobam się innym.
To już ponad pól roku ataków paniki na jego widok albo kiedy wydaje mi się, że go widzę. Budzę się myśląc o nim. Właściwie z jego powodu, żeby nigdy więcej o nim nie słyszeć zdecydowałam się przyspieszyć wyjazd za granicę, ale muszę jeszcze przeżyć te kilkanaście dni, potem wrócić za kilka miesięcy. Czuję, że tracę kontrolę nad swoim życiem. Iza M. edytował(a) ten post dnia 15.01.12 o godzinie 01:35