Rafał Szczepanik

Rafał Szczepanik trener biznesu,
podróżnik,
alpinista, polarnik

Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...

Czesc

Obiecalem w innym watku, ze opisze swoje doświadczenia związane z certyfikacją. Zaznaczam że one dotczą tylko szkoleń outdoor i projektów typu team building. Postanowiłem otworzyc osobny watek, bo to będzie dlugi post i pewnie wywola dyskusje.

4 lata temu doszliśmy w gronie naszych trenerow do wniosku, że mamy na rynku outdoor 3 problemy:
- partacze psuja rynek, bo albo robia nieskuteczne / niedopasowane do potrzeb projekty, albo np. zdarzają się wypadki powodowane przez brak kwalifikacji sportowych / ratowniczych trenera. W tym drugim przypadku oczywiście wkracza prokurator i zmian prawnych nie trzeba lobbować, ale zła opinia rzutuje i tak na cały rynek firm szkoleniowych
- nazwy „szkolenie outdoor” czy „team building” używa zarówno profesjonalny trener, jak i pan który kupil łąkę i 4 quady i wynajmuje to firmom na kilkugodzinne pikniki. To jest mylące dla klientow, a oczywiście pan od 4 quadow potrafi być „per dzien szkoleniowy” 3 razy tanszy od profesjonalnej firmy szkoleniowej
- jednoczesnie klienci maja mala wiedze o szkolen outdoor, co powoduje ze nie wiedza dlaczego ceny roznia się trzykrotnie albo która firme wybrac w zależności od tego jakie się ma potrzeby

Wymyslilismy wiec 2 rzeczy które naszym zdaniem:
- pomoga klientom podejmowac decyzje
- pozwola profesjonalnym trenerom wyroznic się (marketingowo) na tle tysiaca panow od quadow (paintballa, tyrolek, dmuchanych zamków itp. itd.). Ten drugi cel jest czysto komercyjny – nigdy nie ukrywaliśmy, ze certyfikacja ma pomoc jej posiadaczom w zdobywaniu klientow. W koncu po to wymyslono 90% istniejących certyfikotow w każdej dziedzinie biznesu. Nie zaprzeczamy ze działamy dla zysku certyfikowanych trenerow a nie w imie wyzszych celow społecznych.

Zacznijmy od tego, co to znaczy „my”. W 2006 roku zaproszenie do tego projektu wysłałem do 10 firm outdoor, które znalem i uznawalem za profesjonalne (dzis naprawde dobrych firm od szkoleń outdoor mamy na rynku już ok. 20, reszta robi „eventy” albo „pikniki” a tylko nazywa je szkoleniami – często są to całkiem profesjonalne eventy, ale nie maja wiele wspolnego z edukacja czy rozwojem zespolu). 5 z 10 zaproszonych firm przyjęło zaproszenie, pozostale nie zareagowaly. Jednak aktualne jest stale zaproszenie do PSTO dla tych pozostałych firm oraz dla każdego trenera outdoor, który uwaza ze potrafi spełnić standardy opisane na stronie www stowarzyszenia. Rozumiemy jednak, ze nie każdy dobry trener outdoor musi chcieć mieć nasza certyfikacje i nikogo nie przymuszamy do niczego. Jestesmy przeciwnikami wszelkiego przymusu certyfikowania, ani monopolu jednej organizacji do certyfikowania kogokolwiek.

W każdym razie ponieważ zebrali się przy jednym stole przedstawiciele 5 z 10 istotnych na owczesnym rynku graczy, to uznaliśmy ze mamy prawo stworzyc cos co zaproponujemy rynkowi jako pewien oczekiwany standard jakości. Nie „obowiązkowy” ale jedynie „proponowany” – to wazna roznica.

Po pierwsze powstal Kodeks Outdooru, w którym spróbowaliśmy opisac minimalne zasady jakich powinien przestrzegac trener organizujący i prowadzacy outdoor. Kodeks dostępny jest tutaj: http://www.outdoor.edu.pl/kodeks/index.html Nie jest on doskonaly, caly czas go poprawiamy i jeśli ktos z Was mialby jakies sugestie co w nim uzupełnić lub doprecyzowac – chetnie przeanalizujemy wszystkie pomysły. Nie uwazam ze jako PSTO mamy monopol na rację w kwestii outdooru.

Kodeks jest po to, ze zauważyliśmy iż wielu naszych klientow nawet nie wie o co pytac dostawcow outdooru (jak weryfikowac jakość ich oferty), albo co zapisac w umowie z dostawca, żeby zabezpieczyc swoje interesy. No bo skad np. klient ma wiedziec jakie uprawnienia musi mieć trener prowadzacy zajecia na wodzie, a jakie ten w jaskiniach? Np. że ratownik GOPR to nie jest kwalifikacja uprawniająca do czegokolwiek w skałkach czy górach? Zachecilismy wiec klientow by rozwiązali sobie problem prawny jednym zapisem w umowie: „trener / firma szkoleniowa zobowiazuje się do przeprowadzenia szkolenia zgodnie ze standardami określonymi w Kodeksie Outdooru”. To rozwiazuje dużą część kwestii prawnych i związanych z bezpieczenstwem uczestnikow zajec ryzykownych (np. jakie uprawnienia musi mieć trener), a przy okazji klient może odpytac trenera czy zna i spelnia wymogi Kodeksu. Oczywiście Kodeks jest całkowicie dobrowolny i nikogo nie mamy zamiaru zmuszac by go przestrzegal. Ale daliśmy klientom narzedzie które pozwala im bardziej świadomie wybrac trenera, a potem wymagac od niego konkretnych działań opisanych w kodeksie. Np. my w Training Partners wszystkie umowy outdoor podpisujemy z tym wlasnie zapisem w umowie. Z czasem klienci się do tego przyzwyczajaja – i o to nam wlasnie chodzi. To prowadzi do sytuacji, ze klient już nie wybierze w przyszłości dostawcy który nie zgodzi się podpisac takiej umowy. Ew. jeśli wybierze – to świadomie, bo brak zgody trenera na podpisanie takiej umowy zmusi klienta do przemyślenia swojego wyboru.

Druga sprawa to certyfikowanie. Okreslilismy wspolnie wymogi które musi spełnić trener – zarówno ogolnie dotyczące outdooru (rozdzielismy go na integracje zespołów i na szkolenia menedżerskie, bo to sa 2 rozne zagadnienia), jak i specjalistyczne (inne dla kogos kto prowadzi outdoor w jaskiniach a inne dla kogos kto na żaglach itp.). Tam jest określony staz trenerski, wykształcenie, oraz w. posiadanie uprawnien ratowniczych lub instruktorskich (dot. sportow urazowych – wspinaczka, psie zaprzęgi…). Zachęcamy każdego kto uwaza ze spelnia te wymogi, by podszedł do egzaminu i uzyskal certyfikacje (do tej pory było to bezpłatne, być może wprowadzimy jednak symboliczne oplaty rzedu 200-300zl). Żeby nikt nie zarzucil nam ze na egzaminie „oblewamy” konkurencje, ujawniliśmy nawet pytania egzaminacyjne http://www.outdoor.edu.pl/zostan_czlonkiem.html. Prawde mowiac jesli kogos „oblewamy” to dajemy mu tak dokładny feedback (co musi poprawic do kolejnego podejścia do egzaminu), ze prawie jest to darmowy coaching. W naszym interesie jest bowiem to, by każdy dobry trener outdoor miał certyfikacje PSTO i przez to promowal PSTO.

Przy czym w kwestii certyfikacji rozważaliśmy dwa podejścia. Powszechne i elitarne. Powszechne oznacza ze certyfikacje moglby dostac każdy trener który spelnia pewien „standard minimalny”. Elitarne oznacza ze poprzeczke podnosimy nieco wyzej – wymygamy by trener miał min. 2 lata doświadczenia (w tym 50 dni szkoleniowych), wykształcenie wyższe, a w niektorych przypadkach doświadczenie menedżerskie, plus oczywiscie spora wiedze o out doorze – w zakresie zarówno prowadzenia szkolenia, jak i budowania programu, doboru terenu do zajec itp. Czyli ze wielu trenerow „poprawnie” prowadzacych szkolenia i mających o outdoorze podstawowa wiedze nie dostanie jednak certyfikacji, bo np. brak im doświadczeń menedżerskich albo studiow.

Wybralismy podejście elitarne, bo z gruntu zakladamy ze certyfikacja jest dobrowolna, nie zabraniamy innym organizacjom wprowadzenia konkurencyjnych certyfikacji, nie mowimy tez ze „kto nie ma certyfikacji nie ma prawa prowadzic outdooru”. Innymi slowy nie blokujemy nikomu dostępu do rynku.

Oczywiście nasze podejście spotkalo się parokrotnie z krytyka trenerow, którzy mowia ze od lat pracuja w outdoorze a u nas nie maja szans na certyfikacje – i przez nas np. nie zdobyli jakiegos kontraktu, bo klient zadal certyfikacji PSTO. Jednak zawsze podkreślamy, ze jeśli komus nie podoba się nasze podejście, niech zalozy wlasna organizacje certyfikajaca albo zdobędzie certyfikat za granica.

Ta droga przypomina troche zdobywanie licencji IVBV przewodnikow wysokogórskich. Zdobyc ja jest tak trudno, ze 80% polskich przewodnikow gorskich nie ma najmniejszych szans – ale tez posiadanie tej licencji nie jest wymagane do uprawiania zawodu w Polsce i każdy robi ja dobrowolnie. Za to posiadacz tej licencji (raptem parudziesieciu przewodnikow w Polsce) cieszy się wysoka estyma w środowisku i zarabia duzo wiecej niż konkurenci. Rzecz jasna prestiż PSTO jest duzo mniejszy niż IVBV, bo ta przewodnicka licencja jest miedzynarodowa i znana od wielu lat.

Wybrane przez nas podejście ma jeden powazny minus. Otoz z gruntu skazuje nas na to, że certyfikacja PSTO będzie niszowa (na dziś certyfikacje ma 24 trenerów z 9 firm, choć chciałbym by było ich 2-3 razy wiecej). A to oznacza że trudno buduje się powszechną świadomość tej certyfikacji na rynku – także wśród klientow. Staramy się to robic poprzez strone internetowa, artykuly w Personelu, opublikowana książkę o outdoorze, rozne konferencje – ale jednak to jest proces wymagajacy czasu. Plusem jest to, ze o każdym z tych 24 trenerow mogę powiedziec ze jest profesjonalista w swojej specjalności outdooru, wiec jest niewielkie ryzyko ze ktos z certyfikatem zacznie „partaczyc” i zepsuje tym prestiż certyfikacji.

Fakt, ze mamy tylko 24 trenerow, oznacza tez ze samo stowarzyszenie jest male i przez to trudno o jakies bardziej spektakularne dzialania. W zasadzie poza edukacja klientow (książki, artykuly…) i certyfikowaniem trenerow nic wiecej nie robimy, choc przeciez można by np. organizowac szkole trenerow outdoor czy konferencje dla klientow. Mamy sporo planow, ale na realizacje wielu po prostu nie starcza nam czasu (członkowie stowarzyszenia działają w nim wolontariacko, nie ma zadnych wynagrodzen ani etatowych pracownikow).

Podsumowujac:
- udalo nam się opracowac Kodeks Outdoor, który wymaga jeszcze poprawek, ale jest już mocnym punktem wyjscia do okreslenia co to znaczy minimalny standard jaki powinien spełniać trener, a w szczegolnosci co rozni „trenera” od „animatora eventow i piknikow” który tez nazywa siebie trenerem team building
- określiliśmy metode certyfikowania, która nie każdemu się podoba, ale tez nikomu jej nie narzucamy a jednoczesnie jeśli ktos zaproponuje tu konstruktywne modyfikacje to chetnie o nich porozmawiamy
- obserwujemy ze coraz wiecej klientow oczekuje certyfikacji od trenerow którzy chca im sprzedac outdoor czy team building.
- jednak mamy tylko 24 certyfikowanych trenerow a w Polsce dobrych trenerow outdoor jest jak sadze ok. 60, dlatego stale i ciagle zapraszam każdego kto uwaza ze ma pojecie o outdoorze do podejścia do naszej certyfikacji. Jeśli ktos się zgłosi, wyznaczymy dla niego termin egzaminu.
- stowarzyszenie jest niszowe i na razie nie organizowalo projektow edukacyjnych adresowanych do środowiska trenerskiego, choc na pewno warto by to zrobic

To tyle moich przemyśleń, jeśli mielibyscie tu jakies swoje opinie lub pytania to chetnie podejme dalsza dyskusje

Pozdrawiam
Rafal

konto usunięte

Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...

Wszelkie inicjatywy oddolne są generalnie ok, bowiem zakładają dobrowolność.
Ważne aby nie włączał się w to ustawodawca ani żadne instytucje publiczne.
Marek Mińkowski

Marek Mińkowski Trener, Coach,
Manager

Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...

Extra.
Właśnie to jest jedna z odpowiedzi w jaki sposób wolny rynek radzi sobie z partaczami.
To właśnie takie działanie buduje wartość certyfikatów w oczach klientów, a co za tym idzie, to Trenerzy będą chcieli się certyfikować.
Trzymam za to kciuki.
Marek
Marcin M.

Marcin M. Coach Wizjoner Lider
Społecznik Innowator

Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...

Rafał Szczepanik:
Kodeks dostępny jest tutaj: http://www.outdoor.edu.pl/kodeks/index.html Nie jest on doskonaly, caly czas go poprawiamy i jeśli ktos z Was mialby jakies sugestie co w nim uzupełnić lub doprecyzowac – chetnie przeanalizujemy wszystkie pomysły.

Parę uwag ode mnie, może się przydadzą, a może nie :)

Tryb czepialstwa włączony :)

"Przez "trenera outdoor" rozumie się osobę prowadzącą w pełni samodzielnie i na własną odpowiedzialność zajęcia outdoor."

A zespoły trenerskie, gdzie nie ma jednego samodzielnego trenera, tylko paru kotrenerów?

"Posiada min. trzyletnie doświadczenie w zarządzaniu min. dziesięcioosobowym zespołem, lub jako trener prowadzący szkolenia związane z rozwojem umiejętności społecznych i menedżerskich, lub wykształcenie wyższe"

Tu moje wątpliwości budzi minimum 10 osób. Jak ktoś prowadzi zespół 9 osobowy przez 10 lat to nie spełnia tego wymogu. Wg mnie decyzja tutaj powinna być podejmowana indywidualnie i zapis kilkuletnie doświadczenie w prowadzeniu kilkuosobowych zespołów byłoby lepsze chyba. No chyba, że przymykacie oko na ten zapis w przypadku, jaki ja podałem.

"Posiada min. dwuletni, udokumentowany staż w prowadzeniu zajęć outdoor realizowany pod okiem samodzielnego trenera outdoor. Staż ten może zostać skrócony do jednego roku, jeśli osoba ukończyła specjalistyczny kurs w ośrodku szkoleniowym przygotowującym do pracy trenerów outdoor, nie krótszy niż 80 godzin zajęć.
Przeprowadziła w czasie stażu min. 15 dni zajęć outdoor pod okiem samodzielnego trenera outdoor"

Czyli samouctwo odpada?
Jak ktoś nie robił stażu "pod okiem" to odpada? Wg mnie to głupota. Nie każdy dobry trener robił staż "pod okiem"
15 dni to wg mnie mało, poza tym "pod okiem" do tego?
Ja bym nie dawał nikomu certyfikatu jeśli sam nie poprowadzi jakiejś minimalnej liczby zajęć. "Pod okiem" może bowiem oznaczać "przynieś, podaj, pozamiataj" czasem.

Do tego określenie "dwuletni staż", jest nieprecyzyjne. Ktoś kto 3 miesiące jest na etacie i robi np. 24h szkoleń tygodniowo, może mieć większe doświadczenie, kto 3 lata jest na stażu asystenckim, gdzie robi tygodniowo 3h zajęć, ale wszystkie "pod okiem" a nie samodzielnie.

"Zajęcia mające charakter egzotycznych wyjazdów motywacyjnych: trenerzy, którzy legitymują się dobrą znajomością co najmniej jednego języka obcego i jednocześnie posiadają indywidualne dokonania podróżnicze liczące min. cztery zagraniczne wyprawy do miejsc powszechnie uznawanych za egzotyczne lub trudnodostępne dla amatorów, w tym min. dwie wyprawy do krajów innych niż: kraje europejskie, USA, Kanada, Japonia, Australia, Nowa Zelandia, Korea Południowa, Singapur."

No bo bez znajomości języka nie można organizować wyjazdów motywacyjnych? :)

Polemizowałbym czy w Australii czy Nowej Zelandii, USA brak egzotyki. Z resztą znaczenie ma czy te wyjazdy były i siedziało się w sali szkoleniowej czy się robiło coś outdorowo. Jak ktoś pojedzie na miesięczny survival w Góry Skaliste do USA, gdzie będzie wspólnie z Indianami bawił się w kowboja/Indianina, to egzotyki w tym nie ma? Znowu wg mnie to powinno być ustalane względnie indywidualnie raczej. Wyjazd wyjazdowi nie równy. Jak ktoś pojedzie do Rosji i przesiedzi tydzień w sali szkoleniowej, to wg tego podpunktu to jest egzotyka z tego co rozumiem :)

"Trenerzy Szkoleń prowadzą zajęcia outdoor w zakresach tematycznych zgodnych ze swoim doświadczeniem zawodowym i wykształceniem:

inne"

Dobrze, że tutaj uwzględniliście opcję "inne" bo znowu byłby problem ze sztywnością określeń. Albo ma się sztywny regulamin i go nagina, albo pisze się elastyczny i nie trzeba go naginać :) tudzież naginanie wpisuje się do regulaminu w postaci "decyzji podejmowanych indywidualnie przy każdym przypadku".

"Trener outdoor
oferuje zajęcia outdoor wyłącznie zgodne ze swoją specjalizacją i kwalifikacjami."

Znając życie to często martwy przepis czasem, trzeba to się robi i tyle, ale każdy się pewnie zarzeka, że nigdy nie robił nic na co nie ma papierka ;)

"Jeśli w organizacji zajęć pomagają osoby zabezpieczające, na jednego trenera outdoor nie może przypadać więcej niż 20 uczestników zajęć, niezależnie od liczby osób zabezpieczających."

Czyli np. regaty dla firmy, gdzie mamy 6 łódek typu Omega, a na każdej po 4 uczestników i sternik, jako osoba zabezpieczająca. I wszyscy robią wszystko wg instruktarzu jednego trenera, to już nie mieści się to w regulaminie. Znowu sztywność przepisu. Albo zwyczajny mecz piłki nożnej, z dwoma zespołami po 11 osób + rezerwowi i znów potrzeba do tego dwóch osób?

"Trener i firma szkolenia, w imieniu której działa, nie prowadzą zajęć outdoor w których pojawia się element rywalizacji, jeśli efekt tej rywalizacji (zwycięstwo lub pozycja w rankingu) uzależniony jest w dominującej mierze od kondycji lub sprawności fizycznej uczestników, albo ich zgody na udział w zajęciach o charakterze ekstremalnym lub ryzykownym."

Martwy zapis? Bo kto oszacuje na ile sprawność fizyczna a na ile taktyka zdecydowały kto wygrał?

"Trener outdoor opracowuje program zajęć outdoor dopiero po zapoznaniu się z charakterystyką grupy, dla której te zajęcia będą realizowane. Trener, w oparciu o swoją najlepszą wiedzę, proponuje taki program zajęć, o którym sądzi, że:
nie będzie nadmiernie wyczerpujący fizycznie dla znacznej części uczestników zajęć
nie będzie zawierał ćwiczeń, które znaczna część uczestników uzna za zbyt trudne fizyczne, zbyt ryzykowne lub niebezpieczne"

A ja bym dał ćwiczenie, które znaczna część osób uzna za zbyt trudne, np. przy warsztacie z granic osobistych czy asertywności, albo skłonności do ryzyka. Specjalnie. Poza tym grupa może uznać coś za zbyt trudne, gdy nie będzie jej się chciało tego robić, bo np. była ostra impreza dnia poprzedniego, albo na złość szefowi ;)

Tryb czepialstwa wyłączony ;)

Ogólnie to wg mnie idea bardzo fajna i potrzebna, tej certyfikacji. Podobają mi się takie oddolne inicjatywy rynkowe :) Regulamin trochę zbyt sztywny wg mnie.

Powodzonka :)
Rafał Szczepanik

Rafał Szczepanik trener biznesu,
podróżnik,
alpinista, polarnik

Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...

A zespoły trenerskie, gdzie nie ma jednego samodzielnego trenera, tylko paru kotrenerów?

nie certyfikujemy zespolow tylko pojedyncze osoby. zreszta w takim zespole jedna osoba powinna jednak spelniac wymogi samodzielnego trenera - lider tego zespolu, glowny ekspert?
Tu moje wątpliwości budzi minimum 10 osób. Jak ktoś prowadzi zespół 9 osobowy przez 10 lat to nie spełnia tego wymogu. Wg mnie decyzja tutaj powinna być podejmowana indywidualnie i zapis kilkuletnie doświadczenie w prowadzeniu kilkuosobowych zespołów byłoby lepsze chyba. No chyba, że przymykacie oko na ten zapis w przypadku, jaki ja podałem.

Nie zauwazyles zapisu "Walne Zgromadzenie może nadać członkostwo w stowarzyszeniu osobie nie spełniającej wymogu wyższego wykształcenia lub stosownego doświadczenia, większością dwóch trzecich głosów. "
Czyli samouctwo odpada?

co do zasady - tak, wychodzimy bowiem z zalozenia z w zawodzie trenera (szczegolnie outdoor, gdzie zajecia powoduja wiele ryzyk fizycznych i psychicznych dla uczestnikow) samouctwo oznacza wieksze ryzyko popelninia bledow, a czeladnikowanie pod okiem mistrza jest wartoscia. Ale wyjatki - jak cytuje powyzej - sa dopuszczalne, jesli kandydat przekona az 2/3 czlonkow PSTO.
Ja bym nie dawał nikomu certyfikatu jeśli sam nie poprowadzi jakiejś minimalnej liczby zajęć.

znow umknelo ci zdanie: "Posiada min. dwuletnie, udokumentowane doświadczenie w prowadzeniu zajęć outdoor, jako trener samodzielnie prowadzący grupę zajęciową", a w kolejnym punkcie jest doprecyzowanie ze min. 50 samodzielnych dni.
"Zajęcia mające charakter egzotycznych wyjazdów motywacyjnych: trenerzy, którzy legitymują się dobrą znajomością co najmniej jednego języka obcego (...)
No bo bez znajomości języka nie można organizować wyjazdów motywacyjnych? :)

Naszym zdaniem zagranicznych wypraw (a tylko tego dotyczy omawiana specjalnosc) - nie mozna. To znaczy moze i mozna z tlumaczem, ale jednak uwazam ze od takiego trenera ktory zabiera grupy na wyprawy mozna wymagac znajomosci jednego jezyka. Jak wspominalem - mamy filozofie stawiania poprzeczki wyzej niz minimum. Ja jezdzac do Ameryki Poludniowej nauczylem sie nawet minimum hiszpanskiego bo bez tego trudno prowadzic grupy przez dzikie fragmenty Gwatemali, gdzie nikt nie mowi po angielsku.
Polemizowałbym czy w Australii czy Nowej Zelandii, USA brak egzotyki.

Nie brak. Ale w tych krajach duzo latwiej zapewnic grupie bezpieczenstwo i logistyke korzystajac z lokalnych profesjonalnych podwykonawcow czy ratownictwa publicznego. Innymi slowy, trener, ktory prowadzil zajecia do USA, moze nie poradzic sobie gdy wypadek zdarzy mu sie w srodku Etiopii albo Boliwii, gdzie nie ma przyjedzie karetka i trzeba improwizowac. Natomiast certyfikujac w PSTO trenera o takiej specjalnosci, niejako rekomendujemy go do prowadzeni wypraw w kazdym kraju swiata - dlatego warunkiem uzyskania tej certyfikacji jest doswiadczenie wyniesione z krajow, ktorych cecha jest nie tylko egzotyka, ale i niski stopien rozwoju infrastruktury publicznej, nizsze standardy cywilizacyjne. Chcemy by certyfikowany przez nas trener mial doswiadczenie w tych warunkach. Stad uwazamy ze ktos kto poprowadzil wyprawy do tylko do USA, moze byc dobry w organizowaniu wypraw do USA, ale na certyfikat PSTO to za malo.
"Trener outdoor
oferuje zajęcia outdoor wyłącznie zgodne ze swoją specjalizacją i kwalifikacjami."
>
Znając życie to często martwy przepis czasem, trzeba to się robi i tyle, ale każdy się pewnie zarzeka, że nigdy nie robił nic na co nie ma papierka ;)

Nie uznaje stwierdzenia "znajac zycie dla kasy zrobi sie szkolenia z dziedzin na ktorych sie nie zna".
"Jeśli w organizacji zajęć pomagają osoby zabezpieczające, na jednego trenera outdoor nie może przypadać więcej niż 20 uczestników zajęć, niezależnie od liczby osób zabezpieczających."

Czyli np. regaty dla firmy, gdzie mamy 6 łódek typu Omega, a na każdej po 4 uczestników i sternik, jako osoba zabezpieczająca. I wszyscy robią wszystko wg instruktarzu jednego trenera, to już nie mieści się to w regulaminie. Znowu sztywność przepisu.

Uznalismy zgodnie - a sa wsrod nas instruktorzy wspinaczki, zeglarstwa, grotolastwa, spece od pojazdow terenowych, survivalu ale i taktycznych gier miejskich - ze 20 osob to jest maks co moze przypadac na jednego trenera (nawet jesli ma osoby zabezpieczajace do pomocy). bo rola trenera jest nie tylko zabezpieczyc zajecia, ale tez obserwowac uczestnikow, dawac feedback... Wspomniany przez Ciebie przyklad "zwyczajnego meczu" nie jest najlepszy - mecz pilkarski w klasycznym jego rozumieniu to gra po pierwsze rywalizacyjna, po drugie czysty event a nie szkolenie. Jesli by jednak chciec go przerobic na "szkolenie" to odroznijmy role sedziego od trenera. Sedzia moze sedziowac mecz i dla 100 osob. Trener ma obserwowac uczestnikow, wspierac ich, integrowac albo uczyc - a to powyzej 20 osob jest juz malo wykonalne.
"Trener i firma szkolenia, w imieniu której działa, nie prowadzą zajęć outdoor w których pojawia się element rywalizacji, jeśli efekt tej rywalizacji (zwycięstwo lub pozycja w rankingu) uzależniony jest w dominującej mierze od kondycji lub sprawności fizycznej uczestników, albo ich zgody na udział w zajęciach o charakterze ekstremalnym lub ryzykownym."

Martwy zapis? Bo kto oszacuje na ile sprawność fizyczna a na ile taktyka zdecydowały kto wygrał?

Nie, to nie jest martwy zapis. Mowa jest o "dominujacej mierze". Doswiadczony trener outdoor, ktory ma o tego typu zajeciach rzetelna wiedze, potrafi tak zorganizowac nawet najtrudniejsze zajecia sportowe, by efekt grupa osiagnela dzieki wspolpracy i pomyslowosci a nie sile fizycznej. To wlasnie odroznia "trenera" od "pana od lin" ze "pan od lin' potrafi jedynie postawic scianke wspinaczkowa i sprawic by ludzie bezpicznie sie wspinali. A "trener outdoor" ma umiec tak wymyslic zajecia na sciance, by wspinaczka miala forme zespolowa i nawet osoby z lekiem wysokosci, albo na wozkach inwalidzkich (mialem takie przypadki) potrafi sie zaangazowac, czuc czescia zespolu itp. "Panom od lin" nie miesci sie w glowie jak mozna zabrac na wspinaczke goscia ktory ma 100kg nadwagi i problemy z kregoslupem. Trener musi jednak umiec go zaangazowac w zadanie bez uszczerbku dla jego zdrowia fizycznego i psychicznego, ale z korzyscia dla rozwoju zespolu.
A ja bym dał ćwiczenie, które znaczna część osób uzna za zbyt trudne, np. przy warsztacie z granic osobistych czy asertywności, albo skłonności do ryzyka. Specjalnie.

Zakladam ze mowisz o tym iz dasz grupie zadanie, ktore ona uzna za zbyt trudne psychicznie ale trener wesprze ich w tym i wspolnie to zrobia. To jest OK. my mowimy o sytuacji gdy kogos zmusza sie do przebiegniecia 10km choc on nigdy nie biegal i nie ma szans przebiec. Ale masz racje, ten punkt nalezy doprecyzowac.

pozdrawiam,
Rafal
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...

Marcin Maserak:
Ogólnie to wg mnie idea bardzo fajna i potrzebna, tej certyfikacji. Podobają mi się takie oddolne inicjatywy rynkowe

_______________________

To nie jest żadna "oddolna inicjatywa rynkowa" - to inicjatywa grupy rozsądnych ludzi z branży, która widzi potrzebę regulowania działalności na swoim rynku.
I ta uwaga nie jest zarzutem, a najwyższą formą uznania z mojej strony.
Gratuluję twórcom tej inicjatywy wykazanych zdolności przewidywania, rozwagi i odwagi.Janusz K. edytował(a) ten post dnia 23.11.10 o godzinie 21:30
Marcin M.

Marcin M. Coach Wizjoner Lider
Społecznik Innowator

Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...

Zwał jak zwał :]
Cyprian Szyszka

Cyprian Szyszka trener freelancer

Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...

Marcin Maserak:
Zwał jak zwał :]

onegdaj w "Bazie ludzi z mgły" w Wetlinie na drzwiach od kibla wisiał znak z napisem "zakaz zwałki pod groźbą kary administracyjnej"

a do meritum: Rafał, modelowa robota, respect i trzymam kciuki

konto usunięte

Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...

Widzę ze kodeks zniknął ze starej strony (chyba brak aktualizacji) ale sporo info jest tutaj http://www.szkolenia-integracyjne.pl/publikacje/kompet...
generalnie faktycznie ułatwia wybór firmy na wyjazd integracyjny czy szkolenie team building, przynajmniej na te o bardziej ekstremalnym czy edukacyjnym charakterze - bo gdy szukamy eventu na wieczór, to inne cechy się liczą.

Następna dyskusja:

Co klientowi daje team buil...




Wyślij zaproszenie do