Temat: Jak długo czekaliście na recenzje?
Ja już jestem po obronie. Ale niestety, niesmak pozostał...
Recenzent zewnętrzny, tak się czepiał, że ludzie byli zszokowani. Do tego, za najważniejsze moje osiągnięcie w pracy uznał rzecz z pierwszego rozdziału, którą cytuję z innych prac i wyraźnie jest to zaznaczone: "Rozdział ten opiera się na pracach ..., które stały się dla mnie inspiracją do dalszych badań". Zastanawiam się po co ja pisałam dalsze rozdziały, oparte na 4 publikacjach, których jestem współautorką, w czołowych pismach z listy filadelfijskiej, skoro mogłam poprzestać na streszczeniu. Natomiast rozdział, z którego byłam najbardziej dumna, recenzent zewnętrzny zanegował całkowicie, ponieważ nie zgodził się z pierwszym wzorem w tym rozdz. i jego interpretacją. Oczywiście na obronie się z tego wybroniłam, wszyscy chyba zrozumieli, że ta interpretacja jest poprawna, ale sam zainteresowany nie do końca, choć przyznał mi rację.
Poza tym, pisałam już o tym wcześniej, że recenzent wewnętrzny zarządał recenzji zewnętrznej, zanim da swoją. Jednak upublicznił swoją wcześniej, choć jeszcze w wersji nieoficjalnej (bo jeszcze jej do sekretariatu nie zaniósł). Była super, nawet z wnioskiem o wyróżnienie. Niestety w między czasie przyszła recenzja zewnętrzna i recenzent wewnętrzny zmienił zdanie co do wyróżnienia. Powiedział o tym wprost, że po jej lekturze musi się wycofać z tego wniosku.
Proszę nie myśleć, że ja piszę to wszystko, ponieważ się skarżę, albo narzekam. Nie! Piszę po prostu o rzeczywistości jaka czasem towarzyszy nadawaniu stopni naukowych. Ja wiem, że to może brzmi niewiarygodnie, ale niestyty takie są fakty. Już nie wspomnę o tym, że ludzie udają przez ponad miesiąc, że do nich korespondencja e-mailowa nie dochodzi, tłumaczą, że ktoś im ukradł mój doktorat, albo, że nie odpisywali na e-maile bo sekretarka wyjechała za granicę.
Z całym szacunkiem do nauki i nadawania stopni naukowych, ale czy takie sytuacje Wam czegoś nie przypominają...? Niestety zostałam odarta z ideałów, z którymi poszłam na studia doktoranckie, ale uważam to za bardzo pouczające i ważne doświadczenie w moim życiu. Wiem teraz, którą drogą nie powinnam iść:)
Życzę wszystkim mnóstwa satysfakcji z tego co robią!