Damian J.

Damian J. Analityk Systemowy,
Bank Millennium S.A.

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

To akurat w większości wypadków oznacza szuwary = bezpieczeństwo.

raz mi sie zdarzylo nawet :-)
tyle ze na Zal.Koronowskim
fart bo walniecie wzialem z rufy
zagle prawie "zrucone"
miecz prawie w gorze
/choc ja akurat wyznawca ze miecz po to ktos wymyslil
aby siedzial w wodzie.../
i jak tylko jacht wjechal w krzaki miecz w dooooool
tak sie zaflancowalismy ze ciezko bylo sie z powrotem
wykaraskac stamtad hehe

no ale dzieki temu burza przeczekana w krzakach
Dariusz Siedlecki

Dariusz Siedlecki Profesjonalne usługi
IT

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Damian J.:
Moim zdaniem absolutnie nie da się sztormować jachtem jeziorowym pod wiatr przy wietrze powyżej 7B.

da sie.
ale nie z silnikiem czarterowego jachtu.

osobiscie wybralbym sztormowanie z wiatrem.
tyle ze nie na mazurach bo tam wszedzie zaraz "woda sie konczy"

A tak, do 8m jachtów podczepiają 4KM to ciut mało, powinno być co najmniej 8KM, bo manewrów wystarczy ale już do sztormowania się nie nada.

Kurs Seksty -Śniardwy - Mikołajki na pełnej mocy 4KM na 8m Twisterze to 2h.
i nawet pod lekki wiatr za dobrze nie idzie.
Adrian Kołodziejczyk

Adrian Kołodziejczyk Animator kultury,
polityk społeczny

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Może opowiem własną historię z wtorku 21 sierpień 2007 r. (ku przestrodze i wyciąganiu wniosków, a nie teoretyzowaniu jakie tu czytam)

Moja przygoda z Mazurami rozpoczęła się we wrześniu 23 lata wcześniej na Venusce „Babarambu”. Pierwsze doświadczenia 10 letniego dziecka, to jak „zmęczony” podróżą pociągiem rodzic stawia mnie za sterem w Rynie i pokazuje kierunek: Tałty – Jora i idzie spać.
Dopływam. Pierwszy strach: noc na kotwicy na wysokości Mrówek. Pokochałem Mazury.

Praktycznie ta miłość do Mazur sprawia, że pływam rokrocznie prawie 20 lat na różnych łajbach: Venus, Konrad, Sportina, Ursa, Bez, Orion, Elbimbo, Sasanka . Nie mam jednak doświadczenia morskiego - jestem typowym żeglarzem szuwarowo-bagiennym.

Poza rejonem Śniardw znam Mazury jak własną kieszeń i przeżyłem sporo burz i sztormów. Największy 8 Beauforta na Mamrach. Ratuję się wówczas wpłynięciem w szczypior.

Po dziesięciu latach na innych jachtach wracam do mojej starej „Babarambu”. Załoga 6 osób (3 kobiety i 3 mężczyzn) oraz pies Sproket – wszyscy w większości doświadczeni i zgrani ze mną żeglarze.

Rejs wlecze się niemiłosiernie, upały, brak wiatru, a stara Wenus zamiast sztagi robi rufy. Połowa rejsu: upał godz.14.00: wypływamy na Śniardwy: cel Czarci Ostrów: nie byłem tam jeszcze i fascynuje mnie ta pogańska wyspa. W połowie drogi na Czarcią sielankowy obraz: jakaś łajba z rozśpiewanymi żeglarzami wyprzedza nasza starą powolną krowę, a na trawersie kąpią się ludzie na innej żaglówce. Na horyzoncie niebo szaro się zaciąga. Wiemy, że coś wisi w powietrzu, ale jest taki błogi spokój… Mija nas łódź „Charon”: zaczynamy żartować, że kogoś przewiezie na drugą stronę jak przyjdzie ta burza. Dla rozgrzewki wypijamy gorący kubek śmiejąc się, że to nasza ostatnia wieczerza. To tylko żarty.

Po 10 min chmura mnie jednak niepokoi, jest bardzo nienaturalna - biało sina. Wydaję komendę zrzucenia foka marszowego i stawienia sztormowego. Potem pies do kokpitu i komenda: założyć kapoki. Przypomniał mi się rozkołys na Mamrach. Załoga śmieje się, bo i nasz sprzęt ratunkowy, to nie rewia mody, a nieco wysłużony zestaw pierwszej pomocy. Wykonują jednak polecenie, widząc jak kilka łajb zrzuca żagle i odpływa w stronę tataraków. Czuje się przygotowany na burzę, czekam na wiatr, grzmoty i pioruny płyniemy niemrawym bajdewindem. Nic takiego jednak nie nadchodzi. Bach: zrzuca mi czapkę z głowy i porywa do wody. Ledwie zdążyłem się odwrócić i widzę poszarpanego grota, dalej luźno zwisa fał. Jestem przerażony, że przyklei mnie do tafli wody jak go nie zrzucimy. Komenda: grot precz. Szczęście to nie fał grota lecz foka sztormowego wyrwał się z pod kontroli. Dotti całym ciałem rzuca się na grota i jakimś cudem udaje jej się go zrzucić. Łajbę odwraca bokiem, pierwszy przechył jest tak gwałtowny, że wyrywa mi rumpel. Udaje mi się jednak obrócić ją rufą do wiatru. Widzę jak porywa mi banderkę z achtersztagu. Zaczyna się piekło. Czerń, świst, szum. Nie widzę przyjaciół na deku. Złowrogim przyćmionym światłem rozświetla się nasza słoneczna lampka ogrodowa na rufie. Pracuje ciałem, ster wymyka mi się z rąk prawie gniotąc żebra, łajbę przykleja topem do tafli wody. Załoga balansuje poza relingami i ratują Wenus od zatopienia. Mój kolega odzywa się Adrian to jest 12 i następnie pomaga mi trzymać ster, bo sam nie daje już rady. Niestety ten jednak wyrywa się nam obu z rąk, a łajbę zalewają falę wlewając się do środka. Pies przeskakuje na dziób łodzi i wyje, choć ledwo go słyszę. Rzucam komendę: podnieść miecz! Nie wiem, czy to dobrze, ale chce zmniejszyć opór wody, by łajbą nie miotało jak zapałką, a poza tym Śniardwy są pełne głazów, zaś my widzimy tylko parę metrów kwadratowych w około. Wspólnie z kolegą udaje mi się opanować „Babarambu” i ustawić rufą do wiatru. Płyniemy z falą starając się utrzymać ten kurs. Nie myślę o załodze, a tylko o sterze. Prawie zrzuca nam kolo ratunkowe z kosza, więc wrzucamy je do środka. Kolega przyznaje mi się, że nie założył kamizelki. Mówię zimno i bez emocji: Wiesz, że jak wypadniesz to nie ma ratunku. Potakuje. Niestety nie zdążył założyć kapoka, bo zmieniał mnie na sterze, gdy wkładałem sztormiak. Rezygnujemy z wyciągnięcia go ze środka, bo sam nie utrzymam steru. Za nami kipiel jak z filmu „Gniew Oceanu” i myśli, myśli, myśli, że roztrzaskamy się na głazach, albo pęknie rumpel. Nie wierze w Boga, bo jestem buddystą, zaczynam więc mówić mantry. Doznaje jednak zwątpienia, myślę że to koniec i zaprzestaje mówić cokolwiek. Tylko utrzymać ster. Zaczyna padać grad wielkości jajek na moją głowę, jest mi zimno i strasznie boli, obok kolega wylewa wiadrem wodę. Wreszcie ktoś krzyczy: zielona bojka! Jesteśmy na szlaku.. hurra! Znaczy brak głazów. Wiatr powoli cichnie, widzimy ląd: to Przeczka – miejsce z jakiego wypłynęliśmy. Wydaje komendę: Foka staw! Bo zrzuca nas w stronę szczypiora, gdzie jest już kilka łajb. Fala słabnie możemy więc odpalić silnik. Przez lornetkę na wysokości Popielna widzimy w sieci kadłub jakiejś łodzi. Po konsultacji jednak nie decyduje się płynąć na ratunek: nie widzimy ludzi, zbyt duże fale, resztka paliwa i groźba zaplątania powoduje, że rezygnuje z akcji ratunkowej: ważniejsze bezpieczeństwo załogi. Dzwonimy z komórki na policję. Dochodzimy na foku i silniku do kei na Przeczce. Kotwicę rzuć!. Ściskamy się. Żyjemy. Z gwinta wypijamy na rozgrzewkę ukraińską paprykówkę. Chyba jako jedyni pod żaglami wróciliśmy ze Śniardw i to starą zardzewiałą łajbą.

Uratowaliśmy się tylko dzięki szczęściu, doświadczeniu, zgraniu i temu, że byliśmy przyciężkawi. Cała wiedza teoretyczna i dywagacje nie mają sensu. Nie dało się tego przewidzieć, choć można było zminimalizować ryzyko, co też zrobiliśmy. Czy, to był "Biały szkwał", czy wichura nie ma znaczenia – to anomalia, a nie burza. O sztormowaniu nie ma mowy. Pozostają wyuczone nawyki i zimna krew, oraz modlitwa w co kto wierzy.

Pozdrawiam
Adrian

konto usunięte

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Witaj Adrian.
Niezła przygoda i dobrze, że przeżyta. Szacunek za, z tego co czytam, zachowanie zimnej krwi, tyle na ile się dało.
Gdy dowiedziałem się o tym, można powiedzieć, mini huraganie, to mnie zmroziło. 3 dni wcześniej wyjechaliśmy z Mazur. Pływaliśmy Soliną 27, duża, ciężka łajba, ale nawet nie wyobrażam sobie takiej akcji. Czytam różne komentarze, opinie i opowieści ludzi, którzy tam byli. Nie rozumiem tylko jednego. Jaki był czas pomiędzy zobaczeniem tej przerażającej czarnej chmury a nadejściem pierwszego mocnego podmuchu? Ok, jak jesteś na środku Śniardw, ale w innych przypadkach, widzę chmurę, która mi się nie podoba, to uciekam odrazu najbliższym kursem do brzegu. Coś mi się wydaje, że wielu nie doceniło tej chmury i wyczekiwali do końca, a później było dla nich za późno. Niech spoczywają w pokoju.
_michał
Monika B.

Monika B. Spec od wielkich hec
:))

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Adrian, dobrze ze to napisales, bo jestes pierwszym naocznym swiadkiem tegorocznego "czegos" na forum.
Gratuluje wytrwalosci w decyzjach!
Rafał Babiński

Rafał Babiński Jedyne, co w życiu
jest pewne to zmiany

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Witam!

Oglądając przygody w telewizji akurat siedziałem narąbany na swoim tarasie przy Jezioraku d;o)
Łódeczka nie chodziła, bo stała w Marinie w Gdańsku, ale patrząc, co pokazują w telewizji to za głowę się łapałem. Oczywiście chodzi mi o ustawianie się jachtów bokiem do wiatru. Bardzo ważna sprawą jest też kotwiczenie jednostek, większość robi to niedbale, nie mają odpowiednich kotwic, obijaczy itd. itp., więc się nie dziwie, że tyle jednostek rozklekotało się w samych "portach".
Podobną przygodę miałem kiedyś na Jezioraku. Staliśmy przy kei i słuchaliśmy koncertu w Siemianach, nagle widziałem, że deszcz, który zaczął przycinać jest trochę niepokojący, więc nie czekaliśmy z ojcem długo tylko oddaliśmy dziobową, zerwaliśmy kotwice i na jezioro w trymigach. Byliśmy jedyną jednostką, która wyszła i jako jedyna nie ucierpiała. Musze też przyznać, że byliśmy też jedyną jednostką przygotowaną na taką pogodę, łódeczka to Haber P-20 i ma 70 konny silnik i paro centymetrową burtę (głównie na morze przygotowana, ale też z myślą o tym by przeszła przez kanały na jeziora). Z silnika zawsze się śmiali znajomi, że, po co mi taka krowa, śmiali się aż to tamtego dnia, teraz każdy z nich ma chyba min 20 KM w silniku d;o)

Pozdrawiam i życzę każdemu pomyślnych wiatrów!

Rafał

Ps. Czasami warto jednak sztormować wiatr o ile jest czym d;o) "Szacunken" dla Adriana!Rafał Babński edytował(a) ten post dnia 28.08.07 o godzinie 17:01
Dominika M.

Dominika M.
marketing&communicat
ion

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

jakieś 50-60% mazurskich brzegów to szuwary.. reszta to wysoki brzeg ze sterczącymi nad wodą konarami.. bywa że bezpieczniej trzymać się "szerokiej wody"

konto usunięte

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

ja nabralem ogromnego szacunku dla wody, dotychczas sądziłem, ze tylko nierozwaga moze zgubic.

Adrian - szacunek.
Rafał Babiński

Rafał Babiński Jedyne, co w życiu
jest pewne to zmiany

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

to prawda, że woda jest niebezpieczna. Szkoda tylko, że sporo osób dopiero po takim zdarzeniu będzie dopiero o tym myśleć. Mam taką nadzieję, że wszyscy wodniacy wyciągną z tych zdarzeń lekcję.

Pozdrawiam,
Rafał
Adrian Kołodziejczyk

Adrian Kołodziejczyk Animator kultury,
polityk społeczny

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Tu myślę dwie rzeczy są bardzo ważne. Akurat w przypadku anomalii jak ta nie można było wiele zrobić i przewidzieć, a jak mówię tylko zminimalizować ryzyko. Nawet mając przed sobą długi widok przestrzeni Śniardw, bo wszystko tam było nietypowe. Dziś przy tych zmianach klimatycznych podobne zdarzenia będą coraz częściej, więc teraz nie wolno lekceważyć nawet małych jezior. Trzeba mieć świadomość, że każda burza może być bardzo niebezpieczna.

Oczywiście zgodzę się, że błędem jest ustawianie łodzi burta do wiatru, ale rozumiem panikę załóg niedoświadczonych. Znając mazurską rzeczywistość kto tam pływa. Kiedyś słyszałem nawet z łajby, jak idąca na zderzenie ze mną żaglówka ustami swego sternika krzyczała: prryyyy... ;]

W przypadku tej np. burzy silnik przydatne co najwyżej w końcowej fazie, a chodzący silnik na początku byłby tylko zagrożeniem. To co wydaje mi się istotne, to zbudowanie pozytywnych nawyków, które robi się automatycznie:
1) ształowanie przedmiotów – wszystko musi mieć stałe swoje miejsce i zabezpieczone.
Podczas szkwału kolega u nas szukał w dwóch bakistach wiaderka. A to mogło nas kosztować życie. Wiaderko nie było tam gdzie powinno.
2) znajomość przepisów i procedur.
3) picie po dopłynięciu, a nie przed.

Po czasie rzeczywiście uważam, że lepiej iż byliśmy na jeziorze, a nie w porcie. Z drugiej strony 40 minut walki o życie ze świadomością rozbicia się o głazy wcale nie wydaje mi się alternatywą. Heh...

Ostatnia sprawa służby ratownicze. Na drugi dzień pomagałem wydobywać zatopioną Sasankę. Polskie służby to jakiś horror z antycznych czasów. Wyciągniecie jednej łajby trwało cały dzień i niekończące się brodzenie w wodzie. Na koniec zastanawiałem się, gdzie się podziali ci wspaniali chłopcy na swych cudnych maszynach – chodzi mi o właścicieli potężnych i luksusowych łodzi motorowych. W upalne dni, to była zmora dla żeglarzy i ciągłe kołysanie. Po burzy nie widziałem ani jednego, który podjąłby się akcji ratunkowej. A to przecież życie ludzkie. Takie łodzie są o wiele bardziej sprawne i bezpieczne niż to czym dysponują nasze służby ratunkowe.
Damian J.

Damian J. Analityk Systemowy,
Bank Millennium S.A.

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

no to moze jeszcze troche lektury uzupelniajacej.
zwykle zatokowe plywanie.
gdzie przywialo nieco wiecej.tyle,ze na zatoce
bardziej martwi/utrudnia fala niz sam wiater
choc o tej porze roku juz nie tak znowu mocno niespodziewanie

http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.rec...
Paweł Sochaj

Paweł Sochaj Menedżer Zespołu
Sprzedaży a
jednocześnie Trener,
Coach i...

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Też tam byłem. Co prawda trochę dalej - na ryńskim, ale zawsze powiało... Chmura nie kształtowała się 20 minut tylko 40.... a więco o białym szkwale nie mogło być mowy. Oczywiście na chwilę przed podmuchem ksiąkowo zaprzestało wiać i duchota stała się niemiłosierna. To był naprawdę bardzo czytelny (oprócz chmury, powiadomień policji i WOPR-u) znak. Sztormowaliśmy na katarynie i zrolowanym do wielkości sztormowego - foku (czasami rolfoki się przydają..). Rufa do wiatru, choć pierwszy poryw złapaliśmy lekko burtą więc bujnęło nas troszkę. Acz pierwszy raz widzę pozytyw pływania po Mazurach dreamerem.
pozdr
Maciej Orczykowski

Maciej Orczykowski Kierownik ds
Sprzedaży

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Ja równiez sztormowałbym z wiatrem. Po pierwsze w takich warunkach nie da się utrzymać jachtu pod wiatr, a w przypadku kotwic z dziobu to przed samym uderzeniem wiatru jest zwykle flauta więc ciężko dokładnie sie ustawic.
Płynąc pełnym kursem wiatr nada nam prędkośc tym samym bedziemy mnieli sterownośc do utrzymania kursu. Ktoś napisał że na mazurach woda się szybko konczy. Wychodze z założenia że lepiej rozbić jacht o brzeg niż wykompać załoge (koszty zwiazane z poklejeniem jachtu są dużo nizsze i taka naprawa jest o wiele szybsza niż wydobycie i remon jachtu), szczególnie że zwykle spora jej część jest pod wpływem.
Wilhelm W.

Wilhelm W. IT & Content
Security CISM CISSP

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

jak mowiono powszechnie w tym roku na Mazaurach juz 30 minut wczesniej bylo widac, ze zanosi sie na mocna burze (moze nie ze az taką ale jednak), wiadomo ze "madry polak po szkodzie" .... no ale

zatem (nawet gdyby mialo byc 10 minut) zrobilbym:
- grot precz
- kurs barksztag (o ile nie prowadzi na srodek jeziora), 1/3 foka
- jak duzo blizej do brzegu to bajdewind na silniku bez szmat
- cala zaloga kamizelki (ja tez mimo ze bdb plywam)
- silnik
- pol miecza gora
- klar na linach, na pokladzie, topenanta naciagnieta itp
- wrzyskie ciezsze rzeczy na podloge do kokpitu
- zamknac kokpit
- kolo w pogotowiu z przywiozana cumą
- przygotowac ktowice a duga cuma (awaryjnie)
- jak jest mozliwosc to dryfktowa
- szybka instukcja jak ma sie zachowac zaloga w przypadku czlowieka za burta i wywrotki
- opis zalodze planu gdzie/jak plyniemy/dobijamy zaleznie od sytuacji gdzie bym byl i gdzie bym plynal wraz z rozdzialem ewentualnych zadan

oczywiscie pewnie takie zachowanie by nie pomoglo na srodku sniardw przy 12'B
ale:
- kamizelki na 99,9% zapobieglyby utonieciu
- gdyby burza byla mniejsza bylaby sterownosc i "gotowosc do dzialania"
- przygpotowany sprzet do podjecia natychmiastowych decyzji
(kotwica i co tam w aktualnej sytuacji przydatne) i zabezpieczony kokpit

JEDNAK
zatrwazajace jest to ze ani obecnie na kursach ani 12 lat temu (jak ja robilem) NIE MA w dziale bezpieczenstwo szkolenia na temat burz i zachowania w takich sytuacjach. jest o hioptermii, zatruciach, costam chyba o ranach i udarze, oczywiscie manewr czł.za burtą, itp. meteo jak przewidziec burze i jak refowac ;) ale nikt nie uczy co zrobic jak juz na wodzie na zastanie sztorm
Piotr Putz

Piotr Putz zeglarz i strzelec,
a do tego kolarz :D

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

witam wszystkich
ja rowniez chce sie podzielic z wami moimi doswiadczeniami

Otoz swego czasu plywalem na jachce klasy MAK 747GT, jacht turystyczno-regatowy. Była sobie słoneczna pogoda nad jeziorem powidzkim k.Gniezna i z kuzynem postanowilem poplywac sobie (a ze jestesmy swirami) to postawilismy spinakera 36m2 i dwie osoby na jachcie. W zatoce było fajnie (ok 3 wialo), lecz po wyplynieciu z zatoki naszy oczom ukazal sie widok "bialej sciany" ktora szla z polwiatru. Nie myslac dlugo stwierdzilismy uciekamy w zatoke i w tedy zaczelismy bic rekordy i w predkosci, i w szybkosci zrzucania "szmat". Wszystko dobrze sie skaczylo ale bylo niezla jazda :):P
Co prawda lezalo pare jachtow i jeden nawet dno "zwiedzal" ale bez ofiar.

Obecnie przesiadłem sie na omege regatowa wiec taki wiatry i wywrotki to codziennosc :)

pozdrawiam :)

PS: zycze polamania masztu i stopy wody pod kilem

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Witam Wszystkich :)

Ja krotko ! Pozdrowienia dla zalogi Babarambu :)
Przyszedl czas na wspomnienia i szukalem zdjec z mazur, a natrafilem na przygode dzielnej lajby.. jak i zalogi oczywiscie :)
Na tej Venusce przezylem praktycznie 70% mojego mazurskiego zycia, a jest to praaawie 21 lat.

Nie obrazaj tutaj Babarambu :-) Moze teraz jest wolna, ale na poczatku swej mlodosci, umiala pokazac na co ja stac !
Prpoponuje nastepnym razem, poplywac na konradzie "Syn babarambu", to dopiero jest wolna lajba ! :) No ale coz.. w koncu ma pozwolnie na plywnie po zatoce, wiec kil musi byc !:-)

Ahh wspolmnienia.. teraz tak wygodny jest czlowiek, ze o oddanych zaglowkach zapomnial :(

Pozdrowienia z Wroclawia od bylego "Prometeusza"
Jarek Muras

Jarek Muras eyetracking.pl

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

ja tak na koniec jeszcze dodam że dla mnie nie do pomyślenia jest sytuacja w której skiperem na łódce jest osoba które nie wie jak zachować się w sytuacji sztormu. To że o tym się nie uczy na kursach to jawny fuckup, jednak moim zdaniem to nie jest usprawiedliwienie w momencie kiedy bierzemy odpowiedzialność za życie załogi !Jarek Muras edytował(a) ten post dnia 29.04.08 o godzinie 23:29
Roman W.

Roman W. niezrzeszony ...

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

mało znam mazurskie jeziora, ale wiem co może znaczyć "Bora" w Chorwacji. Nagłe załamanie pogody, wiatr 54 knots w połączeniu z ulewnym deszczem o zmroku.
Trzynastoosobowa załoga skłądająca się w większości z kobiet i dzieci oraz kilku kolegów - wszyscy pierwszy raz na morzu..., i oczywiście niezapomniany MC GREGOR 65 z uszkodzonym silnikiem.
Maksymalnie zarefowany fok i grot pozwolił na wejście do portu po trzech godzinach "ciekawej" żeglugi i wypicie toastu "za cudowne ocalenie" - jak mawiał stary Kapitan
Myślę, że odrobina szczęścia w połączeniu z gruntownym wyszkoleniem pozwala nam nabierać szacunku do żywiołów i oby tak pozostało..

konto usunięte

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Przeżyłem siedząc za sterem dwie takie przygody. Odpowiednio 6 i 3 lata temu. Obie na Darginie.

Za pierwszym (na Tango 730) razem udało nam się zwinąć szmaty i odpalić katarynę. Załoga w kamizelkach wypornościowych i wszyscy do kokpitu. Później po przetrwaniu pod wiatr pierwszego uderzenia szliśmy przez grad błyskawice i ogólnie burzę stulecia :D Poza paroma ranami od poślizgów na mokrym pokładzie i totalnie przemoczonymi ciuchami nic się nikomu nie stało.

3 lata temu, płynąć na Tango 780 Sport nawet na silniku i bez żagli zaczęło nas odkręcać od wiatru. W końcu postawiłem foka i popłynęliśmy z wiatrem przez całe jezioro, prosto w szuwary. Jak ktoś już przytoczył "szuwary = bezpieczeństwo". Ale ludzie! Nigdy, ale to nigdy nie zostawiajcie w takim wypadku miecza! Prowadzi tylko do zwiększenia się siły przechylającej łódź a nie odwrotnie. Miecz służy tylko zlikwidowania dryfu przy ostrych wiatrach.

Jedna jednak wyciągnąłem naukę z tych "przygód" :) Żywiołu nie wolno się bać, ale trzeba mieć do niego szacunek :D
Paulina Bernaś

Paulina Bernaś ASTOR Sp. z o.o.

Temat: Zachowanie podczas białego szkwału

Biały szkwał to niebezpieczna niespodzianka, jaka może się pojawić podczas żeglowania. Warto zajrzeć tutaj na bloga aby zobaczyć, jak należy się zachować https://naczarter.pl/blog/bialy-szkwal/

Następna dyskusja:

Wiatr i Woda - spotkanie po...




Wyślij zaproszenie do