Temat: ... wszelkie samoróbki ...
Kołchozowy plecak
Kiedy w autobusie podmiejskim jego twardy róg boleśnie wciska wam się w pierś albo w bok nie kłóćcie się, lecz dobrze mu się przypatrzcie, temu plecionemu z łyka koszowi na szerokim starganym brezentowym pasie. Do miasta wożą w nim mleko, ser, pomidory za siebie i za dwie sąsiadki, z miasta pół setki długich bułek na trzy rodziny.
Jest pojemny, trwały i tani, ten babski plecak, nie mogą się z nim równać jego różnokolorowi sportowi bracia z kieszonkami i błyszczącymi sprzączkami. Mieści taki ciężar, że nawet przez waciak nie wytrzymuje nawykłe chłopskie ramię wpijania się jego pasa.
Dlatego też wymyśliły baby taką modę: zarzucają łubiankę na plecy, a pas przeciągają sobie przez głowę. Wtedy ciężar rozkłada się równomiernie na oba ramiona i piersi.
Bracia! Nie mówię: przymierzcie taki koszyczek do pleców. Ale jeżeli was potrącili weźcie taksówkę.
Aleksander Sołżenicyn.