konto usunięte

Temat: Survival a komercja

Przewaga busoli nad gps jest taka że działa w każdych warunkach...Podstawowym błędem nie użytkownika lecz producenta ( np krótka trwałość baterii) wynikającym właśnie z komercyjnego podejścia(więcej baterii kupią, więcej zarobię)

W terenie i trudnej sytuacji sprawdzają się proste i niezawodne urządzenia odporne na błędy użytkownika...Który w sytuacji przetrwania popełnia ich coraz więcej...

Podstawową wadą większości nowoczesnych urządzeń jest to że działają na prąd. Efekt jest tego taki że ulegają dezintegracji w wyniku chociaż chwilowego działania silnego pola elektromagnetycznego i przestają działać bez prądu...(wielkie bum)

Baterie siadają na dłuższym mrozie. Skutkuje to tym że człowiek zamiast korzystać z wynalazków staje się coraz bardziej od nich uzależniony i mniej samodzielny i słaby...

(Nawet gdy nie ma się mapy to pozostaje wyobraźnia i znajomość(ogólna) terenu i geografii układ pasma górskiego...)

Prosty "miejski" przykład... Jadąc za wskazaniami GPS np przez Kraków pakujemy się w korki...Jadąc swoją, opracowaną drogą-przejeżdżamy go szybciej...Marek Bronisław H. edytował(a) ten post dnia 27.08.12 o godzinie 16:52
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Survival a komercja

Jacek Aleksander G.:
Na tematykę wojenną wszedł Kuba..
Bo mam wrażenie, że cały czas wchodzisz na warunki ekstremalne.
Napisałeś,że nie chodzisz na wypady do lasu w pobliże poligonów,lotnisk itp.

Czy to oznacza,że masz dokładną wiedzę gdzie się znajduja WSZYSTKIE" tego typu obiekty ?
Ja nie mam, ale nie widzę też takiej potrzeby. Jak gdzieś mam nie włazić, bo jest teren wojskowy, prywatny czy jakikolwiek, to na pewno napotkam tabliczkę. Oddalę się od tego miejsca i będzie ok.
I wiesz również, gdzie są WSZYSTKIE anomalie magnetyczne, masz mapy podziemnych kabli enegretyczno-komunikacyjnych,rurociagów, a nawet cieków wodnych ?
Wiesz co może zrobić kompas jeśli staniesz na skrzyżowaniu żył wodnych , a niedaleko jest zakopany węzeł sieci energetycznych ?
Jak wygląda roślinność w tych miejscach ?
Jakie są w takich miejscach różnice temperatur?
Itp.
No właśnie. Powiedz mi jaki jest problem, jeśli idziesz do lasu, tak ot, zwykła codzienność, żadne ćwiczenia - załóżmy że jesteś na wakacjach i nie znasz terenu. Jakimś cudem się gubisz, wyciągasz ten cholerny telefon, bo ma gps - z jakichś przyczyn nie działa, tzn. głupieje (pokazuje prędkość 200km/h, czy to, że jesteś w Afryce, a nie w pobliżu Koszalina) albo nie łapie sygnału. Rozum mi podpowiada, że poszedłbym gdziekolwiek, ze 2km dalej i spróbował raz jeszcze, albo po prostu szedłbym i obserwował co się dzieje. W końcu przecież załapałby ten sygnał. A jeśli nie, to wystarczy znaleźć kamień w lesie, który numeruje drogę (nie wiem jak on się nazywa). Zadzwonić do nich i się dowiedzieć gdzie jesteśmy. Mój znajomy tak zrobił w te wakacje na Mazurach. Poprowadzili go jak po sznurku. A jeśli telefon padnie to iść, aż się gdzieś dojdzie lub kogoś spotka.
Reasumując - wychodząc w teren jestem ZAWSZE nastawiony na najgorsze.
Zależy co masz na myśli mówiąc "wychodząc w teren". Rozumiem, że na Twoich szkoleniach tak jest i super. Ale jak idziesz z rodziną na grzyby to też? Jeśli tak, to czego najgorszego się spodziewasz? Tak z czystej ciekawości :-)
Być może dlatego - przynajmniej do dzisiaj - wracam w całości i moja ekipa/kursanci/uczniowe są zawsze w komplecie i bez strat ?

Pozdrawiam.
Pewnie tak jest, nawet na pewno, ale przecież Ty sztucznie wywołujesz im warunki ekstremalne. A ja cały czas piję do stwierdzenia, że niesolidne oferty survivalowe są w stanie zaszkodzić późniejszemu bezpieczeństwu ludzi biorących w nich udział. Uważam, że tak nie jest, bo taka oferta w moim rozumieniu nie jest szkoleniem do dalszych działań w naszym życiu, a dawaniem ludziom radości z tego, co się dzieje tu i teraz. Różni się to od szkoleń żołnierzy, policjantów, strażaków czy lekarzy, gdzie błąd podczas szkolenia skutkuje jeszcze większym błędem w przyszłej pracy, do której przygotowuje to konkretne szkolenie. Z survivalem tak nie jest, bo inaczej dziedzina ta byłaby certyfikowana i nie każdy mógłby używać słowa "survival" w nazwie swojego szkolenia.

Jacek - absolutnie nie chcąc Ci dokuczyć, uważam, że poprzez charakter swojej pracy (byłej pracy?) wszędzie widzisz zagrożenie, którego w 99% nie ma i nie będzie. Świetnie, że jesteś gotowy na wszystko, ale czy to nie odbiera Ci luzu i zabawy, że przy przejściu się plażą jesteś gotów stawić czoła nadlatującym myśliwcom? Ja bym po prostu nie dał rady się wyluzować przy takim podejściu i podziwiam.

Pozdrawiam,
KubaJakub Łochowicz edytował(a) ten post dnia 28.08.12 o godzinie 23:37

Temat: Survival a komercja

Jakub Łochowicz:
Jacek Aleksander G.:
Na tematykę wojenną wszedł Kuba..
Bo mam wrażenie, że cały czas wchodzisz na warunki ekstremalne.

Nazwij to może - odmienne od tych , które spotykasz na codzień.
Napisałeś,że nie chodzisz na wypady do lasu w pobliże poligonów,lotnisk itp.

Czy to oznacza,że masz dokładną wiedzę gdzie się znajduja WSZYSTKIE" tego typu obiekty ?
Ja nie mam, ale nie widzę też takiej potrzeby. Jak gdzieś mam nie włazić, bo jest teren wojskowy, prywatny czy jakikolwiek, to na pewno napotkam tabliczkę. Oddalę się od tego miejsca i będzie ok.

Nie zawsze masz tabliczkę ...a lotniska,bazy i inne niejawne miejsca nie są przecież obwieszone tablicami...bo to byłoby bez sensu.
I wiesz również, gdzie są WSZYSTKIE anomalie magnetyczne, masz mapy podziemnych kabli enegretyczno-komunikacyjnych,rurociagów, a nawet cieków wodnych ?
Wiesz co może zrobić kompas jeśli staniesz na skrzyżowaniu żył wodnych , a niedaleko jest zakopany węzeł sieci energetycznych ?
Jak wygląda roślinność w tych miejscach ?
Jakie są w takich miejscach różnice temperatur?
Itp.
No właśnie. Powiedz mi jaki jest problem, jeśli idziesz do lasu, tak ot, zwykła codzienność, żadne ćwiczenia - załóżmy że jesteś na wakacjach i nie znasz terenu. Jakimś cudem się gubisz, wyciągasz ten cholerny telefon, bo ma gps - z jakichś przyczyn nie działa, tzn. głupieje (pokazuje prędkość 200km/h, czy to, że jesteś w Afryce, a nie w pobliżu Koszalina) albo nie łapie sygnału. Rozum mi podpowiada, że poszedłbym gdziekolwiek, ze 2km dalej i spróbował raz jeszcze, albo po prostu szedłbym i obserwował co się dzieje. W końcu przecież załapałby ten sygnał. A jeśli nie, to wystarczy znaleźć kamień w lesie, który numeruje drogę (nie wiem jak on się nazywa).
Ja wiem :)

Zadzwonić do nich i się dowiedzieć
gdzie jesteśmy. Mój znajomy tak zrobił w te wakacje na Mazurach. Poprowadzili go jak po sznurku. A jeśli telefon padnie to iść, aż się gdzieś dojdzie lub kogoś spotka.

Liczę zawsze tylko i wyłącznie na siebie.
Reasumując - wychodząc w teren jestem ZAWSZE nastawiony na najgorsze.
Zależy co masz na myśli mówiąc "wychodząc w teren".

Teren - czyli poza miejsce gdzie mam świadomość braku jakichkolwiek odstepstw od normy.

Rozumiem,
że na Twoich szkoleniach tak jest i super. Ale jak idziesz z rodziną na grzyby to też?
Też...tyle,że grzyby mam jakies 30-50 metrów od domu :)
Jeśli tak, to czego najgorszego się
spodziewasz? Tak z czystej ciekawości :-)

Na przykład ...załamanie pogody i hipotermia w lipcu,kiedy w dzień jest 40 stopni , a kilka godzin potem jest załamanie pogody i spadek temperatury do 8 stopni,poza tym ściana wody...
I dwójka Twoich ludzi ( załapanych w survivalu) zaczyna po prostu umierać na hipotermię...a Ty masz kilka minut na podjęcie decyzji.
Być może dlatego - przynajmniej do dzisiaj - wracam w całości i moja ekipa/kursanci/uczniowe są zawsze w komplecie i bez strat ?
Pewnie tak jest, nawet na pewno, ale przecież Ty sztucznie wywołujesz im warunki ekstremalne. A ja cały czas piję do stwierdzenia, że niesolidne oferty survivalowe są w stanie zaszkodzić późniejszemu bezpieczeństwu ludzi biorących w nich udział. Uważam, że tak nie jest, bo taka oferta w moim rozumieniu nie jest szkoleniem do dalszych działań w naszym życiu, a dawaniem ludziom radości z tego, co się dzieje tu i teraz.
Dlatego nie daję rozwiązania...ale wzór na działanie.
Coś jak w matematyce.

Różni się to od szkoleń żołnierzy, policjantów,
strażaków czy lekarzy, gdzie błąd podczas szkolenia skutkuje jeszcze większym błędem w przyszłej pracy, do której przygotowuje to konkretne szkolenie. Z survivalem tak nie jest, bo inaczej dziedzina ta byłaby certyfikowana i nie każdy mógłby używać słowa "survival" w nazwie swojego szkolenia.

Gdyby te służby były uczone myślenia, a nie tylko działania wg.sztywnych procedur ustalanych przez urzędasów, to nie byłoby tylu fauli.

Survival to umiejętność myślenia...a nie tylko nauczenie się technik w dobrych warunkach .
To umiejętność wykonania wszelkich wariacji na temat....przewidywania...przysłowiowe ukręcenie bata z piasku.

Jacek - absolutnie nie chcąc Ci dokuczyć, uważam, że poprzez charakter swojej pracy (byłej pracy?) wszędzie widzisz zagrożenie, którego w 99% nie ma i nie będzie.
Zagrożenie jest dokładnie dookoła...
Przecięcie tętnicy na butelce wyrzuconej przez jakiegoś gnoja...obtarcie pięty..burza w środku upalnego dnia....złapanie kapcia na autostradzie...czy też natknięcie się na ćpuna na głodzie.
Rachunek prawdopodobieństwa po prostu :)



Świetnie, że
jesteś gotowy na wszystko, ale czy to nie odbiera Ci luzu i zabawy, że przy przejściu się plażą jesteś gotów stawić czoła nadlatującym myśliwcom?

A jest taka możliwość ?Bo chyba nie w tym kraju.

Ja bym po prostu nie dał rady
się wyluzować przy takim podejściu i podziwiam.

Spokojna głowa....ci co mnie znają z tej grupy , wiedzą,że nie skradam się obwieszony żelastwem i nie czekam na atak armii wrogów.
Jak jest problem , to włączam opcję " działanie w warunkach extreme" ... i nic poza tym :)

Pozdrawiam,
Kuba

:)
Również pozdrówka

ps. Kuba...wpadnij do mnie...zobaczysz być może inne ( nie lepsze,ale inne)podejscie do tematu.

Temat: Survival a komercja

Dyskusja się rozjechała na różne wątki, mniej i bardziej ważne. W pełni popieram zdanie Jacka AG: gadżety są fajne i czasami warto je posiadać - bez przesady oczywiście.

Jednak podstawą jest wyobraźnia i umiejętność przewidywania trudnych sytuacji. Radzenie sobie z użyciem minimum środków i nie podejmowanie ryzykownych decyzji.
Orientacja w terenie na podstawie obserwacji otoczenia i charakterystycznych prawidłowości.

Nie jest problemem zagubienie się w odludnym terenie. Problemem jest przetrwanie przy nagle pogarszających się warunkach. Praktyczne zrozumienie czym jest hipotermia, brak wody itp.

Na ostatnią swoją typowo turystyczną wyprawę mimo środku lata zabrałem komplet norweskiej wełnianej bielizny i lekkie nieprzemakalne spodnie. Pierwszej nocy okazało się, że przeceniony namiot, jaki zakupiła córka jest zbiorem przypadkowych elementów i nie daje się rozstawić. Kolejne noce spaliśmy w śpiworach pod gołym niebem - w końcu to lato. Ostatniej nocy nad ranem przyszła burza z bardzo silnymi opadami deszczu.
Spokojnie schowałem śpiwór do wcześniej przygotowanego nieprzemakalnego worka i poszedłem na spacer nad morze. Wełniana bielizna i nieprzemakalny lekki zestaw wystarczył, aby czuć się komfortowo. Córka schowała się w toaletach.
GPS w telefonie użyłem tylko 2-3 razy na kilka minut. Głownie to zwykła mapa i ogólna orientacja w terenie.

pozdr.Vslv
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Survival a komercja

Jacek Aleksander G.:
ps. Kuba...wpadnij do mnie...zobaczysz być może inne ( nie lepsze,ale inne)podejscie do tematu.

Odezwę się na priv :-)
Jakub Dorosz

Jakub Dorosz UniversalSurvival.pl

Temat: Survival a komercja

To ile komercji będzie w survivalu zależy od nas.

Dziś odmówiłem realizacji 5-cio dniowego obozu dla młodzieży przewidzianego na lipiec, który tylko z nazwy chyba miał być "obozem przetrwania"...
Pani z pewnej instytucji przesłała mi wraz z propozycją współpracy ich plan i oczekiwania.
Czytam - "budowa szałasów", super tyle że młodzież i tak ma spać potem w ośrodku... Czytam dalej "rozpalanie ognia" - też świetnie, tyle że "survivalowcy" będą dostawać ciepłą paszę ze stołówki, itd...

Ludzie którzy pojęcia nie mają o survivalu, a pracują w instytucjach, które dysponują unijną kasą, budują takie plany, a potem stawiają prosty warunek - zatrudniamy cię, jak zrealizujesz od A do Z nasz plan, ułożonym przez "panią basię". Na szczęście dzieci głodne mi w domu nie płaczą.
Co bym odpowiedział, gdyby jednak płakały...?

Szkodą że ta kasa idzie psu w dupę. Zamiast takiego "survivalu" można by pewnie nawet za pół ceny skręcić na prawdę wartościowe działanie, z którego faktycznie skorzystałoby kilka osób.

konto usunięte

Temat: Survival a komercja

Jak dobrze to zrobisz to dzieciaki i tak skorzystaja. Trzeba dostosowac przekazywane wiadomosci do wieku/poziomu/zapotrzebowania chocby domniemanego odbiorcow.
Nie ma znaczenie zaplecze ale to co zostanie w ich glowach po twoim szkoleniu.

Po twojej wypowiedzi wnioskuje,ze podchodzisz do tematu schematycznie jak wiekszosc szkoleniowcow. Troche wiecej improwizacji,żywiołu i wszyscy beda sie dobrze bawic a przy tym uczyc.
Wiec gloww do gora. :)
Jakub Dorosz

Jakub Dorosz UniversalSurvival.pl

Temat: Survival a komercja

Witam.
Masz rację, można wyciągnąć taki wniosek z tej wypowiedzi. Mechanizm jest jednak nieco inny...
Na ten przypadek należy spojrzeć z perspektywy celów, jakie założyli sobie "zleceniodawcy", o których wcześniej nie napisałem, odnosząc się jedynie do formy.
Chcą by "szkoła przetrwania nauczyła młodzież samodzielności, odpowiedzialności, pracy zespołowej, wytrwałości..."itd. Z drugiej strony tworzą młodzieży takie warunki, które upośledzają te cechy. Dla mnie za duża sprzeczność, nawet gdybym się tam dwoił i troił. Wszystko podane pod nos, prosto do "skonsumowania" bez żadnego wysiłku i wkładu własnego, tyłki i nosy podtarte. Pogłębianie wyuczonej bezradności...

Krótko mówiąc, nie ta forma, nie te metody.
Moje podejście jest takie, że aby pracować z grupą zdiagnozowaną tak a nie inaczej (młodzież tzw "trudna") i forma i sposób pracy muszą być do siebie przystające. Jeżeli brakuje mi jednego z tych elementów, takie działanie pozostałoby już tylko zrobieniem tego dla kasy.

W związku z powyższym z mojej odpowiedzi pani uzyskała informację, że:
- to co planują przeprowadzić, jest po prostu ciekawym pomysłem na "kolonię", a nie "obozem przetrwania",
- cele które planują osiągnąć, jako instruktor jestem w stanie im przybliżyć ale zupełnie innymi metodami pracy. Opisałem pokrótce w czym rzecz i odesłałem do przykładu mojego programu profilaktycznego "Ekspedycja" zrealizowanego w zeszłym roku na przestrzeni 3 m-cy z dzieciakami z domu dziecka oraz do przykładu obozu przetrwania, który przeprowadziłem w wakacje.

Zobaczymy jaka będzie odpowiedź, ale nie spodziewam się cudów skoro tak kurczowo trzymają się swojego pomysłu.
Błażej Kostra

Błażej Kostra instruktor, Wolf
Centrum Szkolenia
Survivalowo
Specjalist...

Temat: Survival a komercja

Może podyskutuj, przedstaw swój plan... z szałasami... (niestety) często tak bywa, opiekunowie, kierownicy, zleceniodawcy itd. często się po prostu boją (jeszcze bardziej przeraża ich fakt, iż sami powinni spać jak "dzieciaki" w terenie). Jeśli pomysł spania nie przejdzie może szałasy do zabawy?? Może zaproponuj; - w razie W namioty...
W zeszłym roku miałem "fajną" wycieczkę/biwak ale w tamtym wypadku pomysł wyszedł od rodziców (stwierdzili, że na nocleg w 4 **** sami mogą zabrać dzieci, a w szałasach nie koniecznie chce im się spać, więc może uderzyć przez rodziców...
Jakub Dorosz

Jakub Dorosz UniversalSurvival.pl

Temat: Survival a komercja

Dzięki za pomysły, znam te rozwiązania i patenty ale tutaj od początku twardo postawiony temat, że co do milimetra ma być na ich modłę.
Swoje argumenty popieram przykładami działań już zrealizowanych, wiec nie mówię o sprawach abstrakcyjnych ale mimo wszystko... :pJakub Dorosz edytował(a) ten post dnia 20.02.13 o godzinie 10:46
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Survival a komercja

Wisław ... pardon ... nie sprawdziłeś sprzętu /namiotu/po kupnie a przed użytkowaniem??? Czyli złamałeś kluczową zasadę tak turystyki , surwiwalu jak i ... zasad BHP !
Tak właśnie przyczyniamy się do problemów !

Wiesław Mileńko:
Dyskusja się rozjechała na różne wątki, mniej i bardziej ważne. W pełni popieram zdanie Jacka AG: gadżety są fajne i czasami warto je posiadać - bez przesady oczywiście.

Jednak podstawą jest wyobraźnia i umiejętność przewidywania trudnych sytuacji. Radzenie sobie z użyciem minimum środków i nie podejmowanie ryzykownych decyzji.
Orientacja w terenie na podstawie obserwacji otoczenia i charakterystycznych prawidłowości.

Nie jest problemem zagubienie się w odludnym terenie. Problemem jest przetrwanie przy nagle pogarszających się warunkach. Praktyczne zrozumienie czym jest hipotermia, brak wody itp.

Na ostatnią swoją typowo turystyczną wyprawę mimo środku lata zabrałem komplet norweskiej wełnianej bielizny i lekkie nieprzemakalne spodnie. Pierwszej nocy okazało się, że przeceniony namiot, jaki zakupiła córka jest zbiorem przypadkowych elementów i nie daje się rozstawić. Kolejne noce spaliśmy w śpiworach pod gołym niebem - w końcu to lato. Ostatniej nocy nad ranem przyszła burza z bardzo silnymi opadami deszczu.
Spokojnie schowałem śpiwór do wcześniej przygotowanego nieprzemakalnego worka i poszedłem na spacer nad morze. Wełniana bielizna i nieprzemakalny lekki zestaw wystarczył, aby czuć się komfortowo. Córka schowała się w toaletach.
GPS w telefonie użyłem tylko 2-3 razy na kilka minut. Głownie to zwykła mapa i ogólna orientacja w terenie.

pozdr.Vslv
Jacek K.

Jacek K. Konsultant

Temat: Survival a komercja

Dariusz Lermer:
Wisław ... pardon ... nie sprawdziłeś sprzętu /namiotu/po kupnie a przed użytkowaniem??? Czyli złamałeś kluczową zasadę tak turystyki , surwiwalu jak i ... zasad BHP !
Tak właśnie przyczyniamy się do problemów !

Podpisuję się pod tym dwoma rękami! Parę lat temu zabrałem ze sobą na ponad tygodniową wycieczkę na kanu zapasowy namiot (który, nota bene, poprzednio używałem, ale go osobiście nie pakowałem), nie sprawdziwszy dokładnie zawartości. Dopiero na miejscu okazało się, że w środku brakowało jednej drobnej rzeczy—stelażu (tyczek)! Nie było potrzeby jego używania, ale dostałem świetną lekcję i od tego czasu dokładnie sprawdzam wszystko, czego własnoręcznie nie pakowałem.

Temat: Survival a komercja

Jacek K.:
Dariusz Lermer:
Wisław ... pardon ... nie sprawdziłeś sprzętu /namiotu/po kupnie a przed użytkowaniem??? Czyli złamałeś kluczową zasadę tak turystyki , surwiwalu jak i ... zasad BHP !
Tak właśnie przyczyniamy się do problemów !

Podpisuję się pod tym dwoma rękami! Parę lat temu zabrałem ze sobą na ponad tygodniową wycieczkę na kanu zapasowy namiot (który, nota bene, poprzednio używałem, ale go osobiście nie pakowałem), nie sprawdziwszy dokładnie zawartości. Dopiero na miejscu okazało się, że w środku brakowało jednej drobnej rzeczy—stelażu (tyczek)! Nie było potrzeby jego używania, ale dostałem świetną lekcję i od tego czasu dokładnie sprawdzam wszystko, czego własnoręcznie nie pakowałem.

Nie wiem w czym problem :-) nie używam namiotu i nie jest mi do szczęścia potrzebny. Wyraźnie napisałem, że mój zestaw był bardzo dobrze przystosowany do dowolnej pogody o tamtej porze roku.

Namiot kupiła córka i był przede wszystkim dla niej. Gdy zabrakło namiotu to również ona miała problem, a nie ja. Ponadto osiemnaście lat skończyła jakiś czas temu i miała obowiązek radzić sobie samemu.

Nie używam namiotu z lenistwa - nie chce mi się rozkładać i składać. Ponadto namiot o wiele łatwiej uszkodzić niż ciuchy.
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Survival a komercja

No i jest to rozwiązanie , Pytanie kto ma nauczać nasze dzieci życia ? Rozumiem ... nauka na błędach i takie tam, tylko w takim razie skąd się biorą te dyskusje o szkoleniach , umiejętnościach , warsztatach etc.

Temat: Survival a komercja

Dariusz Lermer:
No i jest to rozwiązanie , Pytanie kto ma nauczać nasze dzieci życia ? Rozumiem ... nauka na błędach i takie tam, tylko w takim razie skąd się biorą te dyskusje o szkoleniach , umiejętnościach , warsztatach etc.
Przede wszystkim to nie była żadna szkoła przetrwania, szkolenie, warsztaty i inne "głupoty" :-) normalna letnia wyprawa na rowerze i rolkach - 350 km.
rolki inaczej - Baltic Sea Expedition 2012
Karolina była ze mną wcześniej na kilku wyprawach, w tym dwie zimowe bez namiotów. M.innymi opisywana z huraganem Emma.

Wielokrotnie brałem udział w różnych dyskusjach. Wskazywałem wady zarówno szkoleń w luksusowych warunkach, jak i błędy puszczania na głęboką wodę.

Swoją rolę rozumiem, jako dyskretny nadzór i interweniowanie dopiero wtedy, gdy moje doświadczenie podpowiada poważne zagrożenie życia lub zdrowia innych uczestników. Brak namiotu do takich zagrożeń poza ekstremami nie należy.
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Survival a komercja

Tyż prawda , zresztą każdy ma inne ,, procedury" - ja z rodziną jak gdzieś jedziemy to przed wyjazdem po prostu razem sprawdzamy sprzęt , lub robi to osoba ,, odpowiedzialna" . Tak po prostu unikamy dźwigania szmelcu który w efekcie finalnym do niczego się nie przyda ! kiedyś kolega zabrał butlę gazową ... bez palnika !

Temat: Survival a komercja

Dariusz Lermer:
Tyż prawda , zresztą każdy ma inne ,, procedury" - ja z rodziną jak gdzieś jedziemy to przed wyjazdem po prostu razem sprawdzamy sprzęt , lub robi to osoba ,, odpowiedzialna" . Tak po prostu unikamy dźwigania szmelcu który w efekcie finalnym do niczego się nie przyda ! kiedyś kolega zabrał butlę gazową ... bez palnika !
Różne niespodzianki się zdarzają.
Natomiast na wyprawach nie ma u mnie "rodziny". Na pierwszej zimowej pozostali uczestnicy dowiedzieli się, że ta fajna dziewczyna to moja córka dopiero na zakończenie wyprawy :-)
Zaskoczenie było duże :-)
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Survival a komercja

;-)

Następna dyskusja:

Dlaczego survival...?




Wyślij zaproszenie do