Temat: Oszczędzanie wody
No właśnie jak to z tą anihilacją i czarną dziurą o której tu mówimy? Znika czy nie znika? Szukałem po googlach i wszystko co znalazłem na temat "dlaczego?" to argumenty typu: bo mało wody na świecie, bo kasę oszczędzamy, bo dużo zużywamy i marnujemy... ale nic na temat dlaczego ta woda w odpływie ma być gorsza niż ta w jeszcze kranie ... Ba! do Warszawy pojechałem,
przy ministerstwie nawet byłem... bo kto ma wiedzieć jak nie ministerstwo?!
No ale nic się nie dowiedziałem...
więc zaczynam kombinować i tak mi wychodzi:
1. Woda płynie w dół. A tak się składa, że na dole to zazwyczaj jest jakiś zbiornik słonej wody (morze/ocean)- w naszym wypadku
Bałtyk.
2. Więc jeśli my wpuszczamy wodę pitną (słodką) w rury, to ona płynąc w dół trafi do słonego zbiornika i przestanie być pitna.
3. Nowa woda pitna pochodzi albo z deszczu, albo z podziemnych źródeł do których kiedyś trafiła z deszczu...
3b. Z tego co wiem woda oczyszczona w Toruniu nie jest pompowana rurami do zakopanego i tam spuszczana do strumieni, beczkowozy też nie kursują. Tylko część wody zatrzymujemy w obwodzie, reszta płynie dalej...
4. Parowanie mórz i oceanów przebiega w określonym (chyba) tempie i nie jest zależne od tego czy nam woda jest potrzebna czy akurat nie. Ot po prostu jakaś (jaka?) ilość wody słonej paruje i spada nam na głowy jako słodka (nie mylić z "pitna").
Zakładam dla uproszczenia że jest to
NA PRZYKŁAD 100mln jakiś tam jednostek (np. hektolitrów) rocznie.
5. Tak więc mamy do dyspozycji np. 10000mln jednostek wody podziemnej, oraz 100mln wody opadowej.
6. Jeśli zużyjemy rocznie 250mln jednostek wody rocznie to nasze zapasy (woda głębinowa) skurczą się o 150mln (też rocznie). Dobrze kombinuję?
7. Zatem "zapas" wystarczy nam na 10000mln/150mln= 66,6 lat.
8. Jeśli moja logika jest słuszna to oszczędzanie wody pozwala nam:
- wydłużyć okres, na który woda z "zapasu" nam wystarczy
- obniżyć jej cenę, nim konieczność przemysłowego odsalania wody nie podniesie jej kosztu
- obniżyć poziom globalnego i lokalnego zanieczyszczenia wody (to było wcześniej omawiane)
Jest to działanie strategiczne, planowanie długoterminowe, w odróżnieniu od działań doraźnych.
Sprawa może się wydawać odległa (podobnie jak te kurczące się zapasy ropy), ale sam wiem jak nasze działanie potrafi zakłócić maturalny bieg (a raczej spływ) wody. Kilkanaście lat temu działalność kopalni w okolicach mojego rodzinnego Olkusza spowodowała obniżenie się poziomu wód gruntowych o nawet kilkanaście metrów. Efekt - wyschnięte studnie i strumienie, konieczność dodatkowego nawadniania upraw, zwiększone ryzyko pożarowe, podniesione koszty dostępu do wody pitnej.
A co do Bartkowej "kaloryczności ścieków"...
A. Regularne wypróżnianie się jest bardzo ważne dla zdrowia, więc nie oszczędzajmy wody kosztem własnego zdrowia! ;)
B. Woda trafiająca do ścieku jest oczyszczana w całości, a nie tylko, ta która niesie gooo.. cz ta z detergentami. Zatem mniej wody (czystej) niepotrzebnie wlanej do odpływu = większa wydajność oczyszczania i mniejszy jego koszt.
C. Prostszy przykład: masz np. przydomowe szambo o pojemności 1000l. Którego opróżnienie kosztuje cię np. 100zł (nie znam się na cenach). Wlewasz do niego 500l wody z gooo... i kolejne 500 wody czystej (tej która np. ucieka gdy myjesz zęby nie zakręcając kranu).
- Szambo zapełnia Ci się 2razy szybciej (opróżniasz je 2razy częściej) i płacisz za to 2razy więcej.
- woda czysta trafiająca do szamba staje się brudna...
- za tą zmarnowaną wodę płacisz 3 razy: za zużycie (licznik), za opróżnienie szamba i za jej oczyszczenie. Mądre? Rozsądne? Tanie?
Jacek Straszak edytował(a) ten post dnia 01.10.09 o godzinie 10:09