Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Przemysław F.:

Założenia są proste - zero butów...

A wrzuciłby kolega pomysł np. tu: http://www.goldenline.pl/forum/2310928/konwentowo-outd...

Wakacje idą, może znajdą się chętni. Pomysł co najmniej interesujący.
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Takowe ,, luźne" warsztaty można zrobić bez problemu - ważne ino coby znaleźć teren gdzie można powycinać trochę badyli , darni , etc. Proponuje jak ktoś coś ma to niech zgłasza - ja spisze propozycję miejsc. potem można planować resztę. ( druga połowa października ?)( bo jest sporo liści ! )
Hubert Dziadczykowski

Hubert Dziadczykowski Sekretarz Gminy
Opatów

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Jacek Straszak:
tnictwa ;)

A znowu wracając do tematu - cały czas zastanawiam się dlaczego miałem niedosyt wody? Nosiłem ze sobą 2,2 litra, owszem nie skąpiłem i dzieliłem się nią na prawo i lewo, ale uzupełniałem też braki po strumieniach, jednak ciągle miałem jej za mało... A ile wy zabieracie wody na taki 3 dniowy wypad?

Od jakiegoś czasu stwierdzam, że woda jest najpoważniejszym problemem. Niestety ludzkie panowanie zrobiło swoje: naturalne źródła są zanieczyszczone tym i owym (np. świńskim truchłem). A ile wody można ze sobą targać? 3 litry jeszcze bardzo nie ciążą, ale w ciepły dzień i zakładając, że coś chcemy upichcić, to porcja jednodniowa. Potem zostaje oczyszczanie. Albo ryzykowanie. Napiłem się w Tatrach z krystalicznie pozornie czystego potoczku, którego źródło było może sto metrów wyżej. Wieczorem była rozrywka.
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

:-))) , pamiętam jak kiedyś przewodnik zachęcał wycieczkę do picia wody z lodowego źródła w tatrach .Ale się uśmialiśmy ( ja tam wiem co stanowi zlewnię wód tego źródła , ile jaskiń ono ,, obmywa"i co nieraz w tych jaskiniach grotołaz z obstrukcją potrafi zostawić! ) Pychotka!
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Hubert Dziadczykowski:

A ile wody można ze sobą targać? 3 litry jeszcze bardzo nie ciążą, ale w ciepły dzień i zakładając, że coś chcemy upichcić, to porcja jednodniowa.

No właśnie co zrobić aby nie taszczyć?
Ja zaopatrzyłem się w końcu w porządne gotowadło i nie muszę dłubać po kubeczku. Na konwencie właśnie przeszło swój chrzest bojowy. Obecnie mój wodo zestaw składa się z:
- baniaczek z nierdzewki 1,2l
- kubełko z nierdzewki 0,5l
- "manierka" w postaci butelki po mleku (1l)
- "chlebaczek" dla transportu powyższych
- dodatkowo wrzucam do środka 0.5m plastikowego wężyka, który robi za ssawkę ;) jak do wody trudno sięgnąć lub za trink-system w marszu ;)

o tu jest cały zestaw uwieczniony:

Obrazek


a tu samo gotowadło:

Obrazek


Zaletą tego rozwiązania jest to że w "manierce" mam zawsze czystą wodę (np. już przegotowaną), a do baniaczka mogę tankować ze strumieni nie ryzykując że stracę tą czystą. Dlaczego butelka po mleku, a nie jakiś hi-tech waterbottle? Bo ma 1l pojemności, zakrętkę "big-łyk", kosztuje nic więc jak się wybrudzi to ją zrecyclinguję i kupię mleko za 2zł ;)
Napiłem się w Tatrach z krystalicznie pozornie czystego potoczku, którego źródło było może sto metrów wyżej. Wieczorem była rozrywka.

Bo tam wszyscy leją do strumieni ;) trzeba przy samym źródle, a i tak pewności nie ma. Albo to był brak praktyki i odporności kiszek ;) Jako ostatnio napiłem się wody z Białego to młodzież patrzyła na mnie jak na jakiego Grylsa - jak to tak wodę z ziemi pić?!Jacek Straszak edytował(a) ten post dnia 22.06.11 o godzinie 11:52
Ziemowit Kaczmarski

Ziemowit Kaczmarski UX designer and
researcher

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

a właśnie, w czym najlepiej gotować?
"rondelek" Darka był rewelacyjny, ale dosyć sporych rozmiarów, no i waga też duża. co byłoby najlepszego dla 1-2 osób, lekkie i duże?
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Ziemowit Kaczmarski:
a właśnie, w czym najlepiej gotować?
"rondelek" Darka był rewelacyjny, ale dosyć sporych rozmiarów, no i waga też duża. co byłoby najlepszego dla 1-2 osób, lekkie i duże?

Wszelkiej maści puszki, baniaczki, czajniczki - trudno wskazać jedną rzecz - ważne aby nie alu, aby dało się zatkać i aby nie spłonęło. Ja zwykle gotowałem w zwykłym kubku z nierdzewki, a teraz - jw. "bańka na mleko".
Ziemowit Kaczmarski

Ziemowit Kaczmarski UX designer and
researcher

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Jacek Straszak:
Ziemowit Kaczmarski:
a właśnie, w czym najlepiej gotować?
"rondelek" Darka był rewelacyjny, ale dosyć sporych rozmiarów, no i waga też duża. co byłoby najlepszego dla 1-2 osób, lekkie i duże?

Wszelkiej maści puszki, baniaczki, czajniczki - trudno wskazać jedną rzecz - ważne aby nie alu, aby dało się zatkać i aby nie spłonęło. Ja zwykle gotowałem w zwykłym kubku z nierdzewki, a teraz - jw. "bańka na mleko".

dlaczego alu odpada?
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Ziemowit Kaczmarski:

dlaczego alu odpada?

Opinie są sprzeczne. Np. oto jedna z nich:
http://chemfan.pg.gda.pl/Publikacje/Aluminium.html

ale ja jakoś tak nieszczególnie lubię ryzykować zdrowiem ;)
Ziemowit Kaczmarski

Ziemowit Kaczmarski UX designer and
researcher

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Jacek Straszak:
Ziemowit Kaczmarski:

dlaczego alu odpada?

Opinie są sprzeczne. Np. oto jedna z nich:
http://chemfan.pg.gda.pl/Publikacje/Aluminium.html

ale ja jakoś tak nieszczególnie lubię ryzykować zdrowiem ;)

a, no tak :) dzięki :)

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Hubert Dziadczykowski:
Bo czym jest taki konwent? Przede wszystkim okazją do spotkania i poznania się osobiście. I jak dla mnie ma to swoją wartość. Cieszę się, że byłem, mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę. Bo było po prostu fajnie, bo patrząc na innych, rozmawiając z nimi mogłem się kilku rzeczy nauczyć, bo wpadło mi do głowy kilka spraw do przemyślenia. Impreza jest unikatowa, bo otwarta dla wszystkich. A jak kto do niej podchodzi i co z niej wynosi, to już jego osobista sprawa. Jest wartościowa, bo jej efektem już jest co najmniej jeden nowy adept zauroczony leśnym życiem. Bo widzę kilka osób, które po Wojtka zupce postanawiają dowiedzieć się więcej o roślinach. Mało? Może, ale nikt nie broni zmieniać formuły. Może robić konwenty tematyczne: jeden o zdobywaniu pożywienia roślinnego, kolejny o budowie schronień, a jeszcze inny o np. pierwszej pomocy w terenie? Bo ja widzę potencjał. Może na razie nie wykorzystywany, ale...


Chyba najlepsza wypowiedz !!!!!!!!!tj. najlepiej oddająca mój stosunek do Konwentu , którego jak mawiają jestem ojcem Pomysłodawcą.
Szerzej skomentuję to wieczorem!!!
P.S. I jeszcze raz prośba o niezaśmiecanie tego wątku: woda, wołowina , brak butów , pstrągi..............Darek Hajduk edytował(a) ten post dnia 22.06.11 o godzinie 13:54
Hubert Dziadczykowski

Hubert Dziadczykowski Sekretarz Gminy
Opatów

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Jeszcze taka luźna refleksja nasuwająca mi się w powiązaniu z tytułem wątku: a może by tak w ramach opowieści ogniskowych wprowadzić temat "moja wtopa" (może nawet w formie konkursu). Co mi się nie udało (lub "nadzwyczajnie" udało) i jakie z tego wyciągnąłem wnioski, czyli tytułowe uczenie się na błędach. Wiem, że ludzie wolą się chwalić sukcesami, ale porażki bywają o niebo zabawniejsze (zwłaszcza, jeśli opowiadający ma dystans do siebie). A przy tym niewątpliwie pouczające.
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Hubert Dziadczykowski:
a może by tak w ramach opowieści ogniskowych wprowadzić temat "moja wtopa" (może nawet w formie konkursu).

Pomijając magnetyczne krowy i błądzenie po szlakach, o których już pisałem to:
- beznadziejnie zamocowałem plandekę - wprawdzie nie była ona potrzebna, gdyby przyszedł mocniejszy wiatr to drewniane śledzie do których przywiązałem jej końce fruwałyby w powietrzu aż miło.
- zamiast położyć się spać jak człowiek, przy ogniu, jak ta owca polazłem za resztą w krzaki i rano zmarzło mi dupsko.
- muszę poważnie przemyśleć sens zabierania brezentowej pałatki - pieroństwo jest niby do wszystkiego, ale słabo grzeje w nocy, waży tonę, przed deszczem nie miała okazji chronić, jedyna zaleta to ten ładny zielony kolor ;)
- brakło mi fajek ...
Hubert Dziadczykowski

Hubert Dziadczykowski Sekretarz Gminy
Opatów

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Jacek Straszak:
>

Pomijając magnetyczne krowy i błądzenie po szlakach, o których już pisałem to:
- beznadziejnie zamocowałem plandekę - wprawdzie nie była ona potrzebna, gdyby przyszedł mocniejszy wiatr to drewniane śledzie do których przywiązałem jej końce fruwałyby w powietrzu aż miło.
- zamiast położyć się spać jak człowiek, przy ogniu, jak ta owca polazłem za resztą w krzaki i rano zmarzło mi dupsko.
- muszę poważnie przemyśleć sens zabierania brezentowej pałatki - pieroństwo jest niby do wszystkiego, ale słabo grzeje w nocy, waży tonę, przed deszczem nie miała okazji chronić, jedyna zaleta to ten ładny zielony kolor ;)
- brakło mi fajek ...

-Błądzenie - oj, tak - szczególnie dotarcie do obozowiska zbójcerzy pierwszej nocy było zabawne :)
-Beznadziejne schronienie - mea culpa
-Śródnocna tęsknota za ogniskiem - też się zgadza (owinąłem się ręcznikiem - na szczęście był spory)
-Fajki też mi wyszły...
Heheh... wspólnota doświadczeń - bezcenne ;)

Temat: Konwent inaczej - czyli nauka na własnych błędach

Jacek Straszak:
Jeśli chodzi o formułę konwentu - Rozmawialiśmy z Darkiem na ten temat i chcielibyśmy pozostać przy formule "róbta co chceta". Dlaczego? Dlatego że konwent to nie warsztaty. Warsztaty owszem więcej wiedzy wnoszą, ale zaraz pojawi się aspekt finansowy, a konwent z założenia jest imprezą niekomercyjną.
Druga sprawa - było wśród nas kilku "nowicjuszy", osób które mogłyby nie chcieć przyjechać na imprezę, która zakłada wysokie wymagania. Innymi słowy wolę aby na konwent przyjechało więcej ludzi i liznęło survivalu, niż wąskie grono które skorzysta bardziej. W wąskim gronie jeździmy sobie sami i nie martwimy się że ktoś sobie nie poradzi. Czyli konwent nie może być drużyną harcerską, warsztatami czy szkoleniem - inaczej przestanie być konwentem.

Oczywiście sam byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby ktoś wziął na siebie przyjemność zorganizowania bardzo merytorycznych warsztatów, non-profit, nazwał je np. "konferencja technik survivalowych" i mnie zaprosił do uczestnictwa ;)

Jak obiecałem spróbuję rozszerzyć wcześniejszą , krótką wypowiedz!
Cytat od Jacka jest prawie równoważny z wypowiedzią Huberta D.
Jak 3 lata temu zaproponowałem pierwsze spotkanie to ideą było właśnie wzajemne poznanie się aby już na forum nie rozmawiać z avatarami tylko realnymi ludźmi. Kolejne spotkanie w zeszłym roku oraz to ostatnie miało dokładnie taki sam cel.
Formuła się trochę zmieniła a to tylko dlatego aby przyciągnąć uczestników( Jaskinia Zegarowa , teraz ciekawa w/g mnie Dzika Orlica)oraz wykorzystać dany teren , miejsce do ciekawego bytowania. Jednocześnie chcieliśmy z Jackiem ograniczyć nudę , która zakradła się w czasie siedzenia w jaskini ( pierwszy Konwent był 1,5 dniowy , drugi już 3 dniowy)i dlatego poszliśmy po nowy pomysł Trekk-u. Za każdym razem będziemy chcieli dawać nowy pomysł , wprowadzić ciekawostkę , dać coś ekstra ( przy projektowaniu ostatniego Konwentu , jak zapewne pamiętacie były projekty zwiedzania niedostępnych sztolni Gór Sowich)
Jednak przy tym wszystkim podstawowy charakter Konwentu pozostaje bez zmian.Ma cały czas być zlotem , imprezą zapoznawczą i częściowo rozrywkową. I tu mają się spotkać ludzie bardziej i mniej doświadczeni , którzy nie będą się obawiać przyjechać na Konwent bo " będą tam zajęcia obowiązkowe" , "nie dam rady" , "zbłaźnię się tylko". Tu poznają ludzi , którzy im pomogą na miejscu lub później już na priva w wyborze np. noża , manierki , pałatki.........Ale będą już rozmawiać z przyjaciółmi , znajomymi , bez stresu , że się wygłupią.
GENERALNIE ZGADZAM SIĘ Z WSZYSTKIMI WYPOWIEDZIAMI ale :
-jeśli są chętni na formę warsztatów ( jak pisał Jacek , On się zgłosi , ja też)to proszę bardzo. Ktoś zajmie się organizacją imprezy pod nazwą roboczą np.Warsztatownia Survival on the Blue Sky 2012 i mamy kolejne spotkanie forumowe ale o innym charakterze ( budowa szałasu , wyrka.....)!!!
-Panowie zauroczeni zdobywaniem żarełka organizują Konferencję Survival Fast Food in the Wood 2012i już mamy okazję się znowu spotkać :-))
-Militaryści ( tu mam typa , tfu typ : oczywiście Jacek G :-)) )organizują cyklicznie imprezę pod wdzięczną nazwą Military Survival Green Peace 2012i zaś wypijemy piwko :-)))
I co kwartał jest spotkanie naszego forum. Każdy wybiera tą imprezę , która mu najbardziej pasuje a najlepiej wszystkie :-)))
Jacek już napisał przed Konwentem: "Tylko, że jakoś niekomercyjnych alternatyw brak - Panowie zapraszam do zdrowej rywalizacji."

A KONWENT POZOSTAWMY KONWENTEM



Wyślij zaproszenie do