Basia Man Księgowa
Temat: nauka pływania
Otóż, mam już 35 lat i dopiero teraz uczę się pływać. Wygląda to tak, że mam instruktora (zajęcia miałam 2 razy jak dotąd). Pierwsze zajęcia 5 min na małym basenie, zanurzenie się w wodzie, i na duży basen. Tam próba pływania z makaronem na brzuchu, tylko nogami do kraula, potem na plecach, bez deski też nogami tylko. Jakoś mi to szło, choć ruch nogami nie ok. Wczoraj po raz drugi, totalna porażka, nagle strach przed wodą (głębokością) urósł do olbrzymich rozmiarów, tym bardziej, że instruktor wziął mnie na głęboki basen od razu. Sugerowałam, ze lepiej będę sie czuła na małym, ale nie. I w kółko na plecach i ruch nogami, a ja ciągle spieta bo strach, i tak prze 45 minut, koszmar jakiś. Fakt, miałam wczoraj ciężki dzień, zajecia po 19 juz, ale zastanawia mnie to czy ten instruktor nie powinien jakoś podejść spokojniej do mnie i mniej wymagająco... Jak myślicie? czy nauka powinna być od razu na takiej głębokiej wodzie? Mam wrażenie, że instruktor każe mi ćwiczyć mi ruchy, a etap oswajania i ograniczenia leku gdzieś zniknął. Instruktor ten uczy również moje dziecko, które ostatnio płakało bo też kazał jej pływać na plecach bez makaronów. Dziecko było strasznie wystraszone, a on na siłę, ciągnął ją za głowę i chciał, żeby na plecach płynęła. ale to juz inny temat, choć świadczyć może o takim podejściu instruktora, zeby jak najszybciej były efekty.Proszę mi poradzić czy coś powinnam temu instruktorowi zasugerować, czy jego postępowanie jest ok. Raz w tyg. chodzę na basen bez instruktora, jak sama mogę próbować oswajać się z wodą? Czuje się dziś mocno przerażona i nie wie czy się w ogóle nadaję do pływania:(