Piotr Ciuk:
Gratulacje Mariusz !!!
Jak dojdziesz do siebie to napisz jak było ;-).
Najważniejsza temperatura ,nie wiem dokładnie jaka była ale coś 8-10 C (to o niebo lepiej niż na Silesii ). Wiatr był,ale generalnie biegnąć w mniejszej lub większej grupie nie był tak odczuwalny .
Organizacja jak dla mnie bez zarzutu.
Wystartowałem z "zajączkiem"na 4.00 -postanowiłem pierwszy raz skorzystać z jego "usług".
Niestety pierwsze dwa kilometry były strasznie wolne ( w mojej opinii - 13:10min) i postanowiłem biec sam wedlug wcześniej ustalonego planu, co jak wiadomo,nie zawsze się dobrze kończy :)
Biegłem równo na 20km - 2 min poniżej planu, na 30km - 1,5 min poniżej planu.
Biegło się komfortowo średnie tętno wyszło 142 ,więc super jak dla mnie;)
Pochłonąłem dwa batony energetyczne, dwa żele i tutaj po spozyciu drugiego i popiciu wodą chwyciła mnie kolka na 30km, to w zasadzie był najtrudniejszy moment....
Ale biegłem z bólem do 35km,potem już był w miarę niedokuczliwy,ale bałem się zjeść mojego rezerwowego batona,w obawie,że się znowu mocniej odezwie.
Generalnie bez kontuzji,obtarć, ostatnie kilka km to wielkie spompowanie czworogłowych(niestety to tylko wyłącznie moja wina-nie robię żadnych treningów na siłę biegową,bazuje tylko na tym co zima na siłowni uzyskam). Ku mojemu zaskoczeniu na mecie odczułem wielkie "boleści" pięt i środkowej częsci stóp, co mi sie nigdy wcześniej nie zdażyło...nie wiem czemu to przypisać,moze temu,że prawie w ogóle nie biegam po asfalcie ??? Nie mam pojęcia;)
Zadowolony i uśmiechnięty po pobicu życiówki o 37 minut i zlamaniu 4h będe dzisiaj "świętował"
To tyle krókiej opowieści.
P.S. Przykro słyszeć o tym tragicznym incydencie :( ja tylko widziałem pędzącą karetkę tuż obok nas biegnących,więc wnioskowałem,że to musi byc poważnego ...:(