Jakub M.

Jakub M. Meeting expectations

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Halo halo!
Witam i zapodaję temacik: co zrobić, aby pracownicy czytali firmowy biuletyn wewnętrzny? Czy tego typu wydawnictwa są w ogóle potrzebne?...
Karolina C Dulnik

Karolina C Dulnik Ekspertka w
dziedzinie
komunikacji
wewnętrznej,
interpers...

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Witaj 4-imienny :)

Punktem wyjścia jest oczywiście charakterytyka grupy docelowej. Jeśli są to osoby pracujące przy komputerach, z dostępem do sieci to lepszym kanałem będą intranet czy newsletter. Buletyn drukowany będzie dobry dla pozostałych, nie skomputeryzowanych :)
A co zrobić, żeby czytali? Przede wszystkim upewnić się na jakie informacje jest zapotrzebowanie, w jakich tematach czują niedosyt. I pisać "ich" językiem. A także o pracownikach, nie tylko do nich :) Całkiem skuteczne jest też zaangażowanie pracowników do pracy redakcji, do współtworzenia pisma.
Jakub M.

Jakub M. Meeting expectations

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Spróbowałem już wszystkiego, za wyjątkiem tego dojścia elektronicznego.
U nas problem polega na tym, że... wszyscy zawsze mają tyle roboty, że nie mają siły i ochoty czytać tego, co stwarzam. :-)
Ale - mimo wszystko warto próbować dalej!
Wojciech Kmiecik

Wojciech Kmiecik Właściciel, MAPRIT

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Nie pisz tylko Ty, ale daj też taką możliwość pracownikom.
Gdy się zaangażują to poczują, że to jest także dla nich sposób do zakomunikowania czegoś wewnątrz firmy. Nie znam struktury Twojej firmy, ale np. kolumny redagowane przez poszczególne działy firmy mogą być dla czytelników interesujące. Poza tym przyzwyczajenie ludzi do czytania biuletynu wewnętrznego wymaga tego, aby stał się on ważnym medium informacyjnym a nie czymś na uboczu działalności firmy. Np. brak poparcia dla takiej inicjatywy ze strony zarządu może utopić taki projekt.
Piotr Michalak

Piotr Michalak 15 lat doświadczenia
w reklamie i
budowaniu wizerunku

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Wojciech ma rację - biuletyn firmowy powinien być współtworzony, jeśli nie tworzony w całości, przez pracowników. Miałem szczęście współtworzyć Świat Piwa dla Kompanii - zdecydowaliśmy się właśnie na formułę, że pracownicy piszą o sprawach dla pracowników ważnych. To na razie jedyny biuletyn, jaki znam, który nie jest tubą Zarządu. A że taka formuła się sprawdza świadczą nagrody jakie od lat nieustannie zdobywa.
Nie jestem tak mozno przekonany jak Karolina, że formy elektroniczne są lepsze od papierowych. Sądząc po sobie jest raczej odwrotnie. Od chwili, gdy nauczyłem się czytać robię to nałogowo i nigdy, podkreślam, nigdy nie przeczytałem żadnego newslettera do końca, rzadko klikam linki, a publikacji drukowanych przeczytałem od deski do deski mnóstwo, choć to nierzadko szmiry były, że hej, no ale ja żadna grupa reprezentatywna jestem:) Formy elektroniczne są za to znacznie tańsze.
Adam K.

Adam K. Corporate Identity
Designer, ZiqZaq
Kreacje

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Kuba, również zgodzę się ze swoimi przedmówcami. Biuletyn wewnętrzny bardziej 'przyciąga' czytelników, jesli pracownicy piszą do niego sami.
Ważna sprawa, która przyniosła w moim doświadczeniu pozytywny rezultat - biuletyn wewnętrzny nie jest tylko po to, żeby pisać o tym, co się dzieje w firmie, jakie są bieżące wyniki, itp. itd. Warto w nim umieszczać tematy i artykuły, które dotyczą bezpośrednio samych pracowników - gdzie ostatnio byli, co przeczytali, czego słuchali, jakie mają pasje. Uwierz, że może czasami trzeba się uzbroić w cierpliwość i wiele razy 'nachodzić' pracownika, który zgodził się przygotować jakiś tekst, w celu jego uzyskania, ale gwarantem powodzenia całości przedsięwzięcia jest po prostu bliskość wydawnictwa czytelnikowi. Sam przyznaję, że w naszym departamentowym biuletynie sprawy firmowe zajmują 50% jego objętości. Druga połowa to coś, co ma dodatkowo zachęcić do czytania. Pozdrawiam.
Wojciech Kmiecik

Wojciech Kmiecik Właściciel, MAPRIT

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Piotr M.:
Nie jestem tak mozno przekonany jak Karolina, że formy elektroniczne są lepsze od papierowych. Sądząc po sobie jest raczej odwrotnie. Od chwili, gdy nauczyłem się czytać robię to nałogowo i nigdy, podkreślam, nigdy nie przeczytałem żadnego newslettera do końca, rzadko klikam linki, a publikacji drukowanych przeczytałem od deski do deski mnóstwo, choć to nierzadko szmiry były, że hej, no ale ja żadna grupa reprezentatywna jestem:) Formy elektroniczne są za to znacznie tańsze.


Osobiście uważam, że wybór formy biuletynu: elektroniczny czy papierowy, zależy od firmy. W przypadku firmy produkcyjnej, gdzie duża ilość pracowników nie ma na codzień w pracy dostępu do sieci firmowej, wersja papierowa będzie zapewne lepszym wyborem na dotarcie do wszystkich pracowników. Z kolei w firmie nowoczesnych technologii - np. spółka IT, lepszym może się okazać posługiwanie wersją elektroniczną lub po prostu publikowanie wiadomości w firmowym Intranecie (ta wersja jest lepsza niż mailowa, bo wisi sobie na stronie cały czas, a maile lubią się gubić, znikać w czeluściach pozostałej korespondencji, itp. itd.).
Piotr Michalak

Piotr Michalak 15 lat doświadczenia
w reklamie i
budowaniu wizerunku

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Tak, Intranet to pożyteczna rzecz:)

konto usunięte

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Kuba Jakub Marcin Henryk M.:Halo halo!
Witam i zapodaję temacik: co zrobić, aby pracownicy czytali firmowy biuletyn wewnętrzny? Czy tego typu wydawnictwa są w ogóle potrzebne?...


heyka ;)
mialem okazje czytac biuletyny kilku spolek gieldowych ;-)
i nie tlyko... /

to co je wyroznia'lo, to fakt, iz wlasnie pracownicy je tworzyli.
Objetosc magazynu(miesiecznika) wynosila od 20 - 30 stron, pi razy oko. Poszczegolne departamenty / komorki (HR / finansowy / marketingu / zarzad / i "zwykli pracownicy") je tworzyli, w zaleznosci od firmy / branzy. Na koncu rowniez byl kacik "z zycia firmy/pracownikow" gdzie byly opisy + zdjecia, z wydarzen firmowych z czlonkami firmy, czy opisy ich wlasnych hobby (np podroz do Indii pracownika dzialu "x", czy wycieczka w gory / nad jezioro, pracownika "y" z rodzinką,) ;-)

wiec mowa tu o tym, ze ktos nie ma czasu na czytanie tego, zwlazcza gdy sam byl wspolautorem materialu do magazynu wewnetrznego, jest 'pustoslowiem' ;-)

nie ma lepszego sposobu dla sukcesu magazynu wewnetrznego' od zaangazowania w jego tworzenie poszczegolnych pracownikow. Do tego oczywiscie istotne jest, aby w miare mozliwosci jakosc wykonanai "gazetki" , byl blizszy jakosci "magazynu" (dobry papier, dobre zdjecia, ciekawy tekst), niz "gazety do podcierania 4 liter" ;-)

zdrowko,
jw
Tomasz K.

Tomasz K. Dyrektor
zarządzający, Agape
custom publishing

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Zgadzam się z przedmówcami, że biuletyn firmowy powinni tworzyć pracownicy. To powinna być gazeta tworzona przez nich dla nich. Karolina powiedziała bardzo ważną rzecz, że trzeba pisać o tym, o czym chcieliby czytać pracownicy. Niby prosta rzecz, ale w wielu firmach nie jest brana pod uwagę.
Co do formy elektronicznej, uważam, że biuletyny elektroniczne zbyt łatwo służą do zastępowania papierowych gazet – często tylko z powodów budżetowych.

_____________________
Custom publishingPrasa firmowaNewsletteryTomasz Kościelny edytował(a) ten post dnia 11.07.12 o godzinie 11:37
Karolina C Dulnik

Karolina C Dulnik Ekspertka w
dziedzinie
komunikacji
wewnętrznej,
interpers...

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Czy mogę gwoli podsumowania?
Punktem wyjścia powinno być dla Ciebie, Kuba, zweryfikowanie oczekiwanych treści i optymalnego narzędzia / narzędzi przekazywania informacji. Kiedy opanujesz te czynniki i stworzysz redakcję, powinno pójść z górki :) Teraz, zdaje się, działasz trochę po omacku :) Powodzenia!

Temat: Biuletyny wewnętrzne

A co w przypadku jeśli firma liczy 10-15 osób? jak przekazywać informacje? jakie metody według Was sa najbardziej skuteczne jeśli chodzi o PR wewnętrzny?

Pozdrowienia,
Sylwia

Karolina D.:Czy mogę gwoli podsumowania?
Punktem wyjścia powinno być dla Ciebie, Kuba, zweryfikowanie oczekiwanych treści i optymalnego narzędzia / narzędzi przekazywania informacji. Kiedy opanujesz te czynniki i stworzysz redakcję, powinno pójść z górki :) Teraz, zdaje się, działasz trochę po omacku :) Powodzenia!
Tomasz K.

Tomasz K. Dyrektor
zarządzający, Agape
custom publishing

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Zdecydowanie najlepsze są spotkania bezpośrednie.

Ciekawym przykłądem, o którym sporo już kiedyś wspominano jest magazyn "MaM Dziecko" Fortis Banku. Nie wiem, czy teraz się jeszcze ukazuje, ale w 2001 roku zdobył wyróżnienie za pomysł w Konkursie Biuletynów Firmowych. Był to magazyn wydawany w nakłądzie 15 egz. dla pracownic będących na urlopach macierzyńskich, po to, by nie straciły kontaktu z firmą.

_____________________
Custom publishingPrasa firmowaNewsletteryTomasz Kościelny edytował(a) ten post dnia 11.07.12 o godzinie 11:38
Karolina C Dulnik

Karolina C Dulnik Ekspertka w
dziedzinie
komunikacji
wewnętrznej,
interpers...

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Ja aktualnie pracuję w firmie tej wielkości :)
Rzeczywiście najlepszym i najskuteniejszym sposobem przekazywania informacji są spotkania. Przy tylu osobach można się szybko "skrzyknąć".
Mniej pilne sprawy załatwiamy drogą mailową albo przez Skype.
Michał Pogodowski

Michał Pogodowski Projekty medialne

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Zainteresowanych zapraszam do grupy "Prasa firmowa" : http://www.goldenline.pl/group_site.php?id=13291

konto usunięte

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Kuba Jakub Marcin Henryk M.:Halo halo!
Witam i zapodaję temacik: co zrobić, aby pracownicy czytali firmowy biuletyn wewnętrzny? Czy tego typu wydawnictwa są w ogóle potrzebne?...


po pierwsze - są bardzo potrzebne, to wątpliwości nie ulega
po drugie - co zrobić? tjaa... przez ponad 10 lat coś takiego miałem na głowie, pierwsze dwa-trzy to był horror, bo musiałem walczyć z poglądem, że taki biuletyn koniecznie musi być sztywny i oficjalny oraz z ludźmi, którzy mieli mi dostarczać informacje z każdego działu, żeby ich przekonać, że powinni ją sami jakoś redagować, bo w przeciwnym razie biuletym będzie przemawiał jednym głosem - moim
biuletyn był oczywiście papierowy, ale kiedy już się zbierałem do odejścia z firmy zaczynało się przechodzenie na intranet, jednak z zachowaniem fromy, jaką udało mię się wypracować; jak jest teraz - nie mam pojęcia
w każdym razie mogę sobie przypisać to, że biuletyn nie lądował w koszu - w początkowym okresie po prostu starałem się co się tylko dało napisać tak, żeby było "strawne", potem - kiedy już się wciągnęli w jego produkowanie ludzie, z których początkowo wyciskałem informacje - moja rola ograniczyła się de facto do redagowania tego, co dostałem i składania w atrakcyjną kupę
firma była - jak na nasze warunki - spora, bo 500-osobowa, rozrzucona po całym kraju, dysponowała własnym dzialem wydawniczym, więc ubieranie tego, co napisano w atrakcyą formę nie było żadnym problemem

ale - przyznam się - kosztowało mię to sporo roboty

w innej z firm, w których pracowałem inforamcja leciała i leci droga elektroniczną (tez jest rozrzucona po całej Polsce) a w intranecie pojawiają się takie cuda, jak domowe zwierzątka czy efekty hobby pracowników, abstrahując od niezwykle bogatych serwisów fotograficznych
ale to szczególna firma i tak całkiem "normalni" ludzie to tam nie pracują - raczej pasjonaci, a to niezmiernie ułatwia zadanie

konto usunięte

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Biuletyn wewnętrzny, intranet czy jakkikolwiek inny rodzaj komunikacji wewnętrznej to ważna dla firmy - zwłaszcza dużej - sprawa. Tam, gdzie nie ma przepływu informacji (zwłaszcza z góry w dół) pracownicy snują domysły (plotkują, konfabulują itp.), brak im też motywacji do pracy - nie zawsze wiedzą, czemu służy wykonywanie jakichś poleceń, bagatelizują je i w rezultacie "kładą" pracę innych. Nie potrafią być dumni na zewnątrz ze swojej firmy lub jej szczególnych działań, bo tak naprawdę nie wiedzą, o co w nich chodzi. Bezlitośnie potrafią wyśmiewać się ze swoich kierowników, bo czują, że tamci są z innego świata, a od nich niewiele zależy.
Prawdą jest, że w sytuacji braku komunikacji wewnętrznej w firmie kwitną plotki. Spotkałąm się osobiście i słyszałam od wielu znajomych, jakie nieprawdopodobne wyjaśnienia potrafią znajdować niektórzy niepoinformowani. Choćby dlatego, lepiej jak kierownictwo firmy znajdzie czas na objaśnianie i wyjaśnianie zdawałoby się oczywistych rzeczy.
Zrozumienie potrzeby komunikacji z trudem przychodzi wielu szefom. Niby wiedzą, że ogólnie to fajna rzecz, ale w szczegółach, czasami bardzo istotnych, uważają, że o czymś niekoniecznie trzeba napisać w biuletynie lub opublikować w intranecie.
Dlatego pojedynczy pracownik, który chce "rozruszać firmowe towarzystwo", niewiele bez silnego wsparcia i zrozumienia szefów zdziała. To po pierwsze. A po drugie, szef powinien zobowiązać kadrę kierowniczą i osoby piastujące jakieś funkcje (np. związkowców) do współpracy i przekazywania istotnych informacji mogacych zainteresować pracowników. Można też utworzyć forum zakładowe w intranecie (i dać gwarancje, że krytyków informatycy nie będą śledzić), co da możliwość "spuszczenia pary złych emocji" i wczesnego ostrzegania o tym, że coś złego w nastrojach załogi się dzieje.
Jedna osoba pisząca i redagująca informacje, choćby była ciekawą osobowością, jest w stanie stworzyć kilka interesujących numerów biuletynu, potem się zaczyna powtarzać i kręcić wokół własnego ogona. Tak już jest! Dlatego trzeba od razu wciągać w to działanie wielu osób. Zbiorowa mądrość jest lepsza.
I jeszcze coś! W Poznaniu jest jedna (a może niejedna) duża firma z kapitałem zagranicznym. Tam chyba z komunikacją jest bardzo żle, bo pracownicy założyli wątek na forum miejscowej gazety i wciąż dopisują nowe posty - bardzo niesympatyczne wobec kilku osób i stosunkó panujących w firmie. Kadrowców, ale i kierowników czy mistrzów na produkcji. Posty dopisywane są od wielu miesięcy i liczą się w setkach. Moim zdaniem, kierownictwo firmy już dawno powinno podjąć środki zaradcze. Coś jednak w tym jest, że brudy prane są na zewnątrz. To nie może być jeden czy dwóch niezadowolonych pracowników. A reputacja firmy na tym cierpi...Bernadeta Ignasiak edytował(a) ten post dnia 19.03.07 o godzinie 03:43

konto usunięte

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Niestety tak już jest, że spora część szefostwa wychodzi z założenia, że informację należy reglamentować i skąpi jej personelowi, co się oczywiście mści - choćby i w taki sposób jak publiczna "ściana płaczu" w postaci ogólnodostępnego forum.
Zupełnie inaczej to wygląda, kiedy taka "ściana płaczu" funkcjonuje sobie w intranecie - oczywiście przy założeniu, że szefostwo dorosło do tego, żeby czytać przykre czasami recenzje swojej działalności.
Ideałem byłby biuletyn - obojętne czy analogowy, czy też elektroniczny - redagowany przez dokładnie wszystkich pracowników - oczywiście na zasadzie, że admin/red.nacz. puszcza tylko to, co rzeczywiście może mieć znaczenie dla wszystkich, a nie dla paru tylko osób.
Ino że ideały nie istnieją, niestety.

Temat: Biuletyny wewnętrzne

a ja postawiłabym na konkursy a zwycięzców ogłaszała publicznie poza magazynem wskazujśc go jednak jako źródło konkursu. dodatkowo - sprawa banalna - małe rubryki pozwalające pracownikom w sposób umiarkowany na krytykę np: hop; bęc - co się udało a co nie - nie tylko kierownicctwu - ale ogólnie - może ktoś do bęca zgłosi Lepper wicepremierem albo za mało kawy w kuchni. tak na prawdę to wszystko jedno. chodzi o zbudowanie wiarygodności i tego, żeby i twórca i czytelnik miał z tego radochę
Olga  Głuchowska-Stypk a

Olga
Głuchowska-Stypk
a
Komunikacja we
wszelkich możliwych
i niemożliwych i
formach

Temat: Biuletyny wewnętrzne

Zgadzam się z Moniką M.- w gazecie wew. która koordynuje, konkursy dla pracownikow znacznie rozruszały czytelników i zwiekszyly ich liczbe. Tym bardziej, ze w niektorych np. krzyzowka mozna wygrac cos niecos (np czajnik;-) Zastosowalismy tez taki zabieg - pytania w krzyzowce dotycza artykulow z poprzedniego biuletynu.

Ktos wspominał o zobowiazaniu pracownikow przez szefa do przekazywania informacji. W przypadku mojego biuletynu, na dluzsza mete, to sie sprawdzilo. Kazdy wydzial w firmie ma po prostu do zrealizowania wskaznik - liczba artykulow na rok lub kwartal. Oczywiscie na poczatku ludzie sie buntowali, ale jakos udalo sie to zalagodzic, przekonujac ich, ze samo przekazanie informacji do redakcji, niekoniecznie w formie pieknego artykulu, mozna juz zaliczyc jako realizacje wskaznika. Ten ostatni zostal w końcu stworzony po to wlasnie, by zmotywowac do przekazywania wiadomosci biezacych. Okazalo sie, ze ludzie w firmie czesto nie chcieli pisac do biletynu, bo z polskiego mieli mierny i nie nadaja sie na dziennikarzy!

Dobrze jest tez robic co jakis czas badania czytelnictwa, w ktorych bedzie tez miejsce na otwarte wypowiedzi

Następna dyskusja:

Najlepsze biuletyny firmowe...




Wyślij zaproszenie do