Marcin Dembowski

Marcin Dembowski Business Develpoment
Manager

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:
Tak a propos radzenia sobie, to mimo że się spieram, a co, z e szkołą wrocławską, żeby im za prosto nie było, jednak wdzięczny jestem że biorą czynny udział tak jak i ty Marcinie. Człowiek się uczy całe życie, nawet zaprzeczając :)
A swoją drogą widzę że temat wogóle wychodzi z ukrycia, w niszy fachmanow, i bardzo dobrze.

Zgadzan sie w 100%!
Odnonie szkoly Wroclawskiej, tak jak pisalem czesniej, nie mam duzej wiedzy na ich temat i tego co sie tam uczy. Jedyne moje spostrzezenie to fakt, ze jej studenci czy tez absolwenci powoluja sie czesto tylko na kilku autorow, a szcegolnie Pana F, co znieksztalca troszeczke pojecie i rozumienie CI. Zasob wiedzy na ten temat jest b szeroki i ja osobiscie czytajac b duzo art czy tez ksiazek anglojezycznych nigdy nie spotkalem nazwiska Pana F (nawet w cytoaniu). Co nie zmiania faktu ze moze pisze ciekawie i na temat (tego nie moge ocenic gdyz nie czytalem).

To rowniez nie zmiejsza podziwu dla tych mlodych ludzi, a wrecz budzi podziw dla ich entuzjazmu! mam nadzieje ze zmienia rzeczywistosc i bedzie mi latwiej robic to co lubie po powrocie do kraju!

Rozumiem rowniez ich bunt, kt przypomina mi moje wlasne komentarze gdy czytalem cos w Polsce na temat CI i mowilem do siebie "Co oni pie...."!

A tak jak napisalem dyskusja powoduje rozwoj!

konto usunięte

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Marcin Dembowski:
Niestety ostatniego art Albert-a i Whetten-a nie posiadam (nie publikowali tego z Emeraldem), ale moge postarac sie go zdobyc. Mam ich art wyjsciowy kt pokazuje ich myslenie i kilka art kt podwazaja ich teorie np Van Riel-a czy M Schultz. Jezeli jestes zaineteresowany tymi art to potrzebuje adresi do wyslania gdyz mam tylko ksera art. Dla mnie nie ma problemu z kopia i wyslaniem tego do ciebie

Przepraszam, że tak na "jana" Wybacz Janie:) Ale czy i ja mógłbym otrzymać takowe art? Mój e-amil m.wszolek@identityfactory.pl
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Tak na marginesie garnituru od Armaniego, skoro ochrzciłem już tę "szkołę wroclawską", to co z szampanem chrześniaki?

konto usunięte

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:
Janie, nieco nabzdyczyłeś się na mnie, może i słusznie z twojego oglądu, z mojego nie.

A skąd. Nie muszę się na Ciebie gniewać, żeby się z Tobą nie zgadzać.

>Piszę o prostej relacji o której wspomniał Mariusz znad książek, dualizmie podejścia. Racja że
możemy tu rozmawiać używając terminologii Fleischera, ale problem w tym że to nie forum akademickie i zaglądają tu także owi mali i nieobeznani z terminologią.

Jeśli dobrze rozumiem, to "terminologia Fleischera" to pojęcia: Corporate Identity, Corporate Design, Public Relations. Są to nazwy znane i dość łatwo przetłumaczalne. Dodatkowo, sa one zgodne z tym, jak się te rzeczy nazywa na świecie. Ciężko też o dobre jakościowo i łatwo zapamiętywalne odpowiedniki. Instytucjonalna tożsamość, instytucjonalne wzornictwo, relacje publiczne - to jest dopiero niestrawne. Acha, moglibyśmy też ustalić, co ma odstraszać tych "małych, nieobeznanych"-obcobrzmiące nazwy ? Łatwiejsze nie będą, a spłycanie tematu do czego prowadzi, każdy widzi.

Terminologia rzecz w teorii ważna, nie przeczę, ale, mnie interesuje nie teoria a jej przełożenie na praktykę dlatego piję cały czas do używania języka zrozumiałego nie tylko dla nas wewnętrznie.

Piszesz tak, jakby praktykowanie bliżej nieokreślonych czynności stało w konflikcie z nazywaniem Corporate Identity po imieniu. Nie rozumiem, mówię bez złośliwości. Zajmujemy się CI, interesujemy się CI i nagle mamy o tym nie mówić/nazywać to inaczej, bo ktoś wejdzie i nie zrozumie. Przejdźmy do konkretów:czego mamy nie pisać, albo co mamy jak nazywać.

Mówisz że klient poszukuje fachowca operującego terminami dla niego niezrozumialymi?

Nie, nigdzie tak nie napisałem. Opowiadałem o swoich doświadczeniach-ze mną nikt się nie cacka, dopóki nie poproszę o wytłumaczenie. I ja to rozumiem, oni podejrzewają, że ja się mogę znać, więc nie tłumaczą mi jak laikowi, dopóki nie wyjdzie, że nim jestem. Za minutę już ogarniam, o czym się do mnie mówi i jest ok. Tutaj tak samo-tłumaczyłem kilku klientom, co to jest CI, czy-jak oni wolą to nazywać-kreowanie wizerunku i złapali. Istotę CI można od biedy streścić w dwóch prostych, żołnierskich zdaniach.

ejże, ja mam dokładnie inne doświadczenie,potrzebuje kogoś kto nie tylko zrobi ale wytłumaczy i pomoże zrozumieć, uporządkować.

Pisałem-ja potrafie poprosić o pomoc i potrafię jej w tym zakresie, w jakim się znam, również jej udzielić.

Pisałem kiedyś, na moim blogu, ohermetycznym języku, którym się blebla dla oczadzenia klienta. Tak, tak dla oczadzenia, a nie wyjaśnienia. Prawidłowość nazywania rzeczy mówisz, ok prawidłowość jaka i dla kogo skoro nie do końca poszczególne teorie definiują tak samo to samo.

Dlatego właśnie ja staram się podawać źródło, z którego czerpię. Od innych nie mogę się doprosić, ale piszę wyraźnie co jest z Herbsta, a co z Blacka. Jak coś jest moje, też staram się to podkreślać. Poza tym, kiedy dwóch badaczy spiera się np. o ciągłość Corporate Identity, to przecież nie kwestionują jego istnienia. Znasz przecież podejście publiczności do kwestii logo/logotyp. Czy powszechna rozbieżność w używaniu tych nazw jest powodem, aby "do wyjaśnienia" ich nie stosować ?
Jeżeli CI jest tym wszystkim co dotąd napisaliście, to to kosmos dla klienta.

Yyy...Dlaczego ? Co jest wg Ciebie trudne do ogarnięcia ? Wg mnie można to wytłumaczyć, na przykładzie dowolnej firmy, w 2 minuty z zegarkiem na ręku.

Inna sprawa że klient wogóle nie musi wiedzieć o corporate identity a jednocześnie precyzyjnie realizować jej cele.

Mało realne, ze względu na definicję właśnie. CI to stały proces pracy nad wizerunkiem firmy. Określone komunikaty muszą być regularnie przenoszone wieloma kanałami. To, że niemiła baba z kiosku powie Ci raz "dzien dobry" nie zmieni wizerunku jej firmy w Twoich oczach. Nie wiedząc o CI mozna uprawiać technikę "pojedynczych strzałów"-zrobić logo, za rok pomalowac ściany, za 3 lata ankietkę wśród klientów. Po prostu bez tej wiedzy firma raczej nie opracuje sobie długofalowej strategii i w związku z tym zaniedba którys z aspektów komunikacji, zapomni, później zmieni, etc.

To co mówisz - "da się w małej firmie zastosować CI", ja mogę skonkludować pytaniem po co?

Żeby odróżniać się od konkurencji, trwale budzić pozytywne skojarzenia, zwiekszać swój prestiż i reputację, mieć poparcie lokalnych środowisk, zwiększać motywację pracowników, itd., itp.

dlatego że w każdej małej czy dużej jakieś elementy tego CI, nienazwane tak, już funkcjonują, dojdą nowe, można opracować kompletnie nowe strategie i wogóle nie używać hasła CI.

Ale elementy, pozbawione wspólnego dla siebie kontekstu, nie stanowią zakładanej całości. Szprycha z kierownicą nie tworzą roweru.

Czym innym jet akademicka teoretyczna klasyfikacja, w której to istotne, a czym innym praktyka w której istotny jest efekt a nie etykiety.

Cały czas piszesz tak, jakbyś negował nie istnienie/zasadność CI tylko używanie tego w praktyce. Dziwne.

Może po prostu uważasz, że to takie bajdurzenie. Twoje prawo. Ja podepnę się pod Twoją definicję praktyki. Jeśli liczą się efekty, to najpierw trzeba zdefiniować cele, a później zmierzyć stopień ich realizacji. Tymczasem kiedy my nie mówimy o niczym innym, jak o wyznaczaniu celów, konsekwentnej realizacji i badaniu efektów, Ty krzyczysz, że to akademickie, a klient tego nie rozumie/nie potrzebuje. No więc po raz kolejny proszę o konkret-co z CI nie sprawdza się w praktyce, jakie etykiety nie są w niej istotne.

Jeżeli z jednej strony piszcie, szkoła wrocławska, o wielim systemie corporate identity, analizach i innych rzeczach, a z drugiej o tym że każdy element, jaki dzieje się w firmie, to element CI to ja się zgadzam, ale podchodząc do małej firmy nie jest istotne, na początek, jak wielki to system, a jedynie jakie elementy potrzebne są u wejścia.

No to jesteśmy w domu. O tym pisałem od samego początku-CI ma wiele narzędzi, ale nie musisz wykorzystywać wszystkich. Grunt, żebyś przemyślał (a najlepiej-także zbadał), które Ci się przydadzą, a które nie.

No chyba że chodzi o postraszenie i zobrazowanie jaką kasę musi mieć na początek do wywalenia.

Czuję obowiązek przypomnienia, że o wielkich sumach za CI nie pisał nikt z WSCI (skoro tak chcesz nas nazywać). Ostatnio wręcz zapytałem Ciebie, o jakiego rzędu sumach myślisz. I mogę mówić tylko za siebie, ale klienci się CI nie boją. Rzecz w tym, żeby nie wymieniać całej listy dostępnych zagrywek, tylko powiedzieć ogólnie, nad czym CI pracuje, a tych płaszczyzn jest mniej więcej 3 sztuki. Można od razu szyć na miarę i mówić co ew. wg nas mogłoby się przydać/sprawdzić. Byłem wczoraj na dwóch żenujących prezentacjach o PR w biznesie i to, co usłyszałem na temat dostosowywania web 2.0 do PR, na pewno nie ejst tym, co chciałbym zaproponować klientowi, który prowadzi ubojnię, magiel, warzywniak, czy sklep papierniczy.

Ręczę że i tak jej nie wywali przerażony obojętniejak szumnie nazwiesz teorię.

Ale czym przerażony ? Że mu powiem, że warto byłoby przeprowadzić badania, które powiedzą, jak jego firma jest postrzegana ? A później zaproponuję rozwiązania problemów, które on REALNIE posiada ? Robisz z nas rycerzy "Ni" z Monty Pythona, gdzie zamiast "Ni" straszymy adwersarzy hasłem "CI".

Co do Fleischera mam jedno ale, jak do kogoś kto zajmuje się komunikacją, w swojej książce komunikuje się li tylko z teoretykami i nikim więcej, a zmieniając język na bardziej popularnonaukowy zrobiłby dużo więcej.

Książka jest tłumaczona; jak sądzę w rodzimym języku była pisana dość luźnym językiem, a została przetłumaczona "na przebój". Jedni tłumaczą "acceleration" jako przyspieszenie, inni jako akcelerację. Tłumaczenie "CI.PR" to ta druga szkoła translacji, niestety.

Rynek nie potrzebuje dysertacji naukowych a poradników i jest na to ogromnie chłonny.

Podobnie jak rynek nie potrzebuje lektur a streszczeń, żeby dzieci się nie stresowały. Mówię za siebie: w tej książce nie ma zbyt wielu porad, to nie jest "jak zostac Olinsem w weekend" ani "12525 sposobów na dobre CI" i dlatego tę knigę cenię. W sposób poradnikowy można jedynie sprzedawać case'y do bezmyślnego kopiowania. Tak się nie da. Zamiast tego, masz wyłożone fundamenty wiedzy o CI. Znając je, możesz później robić je sam, nie będąc skażonym case'ami ("zróbmy tak, Danone tak zrobił, więc pewnie tak trzeba"), a jednocześnie wiedząc, jak się do tego zabrać, jak to zmierzyć, itp.
Inna sprawa to brak korekty po tłumaczeniu na polski - przyznasz że "designingowanie" w poważnej publikacji sprowadza temat do parodii.

Wiesz, to jest literówka akurat. Nie wiem, czy w związku z tym to parodia, czy nie. Ostatecznie mi, mimo tłumaczenia, literówek i tego, że Fleischer mówi pół na pół góralszczyzną zmiksowaną z gwarą śląską, udało mi sie z tego wiele zrozumieć. Polski rynek nie oferuje mi żadnej znaczącej alternatywy w zdobywaniu wiedzy na ten temat. Prasa jest na żenującym poziomie, działalność stowarzyszeń to śmiech na sali, broni się jakoś książka Krystyny Wójcik o PR i jednego z członków loży o identyfikacji wizualnej, ale o całościowym CI-nic. Acha, są jeszcze magiczne kursy za 3-4k złotych, gdzie w 2 dni nauczą wszystkiego, włącznie z zasadami projektowania i obsługą Corela/AI. Całość "kończy się zaprojektowaniem profesjonalnego logotypu". To jest parodia, Andrzeju.

konto usunięte

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Bierzemy na tapetę faceta co ma warzywniak.
Jan Czerniawski:
Żeby odróżniać się od konkurencji,
Ma kiosk w kolorze zielonym. Lubi zielony kolor, żona też. Klienci rozpoznają pod odcieniu. Więc się odróżnia.
trwale budzić pozytywne skojarzenia,
Daje dwa ziemniaki więcej niż waga wskazuje, tak dla pewności. Nie dolicza za reklamówki, jak komuś braknie kilka groszy to nie robi hecy. Więc budzi pozytywne skojarzenia.
zwiekszać swój prestiż i reputację,
Doradzi, które ziemniaki na kopytka a które lepsze do sałatki. Podrzuci ciekawy przepis, doradzi jak marynować czy pasteryzować. Znać dobrego gospodarza. Znaczy się zwiększa swój prestiż.
poparcie lokalnych środowisk,
odkłania się w kościele i na spacerze, daje na tacę jak trzeba i wytarga chuligana za ucho jak złapie. Zagada i z dzielnicowym i z proboszczem. ma poparcie lokalnej społeczności?
zwiększać motywację pracowników, itd., itp.
Płaci pensję zawsze na czas, daje premie, nie kombinuje z urlopami.
Zwiększa motywację?

I co takiemu poradzisz?
Marcin Dembowski

Marcin Dembowski Business Develpoment
Manager

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Krzysztofie ciekawy przyklad z pocuciem humoru:). I mozna powiedziec ze nic mu nie zrobisz ... a moze jednak cos sie uda?

Wszystko zalezy od syt, otoczenia, czy ma konkurencje, czy chce sie rozwijac, czynie zaczeli budowac TESCO za rogiem itd?

Szczerze powiedziawszy, wydaje mi sie ze jezeli zadowala go obecna sytuacja i nic sie nie zmieni w otoczeniu, to nic wiecej nie potrzebuje! Tylko utrzymywac obecne dzialania!

konto usunięte

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

To jest przykład samodzielnego budowania elementów CI w oparciu o to co się wie i co obserwuje. Oczywiście nie jest to rozwiązanie idealne, a znajomość teorii na poziomie zerowym kosztuje wiele błędów, ale jednak jest to CI.
Takie jest polskie MSP.
Ja wiem, że w dużych miastach, duże firmy, mają specjalistów i rozumieją. Ale w Polsce są także małe miasta i małe firmy.
Marcin Dembowski

Marcin Dembowski Business Develpoment
Manager

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

NIe chce rowniez uogolniac ale czesto jest to powodem tego, ze firmy te sie nie rozwijaja za bardzo.

P.S> Ja nie zapominam ze istnieja male miasta gdyz sam pochodze z przytulnej, 40 tysiecznej, polozonej w lesie na Jeziorem Jeziorak, Ilawy.

konto usunięte

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Krzysztof B.:

I co takiemu poradzisz?

Hm, jeśli on przychodzi do mnie, to chyba ma jakąś sprawę i sam wie, co chce ulepszyć, ale ok. Na początek zaproponowałbym mu badania, żeby sprawdzić, czy faktycznie ludzie go postrzegają tak dobrze, jak to opisał(eś). Już z tego pewnie wynikły by jakieś kierunki dla dalszych działań. Powiedzmy, że:
- ludzie by zadeklarowali, że chętnie kupowaliby u goscia gazety/chemię gospodarczą/alkohol/fajki, których on nie ma
- inni by powiedzieli, że przychodziliby do niego kupować, gdyby nie fakt, że...
- ktoś by stęknął, że nie można płacić kartą
- ktoś inny, że coś tam jest drogie/nieświeże
,itp., itd.
Nie oszukujmy się, stanu idealnego nie ma nigdzie. Zawsze jest coś do poprawy i dlatego CI to w pewnym sensie wieczny proces.

Konkretnych punktów o elementach CI tego warzywniaka nie będę komentował pojedynczo, bo wyjdzie z tego mega-tasiemiec, ale widzę parę różnic w naszym postrzeganiu:

- albo ja przeceniam, albo Ty lekceważysz ludzkie ambicje. CI właśnie dlatego nie jest skończone i odfajkowane, że to, co było fajne dzisiaj, za 3 dni już jest za mało fajne/za stare/za oklepane, itd. Dlatego ja piszę, że (stały proces) CI zwiększa motywację (w domyśle: bo właściciel stara się, aby pracownikom było coraz lepiej), a Ty uważasz, że motywacja pracowników rośnie z miesiąca na miesiąc, mimo że warunki są wciąż te same
- kiedy piszę o skojarzeniach, które CI ma generować, to nie chodzi mi o pewne uniwersalne abstrakcyjne wartości, z którymi firma chce być kojarzona i o to swoim CI zabiega. Czyli skojarzenia rzedu:wolność, miłość, radość, ekologia, itd. a nie "ten miły pan od włoszczyzny". Zresztą, to że ktoś jest miły i uczciwy, to raczej standard. Klienci oczekują czegoś więcej, np. tego świata przeżyć z którym mogliby się identyfikować.
- kiedy piszę o poparciu społecznym, mam na myśli poparcie dla firmy i jej działalności, całej branży w której się obraca. Akurat warzywniak to nie ośrodek MONARu, ani elektrownia atomowa, więc o dobry przykład trudno, ale powiedzmy, że dla mnie tym pozyskiwaniem byłoby coś "nieobowiązkowego" i ocenianego pozytywnie, czym firma udowodniłaby grupom opinii, że jest jakaś tam. Czyli ja myślę bardziej np. o podkreślaniu faktu, że handlujemy zdrową żywnością, jesteśmy pro-wegetariańscy, gwarantujemy że pomidorki nie pryskane, a rzodkiewka nie modyfikowana genetycznie, etc. Ty zaś wiążesz to z pozazawodową postawą pracowników, co jest w pewnym sensie uzasadnione, ale nie związane z CI.
- inaczej pojmujemy prestiż i reputację. Nie bawiąc się już w definicje-dla mnie warunkiem koniecznym do ich podnoszenia jest coś "ponad" tym, że się dobrze robi swoją pracę. Robienie tego "ponad" to m.in. sprawa CI.
Marcin Dembowski

Marcin Dembowski Business Develpoment
Manager

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Nawiazuje do ostatniego wpisu Jana.

Uwazam ze bardzo ciekawie pokazane jak warzywniak moze podniesc korzysci z przemysanego dzialania popartego jakims audytem i wprowadzic cos nowego ulepszyc swoja obecna syt i zapewnic przetrwanie. Chyba ze mu otworza Tesco pod nosem :) (taki maly zarcik)

Bardzo fajnie ujete:

"że to, co było fajne dzisiaj, za 3 dni już jest za mało fajne/za stare/za oklepane, itd."

i faktycznie Pan z warzywniaka musi przyjsc do kogos i szukac pomocy. Wtedy mozna cos zrobic. Badzmy jednak szczerzy (to nie jest krytyka) nikt z nas nie bedzie probowal uswiadamiac Pana z warzywniaka ze warto (zakladajac ze sam sie nie zglosi), gdyz bedzie nas to kosztowalo za duzo czasu a co sie z tym wiaze utrata zysku:)

Wiem ze dyskusja dotyczy "czy mozna zastosowac CI w malych czy tez nawet mikro firmach" jednak nasuwaja mi sie pewne mysli zynikajace z przykladu warzywniaka czyi mikrofirmy. Bardo malo realne, ze wlasciciel takiego przedsiewziecia zglosi sie do kogos kompetentnego w sprawie pomocy z CI czy tez zarzadzaniem wizerunkiem i poprawy funkcjonowania firmy. Moze to miec miejsce gdy akurat zna kogos osobiscie i poprosi o tak zwanan "sasiedzka pomoc/porade" lub "zaatakuje" go swierzo upieczony student kt chce troszke popraktykowac. Oczywiscie istnieje mozliwosc ze Pan gdzies cos przeczytal, nie przespal kilka nocy i postanowil cos zmienic, albo ma powazne zapedy rozwoju biznesu.

Oczywiscie to nie zmiania mojej opini ze CI dla malych i srednich firm ma racje bytu, watpie tylko ze rynek minifirm jest godny uwagi z czysto egoistycznych powodow: zysku dla konsultanta! Co innego juz male i srednie firmy.
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Marcin Dembowski:
Nawiazuje do ostatniego wpisu Jana.

Uwazam ze bardzo ciekawie pokazane jak warzywniak moze podniesc korzysci z przemysanego dzialania popartego jakims audytem i wprowadzic cos nowego ulepszyc swoja obecna syt i zapewnic przetrwanie. Chyba ze mu otworza Tesco pod nosem :) (taki maly zarcik)

Bardzo fajnie ujete:

"że to, co było fajne dzisiaj, za 3 dni już jest za mało fajne/za stare/za oklepane, itd."

i faktycznie Pan z warzywniaka musi przyjsc do kogos i szukac pomocy. Wtedy mozna cos zrobic. Badzmy jednak szczerzy (to nie jest krytyka) nikt z nas nie bedzie probowal uswiadamiac Pana z warzywniaka ze warto (zakladajac ze sam sie nie zglosi), gdyz bedzie nas to kosztowalo za duzo czasu a co sie z tym wiaze utrata zysku:)

Wiem ze dyskusja dotyczy "czy mozna zastosowac CI w malych czy tez nawet mikro firmach" jednak nasuwaja mi sie pewne mysli zynikajace z przykladu warzywniaka czyi mikrofirmy. Bardo malo realne, ze wlasciciel takiego przedsiewziecia zglosi sie do kogos kompetentnego w sprawie pomocy z CI czy tez zarzadzaniem wizerunkiem i poprawy funkcjonowania firmy. Moze to miec miejsce gdy akurat zna kogos osobiscie i poprosi o tak zwanan "sasiedzka pomoc/porade" lub "zaatakuje" go swierzo upieczony student kt chce troszke popraktykowac. Oczywiscie istnieje mozliwosc ze Pan gdzies cos przeczytal, nie przespal kilka nocy i postanowil cos zmienic, albo ma powazne zapedy rozwoju biznesu.

Oczywiscie to nie zmiania mojej opini ze CI dla malych i srednich firm ma racje bytu, watpie tylko ze rynek minifirm jest godny uwagi z czysto egoistycznych powodow: zysku dla konsultanta! Co innego juz male i srednie firmy.
Ano właśnie. Obaj z Janem macie rację jeśli idzie o model teoretyczny. Teoretycznie wszystko gra i buczy i ja się z tym zgadzam całkowicie. Tyle że życie to taka przewrotna męda w ancugu i nijak nie chce tego Armaniego. Problem właśnie w tym żeby właściciel 1. chciał, a nie widzi potrzeby, 2. zglosił się do speca od wizerunku lub CI, a on co najwyżekj fundnie sobie logo.
Dlaczego nie będzie szukał faceta od CI? wytłumaczenie proste bo nie wie że takowy wogóle istnieje, bo nawet jak poczyta nasz wątek wyjdzie że musialby mieć kasę na jakieś badania, audyty itp. Bo i tu klu - tak naprawdę cała idea leżąca u podstaw jego biznesu to zarobić jak nie na pietruszce to na majtkach, albo byle czym, byle przeżyć. Ale, żeby nie było zbyt prosto, to nie punkt widzenia li tylko tego Pana z warzywniaka, to punkt widzenia również wielu prezesów pono poważnych spółek, kasa limituje zakres i szlus. To i tak fanaberia - jak kiedyś usłyszałem. Można się oburzać, ale... samo życie. Garnitur od Armaniego? tak ale na właścicielu, firmie wystarczą walonki i kufajka.

Dlatego też mowię o "lekarzach pierwszego kontaktu" - grafikach projektantach posiadających odpowiednią wiedzę by pomóc nieco szerzej, a nie specjalistach od CI i wizerunku, jako stopniu wyższym i słusznie.
Marcin Dembowski

Marcin Dembowski Business Develpoment
Manager

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:

Dlatego też mowię o "lekarzach pierwszego kontaktu" - grafikach projektantach posiadających odpowiednią wiedzę by pomóc nieco szerzej, a nie specjalistach od CI i wizerunku, jako stopniu wyższym i słusznie.

Duze uproszczenie ale po czesci slusze. A problem z "lekarzami pierwszego kontaktu" czesto polega na tym ze lecza skutki a nie przyczyne, co dalej nadaje sens CI dla malych i srednich firm.

Wedlu mnie (tak jak wspomnialem wczesniej na jednym z wpisow) CI nalezy sprzedac malym i srednim firma troszke w szerszym ujeciu: moze to byc podejscie grafika-projektanta, lub polaczenia CI z calosciowa konsultacja powiedzmy strategicznego zarzadzania firma, gdzie bedzie poswiecac uwagii nie tylko na CI ale rowniez na pobliskich zagadznienia jak np strategia, sprzedaz itd. Ulatwia to sytuacje.

To nie zmiania faktu czy maly to kupi. Duzo czynnikow mam na to wplyw!

Jezeli ktos zajmuje sie tylko CI to nie bedzie sobie zawracal glowy Panem Zdzisiem z warzywniaka. Czy nawet ktos kto zajmuje sie profesjonalnie tworzeniem strony wizualnej! No chyba ze wydusi cos fajnego w godzinke i krzyknie pare setek! Ale o profesjonalnym podejsciu do zagadznienia CI w tym przypadku musimy zapomniec - bedzie to poprostu usluga stworzenia np logo.

Mimo wszystko garniutur od Armaniego jest dla kazdego kogo na to stac i wie jak i kiedy go nosic. Choc roznie sie w w nim wyglada!

Odnosnie malych i wielkich to faktycznie w obu przypadkach moze to byc latwe a zarazem niemozliwe - mam na mysli przekonanie do skupienia sie na CI.
Marcin Dembowski

Marcin Dembowski Business Develpoment
Manager

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:

Ano właśnie. Obaj z Janem macie rację jeśli idzie o model teoretyczny. Teoretycznie wszystko gra i buczy i ja się z tym zgadzam całkowicie. Tyle że życie to taka przewrotna męda w ancugu i nijak nie chce tego Armaniego. Problem właśnie w tym żeby właściciel 1. chciał, a nie widzi potrzeby, 2. zglosił się do speca od wizerunku lub CI, a on co najwyżekj fundnie sobie logo.
Dlaczego nie będzie szukał faceta od CI? wytłumaczenie proste bo nie wie że takowy wogóle istnieje, bo nawet jak poczyta nasz wątek wyjdzie że musialby mieć kasę na jakieś badania, audyty itp.
Ale, żeby nie było zbyt prosto, to nie punkt widzenia li tylko tego Pana z warzywniaka, to punkt widzenia również wielu prezesów pono poważnych spółek, kasa limituje zakres i szlus. To i tak fanaberia - jak kiedyś usłyszałem. Można się oburzać, ale... samo życie.

Oczywiscie mowiac o mikro firmah prowadzimy teoretyczna dyskusje czy mozna tam realizowac CI czy tez nie. Oczywiscie zalezy to od wielu czynnikow i od tego czy ktos bedzie mial ochote w to sie bawic i przekonywac potencjalnych klientow. Podobnie czesto bywa z wyzsza liga (mam na mysli rozmiar dzialanosci).

Problem polega jednak na tym, jak kiedy pisales Andrzeju, jak wyedukowac potencjanego klienta. W przypadku duzych firm miejmy nadzieje ze Managerowie odpowiedzialni za Komunikacje, PR, Marketing, Branding itd, beda tego swiadomi - czytajac prase, ksiazki, nasze fora czy tez doksztalcajac sie. MOze udam im sie przekonac prezesa do istoty i potrzeby.

Trudniejsze bedzie to w przypadku malych firm, kt nie stac na specjalistow a sami nie koniecznie musza czytac lit na ten temat.
Sytuacja nie jest jednak beznadziejna i zawsze mozna liczyc na tzw "Domy Rzemisla", kursy organizowane przez Urzedy Miast finansowane dofinansowywane prze UE. Ale mnie fantazja poniosla, ... ale zawsze milo pomarzyc. Choc cos w tym jest!

Zgadzam sie z Toba ze napewno warto edukowac i uswiadamiac srodowisko. W innych Panstwach nie bylo latwiej i wciaz nie jest idealnie.

konto usunięte

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:

Dlaczego nie będzie szukał faceta od CI? wytłumaczenie proste bo nie wie że takowy wogóle istnieje, bo nawet jak poczyta nasz wątek wyjdzie że musialby mieć kasę na jakieś badania, audyty itp.

W dużym uproszczeniu w naszym przypadku warzywniaka ta "kasa na badania" to może być koszt wydrukowania 2 ankiet na jednym arkuszu a4 i odbicie na ksero powiedzmy 100 kopii. Później spędzenia paru godzin przed Excelem, ew. zapłacenia komuś tych 7 zł/h, żeby przeklepał dane. Na luzie dałoby to radę zrobić za 100 zł, za 50 też. Ba, w takim mikro przedsiębiorstwie można próbować i za friko to robić, wypytując ludzi wprost, co im się podoba, co nie, czego im brakuje, itd.

Bo i tu klu - tak naprawdę cała idea leżąca u podstaw jego biznesu to zarobić jak nie na pietruszce to na majtkach, albo byle czym, byle przeżyć. Ale, żeby nie było zbyt prosto, to nie punkt widzenia li tylko tego Pana z warzywniaka, to punkt widzenia również wielu prezesów pono poważnych spółek, kasa limituje zakres i szlus. To i tak fanaberia - jak kiedyś usłyszałem.

Rafał Ohme ciągnie po 70 tys. za konsultacje reklam TV. Wpada, mówi, żeby przesunąć logo, to się lepiej będzie kodowało w pamięci utajonej i wystawia fakturę. Klientów mu nie brakuje, nikt nie stęka, że drogo. Dlaczego ? Ano dlatego, że jego pierwsi klienci twierdzili, że dzięki niemu donotowali kilkuprocentowy wzrost sprzedaży-czyt. sporo milionów. W przypadku CI tak nie ma, bo nikt nie mówi głośno, że takie badania są potrzebne. W związku z tym wielu ucieka ta oczywista myśl, że lepiej dac 4 tysiące na badania i sprawdzić, jakie ma być to nasze logo, niż dać 5 tysięcy na projekt, który wyląduje w koszu.

Dlatego też mowię o "lekarzach pierwszego kontaktu" - grafikach projektantach posiadających odpowiednią wiedzę by pomóc nieco szerzej, a nie specjalistach od CI i wizerunku, jako stopniu wyższym i słusznie.

Mógłbys rozwinąć zagadnienie "szerszej pomocy" ?
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: Narodziny w garniturze od Armaniego

Nie przypadkiem Was - Janie, grupo wrocławska in consortes, a takoż Marcinie, podkręcam i dołuję z przykładami. O to właśnie idzie, o to co piszecie. To trzeba artykułować na różne sposoby i poziomy zrozumienia :) wielkie dzięki za już, nad następnymi hakami pomyślę, może playboyowe skarpetki...

PS szersza pomoc w wielu wypadkach zachacza i o naming i Pr i reklamę a czasami i współtworzenie podstawy wyjściowej CI :)

Następna dyskusja:

Klub Kangura zaprasza na fi...




Wyślij zaproszenie do