Andrzej P.

Andrzej P. Consulting dla
biznesu

Temat: Podwykonawcy - dlaczego tak trudno znaleźć dobrych...?

Takie coś znalazłem na Facebooku - trudno się nie zgodzić...

Uwaga! Poszukiwany solidny KTOŚ (firma, freelancer - whatever), kto będzie w stanie dobrze zakodować dużą stronę www w RWD i zintegrować ją ze sklepem internetowym. Jest to spory projekt, do tego w 4 językach, więc zarobek także godny. Ale uwaga! Zanim zdecydujesz się napisać do mnie na priva/maila, przeczytaj zamieszczone poniżej prawdziwe story, jakich niestety mamy zbyt wiele w naszym pięknym kraju. Przeczytaj i wyciągnij właściwe wnioski. Z góry Tobie za to dziękuję.

Geneza
Całkiem niedawno nasz klient zlecił nam „na szybko” 2 dodatkowe projekty. Ponieważ nasza ekipa programistów była i tak zawalona pracą, postanowiliśmy znaleźć podwykonawców. Ludzie dobrze znający realia branży wiedzą, że jest to pierwszy stopień do najgłębszych czeluści piekieł, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Zamieściłem wobec tego ogłoszenie w tej przydatnej i miłej grupie. Zgłoszeń otrzymaliśmy kilkadziesiąt, więc teoretycznie było w czym wybierać. Niestety, mniej więcej połowa zawodników odpadła od razu ze względu na zatrważająco niski poziom prezentowanych realizacji. Nie, nie hejtuję – po prostu uważam, że jeśli ktoś kreuje się na specjalistę, to powinien prezentować minimum umiejętności i ogarnięcia. Ale idźmy dalej.

Etap 1 - wycena
Pierwszą rzeczą było wysłanie specyfikacji obu projektów do potencjalnych podwykonawców i poproszenie o wycenę. Kilku z nich napisało, że nie są w stanie zrobić tego w podanym terminie, kilku podało ceny oderwane od rzeczywistości (chcieli po kilka stów za robotę wycenianą przez nas na kilka tys. = czerwona lampka), a kilku po otrzymaniu specyfikacji w ogóle nie odpisało (prawdopodobnie wymiękli kiedy zobaczyli parallaxy i inne wodotryski). Na placu boju zostało więc 4 podwykonawców oferujących zbliżone ceny i wyglądających na godnych zaufania. Koniec końców zdecydowaliśmy się na skorzystanie usług firmy prowadzonej przez Panią Grażynkę oraz na studio freelancera Janusza (imiona zmienione na potrzeby historii). Mieli niezłe portfolio i wyglądali na ogarniętych, opinie klientów też na plus, więc nie było powodu podejrzewać, że za zakrętem czai się ZUO.

Etap 2 - preludium do problemów
Ceny i terminy zostały ustalone, materiały przesłane, potwierdzenie rozpoczęcia prac wylądowało na naszym mailu firmowym. Czyli wszystko ok. Przez kilka dni żyliśmy w złudzeniu, że wszystko toczy się jak najlepszym torem. Czy wysłaliśmy tzw. maile ponaglające? Owszem, poszły (i to kilka). Telefony też zostały wykonane. Pani Grażynka i Pan Janusz zapewniali, że wszystko idzie jak trzeba i nie mamy się o co martwić. To uśpiło nieco naszą czujność, a poza tym jeszcze wierzyliśmy w ludzkość (heh) i w to, że jeśli ktoś chce zarobić, to po prostu przyłoży się do pracy.

Etap 3 - pierwszy podwykonawca daje ciała
3 dni przed oddaniem projektu dostaliśmy maila od Pani Grażynki. Oto jego treść:
„W załączniku przesyłam aktualny stan prac (strona główna). Na komplet jesteśmy umówieni xx-xx, muszę Pana poinformować, że główny koder zajmujący się tym projektem złapał grypę. Z uwagi na zaistniałą sytuację muszę założyć, że możemy nie wyrobić się w wyznaczonym terminie.
W związku z tym mam 2 propozycje:
1. Przekazuję Państwu paczkę z załącznika wraz z prawami autorskimi do kodu bez opłaty oczywiście
2. Przedłużamy termin realizacji na xx, max xxx i zmniejszamy umówioną kwotę do xxxx zł netto.”
Po prostu kurwa zajebiście. Pomijam fakt złapania grypy w maju (czy to w ogóle jest możliwe…?), ale najbardziej „rozczuliły” nas te przesłane pliki – kilka godzin roboty max. Trudno było o bardziej wymowny dowód „zaangażowania” w projekt – KILKA godzin pracy w ciągu KILKUNASTU dni. Totalna olewka ciepłym moczem to mało powiedziane. Co ciekawe, Pani Grażynka znalazła w tym okresie czas na lansowanie się na rozmaitych eventach branżowych jako super-hiper-specjalistka. Zapomniała chyba jednak, że profesjonalizm to nie lans na prezentacji, ale solidnie wykonana robota, goddamit.

Etap 4 - drugi podwykonawca zalicza fuck up
Historia nieco inna, ponieważ w pewnym momencie Pan Janusz przestaje odpowiadać na maile oraz odbierać telefony. Napięcie jednak sięga zenitu kiedy 2 dni przed terminem oddania projektu dostajemy takiego oto maila:
„Witam, niestety sprawa z panelem administracyjnym wydłużyła sprawe i mimo wszelkich starań nie dałem rady dokończyć do teraz. Potrzebuje jeszcze dzień, max dwa. Przepraszam za ten stan rzeczy i proszę o jeszcze chwilę cierpliwości.”

Fajnie – tyle, że nasz klient ma kurwa ważną prezentację w konkretnym dniu i musi na niej kurwa pokazać stronę – MUSI!!! Oczywiście poinformowaliśmy zawczasu Pana Janusza o tym jakże ważnym fakcie (żeby nie bylo). Ok, a co, jeśli klient jednak nie pokaże strony? Po prostu wyjdzie na debila, a my na arcydebili.

Jak to się skończyło?
Byliśmy już w czarnej dupie i o włos od stracenia na zawsze klienta, który przynosił do agencji całkiem niezły hajs. ‪#‎przegryw‬ ‪#‎loose‬ ‪#‎stuleja‬ ‪#‎stulejarzebiznesu‬ - takie były u nas nastroje. Już nawet zaczęliśmy pomału zastanawiać się, z którego mostu skoczyć do Wisły z kamieniem przywiązanym do szyi (od niedawna w Toruniu mamy 2 mosty, więc wybór jest). Jednak los uśmiechnął się i do nas wyrywając nasze dusze z objęć piekielnej depresji. Nieprawdopodobnym fuksem, graniczącym z prawdopodobieństwem trafienia kumulacji w Lotto, termin prezentacji jednak się przeciągnął i daliśmy radę dokończyć te projekty sami, w oparciu o naszą ekipę. A Pani Grażynka i Pan Janusz? Cóż, dalej robią swoje i mają w dupie to, czy wybrnęliśmy jakoś z tej sytuacji, czy też nie. Absolutny brak empatii. Emotikon frown Na szczęście koty takie jak my jednak spadają na 4 łapy, a poza tym mamy 9 żyć, więc daliśmy radę.

Podsumowanie
Oglądałeś/aś film „Glengarry Glen Ross”? Jeśli tak, to zapewne kojarzysz kultową scenę, w której Alec Baldwin jedzie po sprzedawcach nieruchomości. Podczas tej sceny pada jedno ciekawe zdanie: „forsa leży na ulicy – trzeba mieć jaja żeby ją wziąć”. I dokładnie tak kurwa jest, serio. Mamy forsę i chcemy ją dać komuś, kto po prostu przyjdzie i solidnie zrobi swoje - bez ligowych fuckupów, zawalania niezawalalanych terminów i bez ściemniania obrażającego naszą inteligencję! Jeśli jesteś kimś takim i masz dobrego skilla, to prosimy – napisz do nas już teraz! Przywitamy Cię z otwartymi rękami i damy dużo, dużo pracy za dobre stawki. Kto wie, może nawet staniesz się naszym dobrym kumplem/kumpelą i razem zrobimy coś megazajebistego (a pomysły i potencjał są). A jeśli natomiast Twój skill jest słaby, zawalasz non stop terminy i nie chce Ci się odpisywać na maile klientów/odbierać telefonów, to przynajmniej wyciągnij wnioski z tej lektury. Chociaż tyle zrób. I nie narzekaj więcej, że w Polsce nie da się pracować za dobre stawki, że wojny cenowe, że studenci na pirackim oprogramowaniu i inne pitu pitu, bitch please… To tylko tłumaczenie własnego looserstwa – NIC WIĘCEJ! Bo branża kreatywna to nie tylko robienie fajnych rzeczy i samorealizacja – to również odpowiedzialność względem klienta, bo w końcu to dla niego wszyscy pracujemy.

Dziękuję za przeczytanie tego wpisu. Wiem, że zajęło Ci to kilkanaście minut, a w tym czasie mogłeś przecież zobaczyć wiele memów z kotami, parodie Bronka/Dudy oraz wiele innych, ciekawszych rzeczy.Jeśli nie przestraszyłeś się jednak tego wywodu i czujesz, że nadajemy na podobnych falach, to po prostu napisz do mnie na priva albo na adres XXX Chętnie z Tobą porozmawiamy.

Nic dodać, nic ująć. Czy naprawdę w tej branży ciężko jest znaleźć dobrego, solidnego podwykonawcę...? I dlaczego tak jest...?

konto usunięte

Temat: Podwykonawcy - dlaczego tak trudno znaleźć dobrych...?

Były już podobne pytania, były też pytania od HRowców dlaczego ciężko znaleźć dobrego kogoś od czegoś.
Różne były na to teorie i jednej odpowiedzi nie ma.

Ja np. mierzę siły na zamiary. No ale chyba nie każdy potrafi się tak określić. Myślę, że jest wiele powodów fakapów.
Trudno znaleźć dobrych - cóż... no trudno, bo dobrzy już dziobią to i owo. + kilka innych pomysłów, które może ktoś poda ; )

Pozdrowienia i wypasionych projektów i super budżetów życzę : )

EDIT: Acha, z drugiej strony - od cholery jest agencyj, firemek itd., które z kolei to firmy okazują się gównianie zarządzane, chaotyczne, itd. ; ) ale to tak tylko dodaję, by zachować jakiś balans.Ten post został edytowany przez Autora dnia 27.05.15 o godzinie 18:43
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: Podwykonawcy - dlaczego tak trudno znaleźć dobrych...?

Uważam, że totalnym strzałem w obie stopy i kolana jedną kulą jest to, że się szuka niesprawdzonego podwykonawcy na tak ważny i szybki projekt. Krótki czas już wróżył "fakap" i brak znajomości podwykonawców, ich możliwości itd. kolejnym elementem architektury tragedii. W Toruniu i Bydgoszczy jest bardzo dużo małych firemek tego typu, robią masowo projekty dla wielu klientów, mało firm żyje z obsługi, tylko właśnie zadaniowo - kolejny dzień, kolejny projekt. Jak sami właściciele twierdzą tych firm, taki to rynek.
Krzysztof F.

Krzysztof F. "Zbyt mało wiem by
być
niekompetentnym."

Temat: Podwykonawcy - dlaczego tak trudno znaleźć dobrych...?

Odpowiedź jest dużo bardziej prozaiczna. Firma X wygrywa przetarg za Y kasy. Szuka podwykonawcy, który wykona robotę rozpisaną w przetargu za kwotę Z. Tyle, że u nas jeśli przetarg został wygrany po rynkowej cenie np. 50 tyś.. to podwykonawcę szuka się za 10 tyś. Bo przecież pośrednik się tak naharował włażeniem w dupę decydentom .. że najmniej połowa z tej kasy mu się jak psu buda należy.
Patryk Rykała

Patryk Rykała copywriter, Słowa
trafiają w cel

Temat: Podwykonawcy - dlaczego tak trudno znaleźć dobrych...?

Bardzo dobra uwaga, Panie Krzysztofie. Cwaniactwo jest niestety jednym z czynników fatalnej sytuacji na polskim rynku. Fantastycznie odpowiada też na pytanie o źródła katastrofalnie niskiej jakości większości reklam.
Justyna F.

Justyna F. Nazwy firm I Blogi
firmowe I Artykuły I
Copywriting

Temat: Podwykonawcy - dlaczego tak trudno znaleźć dobrych...?

Zgadzam się z Andrzejem. Bardzo trudno jest znaleźć dobrych współpracowników, którzy
a) pracują (!),
b) mają rozsądne stawki,
c) mają w ogóle pojęcie o jakichś współczesnych standardach.

Kreatywny jest każdy, ale w czym ta kreatywność się objawia... :(
Sławomir Ossowski

Sławomir Ossowski Think01, head of
strategy

Temat: Podwykonawcy - dlaczego tak trudno znaleźć dobrych...?

moi drodzy ... ludzie z talentem, dużą wiedzą i odpowiedzialnym stosunkiem do pracy nie cierpią raczej na brak zajęcia - dowodzi tego nawet ta dyskusja... dlatego jedyną metodą na dobrego podwykonawcę są dobre pieniądze, które zleceniodawca wypłaca niezwłocznie i terminowo, a na dokładkę zapewnia przy tym ciągłość zleceń - kropka :)

powiecie, że to trudne w realnej sytuacji rynkowej... no pewnie, że trudne, ale chcąc pracować z najlepszymi sami musicie być najlepsi - po prostu...
Andrzej Wroniecki

Andrzej Wroniecki Aż wykreowani.pl

Temat: Podwykonawcy - dlaczego tak trudno znaleźć dobrych...?

Andrzej P.:
Nic dodać, nic ująć. Czy naprawdę w tej branży ciężko jest znaleźć dobrego, solidnego podwykonawcę...? I dlaczego tak jest...?


Bardzo łatwo. Naprawdę bardzo łatwo. Tylko trzeba brać parę poprawek.
Widzę wasze jedno małe niedopatrzenie (albo po prostu o tym nie piszesz). - daliście komuś termin na wykonanie pracy i chcieliście go z tego rozliczyć.

Lepiej przy takich świeżych "partnerach" sprawdza się:
1. Termin - o połowę krótszy niż daje zleceniodawca - zawsze masz pole manewru.
2. Odbiory częściowe. Np. dajesz 3 dni na projekt graficzny i rozliczasz, potem 3 dni na zakodowanie głównej i tak dalej.... kroczkami, nie projektami.

Ja testuje podwykonawców / nowych pracowników / freelancerów na zleceniach na własnych projektach najpierw. Nawet drobnych. Proste poprawki na stronie, proste zmiany w adwords itp. Jak skopie - to sam poprawie i nie mam bólu przed klientem. Jak zrobi dobrze to wiem czy umie, czy w termienie i czy głupot nie narobił. Takiego można pościć do klienta. Tak też znalazłem 3ech lużnych współpracowników, którzy mają maila w mojej domenie i mogą się kontaktować bezpośrednio z moimi klientami.

Justyna F.:
Zgadzam się z Andrzejem. Bardzo trudno jest znaleźć dobrych współpracowników, którzy
a) pracują (!),
b) mają rozsądne stawki,
c) mają w ogóle pojęcie o jakichś współczesnych standardach.

Kreatywny jest każdy, ale w czym ta kreatywność się objawia... :(

Wybierz dwa ze swoich trzech punktów.

a) Akord i rozliczenie z wyników a nie pensja. Albo umów się na stawkę i nagradzaj dodatkowo za dobrze wykonaną pracę. Super się wtedy współpracuje.
b) Albo się robi coś tanio albo dobrze. Poza tym, nie prawda, że nie ma ludzi za normalne stawki. Trzeba długo przesiewać i z 100 wybrać 10 a z 10 tylko 1.
c) Znowu.. albo tanio albo dobrze. Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.06.15 o godzinie 12:15



Wyślij zaproszenie do