Temat: Najchętniej uczymy sie tego ... co juz umiemy?
Dorota Bienicewicz-Krasek:
Hej, Paweł, rozumiem frajdę jaką się czerpie z dyskutowania w
opozycji :),
Cieszę się bo przecież dyskutowanie przy jednomyślności to oksymoron :)
ale przecież ja nigdzie nie namawiam do tego, by uczyć się wszystkiego co się nawinie dla samego rozwijania czegobądź.
Nic podobnego nie sugeruję, jeśli tak wygląda to "mea culpa".
Jest w moim przekonaniu wiele takich profesji, gdzie żeby odnosić sukcesy trzeba posiąść wiele różnych, złożonych kompetencji.
Wobec tego proponuję dyskusję zawęzić do wspomnianych Managerów sprzedaży, którzy szkolenia wybierają zgodnie ze strategią inż Mamonia :)
w przykładzie wcześniejszym). Jednak trudno mi sobie wyobrazić
efektywnego, odnoszącego sukcesy sprzedawcę który bez końca szlifuje swój talent do np. nawiązywania kontaktów, ale jego umiejętności negocjacyjne są wciąż mocno po lewej stronie krzywej :))
To by chyba mógł być taki mocno zorientowany na ludzi i emocje :)
A "bez końca" bym wyrzucił bo znów zabrniemy w nadinterpretacje :)
Znam natomiast takich handlowców, którzy opanowali sztukę komunikacji i perswazji do tego stopnia, że potrafią oczarować klienta i niezwykle rzadko muszą cokolwiek negocjować.
Najczęściej klienci akceptują propozycje bez zastrzeżeń lub jedynie ze zwyczajowymi obiekcjami.
Oczywiście przykład silnie osadzony w realiach "efemcegie" na poziomie PH-sklep, gdzie negocjacje właściwe nie występują a jedynie ich namiastka, tj. targowanie.
fajna metafora, ale co rozumiesz jako "szlifowanie" a co jako "ostrzenie szlifierki"?
Ty wspomniałaś o "szlifowaniu", rozumiem zatem, że umiejętności szlifujemy w praktyce, natomiast na szkoleniach "ostrzymy szlifierkę", czyli dbamy o odpowiedni warsztat i narzędzia.
Mimowolnie skojarzyłem to ze znaną przypowieścią o drwalu.
W wielkim skrócie:
Król wyznaczył do ścięcia lasu najlepszego drwala w całym królestwie.
Drwal dawał z siebie wszystko, nie jadł, nie spał tylko ścinał i ścinał.
Ale nie był w stanie ściąć wielkiego, grubego pnia.
Aż w końcu przypadkowo przechodzący mały chłopiec, przypomniał mu, że od czasu do czasu warto się zatrzymać i naostrzyć siekierkę :)
To zależy :) jeśli myślę o sprzedaży, to tak, ale nie do końca, nie tylko, nie wyłącznie :)))
Bo jeśli te 80% moich sukcesów o których piszesz, to zaledwie 8% wszystkich sprzedaży jakie prowadziłam np. w danym roku (to jest przeciętna statystyka sprzedawcy B2B) to rozważyłabym jednak rozwój w tych obszarach, które nie są jeszcze moją mocną stroną.
Ale ja nie pisałem, że 80% sukcesów tylko że 80% efektów :)
Zakładając, że :
a) 20% atutów generuje 80% efektów
b) 80% rezerw generuje 20% efektów
i efekty są poniżej oczekiwań, to gdzie się bardziej opłaca "szlifować" ?
Moim zdaniem w a) jest większy potencjał.
Ale być może ten przykład pokazuje jedynie, że Pareto to jednak nie prawa Murphy'ego i nie zawsze się sprawdza :)
Krótko mówiąc - jeśli to te "ogony" są przyczyną moich porażek w sprzedaży (92% nie wygranych tematów) - to albo inwestowałabym w rozwój "ogonów", albo ... w poszukanie sobie innego zajęcia....
Wbrew pozorom zgadzam się z Tobą :) ale "ogonów" bym nie lekceważyła - w niektórych przypadkach mogą być tym co czyni wielką różnicę pomiędzy sukcesem a porażką :))
Ojtam, ojtam to jakiś skrajny przypadek, ja zakładałem rozkład normalny :))
Mam takiego "ogona", z którym nauczyłem się funkcjonować i specjalnie nie staram się z nim walczyć. Mam modelowo "lekarski" charakter pisma ale nauczyłem się to "ogrywać" na sali no i pozbyłem się przekonania, że to jest wielka tragedia dla mnie jako trenera.
I od tej pory nie przeszkadza a czasem nawet pomaga :)))
Pzdr.