Temat: Alkoholizm, a właściwie pijaństwo...
Rzecz jasna , że jakiekolwiek regulaminy i oświadczenia przy szkoleniu typowym raczej będą śmieszne.
Ale jak myślicie - DLACZEGO - takie sytuacje z chlaniem się zdarzają ??
Bo organizatorzy/trenerzy pozwalają sobie na tolerowanie takich sytuacji.
A chodzi tu tylko i wyłącznie o kasę.
Bo skoro klient dobrze płaci , to grzech nie skorzystać z tego.
Może dziwnie to zabrzmi , ale kasa to nie wszystko - tylko do tego trzeba dojrzeć.
Dla mnie jest bardzo istotną różnicą ZA CO mi płaci zleceniodawca.
Czy za to , że mam wykonać określoną pracę z określonym efektem , czy też mam odwalić szkolenie na sztukę.
Drugiego typu zleceń nie wykonuję. Bo szkoda mi czasu i nie zrobię z siebie szmaciarza tylko dlatego , że klient jest bogaty.
Mnie można wynająć , ale nie kupić - zauważacie istotną różnicę???
Arturze - jestem elastyczny jak prezerwatywa , ale nietypowość moich szkoleń wymaga , abym w kwestii alkoholu był taki jaki jestem.
Bo jak coś się stanie , to nie zleceniodawca będzie miał kłopoty , tylko ja będe się tłumaczył w Prokuraturze.
A co zrobicie jak jakiś nawalony kursant zgwałci na Waszym szkoleniu jakąś kursantkę ???
Poczytajcie sobie dokładnie kodeksy - brak reakcji na niewłaściwe działanie osób za które w pewien sposób odpowiadamy jako organizatorzy , również jest karalne i mówienie że : " oni byli dorośli" niezbyt mnie przekonuje.
Czasem prowadzę szkolenia dla młodzieży gimnazjalnej i licealnej - jak myślicie - kto bedzie odpowiadał jeśli jakaś panna zajdzie w ciążę i potem stwierdzi ,że ona nie chciała , broniła się , ale organizator ( czyli ja ) nie reagował.
Wiem , ze jadę po bandzie , ale inaczej się nie da. Raczej rzadko się słyszy o incydentach na szkoleniach - bo każdy trener/organizator stara się żeby nie wiedziało o tym zbyt wiele osób. Bo to antyreklama itp.
Wystarczy również , że jeden z trenerów pozwoli sobie na zbytni luz i potem słyszę teksty o tym że :
- trenerzy chleją
- na szkoleniu są dupeczki itp
- szkolenie = libacja
- szkolenie = wolnoamerykanka.
Dopóki jest spokój to jest dobrze , ale jak coś pieprznie , to jest płacz i bieganie po prawnikach.
Ostatnio zauważyłem też , że zleceniodawcy nie mają często pojęcia jaka jest różnica między eventem , a szkoleniem.
I kiedyś kiedy omawiałem szczegóły np. nocnej gry terenowej z użyciem samochodów terenowych , padło pytanie - czy w samochodach są lodówki , żeby potem alkohol był zimny - to akurat autentyczny przypadek sprzed kilku miesięcy. :)
Klient był bardzo potem zdziwiony , kiedy odmówiłem przeprowadzenia szkolenia na jego warunkach.
Ale jak to opowiedział znajomym prezesom , to miałem nagle 4 nowych klientów :)
W temacie możemy dyskutować długo i namiętnie , ale dopóki sami będziemy przyzwalać na chlanie , to nic się nie zmieni .
I jeśli na Waszych szkoleniach nigdy nic się nie działo , to nie oznacza , że nigdy się nie stanie.
Nie jestem defetystą , a raczej praktykiem i wolę zapobiegać , niż leczyć.
Tylko jak u mnie ktoś spadnie z liny bo był nawalony , to już nic go nie naprawi.
A na sali konferencyjnej najwyżej zaśnie , albo obleje sobie kojones kawą.
I oby nic więcej się Wam nie przydarzało.
:)