Temat: Pytanie dot. firm rekrutacyjnych
Piotr Klimko:
Raczej nie trafiłeś. [..] Bezposrednio zatem nie masz co aplikowac.
Byłbym wdzięczny za rozwinięcie tematu - a zwłaszcza wyjaśnienie jak sytuacja powyższa różni się właściwie od tego co napisałem i w takim razie, z czego pośrednicy "żyją", jeżeli nie z dostarczania kandydatów.
Piotr Klimko:
Nie tylko czesciowo. Jest bardzo trafne.
Z tym nie dyskutuję :-) Ale jeżeli jest jak piszesz, to przyjmuję że jest gorzej niż myślałem.
Piotr Klimko:
No i co z tego? Nie jest to uzasadnieniem dla niewlasciwego dzialania. W koncu na pewno sie zorientuje, np. w momencie kiedy dostanie wypowiedzenie.
Gdy pracownik i firma oszukują się nawzajem, to "nie pomoże puder, róż oraz dymy i zwierciadła".
Piotr Klimko:
I znow sie mylisz. Outsourcing moze byc zrodlem calkiem fajnych oszczednosci. A zobowiazania nie sa wcale mniejsze (poza tym nie do konca jestem pewien co miales tu na mysli).
... ale nie przeszkodziło to znowu zignorować dużego przypuszczenia w mojej wypowiedzi :-)
Outsourcing BYĆ MOŻE czasem faktycznie się opłaca (chociaż też zalezy, co się do bilansu weźmie...). Wyraźnie napisałem to w sposób niekategoryczny.
Co miałem na myśli ? A różne kwestie.
W najprostszym przypadku, outsourcing powoduje konstruowanie olbrzymich piramid zobowiązań i otwiera drogę do spychologii w rodzaju tej z dowcipu o tym że "jak spadnie na wodę, to się zajmuje Marynarka Wojenna". Zaczynając od wysłania kluczowych kompetencji poza firmę (lub bazowania na nich), w przypadku pracowników dochodzi czasem pewien śmieszny dualizm: wymaganie aby z perspektywy firmy pracownik zachowywał się, czuł, integrował, angażował etc. jak etatowiec, z drugiej zaś robi się wszystko aby go ustawić w pozycji zainteresowanego finansowo kontraktora. Wiecej, prowadzi to już do przekonania (choć to nie wina koncepcji outsourcingu, tylko jej nadużycia), że najlepiej będzie gdy w firmie zostaną "telefoniści i sztandar" a cała reszta to zestaw wymiennych na żądanie modułów. Tzn. koszty tych zabaw i tak ponosi klient, więc...
Piotr Klimko:
I znow sie mylisz. Swiat nie jest taki duzy zwlaszcza jesli chodzi o konkurencje. Chyba nie sadzisz ze konkurencja sie ze soba nie spotyka i nie rozmawia, ze zyje w nieswiadomosci co i jak robi ktos inny z branzy?
Wmawiasz mi coś czego nie napisałem, a co jest zresztą sprzeczne z moim doświadczeniem.
Wszystko sprowadza się do tego, że niektóre firmy, podobnie jak niektórzy ludzie, mają często mylne przeświadczenie o własnej skrajnej wyjątkowości - albo przynajmniej tak się zachowują. Zasadniczo moja opinia jest nieistotna, ale hipotetycznie, będąc klientem instytucjonalnym, z zasady nie rozmawiałbym z dostawcą który:
- opiera się
wyłącznie na łańcuszku, niekoniecznie nawet sobie znanym, pod-pod-pod dostawców na których deleguje tyle odpowiedzialności ile tylko zdoła (a tamci robią to samo)
- wstydzi się faktu poszukiwania i zatrudniania pracowników
- nie potrafi rozwiązać elementarnych problemów (patrz: poszukiwanie zastępcy) na własnym podwórku