Barbara
Cybulska
nauczycielka,sekreta
rka,bezrobotna...
Temat: POWRóT KOBIETY NA RYNEK PRACY - JAK TO ZROBIć???
ROZPACZLIWIE SZUKAM PRACY W GDYNI..! Chcę pracować i wiem, że firma, która by mi zaufała, miałaby ze mnie pożytek. Znam swoją wartość jako człowieka i pracownika. Szukam kontaktu z mądrymi ludźmi, którzy mogliby mi pomóc - jakoś...Po kilku latach wychowywania dziecka, próbuję od dłuższego czasu wrócić na rynek pracy. No i cóż- przerasta to moje możliwości! Po studiach to ja wybierałam, gdzie pracuję, szukałam swojej ścieżki zawodowej po tym, jak rozstałam się (bez żalu) ze szkolnictwem. Gdyby nie owa PRZERWA, pewnie byłabym dziś "umocowana" w księgowości, może w kadrach. Choć serce mnie gdzieś ciągnęło w stronę mediów, PR... Gdybym dziś miała wybierać studia, to zapewne zamiast polonistyki byłoby to coś z rejonu "komunikacji społecznej". Szukając pracy, "przerobiłam" wszelkie dostępne mi sposoby: wysyłałam odpowiedzi na konkretne oferty, jak i do firm, które akurat pracowników nie szukały. Korzystałam z agencji pośrednictwa (moje doświadczenia są tu przeważnie dość żenujące, wiem jedno: bezrobotny pieniędzy im nie przysparza i jest dla nich nikim). W desperacji zapisałam się do Urzędu Pracy - horror, bezradność pań tam pracujących (za bardzo zresztą nikłe pensje), aż bije w oczy. Rozsyłałam wieści wśród znajomych, że szukam pracy. Wszystko na nic. I tak mijają kolejne miesiące. W tej chwili już nawet nie jestem zapraszana na rozmowy... No i ogarnęła mnie beznadzieja...
Proszę ewentualnych czytających, żeby nie wyrobili sobie mylnego pojęcia o mnie, jako o pani magister, która "byle jakiej" pracy się nie chwyci... Nic bardziej mylnego... Szukałam pracy prostej, nie wymagającej, mało płatnej w biurach (taką pracę mogłabym podjąć od zaraz, bez najmniejszych problemów ją wykonywać). Szukałam pracy w bankach, wierząc, że rzeczywiście przyjmują ludzi bez doświadczenia w branży, chcących zdobyć nowy zawód... No, chyba nie jest to prawdą... Mogłabym naprawdę mnóstwo swoich doświadczeń opisywać. Obraz wyłania się taki: rynek pracy dla kobiet (szczególnie tych, które pozwoliły sobie na luksus bycia kilku lat z dzieckiem), jest bezlitosny!
Żyjemy w czasach, gdy CV zastępuje człowieka. Mnie zapewne dyskwalifikuje przerwa w pracy i wiek (37 l.). Wiek?? Cóż, wyglądam i czuję się młodziej, niż niejedna dziewczyna po studiach. Ale to szczegół, przecież nie wygląd się liczy... Jeden z uczestników tej grupy pisał, że wśród rekruterów mniej więcej 1/50 trafia się sensowny... Ja na pewno trafiałam na tych pozostałych 49, którzy na mój "przypadek" mieli 2 minuty... Widzę to jak na dłoni, że w całym tym "procesie rekrutacyjnym" coś takiego jak "kompetencje miękkie" w ogóle się nie liczą, liczy się doświadczenie w konkretnej branży no i najlepiej, żeby płynnie przechodzić z jednej firmy do drugiej, żadnych przestojów w pracy, bo to rodzi podejrzenie, że jakiś leń i nieudacznik się trafił...
Jetem w "dead end". Brak mi kontaktu z mądrymi, kompetentnymi ludźmi. Rzuciłam się na to forum, jak na ostatnią deskę ratunku. Proszę o pomoc..!