Temat: Min. Gowin w ofensywie deregulacyjnej...
Anna S.:
Historia zna przypadki księgowych, kontrolerów finansowych, których brak wiedzy doprowadził do upadku firm (jak pięknie się przekręcił Arthur Andersen na Enronie).
W Enronie to nie brak wiedzy był problemem tylko motywacja do uzyskania zadanego wyniku.
Zatem czekamy na falę samozwańczych księgowych, radców podatkowych, będzie ciekawie na rynku.
Trudno się spodziewać, żeby rząd, któremu niewiele czasu zostało (wg wszelkich znaków na niebie i ziemi) patrzył perspektywicznie. Więc szuka szybkich sposobów na załatanie dziury budżetowej. I niektóre ze zderegulowanych zawodów mu w tym pomogą. Dzięki mandatom, grzywnom, karom, odsetkom od zaległości podatkowych dziura budżetowa się zmniejszy. Więc w interesie krótkowzrocznego państwa jest, żeby księgami i podatkami zajmowali się nieudacznicy. A że zwykły śmiertelnik dowie się, że zatrudnił nieudacznika po kontroli, gdy już będzie za późno - to będzie na dzień dobry wybierał najtańszą ofertę.
Tylko problem pojawi się w dłuższym terminie - taki przedsiębiorca, co dostanie po łapkach od fiskusa nie nauczy się zatrudniać dobrego podatkowca/księgowego. Bo nie będzie dalej w stanie ocenić, czy jest dobry. A po drugie odechce mu się raz na zawsze prowadzić własny interes - nawet, gdyby udało mu się jeszcze jakieś środku zdobyć.
Więc w dłuższej perspektywie ucierpi na tym gospodarka - bo wielu przedsiębiorców kary doprowadzą do upadłości. Od partaczy (w staropolskim znaczeniu tego słowa) odszkodowania nie uzyskają (nawet, jeżeli ci się pod czymś podpisali - ale jak znam życie to pod wszystkimi deklaracjami i dokumentami podpisze się przedsiębiorca, a nie "biuro rachunkowe) bo z czego, jak usługi będą po kosztach i majątku żadnego "księgowy" się nie dorobi?
A może by zlikwidować prawa jazdy? Dowody rejestracyjne? Licencje pilotów? Rynek sam to wyreguluje.
Mariusz G. edytował(a) ten post dnia 07.10.12 o godzinie 12:35