Temat: Szukam JAKOŚCI.
Cofając się trochę w czasie, czyli do początków mojej pracy zawodowej to jedynym znanym mi wtedy pojęciem związanym z jakością była dobrze lub źle wykonana praca z jej końcowym efektem – zły lub dobry wyrób. Terminologią stosowaną w praktyce były wtedy, wada (dzisiaj łagodniej-niezgodność), kontrola jakości, niezawodność i budowana na niej teoria „zero defektu”.
Jako człowiek „po przejściach” z większym dystansem obserwuję „pozytywnie zaangażowanych” w poczynania jakościowe jak również ich częste ich „szamotanie się” w krótkich okresach zmieniającego się prawa oraz wytycznych do budowania systemów JAKOŚCI.
Podejrzewam, że Firmy szkoleniowe tylko z ustaloną latami marką są w stanie zrozumieć moje jakościowe rozterki i rozważania nad kierunkami rozwoju oraz pojmowaniem tzw. jakości stosowanej.
Jeżeli ktoś reprezentujący mikro, małą a śmiem przypuszczać również średnią firmę będzie umiał (poza teorią zbudowaną na własny użytek) przedstawić mi dowody praktycznego oraz bieżącego stosowania szeroko pojętych metod i narzędzi LEAN, TQM, Six Sigma,3-8D..........., postanawiam poprawę (poprawność) i więcej nie grzeszyć.
W oglądzie metod i narzędzi jw. różni nas podstawowa rzecz – ja bez negowania ich zasadności w firmach typu Toyota (oraz inne korp.) staram się zrozumieć ten „owczy pęd” szkoleniowców do bełtania w głowie grupie ludzi odpowiedzialnych za jakość w mikro, małych i średnich organizacjach.
Jeżeli ma to służyć efektownemu wypełnieniu zakładanego programu szkolenia ambitnej firmy to niech tak będzie – ja pytam się tylko o praktyczne przełożenie tych metod na potrzeby firmy. Dalej będę jednak uważał i obstawał przy tym aby uczyć pracowników dobrej roboty niż języka japońskiego.
Prawda życia codziennego w naszym standardzie działań gospodarczych jest taka, że zanim Pełnomocnik i jego zespół wdroży z powodzeniem którąkolwiek z tych metod to Kierownictwo go zwolni w ramach obniżania kosztów lub „maszerowania” pod prąd wobec bieżących problemów organizacji.
Znajomość metod Toyoty (50 lat dojrzewania) obchodzi większość zakładowych jakościowców tyle na ile przekładają się one na osobiste korzyści z eksploatacji pojazdu tej marki.
Jako realista i praktyk wiem, że bez uszczerbku dla „nowoczesnych metod ???” nie uczynię tutaj żadnego wyłomu ani szkody dla ich doskonalenia bo wiem, że nie będę miał już okazji przekonać się o ich skuteczności (następne 50 lat ?).
Brak entuzjazmu z mojej strony nie zagrozi „nowatorskim” poczynaniom środowisk naukowych i nie tylko, lansujących co krok hasła wspomagające jakość przy "skrzeczącej" rzeczywistości co starałem się wyżej przytoczyć :
„Zarządzanie jakością”,
„Doktryna jakości”,
„Tropem jakość” – to też taka nowa metoda
TROP która pod auspicjami prof. A.Blikle uaktywniać będzie środowisko socjologów, psychologów, a w konsekwencji może i psychiatrów.
(Konferencja: „OGŁOSZENIE - „Przez Dialog ku Jakości” - 28-29 kwietnia 2015 r. będą kolejnym wydarzeniem z cyklu Tropem Jakości”)
Ja natomiast, tylko po to aby nie zwariować pozostanę przy swoim - "praktyka" nasuwa termin "prakseologia" ,
Jerzy przecież wszystko to jest Ci b.dobrze znane.
Cykl prakseologiczny ......................
(zainicjowany w 1890 roku - Alfred Espinas)
- Diagnoza (zebranie faktów)
- Prognoza (przewidywanie)
- Planowanie i programowanie
- Realizacja
- Ocena efektów
Czy nie nasuwa Ci to pewnych skojarzeń ?.
Deming to wszystko przeniósł na grunt postępu jakościowego, czy trzeba czegoś więcej ???, ,,,,, dobrej roboty, roboty i jeszcze raz roboty !.
Dziękuję za twórczy dialog – również Jerzy
Ten post został edytowany przez Autora dnia 12.03.15 o godzinie 16:40