Sebastian Kopaszewski

Sebastian Kopaszewski Dyrektor działu
handlowego HBW

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Ciekawy jestem co strasznego, śmiesznego, smutnego itp. spotkało was podczas waszych biznesowych wojaży.
Ewa Szulczyńska (Kopaszewska)

Ewa Szulczyńska
(Kopaszewska)
Manager ds Rozwoju;
Specjalista ds.
Funduszy
Europejskich

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Sebastian K.:
Ciekawy jestem co strasznego, śmiesznego, smutnego itp. spotkało was podczas waszych biznesowych wojaży.
Logo grupy w formie zdjęcia Borata super! nawiązując do tematu wyżej Borat mial wiele przygód podczas swojej podróży służbowej... hehe ;-)))więc pewnie zainspiruje do ciekawych opowieści :-) Jako, że jeszcze bardziej studiuje aniżeli pracuję (choć te proporcje powoli się odwracają...) i nie miałam jeszcze okazji podróżować służbowo to chętnie poczytam Wasze opowieści ku przestrodze, a może i nie... ;-)))
Steve Jones

Steve Jones Business English
Trainer, Translator,
Proofreader

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Cześć!

Jestem na delegację teraz - Wroclaw, potem Poznan... trochę dziwne poczucie... trochę jak inny świat...
Sebastian Kopaszewski

Sebastian Kopaszewski Dyrektor działu
handlowego HBW

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Steve J.:
Cześć!

Jestem na delegację teraz - Wroclaw, potem Poznan... trochę dziwne poczucie... trochę jak inny świat...

Coś w tym jest ja jestem dziś w Gdańsku i mam takie same wrażenie. :)

A propos przygód ta ja miałem jedną właśnie dziś. Ale od początku:
W piątek korzystając z rekomendacji znajomego zarezerwowałem nocleg w Villa Lido. Dziś przyjechałem do Gdańska i cały dzień spędziłem w oddziale naszej firmy. Po południu udałem się do hotelu, a trasę wskazał mi mój kumpel z pracy. Dotarłem do hotelu, powołałem się na rezerwację i zająłem pokój z widokiem na morze.
Około 21.00 zadzwoniła moja komórka i w słuchawce usłyszałem:
- Willa Lido - czy Pan dzisiaj dotrze???
- Przecież jestem,
- Ale ja Pana nie mam na liście,
- To proszę dobrze sprawdzić,
- A, w którym Pan jest pokoju?
- W 307
- Ale my nie mamy takiego pokoju!!! Czy Pan nie jest czasami w Hotelu Lido na Brzezińskiej??? - OKAZAŁO SIĘ ŻE TAK.

Swoją drogą to trochę mylące mieć w jednym mieście Hotel Lido i Ville Lido - taki trochę inny świat :)
Sebastian Kopaszewski

Sebastian Kopaszewski Dyrektor działu
handlowego HBW

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Ewa K.:
Sebastian Kopaszewski:
Ciekawy jestem co strasznego, śmiesznego, smutnego itp. spotkało was podczas waszych biznesowych wojaży.
Logo grupy w formie zdjęcia Borata super! nawiązując do tematu wyżej Borat mial wiele przygód podczas swojej podróży służbowej... hehe ;-)))więc pewnie zainspiruje do ciekawych opowieści :-) Jako, że jeszcze bardziej studiuje aniżeli pracuję (choć te proporcje powoli się odwracają...) i nie miałam jeszcze okazji podróżować służbowo to chętnie poczytam Wasze opowieści ku przestrodze, a może i nie... ;-)))
Dzięki :)
Przemysław Lisek

Przemysław Lisek Trener i konsultant
zarządzania
projektami

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Sebastian K.:
Swoją drogą to trochę mylące mieć w jednym mieście Hotel Lido i Ville Lido - taki trochę inny świat :)

No cóż. Pamiętam, jak kilka lat temu organizowałem w Gdańsku konferencję zarządzania projektami. Miejsce - Hotel Marina (granica Sopot-Gdańsk). Sęk w tym, rok wcześniej Accor ujednolicił nazewnictwo i standaryzację swoich hoteli w ramach grupy Orbis Hotels. Marina została zatem przemianowana na "Novotel-Marina". Tymczasem od ponad 20 lat w centrum Gdańska stoi też orbisowski hotel o nazwie ... "Novotel".
Uczestnikom konferencji napisaliśmy, że mają wysiąść na dwrocu w Sopocie i stamtąd wziąć taxi do hotelu "Novotel-Marina". Jeden z uczestników powiedział taksiarzowi - "Do Novotelu proszę".
Domyślacie się gdzie zawiózł go taksówkarz...

konto usunięte

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Sebastian K.:
Swoją drogą to trochę mylące mieć w jednym mieście Hotel Lido i Ville Lido - taki trochę inny świat :)

To zdecydowanie ta pomyłka wyszła Ci na dobre bo z villowego pokoju miałbyś widok na zakorkowaną ul. Kartuską a nie ma morze :-)
Przemysław Lisek

Przemysław Lisek Trener i konsultant
zarządzania
projektami

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Sebastian K.:

Fakt - widok miałem piękny ale sam hotel taki sobie. Za to jedzenie mają naprawdę niezłe.

Kuchnię organizował tam niejaki Jarosław Roszak - były szef kuchni w orbisowskim hotelu Posejdon, autor 2 dań, które weszły do ogólnopolskiego menu Orbis Hotels, szef pomorskiego oddziału Stowarzyszenia Kucharzy i Cukierników Polskich.
Prywatnie fajny gość. Dla frajdy i zupełnie spontanicznie przygotował mi i mojej żone menu na nasze wesele :)
Steve Jones

Steve Jones Business English
Trainer, Translator,
Proofreader

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Ewa K.:
Sebastian Kopaszewski:
Ciekawy jestem co strasznego, śmiesznego, smutnego itp. spotkało was podczas waszych biznesowych wojaży.
Logo grupy w formie zdjęcia Borata super! nawiązując do tematu wyżej Borat mial wiele przygód podczas swojej podróży służbowej... hehe ;-)))więc pewnie zainspiruje do ciekawych opowieści :-) Jako, że jeszcze bardziej studiuje aniżeli pracuję (choć te proporcje powoli się odwracają...) i nie miałam jeszcze okazji podróżować służbowo to chętnie poczytam Wasze opowieści ku przestrodze, a może i nie... ;-)))

Zgadzam się - Borat to rewelka:)))
Sebastian Kopaszewski

Sebastian Kopaszewski Dyrektor działu
handlowego HBW

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Widzę, że ostatnio nic się nie dzieje podczas waszych delegacji a może wstydzicie się swoich przygód?
Ja właśnie jestem w Krakowie i znowu pomyliłem hotele :) - no może nie tak do końca ja bo jest to hotel sieciowy - hotelsystem i rezerwacja jest pod jednym numerem telefonu (0800...) - Chyba się z Panią nie zrozumieliśmy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.

Na marginesie dziękuję Przemku za polecenie hotelu.
Marcin Gardas

Marcin Gardas Prezes Zarządu,
Inter-Elektro S.A.

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Kiedyś często bywałem w Gdańsku. I rzeczywiście Lido to ostatnie miejsce, w którym chciałby jeszcze spać.

Ale,
Bardzo niedalego są dwa fajne hotele. Ja polecam ville Pascal. Fajne warunki (jak przejdziesz z Lido to się poczujesz jak w Sheratonie) i niezła kuchnia.

Jak będziesz tam kiedyś to pozdrów ich ode mnie. Nie byłem już chyba ze 2 lata ale może mnie jeszcze pamiętają. W końcu byłem ich 1 klientem ;)
Sebastian Kopaszewski

Sebastian Kopaszewski Dyrektor działu
handlowego HBW

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

monika c.:
z. kolejnym razem jak bedzie
zainteresowanie opisze wyjazd do matuszki rosiji :) prawie na sybir
pozdrawiam nieustraszonych podroznikow :)

Ja osobiści jestem bardzo zainteresowany twoimi przygodami i jestem przekonamy, że znajdzie się jeszcze wiele innych amatorów przygód ekstremalnych.

konto usunięte

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

wyjazd do Rosji a konkretnie do Syktywkaru (producent papieru, oczywiscie delegacja: rozpoczol sie od niespodzianki zwiazanej z omylkowym wydrukowaniem biletow przez agencje turystyczna :) zamiast na 6 rano mielismy bilety na 19 pragne dodac, ze samolot byl do Moskwy a z Moskwy dalej mielismy odlot o 14 :) ale to nic w porownaniu z kontrola jaka przeszlismy na lotnisku Wnukowo. Tradycyjne niesympatyczne panie rosjanki jak z filmu z lat 50 zadaly niestety niekojacym uszy tonem paszporty. Kolega rosjanin powiedzial z usmiechem , ze to normalene:) Pani podbila paszporty poszelescila kartkami i przeszlismy to sekcji "rozbiorkowej" przy przeswietlaczu rzeczy staly zestawy dwoch pojemnikow plastikowych jeden duzy na plaszcze,drugi maly na buty. Na nogi ubieralismy takie foliowe buciki ja w szpitalu. Pani "sprawdzaczka"wywolywala pokoleii pasazerow i macala bez pruderii czy to panie czy panow. Kolega sie smial, ze sprobuje jeszce kilka razy prezjsc :) nie nalezay do przyjemnych wszechogarniajacy zapach skarpetek w nalym pomiesczeniu i rozkazujacy ton pani "sprawdzaczki". Wnukowo rozpoczelo serie takisz sprawdzan i macan.... Najciekawszy byl lot do Syktywkaru. Zaczelo sie od Tu 132, ktory jak sie dowiedzialam kilka dni pozniej rozbil sie gdzies w Rosji. Po osiagnieciu wysokosci przelotowej cos zaczelo buczec w samolocie ale okazalo sie, ze tak bedzie do konca :) a po wyladowaniu samolod podjechl prawie pod sama brame wyjscia z lotniska, brama sie otworzyla wyszlismy poza teren lotniska i powiadomiono nas, ze za chwile po prawej stronie bedzie nasz bagaz :) Rozpisalam sie ciutke :) nie chce odradzac wyjazdow do Rosji ale..... nie wspomne, ze w hotelu o wdziecznej nazwie Viktoria nie ma sniadania wliczonego w cene pokoju a bar miedzy 11 a 16 jest zamkniety :) pozdrawiam mc

konto usunięte

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

W rzeczy samej. Europa, Ameryka, kraje wysoko rozwinięte, to nuda! Miałem okazję być w Mińsku i to 12 lat temu, ale tego pobytu nigdy nie zapomnę. Umundurowany policjant leżący na ulicy na skutek upojenia alkoholowego, skręcanie na 3-pasmowej jezdni z prawego pasa w lewo, wódka 0,5L kapslowana jak coca-cola, cyrk na granicy, Wołgi, czarne BMW... eeech, to jest coś! Taka podróż pozostaje w pamięci. Pozdrawiam :)

konto usunięte

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Witam serdecznie grupowiczów, jagshemash!

Oprócz pomniejszych i nieciekawych, mam na koncie jak dotąd dwie wesołe mecyje delegacyjne:

1. Zaspanie na pociąg do Warszawy i w paniczny, niemal w piżamie kurs taksówką na Okęcie z Torunia :))) Suspensu nadawały całej historii dwa fakty: pan taksówkarz nigdy nie był na Okęciu i przez Warszawę to właściwie ja go pilotowałam, każąc śledzić autobus nr 175, co zajęło nam godzinę, a po drugie - miałam przy sobie delegacyjny dobytek (bilety lotnicze, diety, dokumenty robocze, itp.) całej naszej grupy, więc do dziś mam ciarki na myśl o tym, co by było, gdybym i taryfą nie zdążyła :)

2. Historia również z Okęciem i spaniem w tle, mianowicie opóźniony przylot z Amsterdamu, skutkujący nocą przespaną w terminalu odlotów (na pięterku obok biur linii lotniczych, na komfortowych plastikowych krzesełkach, auuu...). Co jakiś czas troskliwie spacerował wokół mnie patrol straży granicznej z psem, dbając bym nie przespała zmiany czasu z zimowego na letni, co szczęśliwie skróciło moją mękę o godzinę :)

Jak widać, zamiast św. Krzysztofa nad moim bezpieczeństwem i komfortem w podróżach służbowych czuwa raczej św. Borat, dbając, aby mi się nie nudziło :)

konto usunięte

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Krzysztof W.:
W rzeczy samej. Europa, Ameryka, kraje wysoko rozwinięte, to nuda! [...].

Witam serdecznie :)
Nie do końca zgadzam się, że Europa to nuda. Moja praca to liczne delegacje do Europy Zachodniej (głównie: Niemcy, Belgia, Holandia, Francja) i sporo miałam już różnych niespodzianek.
Przykład: grudzień zeszłego roku, Niemcy, miejscowość Emmerich, blisko granicy z Holandią. Zarezerwowałam hotel przez świetnie działającą stronkę niemiecką hotel.de (polecam, gdyby ktoś podróżował po Niemczech). Wieczorem przyjechałam do hotelu, zmęczona po kilkuset kilkometrach drogi autem i spotkaniu u klienta, wyciągam potwierdzenie rezerwacji i ku mojemu zaskoczeniu dowiaduję się, że pan z recepcji i owszem dostał tą rezerwację, ale myślał, że chodzi o datę 12.11. a nie 11.12. i wyrzucił ja do kosza. Oczywiście wszystkie pokoje były zajęte. Recepcjonista (Słoweniec) z wielkim uśmiechem na twarzy powiedział, że nie ma problemu i zadzwonił do kolegi prowadzącego restaurację z pokojami gościnnymi, narysował mi drogę na kartce i odesłał do niego. Dojechałam na miejce (naszukałam sie przy tym - wiadomo), a tam powitał mnie Chorwat z kieliszkiem jakiegoś bimbru, bo został uprzedzony o tym, że przyjedzie Polka;) Miejsce było straszne, ale atmosfera super. No i dzięki temu nie musiałam spać w samochodzie :)

konto usunięte

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

a kolege "." wywialo?

kurcze a potrzebuje pomocy bo moze do tej samej papierni bede musial jechac...
Karol Motała

Karol Motała technik elektronik

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Witam!
ja do tej pory miałem dwie ciekawe przygody delegacyjne:
pierwsza zdażyła mi się w Pradze; żeby trochę przyoszczędzić na naszej ekipie, nasz czeski partner wynajął nam "fajny hotel na obżeżach Pragi w dzielnicy letniany", co w rzeczywistości okazało się być noclegownią dla robotników budowlanych z byłego ZSRR położoną ok 10 km za granicami miasta... skończyło się to tym, że gdy już byliśmy jakieś 100km za Pragą, "brać czeska" zadzwoniła, że ma juz dla nas normalny hotel (na starym mieście) i zaprasza nas w drogę powrotną :)

Drugą przygodę "załatwił" mi ten sam Czech... Po 3 miesiącach przygotowań, 6 godzinach w samochodzie na trasie Wrocław ->Wiedeń, 3 godzinach czekania na lotnisku i 10 godzinach w samolocie wylądowałem w końcu na latnisku w Dubaju.. kiedy przechodziłem przez odprawę wizową okazało się, że moja wiza nie dotarła jeszcze z ambasady w Wiedniu i nie moga mnie wpuscić do kraju (przypominam, że na załatwienie papierów czeska strona miała 3 m-ce). Po ok. godzinie biegania i dopytywania się u kogo się dało, dowiedziałem się, że urzędy otwierają u nich o 9:00 i wtedy dowiem się czy mogę wyjść na miasto, czy mam wracać skąd przyleciałem; a była już 23:00. Nie wiem co mnie wtedy podkusiło (chyba byłem cholernie zdeterminowany, bo była to moja pierwsza podróż poza Europę), ale poszedłem do komendanta policji lotniskowej, którego poznałem podczas tej całej bieganiny, z plecaka wyjąłem pastę do zębów i szczoteczkę i powiedziałem, że teraz pójdę umyć zęby a kiedy wrócę chciałbym się zdrzemnąc na kanapie, która jest u niego w sekretariacie, bo boje się spać wśród tych wszystkich azjatów i pakistańczyków... kiedy wróciłem po 5 minutach, czekała na mnie 24 godzinna przepustka na kraj a następnego dnia wieczorem mogłem odebrać moją wizę.. Poza tym, dzięki uprzejmości jednego z taksówkarzy, znalazłem w emiratach nielegalny sklep z alkoholem, w którym ceny były niższe niz w Polsce :D
Przemek C.

Przemek C. Lider ds. Cyfryzacji
@ ABB, Bielsko-Biała

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Chiny, Szanghaj, JC Mandarin hotel...
Podczas wizyty w zakładzie dostaliśmy info, że dziewczyna o imieniu Sheila (Chinka tyle, że Chińczycy "przybierają" anglojęzyczne imoina co by łatwiej było) odbierze nas o 19.00 z hotelu na kolacje i mamy na nią czekać przy recepcji hotelu.
19.00 - schodzimy, czekamy... nikogo nie ma. Dzwoni telefon - Sheila dzwoni, że będzie około 19.20 bo utknęła w korku.
O 19.20 podbiega do nas dziewczyna, przeprasza za spóźnienie i zabiera nas na kolacje. Pytamy sie jej czy to Sheila ale jakoś mało rozmowna była...
Zawiozła nas na kolacje... Od początku coś było nie tak - marmury, wszędzie złoto itd., my ubrani raczej w stylu "casual"... Wchodzimy do wypasionej sali ze złoconymi zastawami gdzie nikogo nie ma, obsługa mówi, że reszta gości zaraz dojdzie i zamykają za nami drzwi. Jak powiedzieli, stało się - drzwi się otwierają i wchodzi reszta teamu. Faceci w smokingach, babki w sukniach wieczorowych... wszyscy się witają i przedstawiają... my nikogo nie znamy. W końcu pytamy czy też są z GE na co z uśmiechem odpowiezdzieli, że nie - trafiliśmy na kolację podczas której miała być podpisywana umowa o współpracy między uniwersytetem z Szanghaju i Cambridge :) Co prawda proszono nas żebyśmy zostali ale jakoś nie usmiechało się to nam specjalnie...
Podwieziono nas spowrotem do hotleu a tam się okazało, że trzech gości we frakach czekało na transport "niechcący" w tym samym miejscu, w którym my staliśmy...
Oczywiście Sheila już spanikowana pytała o nas recepcjonistki...

Morał: nie ma to jak wsiąść w wielkim mieście do taksówki z miejscowymi, którzy (jak się okazało) nie znali angielskiego... :]

konto usunięte

Temat: Nasze przygody podczas delegacji

Karol M.:
Poza tym, dzięki
uprzejmości jednego z taksówkarzy, znalazłem w emiratach nielegalny sklep z alkoholem, w którym ceny były niższe niz w Polsce :D

Wydaje mi sie że raczej ciężko jest znaleźć kraj w którym wyższe ceny na alkohol niż w Polsce... ale przygody jak najbardziej nie do pozazdroszczenia :)))

Następna dyskusja:

Hotele w delegacji




Wyślij zaproszenie do