konto usunięte

Temat: Być jak Tony Robbins, a studia...

Witam, mam konkretne pytanie. Który kierunek wybrać „psychologię” na uniwersytecie śląskim czy „doradztwo filozoficzne i coaching” na tej samej uczelni? W przyszłości chcę być trenerem, prowadzić szkolenia, pomagać również osobą indywidualnym (coaching) – wizja mojej przyszłej pracy najbardziej zbliżona jest do tego co robi Tony Robbins.

A może widzicie jeszcze jakiś inny alternatywny kierunek studiów, który mógłbym obrać?

Jeśli chodzi o moje indywidualne odczucia wybrałbym ten drugi kierunek, gdyż bardziej mnie interesuje, ale obawiam się, że wykształcenie psychologiczne może mi się bardziej przydać.

Co myślicie? Dziękuję z góry za najmniejszą pomoc!

konto usunięte

Temat: Być jak Tony Robbins, a studia...

Mam jeszcze dodatkowe pytanie, istnieje bowiem szansa, ze nie dostane się na psychologie (niestety kiedy zdawałem mature nie wziąłem sobie żadnego dodatkowego przedmiotu a jest on brany pod uwagę na tym kierunku), czy wtedy warto w ogole studiować "Doradztwo filozoficzne i coaching?". I wiem, że warto, tzn. zdobędę wiedzę, znajomości itd. Mi bardziej chodzi o to, studiując ten kierunek nie będę mógł robić innych rzeczy, które móglbym robić gdybym go nie studiował - np. kursy, praktyka, praca, projekty itd. Czyli teraz muszę wybrać co okaże się bardziej profitowe w dłuższym okresie czasu (i nie o tylko $ mówię). Jak to wygląda z waszego punktu widzenia? Jaką drogę byście obrali, gdyby celem było szkolenie ludzi a niemożliwe były (póki co) studia psychologiczne. Z drugiej strony mogę zrobić psychologię na prywatnej uczeni, ale nie wiem czy inwestycja ok 25k zł będzie dobrą decyzją..

Pozdrawiam.
Tomasz Dulewicz

Tomasz Dulewicz Coach, trener

Temat: Być jak Tony Robbins, a studia...

Witaj Mariuszu!

Kiedy szedłem na studia 2002 roku miałem podobny do Ciebie dylemat. Nie wiem jak jest teraz, ale w tamtych czasach żadne studia nie były wystarczające, aby po nich prowadzić szkolenia, czy coaching.

Ja rozważałem psychologię, lub andragogikę (uczenie dorosłych). Jednak jeden ze znajomych trenerów doradził mi, abym wybrał prostsze studia, które zajmują mniej czasu i oprócz nich zrobił:
- szkołę trenerów,
- szkołę coachów
- i wiele szkoleń z praktycznego stosowania różnych koncepcji psychologicznych (np. RTZ, Gestalt, SFA, NLP).

Ale przede wszystkim w trakcie tych studiów odbył wiele staży w firmach szkoleniowych. Staży, które uczą praktycznego prowadzenia szkoleń. Abym miał możliwość udziału w wielu szkoleniach i z czasem prowadzenia części szkoleń przy współpracy z doświadczonym trenerem.

Chciałem pracować w obszarze biznesowych szkoleń i coachingu, dlatego wybrałem studia z Zarządzania i marketingu.

W ich trakcie odbyłem staże w 4 firmach szkoleniowych, które trwały prawie 3 lata. Ukończyłem też około 400 godzin różnych szkoleń.

Na tych stażach i szkoleniach naprawdę bardzo dużo się nauczyłem. Tak dużo, że prowadziłem szkolenia i byłem w tym dobry jeszcze za nim poszedłem do szkoły trenerów.

Na 4 roku studiów i nauki na stażach zauważyłem, że brakuje mi wiedzy teoretycznej z psychologii i andragogiki. Wówczas zacząłem chodzić na wybrane wykłady na studiach z Psychologii i Socjologii. Studiowałem Zarządzanie na UJ i mogłem chodzić na wykłady na Psychologii i Socjologii na UJ. Dużo też czytałem.

Potem chodziłem na szkolenia z praktycznego stosowania w pracy coacha i trenera elementów konkretnych podejść psychologicznych (np. RTZ, SFA, NLP). A potem ukończyłem szkołę coachingu. Do szkoły trenerów już nie poszedłem, bo kiedy zacząłem rozglądać się za szkołą trenerów okazało się, że mam większe umiejętności niż niektórzy trenerzy prowadzący zajęcia w… szkołach trenerów.

Ja postawiłem na proste studia i masę dodatkowej wiedzy i przede wszystkim praktyki. Wiele razy byłem na stażach w firmach szkoleniowych za udział, w których to ja płaciłem. Płaciłem trenerowi za to, że brał mnie ze sobą na szkolenia i uczuł mnie w praktyce co i jak robi.

Odradzam proste staże, podczas których stażysta wpuszcza ludzi do sali szkoleniowej i rozdaje materiały szkoleniowe. One mało uczą.

Z własnej perspektywy mogę powiedzieć, że mój wybór i moja droga okazała się dla mnie bardzo dobre. Naprawdę dużo się nauczyłem i dużo osiągnąłem. W wieku 28 lat pracowałem jako coach z menedżerem struktur europejskich jednej z największych na świecie korporacji. W wieku 30 lat pisałem książki z ćwiczeniami i grami szkoleniowymi, które są bardzo dobrze oceniane przez wielu trenerów.

Z moich doświadczeń wynika, żeby zrobić prostsze (zajmujące mniej czasu) studia. Oprócz nich chodzić na staże w firmach szkoleniowych. A jeśli ma się 25 tys. zł to lepiej kupować za nie szkolenia oraz szkoły (trenerów i coachów), a nie studia.

Udział w szkoleniach, współpraca z trenerami i coachami daje oprócz umiejętności jeszcze jeden aspekt – kontakty. Trener który jest uważany za dobrego i ma dużo zleceń, a nie może wszystkich zrobić, zwykle poleca innego trenera. Kogo? Swojego ucznia. Wiele razy trenerzy od których się uczyłem polecali mnie do prowadzenia szkoleń. Znali mnie i wiedzieli co potrafię, dlatego polecali mnie.

Dlatego za pieniądze lepiej jest kupować szkolenia oraz indywidualną naukę u dobrych trenerów. Dzięki temu dostajesz wiedzę, umiejętności, ale również kontakty i możliwość zarabiania pieniędzy.

Kupując studia dostaniesz wiedzę i dyplom. Studia raczej Cię nie polecą do prowadzenia szkoleń, czy coachingu.

To moja w pełni subiektywna wskazówka. Oczywiście można iść inną drogą, ale ja poszedłem tą i jestem z niej bardzo zadowolony, więc polecam :-)
Tomasz Dulewicz

Tomasz Dulewicz Coach, trener

Temat: Być jak Tony Robbins, a studia...

PS. To nie jest instrukcja jak zostać Tony Robbinsem, ale jak opanować kompetencje potrzebne w pracy trenera i coacha oraz być sobą - wypracować własny styl trenera :)

Jak zostać Tonym Robbinsem? Nie wiem :)



Wyślij zaproszenie do