Temat: Być jak Tony Robbins, a studia...
Witaj Mariuszu!
Kiedy szedłem na studia 2002 roku miałem podobny do Ciebie dylemat. Nie wiem jak jest teraz, ale w tamtych czasach żadne studia nie były wystarczające, aby po nich prowadzić szkolenia, czy coaching.
Ja rozważałem psychologię, lub andragogikę (uczenie dorosłych). Jednak jeden ze znajomych trenerów doradził mi, abym wybrał prostsze studia, które zajmują mniej czasu i oprócz nich zrobił:
- szkołę trenerów,
- szkołę coachów
- i wiele szkoleń z praktycznego stosowania różnych koncepcji psychologicznych (np. RTZ, Gestalt, SFA, NLP).
Ale przede wszystkim w trakcie tych studiów odbył wiele staży w firmach szkoleniowych. Staży, które uczą praktycznego prowadzenia szkoleń. Abym miał możliwość udziału w wielu szkoleniach i z czasem prowadzenia części szkoleń przy współpracy z doświadczonym trenerem.
Chciałem pracować w obszarze biznesowych szkoleń i coachingu, dlatego wybrałem studia z Zarządzania i marketingu.
W ich trakcie odbyłem staże w 4 firmach szkoleniowych, które trwały prawie 3 lata. Ukończyłem też około 400 godzin różnych szkoleń.
Na tych stażach i szkoleniach naprawdę bardzo dużo się nauczyłem. Tak dużo, że prowadziłem szkolenia i byłem w tym dobry jeszcze za nim poszedłem do szkoły trenerów.
Na 4 roku studiów i nauki na stażach zauważyłem, że brakuje mi wiedzy teoretycznej z psychologii i andragogiki. Wówczas zacząłem chodzić na wybrane wykłady na studiach z Psychologii i Socjologii. Studiowałem Zarządzanie na UJ i mogłem chodzić na wykłady na Psychologii i Socjologii na UJ. Dużo też czytałem.
Potem chodziłem na szkolenia z praktycznego stosowania w pracy coacha i trenera elementów konkretnych podejść psychologicznych (np. RTZ, SFA, NLP). A potem ukończyłem szkołę coachingu. Do szkoły trenerów już nie poszedłem, bo kiedy zacząłem rozglądać się za szkołą trenerów okazało się, że mam większe umiejętności niż niektórzy trenerzy prowadzący zajęcia w… szkołach trenerów.
Ja postawiłem na proste studia i masę dodatkowej wiedzy i przede wszystkim praktyki. Wiele razy byłem na stażach w firmach szkoleniowych za udział, w których to ja płaciłem. Płaciłem trenerowi za to, że brał mnie ze sobą na szkolenia i uczuł mnie w praktyce co i jak robi.
Odradzam proste staże, podczas których stażysta wpuszcza ludzi do sali szkoleniowej i rozdaje materiały szkoleniowe. One mało uczą.
Z własnej perspektywy mogę powiedzieć, że mój wybór i moja droga okazała się dla mnie bardzo dobre. Naprawdę dużo się nauczyłem i dużo osiągnąłem. W wieku 28 lat pracowałem jako coach z menedżerem struktur europejskich jednej z największych na świecie korporacji. W wieku 30 lat pisałem książki z ćwiczeniami i grami szkoleniowymi, które są bardzo dobrze oceniane przez wielu trenerów.
Z moich doświadczeń wynika, żeby zrobić prostsze (zajmujące mniej czasu) studia. Oprócz nich chodzić na staże w firmach szkoleniowych. A jeśli ma się 25 tys. zł to lepiej kupować za nie szkolenia oraz szkoły (trenerów i coachów), a nie studia.
Udział w szkoleniach, współpraca z trenerami i coachami daje oprócz umiejętności jeszcze jeden aspekt – kontakty. Trener który jest uważany za dobrego i ma dużo zleceń, a nie może wszystkich zrobić, zwykle poleca innego trenera. Kogo? Swojego ucznia. Wiele razy trenerzy od których się uczyłem polecali mnie do prowadzenia szkoleń. Znali mnie i wiedzieli co potrafię, dlatego polecali mnie.
Dlatego za pieniądze lepiej jest kupować szkolenia oraz indywidualną naukę u dobrych trenerów. Dzięki temu dostajesz wiedzę, umiejętności, ale również kontakty i możliwość zarabiania pieniędzy.
Kupując studia dostaniesz wiedzę i dyplom. Studia raczej Cię nie polecą do prowadzenia szkoleń, czy coachingu.
To moja w pełni subiektywna wskazówka. Oczywiście można iść inną drogą, ale ja poszedłem tą i jestem z niej bardzo zadowolony, więc polecam :-)