Adam
Z.
Specjalista ds.
multimediów -
aranżer
Temat: Rymujemy
Leszek N.:
wybrał się kiedyś przed siebie
zobaczyć jak świat wygląda daleki
zobaczyć jak ludzie w innym żyją mieście
zobaczyć jak inne gdzieś płyną rzeki
poznawał ludzi na swej drodze
pomagał, gdy pomóc trzeba było
w podzięce za serce dostawał serce
choć czasem słów wiązankę rzuconą niemiłą
widział wielkie miasta, widział wielkie góry
poznał smak wędrówki, samotności, pracy
przemoczenia deszczem, poparzenia skóry
każdy jednak dzień mu plótł się wszak inaczej
zbierał doświadczenia, informacje zbierał
gdzieś po karczmach słuchał opowieści ludzi
ściskał w dłoni pióro jednak nic nie spisał
wszystko zbierał w głowie - "spiszę późnej" - mówił
doszegł w końcu w miejsce na rozstajach drogi
gdzie go dopadł wieczór przy księżyca blasku
tutaj nockę spędzić sobie postanowił
ruszy w dalszą drogę już o słońca brzasku
rozpakował zatem swój węzełek lekki
rozpalił ognisko z drwa przydrożnej sterty
zjadł wieczorną strawę po czym popadł w miękki
stan wpół snu przy ogniu, myśląc, jak dzień przeżył
nic nie poczuł siedząc słuchając swych myśli
kiedy nagle obok stanął w blasku ognia
człowiek w ciężkich butach z węzełkiem w swej garści
w pelerynie kusej i podartych spodniachLeszek N. edytował(a) ten post dnia 13.06.07 o godzinie 14:37
Bagaż życia błyszczał w jego oku.
Sztruksową łatę miał naszytą w kroku,
Strzelba wystawała spod peleryny
Nieco dłuższa niż zwykle są obrzyny.
Podarte spodnie od lat sam zszywał
Niewprawną ręką. Od lat się nie odziwał
W nic innego, jeno swoje łachy.
Skórzane dudy wystawały mu spod pachy,
A grywał na nich tylko po mięsiwie
I gorzałce. Nie spoglądał na człeka podejrzliwie,
Lecz samotnie jakoś i z tęsknością,
Jakby chciał się z człowiekiem podzielić samotnością.