Temat: Czy jestem optymistą?
Tak się zastanawiam , kim ja jestem, wiem tylko ,że jak zakładałem swoją firmę w kwietniu to byłem na 100% optymistą.
A powiem wam dlaczego założyłem tą firmę.
W zasadzie działałem jako wolny strzelec i to mi pasowało. Mówiłem sobie,że nie jestem w systemie, a podatki i tak przecież płacę , bo kupuję różne rzeczy, gdzie jest vat. Ale zaczęła mnie gryźć myśl, że się starzeję i warto by na jakąś emeryturkę zapracować. O firmie wówczas nie myślałem, bo zakodowaną miałem tą swoją ideologię o wolnym strzelcu. Znajoma mi zaproponowała posadę jako instruktor Warsztatów Terapii Zajęciowej - Stolarnia. Z zawodu jestem stolarzem a kontakt z osobami niepełnosprawnymi mam dobry, gdyż przepracowałem 15 lat w Spółdzielni Inwalidów( takie kiedyś były). Więc pomyślałem sobie za dużo się tam nie przemęczę i coś może pożytecznego zrobię, a na dodatek po 65 latkach będzie ta emeryturka. Zarobki to 1100zł na rękę - nie za wysokie. Niestety coś we mnie pękło w środku jak zacząłem od 1- go listopada ubiegłego roku tam pracować. Świat mi się zawalił i chyba się zamknąłem w sobie, gdyż córka sama mi mówiła,że coś jest zemną nie Tak. Czułem się jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce. Normalnie się dusiłem i nie umiałem znaleźć sobie jakiegoś miejsca.
Aż wreszcie po tygodni wybuchłem i powiedziałem Kierowniczce, że będę stąd uciekał. Znajoma Kierowniczka tak przeczuwała i w zasadzie od początku obawiała się czy będę w stanie się zaaklimatyzować. Znała mnie i wiedziała , że jestem wolnym duchem.
Nie miała do mnie pretensji, ale poprosiła abym do końca roku pobył zanim znajdzie kogoś na moje miejsce. Ale mi od razu ulżyło i już inaczej się czułem , bo wiedziałem ,że jeszcze tylko dwa miesiące do wolności.
Czułem ,że mam jeszcze coś do wykonania w swoim życiu i z pewnością nie jest to rehabilitacja osób niepełnosprawnych. Wiedziałem ,że się tam nie spełnię, życiowo, a tylko się pogrążę.
I taka to moja historia, gdzie stanąłem na nogi i dojrzałem do założenia własnej firmy rzeźbiarskiej.
Sama kierowniczka mi podżyrowała, bo wykorzystałem tą dotację PUP 18500zł.
Nakupiłem sprzętu stolarskiego i rzeźbiarskiego, tak ,że jestem po zęby zaopatrzony w narzędzia. W życiu bym tego nie miał bez tej dotacji. Jak na razie od kwietnia( rozpoczęcie działalności) miałem zajęcie i na Plenery mam też czas. Na Plenerach oczywiście mi również płacą, a dodatkowo jest przyjemnie spędzić czas z podobnymi do siebie rzeźbiarzami.
Czy to nie jest wspaniałe życie - robić to co się lubi i kocha. Jak inni mogą coś robić tylko dlatego, aby mieć co do gara wrzucić i opłaty porobić. Chyba jestem szczęśliwcem, że Bóg obdarował mnie tym talentem. Ale talentu ma się tylko 10 % , resztę trzeba było sobie to samemu wypracować.
No to jak jest za mną jestem optymistą , czy pesymistą?.