Anna Maj

Anna Maj Redaktor

Temat: Katastrofa - Airbus A330 - lot nr 447 (AF) - 1.VI.2009

Ta katastrofa jest dla mnie szczególna - mój brat lata tym lotem raz w miesiącu.... mógł tam być....


Chociaż ekipy poszukiwawcze są przekonane, że odnalazły szczątki samolotu linii Air France, który dwa dni temu zniknął z radarów nad oceanem w rejonie Brazylii, odnalezienie całego samolotu i ustalenie przyczyny katastrofy może być żmudnym procesem, trwającym nawet lata.
Wiele czynników może utrudnić prowadzone poszukiwania. Prądy oceaniczne mogą szybko rozrzucić fragmenty rozbitej maszyny na powierzchni kilku mil kwadratowych, a znaczna wysokość samolotu – ponad 11 kilometrów – może utrudnić dokładne określenie miejsca, w którym maszyna uderzyła w powierzchnię wody.

- To ogromny ocean – mówi John Hansman, dyrektor Instytutu Technologii Massachusetts z Międzynarodowego Centrum Transportu Lotniczego. - Kiedy samolot oddali się od brzegu, nie ma z nim bezpośredniego kontaktu radarowego - dodał.

Zasady obowiązujące w liniach lotniczych mogą się nieznacznie od siebie różnić, ale samoloty pasażerskie zwykle wysyłają raporty o swojej lokalizacji co kilkaset mil, kiedy znajdują się nad otwartą wodą – mówi Hansman. Przesyłają także informacje o stanie maszyny poprzez satelitę, która przekazuje także lokalizację samolotu o określonym czasie. Niektóre z takich raportów są rutynową procedurą, inne są wysyłane, kiedy pojawi się jakiś problem lub zostanie wykryta usterka – dodaje Hansman.

Samolot odbywający lot o numerze 447 miał na swoim pokładzie 228 pasażerów i członków załogi oraz leciał z Rio de Janeiro do Paryża we Francji. Po około trzech godzinach lotu, w odległości ponad 320 kilometrów od wybrzeża Brazylii, automatyczny system samolotu przekazał 10 raportów o stanie urządzeń, z których każdy dotyczył innej usterki – powiedział profesor. Około 10 do 15 minut później Airbus A330 powinien był pojawić się nad Wyspami Kanaryjskimi, gdzie radio funkcjonuje już lepiej, ponieważ maszyna znajduje się nad lądem. Wtedy Lot 447 miał wysłać raport o swej lokalizacji, ale tak się nie stało – mówi Hansman.

- Nie wiadomo, że straciło się kontakt z samolotem, aż do czasu, kiedy nie dostanie się spodziewanego raportu o lokalizacji – mówi specjalista dodając jednak, że "utrata jednego takiego raportu nie jest jeszcze problemem. Kiedy system samolotu nie zameldował się nad Wyspami Kanaryjskimi, oni uświadomili sobie, że musiało się stać coś poważnego".

Dyrektor generalny Air France, Pierre-Henri Gourgeon, potwierdza niejako słowa profesora. W pewnym momencie automatyczny system samolotu rozpoczął trwającą cztery minuty wymianę komunikatów świadczących o tym, że "niektóre części sprzętu zaczęły wykazywać usterki lub przestały funkcjonować" – powiedział Gourgeon. W tym czasie nie było kontaktu z załogą – dodał. - Prawdopodobnie tuż po tej wymianie komunikatów stało się coś nad Atlantykiem – poinformował wczoraj szef Air France.

Natychmiastową akcję poszukiwawczą znacznie utrudniały panująca ciemność oraz trudne warunki pogodowe. Kolejnym problemem był też fakt, że Lot 447 zniknął w tak zwanej wewnątrztropikalnej strefie konwergencji (Intertropical Convergence Zone), czyli w miejscu, gdzie spotkają się półkule północna i południowa. Występują tam jedne z najpoważniejszych burz na świecie.

Również ustalenie miejsca poszukiwań było trudne. W czasie od 10 do 15 minut od wymiany komunikatów o stanie maszyny oraz utraty raportu o lokalizacji, samolot mógł pokonać odległość około 240 kilometrów – mówi Hansman.

Ekipy poszukiwawcze wyznaczą najprawdopodobniej rejon o wielkości około 100 kilometrów po każdej stronie zakładanej trasy samolotu, co sprawi, że poszukiwania będą prowadzone na powierzchni ponad 46 tysięcy kilometrów kwadratowych otwartego oceanu.

Ratownicy wykorzystają samoloty latające na wysokości od 300 do 600 metrów nad wodą i w ten sposób szukać będą plam oleju, tratw ratunkowych lub innych rzeczy świadczących o katastrofie – przypuszcza Hansman. Odnalezienie fragmentów maszyny będzie trudne, ponieważ na wodzie mogą utrzymywać się tylko małe przedmioty, takie jak siedzenia, kamizelki ratunkowe, poduszki, czy rzeczy osobiste pasażerów.

Kiedy ratownicy zlokalizują jakieś rzeczy, świadczące o katastrofie, wyślą współrzędne innym, ale nie będzie to oznaczało, że odnaleziono dokładne miejsce, w którym samolot uderzył w wodę – mówi profesor.

- Fragmenty wraku maszyny będą rozrzucone na znacznej powierzchni ze względu na prądy wodne – wyjaśnia dodając, że tylko cięższe części, takie jak silnik, mogły zatonąć szybko. - Lżejsze części dryfują wraz z prądem - mówi.

Kolejnym ważnym czynnikiem utrudniającym akcję poszukiwawczą jest sama głębokość Oceanu Atlantyckiego w rejonie, w którym zniknął Airbus A330. W niektórych miejscach głębokość może sięgać ponad 3 kilometrów – informują eksperci.

W przeszłości ekipy poszukiwawcze miały problemy z działalnością na płytszej wodzie, nawet w przypadkach, kiedy znane było dokładne miejsce katastrofy samolotu.

Po katastrofie z 17 lipca 1996 roku ekipy spędziły ponad sześć miesięcy wydobywając części samolotu oraz ciała ofiar z wody w pobliżu Long Island koło Nowego Jorku. W miejscu tym wpadł do wody samolot TWA Lot 800 lecący do Paryża, który eksplodował trzynaście minut po starcie z lotniska Johna F. Kennedy’ego.

31 października 1999 roku samolot egipskich linii lotniczych uderzył w wodę, która miała głębokość około 76 metrów w rejonie stanu Massachusetts. Upłynęło około pięć miesięcy zanim ekipy poszukiwawcze wyciągnęły z dna drugi silnik samolotu, a Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu opublikowała swój końcowy raport dotyczący katastrofy dopiero w marcu 2002 roku.

Poważne problemy towarzyszyły także ustaleniom przyczyn katastrofy samolotu linii Swissair, który rozbił się 2 września 1998 roku w Oceanie Atlantyckim w pobliżu wybrzeży Nowej Szkocji. Woda miała tam głębokość zaledwie 50 metrów, ale nurkowie szukali czarnych skrzynek przez dziewięć dni.

Wśród pasażerów samolotu linii Air France, który teraz jest poszukiwany, było 126 mężczyzn, 82 kobiety, siedmioro dzieci i jedno niemowlę. Na pokładzie było też dwanaście osób załogi, w tym jedenastu z Francji i jeden z Brazylii – poinformowali przedstawiciele Air France.

Linie lotnicze podały narodowość pasażerów lotu 447. Na pokładzie były osoby narodowości: 1 argentyńskiej, 1 austriackiej, 1 belgijskiej, 58 osób narodowości brazylijskiej, 5 Brytyjczyków, 1 Kanadyjczyk, 9 osób narodowości chińskiej, 1 chorwackiej, duńskiej, holenderskiej, estońskiej, filipińskiej, 61 Francuzów, 26 Niemców, 4 Węgrów, 1 Islandczyk, 3 osoby z Irlandii, 9 z Włoch, 5 z Libanu, 2 z Maroka, 3 z Norwegii, 2 z Polski, 1 z Rumunii i Rosji, 3 ze Słowacji, 2 z Hiszpanii, 1 ze Szwecji, 6 ze Szwajcarii i 1 z Turcji.

Samolot miał cztery lata i ostatnie badanie techniczne przeszedł 16 kwietnia. Załoga lotu liczyła trzech pilotów, w tym 58-letniego kapitana, który miał na swym koncie ponad 11 tysięcy godzin spędzonych w powietrzu. Na pokładzie było także dziewięciu innych członków załogi – podała Air France. Główny pilot wylatał około 1700 godzin właśnie maszynami typy Airbus. Pozostali dwaj piloci mieli 37 i 32 lata oraz na swoim koncie 3 tysiące i 6600 godzin spędzonych w powietrzu. Maszyna wylatała w sumie 18879 godzin – czytamy w oświadczeniu Air France.

Tłumaczenie: Onet.pl
http://wiadomosci.onet.pl/1983256,441,,1,drukuj.html

Temat: Katastrofa - Airbus A330 - lot nr 447 (AF) - 1.VI.2009

Bez komentarza :
http://www.tvn24.pl/0,1604758,0,1,spoznila-sie-na-lot-...

konto usunięte

Temat: Katastrofa - Airbus A330 - lot nr 447 (AF) - 1.VI.2009

przeznaczenie.

Następna dyskusja:

lot nr 587 - American Airli...




Wyślij zaproszenie do