Temat: Dyskryminacja kobiet w budownictwie...? Jest czy jej nie ma?
Jan M.:
Po pierwsze moja żona się nie żali i przez te prawie dwa lata NIGDY nie płakała, więc jak nie wiesz to nie wiem po co wprowadzasz zupełnie niepotrzebne insynuacje!
Nie wskazuje palcem na Twoją żonę, mówię ogólnie. Kobiety dużo gorzej znoszą presję otoczenia, ciężkie warunki pracy i brak akceptacji ze strony współpracowników niż mężczyźni. Stąd też takie rozmowy wieczorami.
Po drugie to nie jest normalny dzień pracy kierownika o którym mowa,
To jest normalny dzień pracy kierownika na budowie. Sorry - taka praca to nie bajka, kawusia i ciasteczko za biurkiem.
ja mam swojego kierownika-kobietę i jak zaczynałem pracę nie było żadnego burdelu,
Ja bym proponował jednak używać języka na trochę wyższym poziomie. W poprzednim poście, teraz - kiepsko się czyta takie słowa na publicznym forum, napisane przez, bądź co bądź, człowieka po studiach wyższych!
co więcej u mnie w firmie jest NIE DO POMYŚLENIA żeby pracownik fizyczny, specjalista czy ktoś z kierownictwa, nawet najwyższego szczebla przyszedł do pracy pod wpływem alkoholu, sytuacja opisana wyżej przeze mnie jaka panuje na wielu budowach jest sytuacją patologiczną!
Może u Ciebie w firmie nie do pomyślenia ale ja spotkałem się z wieloma takimi przypadkami. Wśród nisko wykwalifikowanych pracowników fizycznych to norma. Jeździłem swego czasu na projekty za granicę, miałem lidera (mgr inż - nie jakiś zwykły robotnik) który dzień w dzień pił pół litra whisky. Rano zawsze starał się ogarnąć i od mahzeitu już nawet nie było czuć od niego alkoholu. Projekty poważne - dla branży automotiv w Niemczech czy USA. Niemieccy koordynatorzy tych projektów oczywiście czuli alkohol ale wypadków nie było, cały team się starał, były efekty i to przy napiętym terminie. Kierowników też znam różnych - nieraz widziałem jak chłopcy porządzili, to następnego dnia rano siedzieli dwie godziny w WC wymiotując...
Widać po zdjęciu że jesteś jeszcze młody, to też często widząc jak wszystko naprawdę funkcjonuje, robicie z żoną oczy jak 5 zł. Kilkanaście lat doświadczenia a wasze podejście zmieni się o 180 stopni.
Ideały które ma moja żona i które ja osobiście w swojej pracy zawodowej również podzielam z dużym prawdopodobieństwem zbudowały potęgę takich krajów jak USA czy Niemcy.
Ideały dobrze mieć - tyle że życiowe doświadczenie je później weryfikuje.
A co do potęgi DE i USA - nie na ideałach ją zbudowali ale na ogromnych pieniądzach (zdobytych głównie na wojnach - czy to grabiąc jak Niemcy, czy na ropie jak obecnie USA) wkładanych w nowe technologie i przemysł ale to temat na dłuższa rozmowę. Polski na to nie stać, a do tego od lat już mamy rządy które tej sytuacji nie poprawiają.
(widać ideały które prezentuje moja żona spodobały się również prezesowi firmy).
No wiesz - przy nowym pracowniku, pełnym ideałów i bez praktyki też mi się wiele rzeczy podoba (które mi się faktycznie nie podoba) - dopóki poznam go lepiej i będzie wiedział że nie narobi koło tyłka całej firmie i przez swoją nadgorliwość też sobie. Dlatego często się takiemu przytakuje a robi zupełnie co innego - tak, żeby było dobrze.
Oczywiście zaczynając pracę na stanowisku kierownika trzeba się liczyć z tym, że będzie trzeba wykonać większą lub mniejsza pracę, ale sytuacje które przytaczałem sprawiają wrażenie jakby wcześniejsze kierownictwo/specjaliści nie robiło nic by ulepszyć swoją firmę.
Jak to nic nie robi - zatrudnili Twoją żonę, by to ogarniała.
Widać Marcinie, że nie masz dzieci w wieku przedszkolnym.
To prawda.
Odnośnie komuny to nie pamiętam jej zupełnie, ale całe szczęście że żyjemy w wolnym kraju. Jednak jedno trzeba przyznać, że mając chyba 8 miesięcy moi rodzice bez żadnych problemów posłali mnie do państwowego żłobka,a sami mogli pracować w zawodach inżynierskich.
Jak wszytko było państwowe to jak mieli Cię posłać do prywatnego żłobka?
Teraz młodzi rodzice nie mają takiego komfortu, proponuje popytaj znajomych z małymi dziećmi o dostępności żłobków państwowych i gehennie jaką trzeba przejść żeby znaleźć sensowny żłobek prywatny (my niestety przerabialiśmy jeden taki w którym dzieci nie traktowano tak jak się powinno je traktować).
Gehennę? Jakoś większość stać na te prywatne żłobki, zarobki inżynierów też nie są tak złe, by nie stać było dwojga pracujących na wynajęcie jakieś pani do opieki nad dzieckiem na czas pracy rodziców za 1500 zł / mc. Za komuny może fakt, że była pewna praca i te żłobki ale wszedłeś do sklepu a tam półki puste, wychyliłeś się a na mieście mogłeś dostać srogie pały. Tak źle teraz? Kilka dni takie komuny i idę o zakład że już byś o dzisiejszej Polsce nie mówił o jak o średniowiecznym kraju ;P