Wojciech D.

Wojciech D. Inicjator, Rewolucja
w Edukacji

Temat: Mamy tyle okazji żeby się poznać...

Pamiętam, że kiedy we wrześniu przeprowadziłem się do Poznania (wcześniej mieszkałem na wsi) jedna rzecz rzuciła mi się bardzo w oczy.

Chodzi o dużo więcej możliwości interakcji z ludźmi - na to, żeby porozmawiać, nawiązać znajomość. Chodzi mi o te codzienne okazje - gdy stoimy na przystanku, jedziemy tramwajem czy po prostu idziemy ulicą.

W takim ujęciu co dzień mamy możliwość kontaktu z bardzo wieloma osobami. Co dzień wśród tłumów ludzi których mijamy znajduje się kilku potencjalnych przyjaciół, kilkudziesięciu potencjalnych znajomych i kilkaset osób z którymi możemy po prostu porozmawiać o pogodzie...

To są możliwości.
A jak jest?

Głównie milcząco.
I to mnie najbardziej zaskoczyło - ludzie chociaż mają tyle okazji żeby zagaić, odezwać się, pogadać - to milczą. Chociaż otoczeni są innymi, to udają że są sami. Albo może chcą być sami...?

Na początku mnie to dziwiło. Potem się przyzwyczaiłem. Teraz już sam taki jestem i nie ma w tym dla mnie nic dziwnego.

Czy jednak na pewno?
Jakie jest Wasze zdanie?
Aleksander K.

Aleksander K. Trener, doradca,
coach, mentor;
przywództwo, Polska,
MŚP,...

Temat: Mamy tyle okazji żeby się poznać...

Twoje spostrzeżenia są niby słuszne. ale musimy spojrzeć "pod powierzchnię wydarzeń", dostrzec to co na zewnątrz niewidzialne...

Ludzie się boją, mają lęki, kompleksy, wstydzą się.
Do tego dochodzi nasza polska "historyczna" nieufność - każdy obcy to potencjalny szpicel, szpieg, donosiciel.
I rozbiory, i okupacja hitlerowska, i PRL wpoiły Polakom nieufność, obawę przed drugim człowiekiem. To siedzi głęboko w nas...

Na wsi, w małej społeczności ludzie się znają - wiedzą, kto jest kto, i komu można ufać. W aglomeracji miejskiej tak nie jest.
To kolejny przyczynek do zastanowienia się, komu służą duże miasta i po co w ogóle są - czy mają sens?
Wielkie miasto to jak bomba zegarowa - to powódź, to pożar, to korki uliczne, to demonstracja, to awaria (prądu, wodociągów, sygnalizacji miejskiej itd.), to terroryści itp.
W mieście człowiek jest oddalony od natury, jest anonimowy. Ale może komuś to właśnie pasuje...?
Wojciech D.

Wojciech D. Inicjator, Rewolucja
w Edukacji

Temat: Mamy tyle okazji żeby się poznać...

Masz rację - historia zrobiła swoje, pozostawiła ślad.

Gdy przeprowadziłem się do Poznania jeszcze jedna rzecz rzuciła mi się w oczy. Oprócz różnicy między wsią a miastem również wielka różnica między poszczególnymi miastami w Polsce.

Na lubelszczyźnie ludzie są bardziej ostrożni, nieufni, wolą stać pokornie w szeregu. Im dalej na zachód (uogólniając) tym więcej otwartości, ruchu, nastawienia na wykorzystywanie szans zamiast podkładanie kłód pod nogi. Bardziej szuka się sposobu JAK coś zrobić, a nie powodu DLACZEGO NIE zrobić..

A odnosząc się do Twoich ostatnich zdań - mi życie w mieście bardzo odpowiada. Być może z powodu dużej anonimowości. Na pewno z powodu większych możliwości.

Temat: Mamy tyle okazji żeby się poznać...

Wojciechu, od 2 roku życia mieszkam na Lubelszczyźnie. I niestety muszę potwierdzić Twoje spostrzeżenia. Mnie ta postawa "jakoś to będzie" zawsze denerwowała. Ja ciągle coś ciekawego (dla mnie) robiłam. Inni pukali się w głowę i nazywało się to "wydziwianiem".

Ale na pocieszenie dodam, że nie jest tak całkiem źle. Spotykam wiele osób aktywnych, otwartych, pozytywnie nastawionych do świata i ludzi. Jednak musiałam nieco zmienić krąg znajomych. Niestety niektórzy są niereformowalni i najgorsze, co możemy zrobić, to przebywać w towarzystwie takich ludzi zbyt długo. Bo z czasem albo sami się stajemy tymi, którzy szukają powodów, żeby nie robić (a potem narzekać), albo stajemy się outsiderem w swoim środowisku.
Agata Karaś

Agata Karaś Change Management
Coordinator, lektor
i tłumacz języka
an...

Temat: Mamy tyle okazji żeby się poznać...

...ale ludzie są nieufni...dla mnie to dziwne...nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów...znam wielu ludzi i niektórzy z tych których znam są moimi przyjaciółmi...a jest Ich niemało...podstawą jest otwartość na Innego człowieka...choć też można się naciąć...trzeba mądrze dobierać znajomych i ufać tylko tym, którzy są sprawdzeni...rozmawiając ze znajomymi z obcych krajów doszłam do wniosku, że Polacy są bardzo zamknięci i zakompleksieni...dlaczego?...jeśli wyglądam jak wyglądam i mi to nie przeszkadza to dlaczego miałoby komuś Innemu?...to ja i tylko ja...nikomu nic do tego...jeśli podejmuję w życiu takie a nie inne kroki to są moje decyzje...ludzie za bardzo zajmują się życiem Innych ludzi zapominając o własnym...i to mi się u Polaków nie podoba...Ich mentalność...oczywiście nie każdy taki jest...ale zauważam, że jak ktoś żyje po swojemu to albo jest krytykowany albo obmawiany...może warto wyjść do ludzi z uśmiechem i życzliwością...czy to takie trudne?...Agata Magdalena Karaś edytował(a) ten post dnia 13.04.11 o godzinie 21:27

Temat: Mamy tyle okazji żeby się poznać...

Wygląda na to, że trudne :( Niestety w badaniach poziomu zaufania społecznego Polacy wypadają dość słabo (ok. 30% ufa innym).

Następna dyskusja:

Dowiedz się, kim jesteś




Wyślij zaproszenie do