Temat: NOWE WYBORY JUŻ JESIENIĄ???
Monika B.:
Dawid C.:
Hmmmmmmmmm... Jeszcze nie widziałem czegoś, co można byłoby nazwać "profesjonalnym parlamentem".
^^^
tez nigdy nie widziałam, aby ludzie z wyrokami zasiadali w Parlamencie.
Znaleźliby się - proszę mi wierzyć. Poza tym tych ludzi z wyrokami ktoś wybrał, a póki co - wolno to robić. I jak na razie mój głos w wyborach jest - przynajmniej teoretycznie - tyle samo wart i ma takie samo znaczenie, co głos Prezydenta, Minista Edukacji, mojego szefa, rektora mojej byłej uczelni, polskiego kelnera w Londynie, polskiego księdza czy zwykłego szarego zjadacza chleba z miejscowości, liczącej 15 osób albo 1500000 osób; warunek - każda z tych osób musi pójść do lokalu wyborczego i wrzucić swój głos do urny.
Prezydent powinien - moim zdaniem - używac tłumacza. Bardziej profesjonalne jest mówienie we własnym języku, niż kaleczenie obcego, a nikogo jeszcze nie wybrano prezydentem tylko ze względu na świetną znajomośc języków. Prezydent musi się znać na swojej robocie - język to sprawa drugorzędna.
^^^^^
jezyk nie jest sprawa drugorzedna, gdyz ja widze roznice miedzy prywatna rozmowa w cztery oczy, rozmowa dwoch osob, a nie 3 lub czterech. jezyk ojczysty ok, ale w dzisiejszych czasach brak umiejetnosci porozumiewania sie biegle przynajmniej w jezyku angielskim, u polityka ktory jest prezydentem jednego z krajow UE nie jest powodem do dumy.
>
Ale też - moim zdaniem - nie jest to powód do wstydu. Powtórzę się - znajomośc języka jeszcze nie czyni z nikogo dobrego polityka, dyplomaty czy negocjatora. Gdybym miał wybrać pomiędzy człowiekiem doświadczonym w swoim fachu i nie znającym języków, a poliglotą, który niewiele poza tym wie - wybrałbym tego pierwszego (chyba, że potrzebowałbym właśnie poligloty - ale stanowisko prezydenta tego nie wymaga). Są na tym świecie ludzie, będący dobrymi fachowcami w swojej dziedzinie, ale nie mający genetycznych predyspozycji do nauki języków. Czy to dyskredytuje ich jako fachowców? Poza tym - o ile dobrze pamiętam - na szczytach w Genewie, Reykjaviku i gdzie tam jeszcze Prezydent R. Reagan i Pierwszy Sekretarz M. Gorbaczow też rozmawiali w cztery oczy. Tyle, że ten ostatni chyba nie znał angielskiego...
Dyskusja i tak toczy się o przyszłość Polski - z tą koalicją i tym rządem lub bez nich.
^^^
weryfikacją tego czy chodzi o dobro i przyszłość Polski bedzie EURO 2012, bo co teraz wiemy o Mistrzostwach Europy na naszej ziemi? Tylko tylko ze maja byc.
Wbrew pozorom nie jest to jeszcze przesądzone, bo z tego, co mi wiadomo, po 3 latach od momentu ogłoszenia werdyktu, na wniosek jednego z krajów, które ubiegały się o organizację tych mistrzostw, komisja decydująca może dokonać sprawdzenia postępu przygotowań - i zmienić decyzję...