Temat: Przesuniecie kregów - pytanie o możliwe skutki
Piotr Owczarek:
Bardzo się cieszę, że można sobie podyskutować bo z jednej strony fajna zabawa, a z drugiej można się czegoś fajnego dowiedzieć.
No pewnie, że tak :)
Na wstępie przepraszam jeśli kogoś uraziłem, raczej nie należę do wrednych osób, zapatrzonych w jakąś teorię.
Panie Piotrze, gdybym choć przez chwilę tak sądził, nie podjąłbym dyskusji.
Panie Tomaszu, w żadnym wypadku nie postawiłem i nigdy nie postawię wstępnej diagnozy na forum kiedy nie mam dostępu do pacjenta. Na forum napisałem najprawdopodobniejszą przyczynę owego problemu i tylko tyle, a to nie jest diadnoza.
Rozumiem. Ja też podałem - wedle swojej wiedzy i doświadczenia - prawdopodobną przyczynę problemu. Chciałem tylko przyhamować tę giełdę rozpoznań, która zaczęła radośnie pląsać :)
Symetryczny ból lub parestezje w obydwu kończynach jak_najbardziej może dawać ten sam poziom. Ma to miejsce wtedy,
kiedy np wypuklina uciska symetrycznie na korzenie nerwowe znajdujące się na tylno-bocznej stronie
Bardzo hipotetyczne rozważania. Dotyczące np. skrajnych postaci mielopatii. Szanowny Kolega musi przyznać, że trudno to odnieść bezpośrednio do problemów naszej pani, która wywołała dyskusję. Poza tym, ona mówi o objawach jednostronnych.
Ależ oczywiście, że McKenzie nie zrzuca wszystkiego na dyski,
Nie? ;)
jest cały wachlarz przyczyn bólu kręgosłupa i stawów obwodowych. Wszystko zależy od pełnej diagnozy, bardzo często
wielodniowej! Ponadto niekiedy problemy się nakładają i wtedy
złożony problem leczymy zupełnie inaczej.
Zgadzam się w zupełności! I dlatego właśnie z tych powodów patrzę na metodę McKenziego nieco z przymrużeniem oka.
Na wszystkie przyczyny McKenzie znajduje receptę.
Tego się właśnie obawiałem. Gdy twórcy jakiejś metody albo jej instruktorzy mówią cos takiego, przypomina mi to język sekt, których założenia sa odpowiedzią na wszystkie problemy świata.
Przecież leczy także stawy obwodowe ale to już inny równie złożony temat.
No własnie. Zawsze mnie to interesowało. Co takiego oryginalnego McKenzie wniósł do terapii stawów obwodowych, czego nie skopiował przypadkiem np. z Cyriaxa, Lewita czy Mulligana?
Za co podziwiam McKenziego? Za to, że podchodzi indywidualnie do
każdego przypadku, przed każdą terapią dokładnie bada pacjenta i stawia diagnozę wstępną, bardzo delikatnie podchodzi
do problemu poprzez stopniowanie siły mechanicznej.
A ja podziwiam go za zmysł marketingowy i geniusz PR. Zrobić na przeprostach (+ pozbierane techniki z innych metod) taką sławę! Lepszy od niego jest tylko Leonard Cohen - ten potrafi nagrać na płycie dziesięc takich samych piosenek i wmówić ludziom, ze to dziesięć różnych ;)
Osobna sprawa to rozwinięty do granic absurdu system szkoleń. To nie mniejszy majstersztyk Instytutu...
Leczenie to bardzo złożony proces, procedury terapii dobieramy
indywidualnie do każdego przypadku, czasami zmuszeni jesteśmy
zastosować mobilizacji a w ostateczności nawet manipulacji. Terapia McKenziego prowadzona przez odpowiedniego fachowca owej
metody to dla pacjenta najmniej ryzykowne postępowanie manualne
jakie kiedykolwiek poznałem (to moje zdanie).
Nie spotkałem ani jednego pacjenta, który z powodu leczenia metodą McKenziego (mówię o fachowcach) czułby sie gorzej. Nie jestem przeciwnikiem tej metody. W niektórych z jej załozeń znalazłem wiele inspiracji do pracy z pacjentem, szczególnie z bólem korzeniowym. Uważam jednak, że jest to metoda pomocnicza, której musi towarzyszyć szersze spojrzenie kliniczne.
To oczywiście moje zdanie. Chętnie wysłucham argumentów, bym mógł je zmienić :) Jestem otwarty na wszystko, co nowe. Nawet jeśli mam na to odmienne spojrzenie.
Pozdrawiam serdecznie.