Piotr
Szczotka
Dyplomowany
masażysta Bodyworker
Temat: Do pierwszego Certyfikatu a potem z dvd
Dlaczego napisałem Certyfikatu, a nie Zaświadczenia? O tym za chwilę.Kiedy w latach 2008-1010 podczas wykładów na dwóch konferencjach i raz na targach pozwoliłem sobie na krótki eksperyment, nie przypuszczałem, iż to co zauważaliśmy wtedy stopniowo stanie się za jakiś czas standardem na szkoleniach. Standardem jeśli mamy na myśli naleganie na możliwość nagrywania podczas wszelakich szkoleń, wykładów, konferencji. Rzecz w tym, iż uczestnicy rzadko w ogóle o to pytają, uznając że skoro płacą, to wymagają i tyle.
Eksperyment polegał na tym, iż puszczałem widowni krótkie fragmenty filmu z zabiegu. (W środowisku fizjoterapeutów, masażystów, kosmetyczek i podobnych zawodów w których jest stosowany w różny sposób dotyk). Po chwili pytając:
- Co państwo zobaczyliście?
Chętnych do wypowiedzi było wielu, potem mniej, ale kiedy następne osoby nie bardzo trafiły w sedno sprawy już nikt się nie chciał zgłaszać. Rezultat był taki, iż uzyskiwałem po tym eksperymencie spore skupienie w dalszej części wykładu, a co niektórzy sami odkładali kamerki, później smartfony, wyciągając ewentualnie kartki i notując. Uwaga o szkoleniach które prowadziłem nie jest tu istotna, rzecz dotyczy samego zjawiska.
Jakie znaczenie ma poleganie przede wszystkim na wzroku, a dla innych tylko na nim, w jakiejkolwiek pracy z tkankami, tłumaczyć chyba nie muszę. Zwłaszcza tej grupie zawodowej. Mam w domu sporo filmów dvd i na innych nośnikach, w sumie na wszystkich jest materiał związany ze szkoleniami. Tyle że w nich uczestniczyłem. Służą czasem przypomnieniu, inne celom poglądowym ile się zmienia w temacie z roku na rok. Obecnie rzadko prowadzę szkolenia, nie oceniam też tego co robią inni. Czasem jednak pozwolę sobie postawić pytania:
Czy ma sens nagrywać całe filmy z zabiegami, do sprzedaży lub też co bardziej zastanawiające dla zainteresowanych wstawiać je przykładowo na Youtube’a?
Rozmawiałem ostatnio z paroma osobami zajmującymi się praktyką, ale zwłaszcza szkoleniami, nie tylko w kraju. Zapytałem o najczęściej zadawane pytania podczas rekrutacji. Są dwa główne:
1. Czy dostaniemy po tym Certyfikat (rzadko pada termin Zaświadczenie).
2. Czy będzie można nagrywać szkolenie.
Zapytałem dalej, na ile interesuje uczestników szczegółowy program?
Tu już bywa różnie. Jeśli po pierwszym module, nie ważne jaki by był ciekawy następny, wystawi organizator zaświadczenie, może się spodziewać, iż na następny moduł odpowiedniego kworum już nie zbierze. Tym bardziej jeśli pozwoli nagrywać. Czy to jest popularny kurs czy znanej, uznanej w Świecie metody, zauważa się podobne tendencje.
Kiedy naukowcy badają brak skupienia w nauce i pogorszenie wyników w sytuacji jak studenci otrzymują „gotowce” w postacie materiałów w PDF bądź nagrywają materiał, u nas jest jeszcze odwrotna fala. Jak to podsumował jeden ze szkoleniowców:
- Do pierwszego Certyfikatu, a potem z dvd.
Coraz dłuższe filmy z całymi sesjami w Internecie powodują, iż materiał od strony wizualnej zlewa się w jedno. Oglądający myśli że dokładnie wie, o co w tym biega. Nie jest tajemnicą, iż ludzie biorą udział na szkoleniu w jednej z metod, a potem z pochodnych do pierwszego certyfikatu i dalej „uczą się” z Internetu lub innych wizualnych źródeł. Dotyczy to zarówno podstawowych metod masażu, ćwiczeń, pracy z powięzią, nawet terapii manualnej, metod zachodnich jak i wschodnich, obojętnie.
Kiedy na kolejnym szkoleniu niektórzy są już po powtórzeniu 2-3 krotnego chwytu znużeni, bo im się wydaje że już wszystko potrafią, zaczynasz zastanawiać się czy to w ogóle ma sens. Zwłaszcza w profesji gdzie podstawą jest skupienie i dobra palpacja, praca warstwowa, miękka ale głęboka.
Kiedy uczestnik po kilku chwytach już ma swój osąd gdzie widział takie czy inne postępowanie zastanawiasz się do czego to prowadzi.
Na ostatnim kursie na którym byłem uczestnikiem, musiałem się dobrze wsłuchać w to co mówi główny instruktor, zanim nauczyłem się ignorować dyskusje potrafiących już wszystko uczestników. Tak więc na jakiś czas mam dosyć uczestnictwa w szkoleniach w kraju.
Jeden z moim przyjaciół, świetny terapeuta, powiedział:
- Jeśli ktoś do Internetu pakuje całą sesję, to albo ma mało do powiedzenia, albo jest desperatem, albo nie ma szacunku do własnego rzemiosła, dla siebie tym bardziej!
Mocne, mocne, rozumiem kilkuminutowy film poglądowy, jakaś refleksja fragment zabiegu, ale całe sesje to faktycznie przesada. Nie mnie jednak sądzić, z czasem zobaczyły rezultaty takiej nauki.
Skomentowałem? Ale takie są tendencje, co myślisz? A on na to:
- Jaka nauka i jej egzekwowanie, takie rezultaty.
(Gorąca prośba, proszę to przetrawić bez emocji, to jest zauważalny trend nie tylko u nas! Dlatego proszę wstrzymajcie się z komentarzami typu jak to u nas jest źle, jak mało kto zarabia, czy co tam słychać w opiece zdrowotnej, jakie są ceny szkoleń, jakiej grupy wiekowej dotyczy temat, itd. :). Temat dotyczy raczej desperacji szkoleniowców. Bo przecież korzystający z danej metody klienci, pacjenci, potrzebuje ewentualnie raczej krótkiego poglądowego filmu to wszystko).
1, Pozwoliłem sobie na ten temat przede wszystkim z uwagi na ocenę palpacyjną tkanek miękkich, licząc na dyskusję. Temat dotyczy wielu środowisk, nie tylko terapeutów.
2. Może z drugiej strony właśnie jakiś krótki film poglądowy, wywiad, fragment zabiegu, sesji, zainspirował was, przekonał do danej metody, czy chociażby skłonił do głębszych refleksji?
To pytanie kieruję zarówno do praktyków, jak i pacjentów, klientów.
Jeśli temat jest dla państw nudny lub oczywisty, to proszę moderatora o usunięcie tego wątku.:)
Pozdrawiam Piotr.Ten post został edytowany przez Autora dnia 05.10.13 o godzinie 08:07