Temat: jak odbudowac zaufanie, szansa....

Bylam z moim chlopakiem 2 lata, wszytsko układało sie cudownie oczywiscie jak w kazdym zwiazku zdarzaly sie klotnie ale nie na dlugo, ogolnie bylo bardzo dobrze do momentu gdy dowiedzialam sie ze wyjezdza na 2 miesiace do pracy za granice w wakacje, tuz po naszym juz ostatnim zakonczeniu szkoly, bardzo to przezywalam, byla to nasza pierwsza dla dosyć długa rozłąka, nadszedl ten dzien smutek i lzy, ale obiecalismy sobie ze bedziemy codziennie sie kontaktowac i jakos damy rade... zaczely sie wakacje tak naprawde najdluzsze wakacje przed studiami ale niestety wakacje bez niego, codziennie kolezanki wyciagaly mnie na domowe imprezy, wyjscia, spotkania ze znajomymi, zaczelo mi sie to podobac poprostu doznalam takiej wolnosci jakiej mi brakowalo przy nim, nigdy wczesniej sama nie chodzilam na imprezy wiadomo jak jest w zwiazku jakies ograniczenia musza byc,ale bedac z nim nigdy mi tego nie brakowalo, nie brakowalo mi tego wszytskiego czego doznalam wlasnie wtedy gdy wyjechal
podczas tego okresu kolezanka zaprosila mnie na tydzien do siebie, jej rodzice wyjechali na wakacje dlatego postanowila, ze zaprosi pare kolezanek i tak wlasnie spedzalysmy ten tydzien, codziennie przyjezdzali znajomi i nowi znajomi...., spodobal mi sie tam jeden z kolegow z ktorym wczesniej nigdy nie mialam stycznosci, no i stało sie alkohol zadzialal, cos nas do siebie zblizylo i na kazdej z imprez kiedy bylismy razem konczylismy przy sobie, ja zupelnie zapominajac wtedy o obecnym chlopaku bawilam sie w najlepsze, z chlopakiem z imprezy zlapalismy bardzo dobry kontakt zaczelismy czesto do siebie pisac, dlugo rozmawialismy, czesto sie widywalismy z naszymi wspolnymi znajomymi, zaczal mi sie coraz bardziej podobac, bylam juz prawie pewna ze zakoncze swoj dotychczasowy zwiazek dla niego, rozkochalam go w sobie, powtarzal mi to nie raz czułymi slowami ktore do mnie mowil za kazdym razem gdy sie widzielismy, a mnie to wszytsko jeszcze bardziej nakrecalo, kolezanki naokraglo wmawialy mi ze jest najlepszy, ze mam zerwac ze swoim chlopakiem, bo nie jest mnie wart itd tak minely te 2 miesiace, az w koncu nadszedl czas przyjazdu mojego chlopaka, oczywiscie ja nie potrafilam sie przyznac ze go zdradzilam tak wiem szczerosc to podstawa w zwiazku ale nie potrafilam...nie cieszylam ssie wogole z tego ze wraca, zapomnialam o nim poprostu bawiac sie w najlepsze, jednak nie potrafilam z nim zerwac, pomimo tego ze zachowalam sie jak szmata w stosunku do niego, ciaglam to i ciaglam nie cieszac sie z niczego, nie potarfilam z nim rozmawiac tak jak dawniej , spotkania nie sprawialy mi zadnej przyjemnosci wrecz przeciwnie bylam zla o to ze nie moge wyjsc zaszalec tylko musze siedziec na miejscu z nim , czesto wymyslalam "cos" zeby sie z nim nie zobaczyc i wykorzystac ten czas na wyjscie ze znajomymi albo spotkanie z poznanym kolega, wiem wiem odrazu narzuca sie pytanie to dlaczego z nim bylam jeszcze skoro nic nie sprawialo mi radosci w tym zwiazku? nie wiem sama kazdy powtarzal mi ze to tylko przyzwyczajenie i strach przed utrata, z czasem zaczal to zauwazac moja niechec do niego, albo odpowiadanie na sile kocham cie, kazde zblizenie...az w koncu to on zakonczyl ze mna zwiazek, ale jeszcze jednym powodem bylo to, ze dowiedzial sie od swojego przyjaciela ze go zdradzilam... pierwsze dni po rozstaniu przyjelam z taka ulga, radoscia ze w koncu bede mogla spotykac sie z "tym kolega" bez ukrywania sie, bo tak to wygladalo niestety, wszytsko bylo dobrze az w koncu to wszytsko zaczelo mi sie nudzic, ten okres mojego że tak powiem wyzycia się, wolności, w swieta napisalam do swojego bylego chlopaka skladajac mu zyczenia swiateczne zaczelismy ze soba rozmawiac, poczulam wtedy taka ogromna tesknote za nim, zaproponowalam spotkanie na ktorym bylo cudownie, moge powiedziec zze poczulam sie wtedy tak jak to bylo na poczatku naszej milosc, zaczelismy sie widywac od czasu do czasu rozmawiac ze soba, zapisalam sie specjalnie na sylwestra tam gdzie on, spedzililismy wtedy caly wieczor przy sobie, poprostu to wszytsko na nowo powrocilo, teraz pluje sobie w twarz ze to wszytsko zepsulam doslownie wszytsko, chcialabym to naprawic jak sie tylko da, wiem ze okres wakacji dal mi to czego moze mi czasami brakowalo ale wiem ze to nie takie zycie jakie mi sie podoba, chcialabym znowu wrocic do tych wieczorow ale do wieczorow z nim...jednak moja kuzynka rozmawiala z nim na moj temat, czesto pomagala nam gdy sie klocilismy i ja sie jej zwierzalam i on jej nie raz,ostatnio rozmawiala z nim i powiedzial jej ze tak czy inaczej nigdy nie bedziemy razem, nie wiem juz co mam o tym myslec, kazde nasze spotkanie od czasu swiat bylo cudowne zachowywalismy sie juz jak para jednak to chyba bylo tylko moje zwidzenie, staralam sie za kazdym razem gdy sie widywalismy zeby bylo idealnie i tak tez bylo, pomozcie mi co mam zrobic zeby odbudowac w nim zaufanie, zeby dal mi jeszcze jedna szanse, teraz jestem pewna tego ze moglabym zerwac dla niego wszytskie moje znajomosci byle by miec go przy sobie , zrobie dla niego wszytsko, chce sie z nim spotkac i mu to powiedziec, ze nadal go kocham i ze zrezygnuje z wszytskiego dla niego, ale jak to ująć jak sie zachowac prosze napiszcie mi co o tym myslicie i nie krytykujcie mnie za moje zachowanie bo jestem wszytskiego zlego swiadoma