Olga K.

Olga K. Profesjonalny
Pracownik
Administracji

Temat: wypowiedzenie a sąd pracy POMÓŻCIE!

Witacie,
mam taką sprawę.
Zostałam zwolniona przez pracodawcę z końcem sierpnia 2012. Pracodawca złożył mi wypowiedzenie z powodu 2 zwolnień w przeciągu roku (ogólnie pracowałam tam 4 lata, nie wiem dlaczego w wypowiedzeniu został wybrany okres od połowy lutego 2012 do końca lipca 2012). Przy tych 2 zwolnieniach przebywałam 2 razy w szpitalu i to całkowite zwolnienie wiązało się z tymi pobytami, łączna ilość dni 48.
Niestety w firmie nad moją głową zamocowana była klimatyzacja, szef bardzo lubił temperaturę 18 stopni w lecie, ja siedziałam ubrana w sweter i dogrzewałam się piecykiem - tak jak inni pracownicy. Ponadto ostatniego dnia stycznia 2012 padło ogrzewanie, nie mieliśmy go przez dwa dni a temperatura w biurze sięgnęła 6 stopni. Szef nie zwolnił nas do domu, siedzieliśmy w kurtkach itd. Od tego czasu zaczęły się moje problemy zdrowotne, nie wiedziano co mi jest więc każdy pakował mi antybiotyki i wysyłał na zwolnienie. To samo nastąpiło w pod koniec czerwca (tym razem klima) i też przebywałam w szpitalu, dwukrotnie na znaczny ubytek słuchu (chore zatoki, które wpłynęły na to). Zajmowałam stanowisko sekretarki, gdzie musiałam dodatkowo obsługiwać gości i odbierać telefony (co było kompletnie niemożliwe, bo nic nie słyszałam). Wspomnę jeszcze tylko o tym, że tuż po powrocie ze zwolnienia w lipcu miałam planowany urlop, który kierowniczka mi podpisała ( i to oczywiście po takiej nieobecności już nie kolidowało z innymi pracownikami i zaburzaniem pracy w firmie).
Nie mniej jednak otrzymałam wypowiedzenie z 3 miesięcznym okresem wypowiedzenia, bez świadczenia stosunku pracy. W wypowiedzeniu napisano mi, że zwalniają mnie z powodu "często powtarzających się nieobecności związanych ze zwolnieniami co dezorganizuje pracę firmy oraz innych pracowników". Rozumiem gdyby było napisane "długotrwałe choroby lub dłuższe nieobecności", ale nie często powtarzające się. Tak więc złożyłam sprawę do sądu. Miałam na to 7 dni i tak też się stało. Czyli do sądu dotarło na początku wrzesnia. W listopadzie firma dostała pozew, do dnia dzisiejszego nie odniesiono się do tego pozwu, ze strony sądu również nie ma żadnej odpowiedzi, ani wyznaczonego terminu rozprawy. Najlepsze jest to, że otrzymałam świetne referencje i prezent od zarządu na koniec - pomimo tego, że mnie sami zwolnili....chyba coś tu jest nie tak.
Oczywiście na szczęście na wszystko mam dowody i 2 świadków...
Proszę pomóżcie mi jak mam sie do tego odnieść, co to oznacza? Ile czasu pracodawca ma na odpowiedź na pozew? Co jeśli nie odpowie? Ile czasu ma sąd na wyznaczenie terminu rozprawy? Czy w ten sposób pracodawca może wydłużyć termin rozprawy? Proszę pomóżcie mi :)Olga Kowalska edytował(a) ten post dnia 25.01.13 o godzinie 18:10