Marcin P.

Marcin P. informatyk

Temat: Niemiecki czołg ukrył się koło Stargardu

Miłośnik historii odkrył pod ziemią niemiecki czołg z czasów drugiej wojny światowej. To Panzer IV - unikat na skalę europejską. Pojazd jest świetnie zachowany.

Czołg jest już w Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Od jego odkrycia do przetransportowania do placówki minęły tylko 24 godziny.

- Akcję trzeba było przeprowadzić bardzo szybko, bo pojazd błyskawicznie padłby ofiarą złomiarzy lub handlarzy tego typu znaleziskami - mówi Andrzej Ossowski z portalu Pomorze1945.com, który uczestniczył w trwającej cały wtorek operacji wydobycia wraku także jako fachowiec Zakładu Medycyny Sądowej (na wypadek gdyby przy czołgu były ludzkie szczątki).

Obrazek

To właśnie z portalem Pomorze1945.com zajmującym się historią ostatnich wojennych miesięcy na naszym terenie skontaktował się odkrywca pojazdu, mieszkaniec Dolic Jarosław Żejmo.

- Pasjonuję się tym, co działo się w naszym regionie w czasie wojny - mówi Jarosław Żejmo. - O tym, że w rejonie Kluczewa może być pod ziemią czołg mówił mi mój dziadek, który go widział. Szukałem go od lat.

Wrak pomogli odnaleźć... złomiarze. Jarosław Żejmo dowiedział się, że w jednym ze skupów złomu pojawiły się elementy czołgu. Kiedy dotarł w typowane przez siebie miejsce, wrak czołgu był już częściowo odsłonięty. Akcję "ratunkową" rozkręcili pasjonaci z Pomorze1945.com. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Błyskawicznie udało się zorganizować zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków, sprowadzić fachowców z Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu i sprzęt budowlany potrzebny do wykopania czołgu. We wtorek wieczorem pojazd był już na lawecie jadącej do Kołobrzegu.

- Po wstępnych oględzinach wiemy, iż jest to czołg PzKpfw IV Ausf. J z armatą 75 mm, który został trafiony w czasie działań wojennych w 1945 r. - poinformowało w środę kołobrzeskie muzeum.

Obrazek

Według danych Jarosława Żejmo pojazd należał do 10. dywizji SS lub dywizji Holstein, które w lutym 1945 roku uczestniczyły w rejonie Stargardu i Pyrzyc w nieudanej kontrofensywie. Uszkodzenia czołgu wskazują, że mógł on zostać trafiony bombą lotniczą.

- Mogło się to stać przy okazji ostatniego alianckiego nalotu na pobliskie lotnisko w Kluczewie - mówi Jarosław Żejmo.

Przetrwał do naszych czasów, bo został wepchnięty do leju po bombie i zasypany ziemią.

- Pojazd jest w bardzo dobrym stanie - mówi Andrzej Ossowski. - W Polsce mieliśmy do tej pory tylko niewielkie fragmenty tego pojazdu. W Europie to też rzadkość.

Nasz Panzer IV ma potrzaskaną, ale całą konstrukcję z kołami, gąsienicami, wieżyczką, armatą o kalibrze 75 mm. Pojazd jest w kilku kawałkach, ale można z niego zmontować cały czołg. Zachowały się nawet tak drobne elementy wyposażenia jak łopata, która była przyczepiona do pancerza.

Ossowski podkreśla postawę odkrywcy, który zgłosił odnalezienie czołgu. Niemiecki czołg to rarytas na rynku kolekcjonerskim. W drugim obiegu mógłby zostać sprzedany nawet za ponad 100 tysięcy euro. Działający nielegalnie kolekcjonerzy i handlarze za samą informację potrafią wypłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Obrazek


Co to za czołg

Obrazek

PzKpfw IV (Panzerkampfwagen IV) aż do jesieni 1942 roku był najcięższym wozem pancernym służącym w armii III Rzeszy, a do końca wojny podstawowym orężem dywizji pancernych. Walczył na wszystkich frontach, na których walczyły jednostki niemieckie. Ważył 25 ton, miał 7,5 m długości, 2,8 m szerokości i 2,6 m wysokości. W terenie poruszał się z prędkością 20 km na godz., na drodze był niemal dwa razy szybszy. Wyposażony był w armatę o kalibrze 75 mm. Załoga składała się z pięciu osób. Ogółem powstało 8,5 tys. sztuk w różnych wersjach. Po wojnie część zachowanych egzemplarzy trafiła do wielu krajów. Po raz ostatni czołgi tego typu (17 sztuk) walczyły w wojnie sześciodniowej w 1967 r. po stronie syryjskiej.

Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin