Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: PHARE

Pamiętacie jeszcze program PHARE?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Phare

Moim zdaniem gdyby nie ta pomoc, dzisiaj nie bylibyśmy w tym miejscu, gdzie jesteśmy. W latach 90-tych byliśmy w bardzo ciężkiej sytuacji ekonomicznej i te środki to było zbawienie: za te pieniądze budowało się drogi, oczyszczalnie ścieków, kanalizację itp. (wraz z funduszami SAPARD i ISPA). Gdyby nie to, kto wie, czy bylibyśmy gotowi do wejścia już w 2004 roku do UE. Być może bylibyśmy w takiej sytuacji, jak dzisiaj Serbia czy nawet Ukraina.

Szkoda, że ten sprawdzony model pomocy modernizacyjnej nie jest teraz stosowany w odniesieniu do Ukrainy, Mołdawii i Gruzji. Powołano do życia Partnerstwo Wschodnie i co? Moim zdaniem to Partnerstwo Wschodnie powinno właśnie mieć taką formę, jak PHARE, SAPARD i ISPA, czyli powinno się z tych funduszy budować na Ukrainie, w Mołdawii twardą infrastrukturę, modernizować gospodarkę. Niestety, lobby polskich grantożerców sprawiło, że kasa rozchodzi się na bzdurne projekty miękkie, wizyty studyjne i inne pierdoły, które tak naprawdę niczego nie zmieniają.

konto usunięte

Temat: PHARE

Myślę Jakub, że jest jedna zasadnicza różnica między PHARE dla Polski i Węgier, a potencjalnie dla Ukrainy, Mołdawii i Gruzji. Polska i Węgry były w czasie pobierania tych środków lub oficjalnymi kandydatami do członkostwa w Unii (od 1994) lub państwami które podpisały umowę stowarzyszeniową z Unią (Polska od 1991) ale przynajmniej od 1989 było pewne, że Polska obrała kurs na integrację z zachodem i że do takiego stowarzyszenia/członkostwa prędzej czy później dojdzie.

Natomiast program "Partnerstwa Wschodnie" tego nie zakłada wiec te kraje: Ukraina, Mołdawia czy Gruzja mogą nigdy nie wejść do Wspólnoty. Z tego natomiast wynika jeden fakt, że nie pewnym jest inwestowanie w infrastrukturę twardą w tych krajach bo w każdej chwili mogą one obrać inny kurs. Powiedzmy, że z tych funduszy Unia wybuduje drogi i oczyszczalnie ścieków na Ukrainie, a potem rząd Ukraiński obecny lub przyszły wejdzie w struktury tworzonej przez Rosję Unii Euroazjatyckiej i kto wtedy będzie korzystał z tej infrastruktury firmy europejskie czy rosyjskie ?

Niech najpierw Ukraina podpisze umowę stowarzyszeniową z Unią lub stanie się oficjalnym kandydatem do członkostwa to będzie mogła korzystać z istniejącego obecnie w miejsce Phare "Instrumentu Pomocy Przedakcesyjnej".

http://pl.wikipedia.org/wiki/Instrument_Pomocy_Przedak...Dominik Spychalski edytował(a) ten post dnia 15.08.12 o godzinie 11:31
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: PHARE

Dlatego właśnie uważam, że UE powinna pilotażowo już teraz zastosować program taki jak PHARE i z takim rozmachem, ale tylko dla czterech przygranicznych obwodów proeuropejskiej Zachodniej Ukrainy: Zakarpackiego, Lwowskiego, Wołyńskiego i Czerniowieckiego (plus ewentualnie w dalszej kolejności Tarnopolski, Iwano-Frankiwski, Rówieński, Chmielnicki).

Po pierwsze, te tereny tak czy inaczej należą do Europy historycznie, kulturowo, mentalnie i gospodarczo. Obecna sytuacja tych terenów, czyli straszna bieda, zacofanie, zdezelowana infrastruktura i zanieczyszczenie środowiska, bardzo negatywnie wpływa na sytuację Unii Europejskiej i to nie tylko Polski, Słowacji, Węgier i Rumunii ale nawet wręcz Szwecji (zanieczyszczenie Bałtyku przez rzeki z dorzecza Bugu i Sanu). Ta bieda jest przyczyną ogromnego przemytu na granicy, korupcji i przestępczości, która zadaje ogromnych szkód Unii Europejskiej.

Dlatego w naszym (unijnym - a więc również niemieckim, francuskim) egoistycznym interesie jest skoncentrować wszystkie środki właśnie na tych obwodach. Wystarczy naprawdę relatywnie niski wysiłek finansowy ze strony Unii, by z Zakarpacia, Lwowszczyzny i Wołynia zrobić naprawdę perełkę gospodarczą, a także wizualnie zrobić z tych obszarów Europę (dobre drogi, chodniki, ścieżki rowerowe, oczyszczalnie ścieków, kanalizacja, remonty zabytkowych centrów miast i miasteczek).

Ważnym aspektem takiego postawienia sprawy będzie to, że będzie to sygnał dla pozostałej części Ukrainy: patrzcie, jeśli zdecydujecie się na kurs proeuropejski, to zostaniecie w ten sposób wynagrodzeni. To będzie konkret i wzmocnienie tej zdrowej części Ukrainy, jej prozachodniego bieguna.

I nie można też zapominać o kwestiach ekologicznych. Ekologia nie zna granic i np. ścieki spuszczane ze Lwowa do Połtwy (a Lwów nie ma oczyszczalni) zatruwają Bug, Wisłę i Bałtyk. Z kolei ścieki z Zakarpacia zanieczyszczają unijny Dunaj. I tu również w naszym egoistycznym interesie jest po prostu Ukraińcom zbudować te oczyszczalnie, inwestować w technologie czystszej produkcji itp. - co zresztą robią skutecznie Skandynawowie, gł. Szwedzi.

konto usunięte

Temat: PHARE

Jakub to wszystko prawda co piszesz ale nie podoba mi się dzielenie Ukrainy na tę "lepszą" zachodnią proeuropejską i tę "gorszą" centralną i wschodnią. Ukraina jest jedna i w naszym interesie też jest żeby jej tak nie dzielić jak to robią z drugiej strony też Rosjanie. Jeśli Ukraina kiedyś w przyszłości stanie się członkiem Unii Europejskiej i/lub NATO to tylko w całości lub wcale.

Natomiast jeśli chcesz kierować jakieś środki do przygranicznych obwodów to powinno to być robione na szczeblu samorządu czyli np. wspólny projekt budowy oczyszczalni ścieków na Bugu województwa lubelskiego i obwodu wołyńskiego, albo jakiś inny wspólny projekt województwa podkarpackiego z obwodem lwowskim. I wtedy oczywiście władze lokalne mogły by ubiegać się o środki na ten cel ze swoich budżetów krajowych, a strona polska również o dotację ze środków UE.

Poza tym istnieje już coś takiego jak Euroregiony które mają za cel integrowanie przygranicznych regionów poszczególnych krajów Unii Europejskiej jak również przygranicznych regionów krajów sąsiadujących z krajami należącymi do UE. To właśnie Euroregiony zostały powołane między innymi do celów o których wspominasz, a mianowicie do:

* zmiany charakteru granic i przezwyciężenia krępujących uregulowań państwowych dotyczących nieprzenikalności granic

* umacnianie warunków gospodarczych i społeczno-kulturowych

* czynienie ze zdecentralizowanych regionów siły napędowej współpracy ponadgranicznej

* ułatwienie realizacji europejskiej polityki zagospodarowania przestrzennego

* usuwanie przeszkód i nierówności ekonomicznych i infrastrukturalnych

* określanie metod rozwiązywania problemów, przejawów niedorozwoju i uciążliwości charakterystycznych dla obszarów peryferyjnych

* formułowanie zasad budowy podstaw wzajemnego zaufania i współpracy między instytucjami europejskimi oraz ich efektywności
budowanie i utrwalanie wzajemnych więzi

źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Euroregion

Euroregiony: "bug" i "karpacki" obejmują też w przybliżeniu obszar zachodniej Ukrainy o którym wspomniałeś i odpowiednio województwa: lubelskie ("bug") i podkarpackie ("karpacki") po polskiej stronie granicy:


Obrazek


Euroregion karpacki obejmuje dokładnie cztery obwody o których wspominasz: lwowski, zakarpacki, iwanofrankowski i czerniowiecki.


Obrazek


Natomiast euroregion bug obejmuje obwód wołyński.Dominik Spychalski edytował(a) ten post dnia 16.08.12 o godzinie 16:49
Izabela Szczypka

Izabela Szczypka właściciel,
Translator

Temat: PHARE

Działanie poprzez euroregion popieram wszystkimi końcówkami. :)))
Szczególnie, że sama mieszkam w Euroregionie Nysa i tutaj ludzie nauczyli się "myśleć Euroregionem" - po wszystkich trzech stronach granicy (PL/DE/CZ) przy każdej inwestycji infrastrukturalnej czy większej imprezie kulturalnej pierwsza myśl, to namówić sąsiadów do współudziału. Bo po pierwsze, połączone finanse są większe, po drugie łatwiej wtedy o dofinansowanie z UE, a po trzecie, tak czy owak wpływamy na siebie nawzajem, więc czemu nie działać wspólnie od początku? Wreszcie po czwarte... wszyscy się już przyzwyczaili tak działać, i tyle. W końcu to już ponad 20 lat... :)
A przy inwestycjach dofinansowywanych z Phare spędziłam ponad 5 lat... dobre to było, oj dobre, szczególnie w połączeniu z Euroregionem. Bo wtedy pieniądze szły dla Euroregionu przede wszystkim, nie ginęły ani nie znikały tajemniczo na szczeblu centralnym czy wojewódzkim. Wreszcie nie byliśmy sierotkami o piątej kolejności dziobania.
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: PHARE

Być może właśnie formuła euroregionów byłaby właściwa, gdyby za tym poszły środki na infrastrukturę na wzór PHARE. Dotychczas kasa idzie głównie na pierdoły, projekty miękkie, które niczego nie zmieniają.

Ponadto jestem sceptyczny wobec działalności euroregionów na polskiej granicy południowej i wschodniej. Nie wiem dlaczego, ale to kompletnie nie działa. Ludzie tylko myślą, jak napisać projekt obojętnie jaki, byle z tego wyciągnąć kasę dla siebie. W euroregionach na granicy niemieckiej i Euroregion Bałtyk działają inaczej, a tutaj jest z tym problem.

Stan K.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: PHARE

Jakubie zwróć uwagę na to, że euroregion karpacki ma olbrzymi potencjał: powierzchnia 161.192 km^2, ludność 16,051 mln mieszkańców. Łączy obszary pięciu państw z czego czterech należących do Unii Europejskiej. Nawet w skali Europy jest istotnie widoczny i ma większą powierzchnie i ludność niż np.: Belgia, Bułgaria, Czechy, Węgry, Portugalia. Powierzchnią porównywalny z Grecją (10 miejsce pod względem powierzchni w UE), a ludnością z Holandią (8 miejsce pod względem ludności w UE). Aż wstyd by było tego potencjału nie wykorzystać.


Obrazek
Dominik Spychalski edytował(a) ten post dnia 17.08.12 o godzinie 10:21
Izabela Szczypka

Izabela Szczypka właściciel,
Translator

Temat: PHARE

Jakub Łoginow:
Dotychczas kasa idzie głównie na pierdoły, projekty miękkie, które niczego nie zmieniają.
Zmieniają rzecz najważniejszą - mentalność. Tych sąsiadów trzeba najpierw w ogóle zauważyć... i przyzwyczaić się do ich obecności. Dodatkowo powstaje takie myślenie... "Jeżeli dofinansowanie dostała taka pierdoła, to ja kurde też chcę!!! Tylko trzeba będzie sobie jakiegoś sąsiada doprosić do mojego pomysłu, hmm..." No i zaczyna się rozglądanie za chętnymi, czyli trzeba poszukać kontaktów, pogadać... powstaje jakiś ruch w przyrodzie.
Ludzie tylko myślą, jak napisać projekt obojętnie jaki, byle z tego wyciągnąć kasę dla siebie.
To wcale nie jest takie złe. W końcu kasa od zawsze jest najlepszą motywacją. :)
Przynajmniej ludzie się rozglądają, co MOŻNA zrobić, zamiast spać głęboko. Żeby tę kasę dostać, to jednak projekt jakiś sens musi mieć. Nawet jak tylko co czwarty projekt ma sens faktycznie namacalny, jest już dobrze. Jak zrobisz projektów 20 rocznie, to 5 było naprawdę potrzebnych - a bez tego dofinansowania byłoby nie 5, tylko 0. Ja to nazywam wymierną korzyścią, nie wiem, jak Ty...
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: PHARE

Ja mam odwrotne zdanie na ten temat. Niepotrzebnie uczymy ludzi "grantożerstwa", zamiast kierować ich aktywność na pozyskanie środków na wolnym rynku. Zamiast uczyć ludzi przedsiębiorczości, uczymy ich wyciągania pieniędzy od podatnika.

A często prowadzi to do wypierania z rynku dobrych projektów komercyjnych przez mierne projekty grantowe.

Przykład pierwszy z brzegu. Jak dobrze wiecie, z mniejszym lub większym powodzeniem prowadzę portal internetowy, poświęcony Europie Środkowej. Jego celem jest popularyzowanie tego regionu, dostarczanie wartościowej informacji o krajach takich jak Słowacja, Austria, Ukraina czy Białoruś, ale dla mnie celem jest również po prostu zarabianie na tym pieniędzy. Dlatego muszę się starać, żeby portal był ciekawy, dobrze wypozycjonowany, żeby zarabiał na siebie. I chociaż kokosów nie ma, to te starania przynoszą efekty i są weryfikowane przez rynek.

Niestety, muszę się zmagać z konkurencją, która na swoją działalność dostała ostatnio sto tysięcy złotych dotacji. I ta konkurencja, nie poddawana presji rynku, działa w sposób który mnie zdumiewa. Efekt jest taki, że mimo ogromnego zaangażowania polskich podatników, konkurencyjny portal ma tylko 2 razy więcej odwiedzin i mniej odbiorców newslettera, niż mój portal. Przy tym mój serwis zarabia na siebie i przynosi jakieś skromne dochody, co nie przeszkadza mi skutecznie realizować czegoś co mogę górnolotnie nazwać misją publiczną. I robię to z wewnętrznej potrzeby, zachowując przy tym niezależność od rządu, czego nie można powiedzieć o projektach dotowanych.

Przy tym chciałem nawiązać współpracę z tym konkurencyjnym dotowanym portalem, ale natrafiłem na mur arogancji i pychy z ich strony. Bo oni są tacy ważni i dostojni, że nie będą się zniżać do tego, by mi odpisywać na maile (łaskawie po którymś razie raczą odpisać) czy współpracować ze mną przy akcjach społecznych, które prowadzę, np. w sprawie ucywilizowania granicy czy drogich rozmów telefonicznych:
http://porteuropa.eu/ukraina/granica
http://porteuropa.eu/nieafryka/5031-deklaracja

I tu ciekawostka: zawsze jak zwracałem się do kogoś z tego środowiska z propozycją, by jakoś wykorzystać ich kontakty, autorytet i siłę przebicia i nagłośnić, spróbować rozwiązać problemy na granicy polsko-ukraińskiej, to z tamtej strony jest reakcja: "w zasadzie można, trzeba poszukać partnera, napisać projekt, dostać grant". Czyli niczego nie zrobią ot tak, z wewnętrznej potrzeby, tylko dla kasy. A nie mówię tu o jakichś abstrakcyjnych sprawach, tylko po prostu o ruszeniu d... i zadbaniu o nasze wspólne interesy - jako grupa ludzi jeżdżących często na Ukrainę powinno nam zwyczajnie zależeć, by granica była przejezdna, a rozmowy telefoniczne na UA - tanie.

Efekt jest taki, że zupełnie obcy ludzie, osoby niezwiązane z tematem zwyczajnie po ludzku te moje akcje wspierają (choćby poprzez wrzucenie info na swoje strony internetowe), a ci grantożercy z branży nie, tylko "napiszmy projekt, napiszmy projekt".

Tak więc moje zdanie o grantach jest mieszane. Wiem, że granty mogą mieć pozytywny efekt i wiele dobrego dzięki nim zrobiono, ale niestety wyrządzają też wiele szkody, deprawują ludzi, wypierają z "rynku idei" inicjatywy autentycznie oddolne i bezinteresowne, zastępując je dyktatem cynicznych grantożerców. Już nie mówiąc o tworzeniu się klik, towarzystwa wzajemnej adoracji, które potrafi zdominować debatę publiczną, żyć w wyimaginowanym świecie i uniemożliwiać rozwiązanie (a przynajmniej nagłośnienie) realnych problemów, jak np. wspomniana już patologiczna granica.
Izabela Szczypka

Izabela Szczypka właściciel,
Translator

Temat: PHARE

Jakub Łoginow:
A często prowadzi to do wypierania z rynku dobrych projektów komercyjnych przez mierne projekty grantowe.
Owszem, taki jest niestety koszt własny edukacji "szerokich mas" samorządowych. Ale dla demokracji też nie wymyślono lepszej alternatywy, pomimo jej wad widocznych gołym okiem. :(
z tamtej strony jest reakcja: "w zasadzie można, trzeba poszukać partnera, napisać projekt, dostać grant". Czyli niczego nie zrobią ot tak, z wewnętrznej potrzeby, tylko dla kasy.
(...)
wypierają z "rynku idei" inicjatywy autentycznie oddolne i bezinteresowne, zastępując je dyktatem cynicznych grantożerców.
Dla tych ludzi jest to zwyczajnie zawód, który wykonują dosyć przyzwoicie choć absolutnie nie genialnie, zarabiając w ten sposób pieniądze. I osiągają to, co zamierzali osiągnąć. A Ty dalej w czasach doktora Judyma... Facet umarł na suchoty, o ile pamiętam. Pomogło to komukolwiek? :)
Już nie mówiąc o tworzeniu się klik, towarzystwa wzajemnej adoracji, które potrafi zdominować debatę publiczną, żyć w wyimaginowanym świecie i uniemożliwiać rozwiązanie (a przynajmniej nagłośnienie) realnych problemów,
Owszem, no i...? Nie tylko w tym temacie, nie tylko w Polsce... O zmiany można walczyć, ale świadomie w wymiarze łyżeczki, bo chochlą to się głównie zadławisz. Chyba, że nazywasz się Rockefeller.
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: PHARE

Jest jeszcze coś takiego, jak piramida potrzeb Maslowa. Najpierw człowiek musi coś zjeść, ubrać się i zapewnić podstawowe potrzeby, później zadbać o jaką taką stabilność materialną, dopiero w dalszej kolejności można myśleć o potrzebach wyższego rzędu (chociaż oczywiście jest w tym pewna równoległość).

Do czego zmierzam? Problemem Ukrainy jest bieda i niski poziom PKB na mieszkańca, słabość gospodarki i infrastruktury, a nie sprawy związane ze "społeczeństwem obywatelskim". Owszem w miastach ukraińskich jest względny dobrobyt (choć to może za dużo powiedziane), ale na prowincji jest totalna nędza. Jeżeli dochód mieszkańca ukraińskiej wsi jest rzędu 500 zł miesięcznie przy cenach takich jak w Polsce, to taka osoba nie będzie myśleć o tym, by przejmować zachodnie wzorce - będzie skocentrowana jak przeżyć od pierwszego do pierwszego. Przy takich dochodach ludzie po prostu będą zajmować się przemytem i to będzie rodziło problemy. Jeżeli milicjant czy celnik zarabiają też jakieś śmieszne pieniądze rzędu 700 zł miesięcznie, to trudno się dziwić, że biorą łapówki i jest burdel. I w tej sytuacji robienie projektów polsko-ukraińskich pokazujących "jak fajnie jest żyć w zjednoczonej Europie", organizacja festiwali europejskich czy projektów "jaka zła jest korupcja" to po prostu działania nieskuteczne.

Nieskuteczne, bo rozwiązanie tych problemów leży gdzie indziej. We wzroście gospodarczym Ukrainy rzędu powiedzmy 10-15% przez dziesięć lat pod rząd, bo tylko wtedy może nastąpić poprawa warunków materialnych na wsi, tylko wtedy budżet będzie mógł zapewnić godną pensję milicjantom, tak by nie brali łapówek. I wtedy te wszystkie projekty miękkie o których mowa będą miały sens.

Oczywiście, musi to być wzrost gospodarczy zrównoważony, oparty na zdrowych podstawach. A więc nie korporacje, monopole i oligarchia, tylko mały i średni biznes, w tym mikrofirmy i jednoosobowa działalność. A do tego oczywiście potrzebna jest infrastruktura: drogi, mosty, centra logistyczne.

Trochę więcej o tym napisałem w tym tekście:
http://porteuropa.eu/ukraina/polityka/5046-gospodarka-...

I jeszcze jedno: społeczeństwo ukraińskie, jak na swoje złe położenie materialne, jest i tak zdumiewająco bardzo aktywne społecznie i świadome swoich praw i wartości europejskich. Mówię tu o Zachodniej i Centralnej Ukrainie. Ukraina ma wiele niedostatków i zapóźnień (gospodarka i infrastruktura na poziomie kraju III świata, a nie Europy), które trzeba z zagraniczną pomocą nadrabiać, ale akurat w takich sprawach jak kultura, poziom edukacji i wiedzy poszczególnych ludzi czy społeczeństwo obywatelskie to od Ukraińców może się uczyć Zachód (gdzie dominuje wtórne zidiocenie i spłycenie społeczeństw), a nie odwrotnie. I właśnie dlatego dziwi mnie ten nacisk na dofinansowywanie akurat tych dziedzin, które tego dofinansowywania nie potrzebują (kultura, aktywność społeczna) i pozostawianie bez wsparcia tych sfer, które wymagają pilnej pomocy (gospodarka, rolnictwo i obszary wiejskie, infrastruktura).
Damian Hajduk

Damian Hajduk TSL, SCM, PM, MICE :
projekty,
organizacja,
koordynacja, ...

Temat: PHARE

Dominik Spychalski:
Ładnie to wygląda owszem, ale tylko na mapie.

A teraz pytania:
1) jakim językiem posługują się wspólnie ( jeśli nie wszyscy, to przy najmniej większość)?
2) jaką walutą posługują się ich gospodarki?
3) w jaki sposób przemieszczają się w swoim obszarze?
4) czy mają skoordynowany system komunikacji publicznej?
5) czy honorują wzajemnie swoje ubezpieczenia - zdrowotne, OC, ... ?
6) czy mają wspólną instytucję rozwiązywania sporów?
7) ...

Takie trywialne pytania, które można zadawać i zadawać.
Czy już rozumiemy ich sens?

konto usunięte

Temat: PHARE

panowie spokojnie:)
Damian Hajduk

Damian Hajduk TSL, SCM, PM, MICE :
projekty,
organizacja,
koordynacja, ...

Temat: PHARE

Ja tam jestem spokojny :) Nawet trochę senny...
Ale ok, to nie temat wątku.

konto usunięte

Temat: PHARE

Damian Hajduk:
Dominik Spychalski:
Ładnie to wygląda owszem, ale tylko na mapie.

A teraz pytania:
1) jakim językiem posługują się wspólnie ( jeśli nie wszyscy, to przy najmniej większość)?

Pewnie większość zna angielski, ewentualnie niemiecki lub rosyjski.
2) jaką walutą posługują się ich gospodarki?

W przypadku gdy wszystkie kraje Unii przyjmą wspólną walutę to będą tylko dwie waluty na wyżej wymienionym obszarze: euro i hrywna ukraińska.
3) w jaki sposób przemieszczają się w swoim obszarze?

jak powyżej cztery z pięciu krajów mogą swobodnie czerpać środku unijne na rozbudowę infrastruktury komunikacyjnej pomiędzy tymi krajami, największy problem jest z Ukrainą
4) czy mają skoordynowany system komunikacji publicznej?

pewnie nie
5) czy honorują wzajemnie swoje ubezpieczenia - zdrowotne, OC, ... ?

i znowu Unia, cztery z pięciu tak, Ukraina nie, jest coś takiego jak EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Europejska_Karta_Ubezpiec...
zawarte umowy OC w Polsce również są honorowane w pozostałych krajach Unii, a jeśli się chce jechać na Ukrainę to trzeba wykupić dodatkowe ubezpieczenie
6) czy mają wspólną instytucję rozwiązywania sporów?

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu (znowu po za Ukrainą)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Trybuna%C5%82_Sprawiedliw...
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Europejski_Trybuna%C5%82_...
7) ...

Takie trywialne pytania, które można zadawać i zadawać.
Czy już rozumiemy ich sens?

Oczywiście Euroregiony nie są państwami i nie mają na celu ich zastępowanie.

Porównanie liczby ludności i powierzchni z państwami zrobiłem po to żeby uświadomić wielkość i potencjał tego regionu, a nie żeby tworzyć z niego kolejne państwo.

konto usunięte

Temat: PHARE

Damian Hajduk:
1) jakim językiem posługują się wspólnie ( jeśli nie wszyscy, to przy najmniej większość)?

Myślę, że wikszość posługuje się językiem hahłackim.

konto usunięte

Temat: PHARE

Jerzy A.:
Damian Hajduk:
1) jakim językiem posługują się wspólnie ( jeśli nie wszyscy, to przy najmniej większość)?

Myślę, że wikszość posługuje się językiem hahłackim.

Chachłacki to bardziej Euroregion Bug :-)
Ale może w Karpatach też go rozumieją

konto usunięte

Temat: PHARE

Paweł Michalski:
Jerzy A.:
Damian Hajduk:
1) jakim językiem posługują się wspólnie ( jeśli nie wszyscy, to przy najmniej większość)?

Myślę, że wikszość posługuje się językiem hahłackim.

Chachłacki to bardziej Euroregion Bug :-)
Ale może w Karpatach też go rozumieją

Zapewniam, że rozumieją.
Izabela Szczypka

Izabela Szczypka właściciel,
Translator

Temat: PHARE

Z doświadczeń Euroregionu Nysa, gdzie jest o tyle łatwiej, że wszyscy są członkami UE, ale problemy też są...
Damian Hajduk:
1) jakim językiem posługują się wspólnie ( jeśli nie wszyscy, to przy najmniej większość)?
A to zależy...
W sprawach związanych z dofinansowaniem z UE - po angielsku, bo 1. popularny, 2. łatwiej coś "zerżnąć" z tworzonych dokumentów bezpośrednio do wniosku, 3. dla wszystkich jest to j. obcy, czyli nie ma dyskryminacji.
W innych sprawach - zależnie od znajomości języków regionu (PL/DE/CZ) lub angielskiego u konkretnych osób zainteresowanych / uczestniczących (szkolenia językowe dla samorządów są, ale za rzadko i tłum chętnych). Jeśli pojawia się problem komunikacyjny, bo wspólnego języka akurat brak, praktycznym i brutalnym kryterium jest dostępność tłumaczy i cena rynkowa tłumaczenia w danej parze językowej. :)
2) jaką walutą posługują się ich gospodarki?
Trzema różnymi, ale i tak wszystko się przelicza na EUR dla ułatwienia.
3) w jaki sposób przemieszczają się w swoim obszarze?
Swoboda poruszania się w ramach UE.
4) czy mają skoordynowany system komunikacji publicznej?
Odwieczna bolączka... jako spadek po "bratniej przyjaźni", cholera. :( Nie ma koordynacji, bo to trzeba załatwiać najczęściej na poziomie krajowym, znacznie rzadziej - wojewódzkim. Kogo w Warszawie obchodzi, że pokonanie komunikacją publiczną niecałych 100 km z granicą państwa pośrodku wymaga 3 przesiadek i 6 godzin? W Warszawie wsiada się w samolot do Pragi i tyle, jaki problem? A niech ktoś spróbuje dostać się do czeskiego Liberca z takiego powiatowego Bolesławca (104 km) czy Lwówka Śląskiego (66 km)... w ramach Euroregionu przecież. Albo do niemieckiego Zittau (80-90 km w obu przypadkach)... Ogólnie, jeden z ważniejszych tematów nieustannej walki.
5) czy honorują wzajemnie swoje ubezpieczenia - zdrowotne, OC,
Tak, w ramach UE.
6) czy mają wspólną instytucję rozwiązywania sporów?
Tak, w ramach UE.



Wyślij zaproszenie do