Wojtek M.

Wojtek M. Doradca
Zadrzewieniowy

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Czy może tu pomóc moja reklama/promocja tematu/problemu?...
Anna M.

Anna M. dziennikarz

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Brutalna prawda jest taka, że żaden dziennikarz nie chce się zajmować sprawami rodzinnymi. Jeżeli dojdzie do tragedii, czasem się zdarzy, że taka rodzinna historia staje się tematem reportażu.
Ale wojen między parą, w którą zaangażowany jest „ten trzeci”, a „kartą przetargową jest dziecko” są tysiące. Co druga sprawa rozwodowa, to publiczne pranie brudów, wzajemne donoszenie na siebie na policję i do prokuratury, oskarżenia znęcanie się psychiczne i fizyczne nad rodziną, a nawet coraz częściej zwykle nieprawdziwe oskarżenia o molestowanie dzieci przez któregoś z rodziców.
Wszystkim, którzy z czymś takim przychodzili do mnie do redakcji, odmawiałam zajęcia się sprawą. Wszyscy próbowali przekonywać, że sąd albo prokurator łamie prawo w ich sprawie, tylko nie mieli na to żadnych dowodów, a własne przekonanie, bo coś szło nie po ich myśli.
Dziennikarz nie jest ani sędzią, ani tym bardziej adwokatem jednej ze stron czy prokuratorem dla drugiej. W sprawach rodzinnych wszyscy uczestnicy konfliktu mają swoje racje i na końcu wszyscy mają też pretensje do dziennikarza, że nie stanął jednoznacznie po ich stronie.
Wyjątkiem, który skłoniłby mnie do zajęcia się sprawą rodzinną — i to niekoniecznie w formie publikacji, tylko po prostu zwykłej ludzkiej interwencji — byłaby krzywda dzieci, dla których jedynym ratunkiem byłoby zabranie ich z patologicznej rodziny.
Przepraszam, że się trochę rozpisałam, ale jeżeli chcesz pomóc w rozwiązaniu problemu „obok Ciebie”, to musisz poszukać innego rozwiązania niż pójście z tym do prasy.
Pozdrawiam
i proszę napisz, co wymyśliłeś.Anna M. edytował(a) ten post dnia 13.11.07 o godzinie 18:40

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Jerzy K.:

A efekt? Jeden tekst, za ktory jakis megagwiazdor piora czy kamer dostalby jakas nagrode czy wyroznienie i zwrocil czyjas uwage.


Nie zgodzę się. Powody są zupełnie inne. Lata pracowałem w tabloidzie, który takimi sprawami musi się zajmować. Powód dla którego wiecznie odmawiałem zajmowania się konfliktami rodzinnymi był zawsze ten sam: w sytuacjach konfliktu rodzinnego nie ma podziału na biało-czarne charaktery.
Każda ze stron chce jak najwięcej ukryć. Te kilka razy, kiedy trafiłem na taką historię, odbijały mi się później czkawką.
Jako szef nie wpuszczałbym takich tematów na łamy. Odsyłałbym wszystkich do prawnika.

konto usunięte

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Wojtek M.:
No tak...
Bycie w środku takiej sprawy potrafi wyssać z człowieka całą jego zywotność...
Ze mną tak się też stało...
Cztery lata żyję tym...
Nie tylko niewk... mnie nieudolność tych ludzi, ale już nawet nie śmieszy...
Nie przeraża mnie znajdowanie w skrzynce wezwan sądowych, prokuratorskich, policyjnych...
Pełny lajt...
Nawet mnie nie zmarszczył zbytnio wasz punkt widzenia...
Zamykam temat...
Dzięki za wymianę postów...

Wojtku, dużo racji ma pan Jerzy... niestety...
Wierz mi pracując nad książką o sprawach Ciebie dotyczących spotykam mnóstwo bardzo podobnych historii... Tylko ważne jest pisanie o tym w sposób merytoryczny, a nie sensacyjny.
Mnie przeraża sytuacja dzieci w takich sprawach. Bo gdzieś w tym całym rozwodzie gubi się ich prawa, choć każdy będzie mówił, że przecież o owe prawa dziecka walczy...
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

I to jest jeden ze sposóbów podejścia do tematu - prawa dziecka w takiej sytuacji. Tu juz w grę wchodzi system prawny, luki w przepisach, błędy, które pozwalają je wykorzystywać stronom konfliktu ze szkodą dla dziecka, wymiar sprawiedliwości, który nie tylko nie ma wystarczających narzędzi w postaci jasnych i precyzyjnych przepisów, ale nawet te, które ma też niejednokrotnie lekceważy - i w końcy praktyka dzień po dniu w takiej sytuacji, gdzie wewnątrz często wielu zacietrzewionych dorosłych stoi dziecko i nie ma żadnych możliwości, by podjąć jakąś interwencję w jego interesie.

konto usunięte

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Witold F.:
I to jest jeden ze sposóbów podejścia do tematu - prawa dziecka w takiej sytuacji. Tu juz w grę wchodzi system prawny, luki w przepisach, błędy, które pozwalają je wykorzystywać stronom konfliktu ze szkodą dla dziecka, wymiar sprawiedliwości, który nie tylko nie ma wystarczających narzędzi w postaci jasnych i precyzyjnych przepisów, ale nawet te, które ma też niejednokrotnie lekceważy - i w końcy praktyka dzień po dniu w takiej sytuacji, gdzie wewnątrz często wielu zacietrzewionych dorosłych stoi dziecko i nie ma żadnych możliwości, by podjąć jakąś interwencję w jego interesie.

Żmudna praca, ale podjęłam temat. Wiem co to znaczy być dzieckiem między rodzicami... kiedy się rozchodzą nawet "polubownie", wiem też, że moje prawa były najmniej ważne. Teraz chcę powalczyć o inne dzieciaki, może jak sama będę miała wnuki na kolanach, to "system", prawo i pewne stereotypy się zmienią. Dla tego wszystkiego warto posiedzieć na dupsku i zająć się dogłębnie tematem.
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Agnieszka Kawula-Kubiak:
Witold F.:
I to jest jeden ze sposóbów podejścia do tematu - prawa dziecka w takiej sytuacji. Tu juz w grę wchodzi system prawny, luki w przepisach, błędy, które pozwalają je wykorzystywać stronom konfliktu ze szkodą dla dziecka, wymiar sprawiedliwości, który nie tylko nie ma wystarczających narzędzi w postaci jasnych i precyzyjnych przepisów, ale nawet te, które ma też niejednokrotnie lekceważy - i w końcy praktyka dzień po dniu w takiej sytuacji, gdzie wewnątrz często wielu zacietrzewionych dorosłych stoi dziecko i nie ma żadnych możliwości, by podjąć jakąś interwencję w jego interesie.

Żmudna praca, ale podjęłam temat. Wiem co to znaczy być dzieckiem między rodzicami... kiedy się rozchodzą nawet "polubownie", wiem też, że moje prawa były najmniej ważne. Teraz chcę powalczyć o inne dzieciaki, może jak sama będę miała wnuki na kolanach, to "system", prawo i pewne stereotypy się zmienią. Dla tego wszystkiego warto posiedzieć na dupsku i zająć się dogłębnie tematem.

Byłoby dobrze, dla Malucha przynajmniej, a i tym samym dla większości z nich, gdyby ruszyć choć kawałek tego muru obojętności. Kropla drąży...:)
W tym rozgardiaszy dochodzi jeszcze temat adopcji, bo wiele spraw kończy się Domem Dziecka i nawet jak ktoś chce dać mu dom zastępczy, to i tu zaczynają się schody, poczynając od przepisów do postaw sędziowskich. Ufff, żmudna robota, oj żmudna...
Wojtek M.

Wojtek M. Doradca
Zadrzewieniowy

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Przychodzi baba pobita do policjanta, a policjant na to:
"naprawdę nie możecie się państwo dogadać dla dobra dzieci?"...

No to był taki wstępny żart prowadzącego (jakby rzekł Szymon Majewski lub Tomek Jachimek)...

Bo ja mam pytanie, kto wg Was nie widzi, w sytuacji konfliktu rodzinnego, praw dziecka...
Rodzice, którzy walczą zs sobą?...
A może pedagodzy...
A może psycholodzy...
A może kuratorzy...
A może policjanci...
A moze sąsiedzi...
A moze sędziowie...
A może DZIENNIKARZE...
A może...

PS
Mi ie chodzilo o opisanie konfliktu Iksa z Igreczką...
Tylko opisanie zacinającego się mechanizmu, ktory powinien pracować z tą rodziną...
Z patologią w domach powinien pracować zespół złożony z tych zawodów, ktore wymieniłem wyżej...
Nie może być, ze ci ludzie działają oddzielnie...
I kazdy wg własnych potrzeb chciałby np przesłuchać dzieci...
Bo ten o to, a tamten o tamto, a następny o jeszcze coś innego...
A tak jest często...
Tak jest też i w tym moim przypadku...
Jeden artykuł, czy jedna interwencja dziennikarska nie wystarcza...
Nawet dziesięć też nie...
To tak jakby ogólnopolską kampanię społeczną przeprowadzić na jednym bilbordzie stojącym przy drodze krajowej E5 przed miejscowością Wasylewo...
Dlaczego doborowa jednostka wojskowa dziala perfekcyjnie w warunkach bojowych?...
Bo do znudzenia powtarzają te czynności na poligonie...
Czy moj jeden głos w wyborach ostatnich nic nie znaczył?...
Okazało się, że znaczył, bo takich jak ja były miliony...
Ile artykułów powstało o Rospudzie?...
I to dzięki nim coś się ruszylo...
No i co, że to będzie tysięczny przykład patologii jednego mechanizmu...
Żeby coś ugrać, trzeba grać...
A poza tym najlepiej drażyć jakiś temat na konkretnych przykładach, a nie na ogólnikach, które mogą się zazwyczaj zaczynać od: "podobno w tym sądzie się..."
Tak myślę...Wojtek M. edytował(a) ten post dnia 15.11.07 o godzinie 13:40
Jacek Marciniak

Jacek Marciniak Dziennikarz TVP

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Ja mogę zając się tą sprawą, o ile nadal jest aktualna.
Wojtek M.

Wojtek M. Doradca
Zadrzewieniowy

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Jacek Marciniak:
Ja mogę zając się tą sprawą, o ile nadal jest aktualna.
Aktualna...
I chyba nigdy się nie zdezaktualizuje...
Andrzej Góralczyk

Andrzej Góralczyk Poprawiam
przedsiębiorstwa.
Właściciel portalu
Dyrekcja.pl

Temat: Temat dla dziennikarza z warszawy...;(

Jerzy ma sporo racji, że powtórzę za innymi. Pojedyncza sprawa jednej rodziny "pójdzie" w czymś w rodzaju Expresu Wieczornego i to wszystko. Gawiedź się przejmie, kilka osób oburzy i to wszystko.

Temat na drugą stronę poważnej gazety (bo na pierwszej są jednak sensacje) potrzebuje TEZĘ. Nawet nie mechanizm, bo walka z mechanizmem jest na ogół beznadziejna. Ale żeby uczciwie przedstawić tezę, potrzeba nie tygodnia, lecz miesięcy, może roku. Nikt na to nie da pieniędzy, czasu... Na konkurencyjnym rynku nie stać nas na porządną prasę społeczną, w ogóle na porządną prasę.

Smutne to.

Idę po drugie tyskie.



Wyślij zaproszenie do