Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: Wkurzony dziennikarz

Siergiej Greczuszkin:
Ile tam jest informacji własnych?

Sporo

To już raczej show (lub wręcz propaganda) niż dziennikarstwo. Mam poważne wątpliwości, czy można zaliczać tych ludzi do dziennikarzy, choć jednocześnie mam problem z zaklasyfikowaniem. W każdym razie, bym polemizował, choć bez fanatyzmu.

Bardzo nieładnie jest dyskredytować pracę kolegów. W czym jesteś od nich lepszy?

Dokładnie. Można śmiało powiedzieć, że 99 proc. ludzi czerpie informacje z Internetu i radia, czyli właśnie... PAP. Jeden dostawca. Monopol. Nowy wspaniały świat pluralizmu mediów ;-)

Jeśli chodzi o korzystanie z PAP to temu nowemu światu stuknie setka.
TVN24, TVP INFO, Polsat NEWS, Suerstacja. Wystarczy?

Wystarczy. Ile tam jest informacji własnych?

Dużo.
Ale przecież nie tylko tym dziennikarze się zajmują. programy np. poradnicze też ktoś musi robić.

To śmiało można zlecać firmom zewnętrznym, które to zrobią szybciej, sprawniej i bardziej kompetentnie.

W firmach zewnętrznych też pracuję dziennikarze.

Ciekawe, że tak
właśnie najczęściej się robi - rolą dziennikarza jest tylko skontaktowanie się z odpowiednią osobą (specjalistą, analitykiem, firmą konsultingową itp.) i odebranie gotowca. Czyli jest to, przepraszam najmocniej, zbędne ogniwo i generowanie kosztów. No przykro mi, taki lajf...

Czy To w ogóle wiesz, co piszesz? Rolą dziennikarza zawsze było informowanie. INFORMOWANIE. Czyli zdobywanie i przekazywanie informacji. Zawsze był przekaźnikiem. To tworzenia własnych niusów dziennikarz nie jest potrzebny tylko pisarz z dobrą wyobraźnią.
Siergiej Greczuszkin

Siergiej Greczuszkin Dziennikarstwo
głównie ekonomiczne,
tłumaczenia głównie
b...

Temat: Wkurzony dziennikarz

Właśnie jechałem sobie i słuchałem Zetki. Serwis informacyjny: łącznie 6 minut z dżinglem i pogodą (1 minuta). Zawartość serwisu: 4 newsy krajowe (w tym jeden o ZUS, czyli z PAP, 2 lokalne, to można nawet powiedzieć że własne, 1 promujący akcję Radia ZET, czyli autopromocja a nie informacja), 1 zagraniczny nadany przez korespondenta w NY. Do tego miałbym najwięcej zastrzeżeń, bo to co on powiedział równie dobrze można było powiedzieć siedząc w Warszawie, właściwie nie wiadomo po co było za satelitę płacić. 2 kulturalne w tym 1 o koncercie. Poczułem się na maksa doinformowany ;-)))
Jeśli chodzi o korzystanie z PAP to temu nowemu światu stuknie setka.

Iwono, chyba mnie nie zrozumiałeś. Nie mam nic przeciwko PAP, a nawet bardzo tę instytucję szanuję, szczerze. Mi natomiast chodzi o to, że w czasie gdy większość ludzi czerpie bieżącą informację z Internetu, a w tym Internecie mamy 1 (słownie - jednego!) dostawcę informacji, to coś jest nie tak. Powiem dobitnie, coś jest mocno nie tak, bo monopol na informację raczej nie kończy się dobrze. Ale to nie jest zarzut pod adresem PAP, broń Boże!
Bardzo nieładnie jest dyskredytować pracę kolegów.

Dlaczego dyskredytować? Po prostu mam tu problem z klasyfikacją wykonywanego zawodu. To nie jest żadna dyskredytacja. Po prostu, moim skromnym zdaniem, daleko nie każda osoba pracująca w mediach jest dziennikarzem. Dziennikarz to przede wszystkim reporter. Taki osobnik, który gdzieś lata, łazi, włazi, szuka, węszy, zdobywa, chce i musi być tym pierwszym i jedynym, który powie/napisze to COŚ czego nikt inny bez niego się nie dowie. Dla mnie nie jest dziennikarzem ktoś, kto przeczyta info z PAP (bądź innej agencji) i żeby już zupełnie nie być kopypasterem to w chwili wolnej dryndnie do jakiegoś kogosia i szybko poprosi o szybki (najczęściej niestety bezsensowny, bo nic nie wnoszący) komentarz. No niestety, wg mnie (sic!!! możecie mnie zlinczować, ale takie jest moje zdanie) to nie jest dziennikarstwo, to po prostu wyrobnictwo medialne. Tak samo nie jest dla mnie dziennikarstwem zaproszenie do studia dwóch osobników, którzy z założenia będą się zachowywali na zasadzie "Aaaa... - Nie Aaaa, prosze pana, tylko Beeee! - Nie, proszę pana, nie Beeee, tylko AAAAA!". Rola takiego dziennikarza to tylko zaprosić dwóch takich albo i trzech, telefony do których mają WSZYSTKIE warszawskie redakcje, i którzy chodzą z redakcji do redakcji wszędzie pierd...ąc (najmocniej przepraszam szanowne koleżanki!) te same swoje "Aaaaa" i "nie, prosze pana, Beeee". To u nas się nazywa "publicystyka polityczna" ;-)))
Rolą dziennikarza zawsze było informowanie. INFORMOWANIE. Czyli zdobywanie i przekazywanie informacji. Zawsze był przekaźnikiem.

Ależ 150 proc. racji, 200 proc. zgody! :-))) Jednak przede wszystkim ZDOBYWANIE w celu INFORMOWANIA. Kiedy zdobywanie się ogranicza do przeczytania depeszy (OK, przeredagowania depeszy, tzw. "odPAPiania"), bądź pójścia na konfę wraz z kilkudziesięcioma kolegami, bądź (o, to już wyższa szkoła jazdy!) zacytowania mega-ekskluziwu od blisko zaprzyjaźnionego polityka, to... Iwono, a tak z ręką na sercu, czy do tego trzeba dziennikarzy? Nie.
Powiem więcej, dziennikarz już nawet do zrobienia wywiadu nie jest potrzebny. Wystarczy że po porannym kolegium redaktor prowadzący kolumnę zadzwoni do PR-owca i "prosimy o wywiad z panem prezesem/ministrem A, objętość 3000 znaków, deadline - jutro, prosimy ustosunkować się do następujących zagadnień..." ;-))) Przecież i tak wywiady autoryzują PR-owcy, więc po co tu jeszcze dziennikarz? ;-)))
Iwono, ja nie twierdzę że JUŻ tak jest. Ale, niestety, widzę, że taki właśnie jest trend. Gazety i inne media stają się powoli tylko dystrybutorami informacji, które w coraz większym stopniu powstają gdzie indziej. Niewątpliwie do tej "produkcji" dziennikarze będą potrzebni, ale w zdecydowanie mniejszej liczbie niż teraz. A gdzie będzie się odbywać ta produkcja (moja teza, że w Chinach była powiedziana półżartem, ale też półserio) - nie wiemy, ale pewnie stopniowo będziemy się dowiadywać. Outsourcing, cholera jasna :-(((

konto usunięte

Temat: Wkurzony dziennikarz

Kamil Sakałus:
Adamie, skąd Ty bierzesz takie liczby? NIe podawaj faktów, jeśli ich nie znasz. Dzienna sprzedaż gazet jest kilkaktornie wyższa niż twierdzisz.

http://wiadomosci.mediarun.pl/news/5183,Wiekszosc_dzie...
To gazety ogólnopolskie. Nie wiem jak z Polską (brak danych), ale Fakt, SE, RP, GW, Dziennik i GP to w sumie ok. 1,23 mln. Z czego Fakt i SE mają łącznie 665 tys.
Rozumiem, że wakacje ale nawet jeśli razem z prasą regionalną sprzedaż wyniesie 3 mln, to i tak trochę mało. Nie podam z głowy statystyk ale na świecie sprzedaż prasy w stosunku do liczby mieszkańców jest, a przynajmniej kilka lat temu była, większa...
Siergiej Greczuszkin

Siergiej Greczuszkin Dziennikarstwo
głównie ekonomiczne,
tłumaczenia głównie
b...

Temat: Wkurzony dziennikarz

W ostatniej "Polityce" polecam tekst Żakowskiego na powyższy temat. W sumie tekst smutny, ale taki właśnie lajf... Dziennikarstwo, jakie my znamy, to już taki dinozaur, który JESZCZE się trzyma na nogach, ale jego dni są policzone :(
Kamil S.

Kamil S. redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...

Temat: Wkurzony dziennikarz

Siergiej Greczuszkin:
W ostatniej "Polityce" polecam tekst Żakowskiego na powyższy temat. W sumie tekst smutny, ale taki właśnie lajf... Dziennikarstwo, jakie my znamy, to już taki dinozaur, który JESZCZE się trzyma na nogach, ale jego dni są policzone :(

dziennikarstwo to może p dinozaur, a Pan Żakowski dziennikarski dinozaur, który bierze w tym udział. Bierze w tym udział czy to Polityka czy GW dla których pisze, więc pan Żakowski próbuje się ustawiać trochę z boku: że inni be, on cacy i tu teraz wskazuje, co trzeba zmienić, co jest źle.
Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: Wkurzony dziennikarz

Siergiej Greczuszkin:
Właśnie jechałem sobie i słuchałem Zetki. Serwis informacyjny: łącznie 6 minut z dżinglem i pogodą (1 minuta).

Każdy wybiera to, co my najbardziej odpowiada. Ja akurat Zetki nie słucham. Ty też zacznij skakać po kanałach i wtedy może trafisz na słowo mówione a nie śpiewane.
Iwono, chyba mnie nie zrozumiałeś. Nie mam nic przeciwko PAP, a nawet bardzo tę instytucję szanuję, szczerze. Mi natomiast chodzi o to, że w czasie gdy większość ludzi czerpie bieżącą informację z Internetu, a w tym Internecie mamy 1 (słownie - jednego!) dostawcę informacji, to coś jest nie tak.

Zrozumiałam Cie bardzo dobrze. Ty po prostu właśnie tworzysz jakąś rzeczywistość. Total vitual. Jeden dostawca w internecie i tym dostawcą jest PAP? Z medioznawstwa byś za to dostał dwóję. W internecie nie ma aż tak dużo PAP. Jest za to masa przedruków z prasy. Poza tym są portale związane z koncernami medialnymi i one w znacznej części korzystają z informacji własnych.

Powiem dobitnie, coś jest mocno nie tak, bo monopol na informację raczej nie kończy się dobrze. Ale to nie jest zarzut pod adresem PAP, broń Boże!

Monopol na PAP był przed 89 r. Podejdź któregoś dnia do Biblioteki Narodowej, jeśli chcesz publicznie wypowiadać się na takie tematy, i weź jakąkolwiek gazetę regionalną. Zobaczysz wtedy co to znaczy monopol na informacje.
Dziennikarz to przede wszystkim reporter. Taki osobnik, który gdzieś lata, łazi, włazi, szuka, węszy, zdobywa, chce i musi być tym pierwszym i jedynym, który powie/napisze to COŚ czego nikt inny bez niego się nie dowie.

A co z felietonistami, komentatorami, publicystami, autorami wywiadów? Co z tymi wszystkimi, którzy zajmują się poradnictwem? Współczesne dziennikarstwo naprawdę jest pojęciem bardzo pojemnym. Sam zresztą różnicując używając dwóch słów: dziennikarz, reporter.

Ależ 150 proc. racji, 200 proc. zgody! :-))) Jednak przede wszystkim ZDOBYWANIE w celu INFORMOWANIA. Kiedy zdobywanie się ogranicza do przeczytania depeszy (OK, przeredagowania depeszy, tzw. "odPAPiania"), bądź pójścia na konfę wraz z kilkudziesięcioma kolegami, bądź (o, to już wyższa szkoła jazdy!) zacytowania mega-ekskluziwu od blisko zaprzyjaźnionego polityka, to... Iwono, a tak z ręką na sercu, czy do tego trzeba dziennikarzy? Nie.

Tak, do tego trzeba dziennikarzy. Ktoś na te konferencje, dla których Ty jesteś za wielki, musi chodzić, ktoś musi dzwonić do różnych osób i prosić o komentarz. Ktoś również musi śledzić serwis np. PAP, by np. dowiedzieć się o WTC i dać sygnał, że jest temat i wszystkie ręce na pokład. Tak, Sergiusz, ktoś musi wykonywać robotę, którą Ty się najwyraźniej brzydzisz. I zwykle ci którzy ją kiedyś wykonywali czegoś się w pracy nauczyli. Czy na pewno możesz powiedzieć to o sobie?
Z całą pewnością dziennikarstwo obecnie przechodzi kryzys i dobrze byłoby, gdyby młodzi chcieli to zmienić, ale mogą to zrobić tylko ludzie rzetelnie przygotowani do krytyki stanu zastałego. Na pewno jesteś dobrze przygotowany?
Siergiej Greczuszkin

Siergiej Greczuszkin Dziennikarstwo
głównie ekonomiczne,
tłumaczenia głównie
b...

Temat: Wkurzony dziennikarz

Kocham wycieczki osobiste, bo w sumie oznacza to, że rozmówcy kompletnie brak argumentów. Szkoda, bo miałem nadzieję na ciekawą dyskusję.
Ale odpowiem nieco kulturalniej niż kol. Iwona:
Ty też zacznij skakać po kanałach i wtedy może trafisz na słowo mówione a nie śpiewane.

"Tu Radio Maryja, katolicki głos w Twoim domu...". Dziękuję, jadę dalej.

A co meritum sprawy. Nie twierdzę że w ogóle dziennikarze nie będą potrzebni. Pewnie będą. Ale nie w takiej liczbie jak dziś. Popatrzmy na realia. W ciągu roku warszawskie media, skromnie licząc, odchudziły się o dobre kilkaset osób. Warto zaznaczyć, że w przynajmniej połowie byli to bardzo doświadczeni pracownicy (a więc drodzy). I co? I nic. Media działają dalej? Działają. A może by tak spróbować zwolnić kolejne paręset? Nie wykluczam. I co? I nic. W ich miejsce się weźmie stażystów i wszystko będzie się dalej kręciło. A może w ogóle zastosować wariant z pism kolorowych - gdzieś tam w Niemczech powstaje szablon, teksty, zdjęcia się bierze z agencji, tu się zamieni frau Helgę na panią Jadzię, w miejsce prof. Helmuta da się prof. Zbigniewa... Iwono, może opowiesz w szczegółach jak to się robi? Bo i czemuż tego samego nie robić w przypadku dzienników? Ot np. pierwszą jaskółkę już mieliśmy - Wall Street Journal Polska.

konto usunięte

Temat: Wkurzony dziennikarz

Siergiej Greczuszkin:
A co meritum sprawy. Nie twierdzę że w ogóle dziennikarze nie będą potrzebni. Pewnie będą. Ale nie w takiej liczbie jak dziś.

Chociaż w tym temacie się zgadzamy ;)
Popatrzmy na realia. W ciągu roku warszawskie media, skromnie licząc, odchudziły się o dobre kilkaset osób. Warto zaznaczyć, że w przynajmniej połowie byli to bardzo doświadczeni pracownicy (a więc drodzy). I co? I nic. Media działają dalej? Działają.

I nic? Bałbym się stwierdzić, że zwolnienia nie miały żadnych konsekwencji. Mam na myśli ilość i jakoś publikacji. Trzeba by porównać publikacje z okresu przed i po zwolnieniach. Nie mamy takiej możliwości, ale można by spytać czytelników, widzów, słuchaczy, reklamodawców - czy widzą jakąś zmianę.

Sugestię, że może jest zbyt wielu dziennikarzy rzuciłem jako prowokację. Sam nie wiem czy jest zbyt wielu, nie wiem czy jest wystarczająco dużo tzw. journalists czy może za mało tzw. media workers (twórców różnych treści).

Ale moim zdaniem jest zbyt wielu wydawców. Kiedy na rynek wchodziły Dziennik oraz Polska byłem pewien, że to gruba przesada, nie było miejsca na tyle dzienników. I dziś widzimy skutek - fuzję Dziennika z GP. Wiemy też, że sytuacja Polski, jako gazety ogólnopolskiej jest niepewna.

Uważam, że mamy za dużo wydawców, którzy utworzyli przeróżne czasopisma, periodyki, portale nie licząc się z tym, czy znajdą czytelników - oni przeinwestowali. Liczyła się wyłącznie reklama. Kiedy przedsiębiorstwa kupowały reklamy biznes medialny dało się utrzymać. Gdy zabrakło reklam... wydawnictwa i redakcje zamiast konsolidować się, likwidować nierentowne tytuły, przeprowadzać reorganizację postanowiły ciąć koszty zwalniając ludzi. Dość prymitywna reakcja. Gdy okazało się, że puste biurka nie zapełnią szpalt zaczęto szukać stażystów.

Jest nie tylko zbyt wiele tytułów prasowych ale i stacji TV. I tak np. Murdoch wycofał się z Pulsu a TVN zlikwidował kanał Lingua. Grupa ITI zwolniła sporą liczbę pracowników a niektóre jej kanały przegrywają z konkurencją.

Pytanie - po co było tak inwestować? Po co było wierzyć "specom" od reklamy, plannerom, strategom że będzie dobrze? Polacy bogacą się ale nie rzucają się przez to do kiosków ani nie oglądają jednocześnie czterech kanałów TV.

Smutne jest to, że za błędne inwestycje wydawców płacą zwalniani dziennikarze a nie ci, którzy nawarzyli piwa, czyli rozmaici doradcy wydawnictw. Mz. to ich jest zbyt wielu i mają zbyt mocną pozycję w mediach.
Kamil S.

Kamil S. redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...

Temat: Wkurzony dziennikarz

Adam Brzozowski:

Ale moim zdaniem jest zbyt wielu wydawców. Kiedy na rynek wchodziły Dziennik oraz Polska byłem pewien, że to gruba przesada, nie było miejsca na tyle dzienników. I dziś widzimy skutek - fuzję Dziennika z GP. Wiemy też, że sytuacja Polski, jako gazety ogólnopolskiej jest niepewna.
Pozwól, że to rynek wyreguluje to, ilu jest wydawców.

Uważam, że mamy za dużo wydawców, którzy utworzyli przeróżne czasopisma, periodyki, portale nie licząc się z tym, czy znajdą czytelników - oni przeinwestowali. Liczyła się wyłącznie reklama. Kiedy przedsiębiorstwa kupowały reklamy biznes medialny dało się utrzymać. Gdy zabrakło reklam... wydawnictwa i redakcje zamiast konsolidować się, likwidować nierentowne tytuły, przeprowadzać reorganizację postanowiły ciąć koszty zwalniając ludzi. Dość prymitywna reakcja. Gdy okazało się, że puste biurka nie zapełnią szpalt zaczęto szukać stażystów.

To też wyreguluje rynek. W gospodarce rynkowej jest tak, że czasem się zatrudnia czasem zwalnia. I nie ma znaczenia, czy to gazeta czy kopalnia. Kopalnie też kiedyś zwalniały, ostatnio masowo zatrudniały. Trzeba się wreszcie nauczyć, że media rządzą się prawami rynku i przestać wieszać psy na wydawcach, że oszczędzają, że tna koszty etc... Będą oszczędzać na tyle, na ile pozwolą im Czytelnicy i reklamodawcy, bo w pewnym momencie szlag trafi jakość.

Jest nie tylko zbyt wiele tytułów prasowych ale i stacji TV. I tak np. Murdoch wycofał się z Pulsu a TVN zlikwidował kanał Lingua. Grupa ITI zwolniła sporą liczbę pracowników a niektóre jej kanały przegrywają z konkurencją.
I to jest normalna rzecz, jak w biznesie. Wszedł, liczył na zysk, mogło się udać, tym razem się nie udało. Żadnej tragedii nie ma.

Pytanie - po co było tak inwestować? Po co było wierzyć "specom" od reklamy, plannerom, strategom że będzie dobrze? Polacy bogacą się ale nie rzucają się przez to do kiosków ani nie oglądają jednocześnie czterech kanałów TV.
Po co tak inwestować? Jest taka złota zasada biznesu i nie tylko: kto się nie rozwija, ten się cofa, bo wszystko wokół idzie do przodu.

Smutne jest to, że za błędne inwestycje wydawców płacą zwalniani dziennikarze a nie ci, którzy nawarzyli piwa, czyli rozmaici doradcy wydawnictw. Mz. to ich jest zbyt wielu i mają zbyt mocną pozycję w mediach.
Kim są ci rozmaici doradcy wydawnictw? Mówisz pewnie o konsultantach. Ale nie przeceniaj ich roli. Oni są potrzebni, pytanie czy są dobrzy, czy marni. Ale nie dramatyzuj: niech nawet super doradca weźmie miesięcznie i 20 tysięcy - tyle kosztuje kolumna reklamy.

konto usunięte

Temat: Wkurzony dziennikarz

Kamil Sakałus:
I to jest normalna rzecz, jak w biznesie. Wszedł, liczył na zysk, mogło się udać, tym razem się nie udało. Żadnej tragedii nie ma.

Wg mnie media to nie "normalny" biznes. Wydawanie prasy ciężko porównać do produkcji gwoździ. Przynajmniej ja mam idealistyczne podejście i uważam, że w kraju demokratycznym media powinny być czwartą władzą. Nie są nią, jeśli są nastawione wyłącznie na zwiększanie zysku za wszelką cenę. Nie są nią, jeśli głównym źródłem przychodów jest reklama. W ten sposób wiele redakcji zmieniło się w fabrykę treści i nie różnią się od zakładu przetwórstwa śledzi. Dziś dziennikarstwo nie ma nic wspólnego z misją, z wykrywaniem nieprawidłowości w polityce, administracji czy w biznesie, dziennikarze nie wpływają dziś na społeczeństwo. Trudno znaleźć gazetę, którą można uznać za opiniotwórczą i niezależną. Jeśli akceptujemy taką rzeczywistość, to ok. W porządku, niech media będą traktowane jak "normalny" biznes, niech inwestują, bankrutują, zwalniają, redukują koszty itd. A w razie potrzeby ludzi przekwalifikuje się na doradców finansowych, sprzedawców kredytów albo na przedstawicieli medycznych. Business is business a niewidzialna ręka rynku zadba o równowagę.
Kamil S.

Kamil S. redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...

Temat: Wkurzony dziennikarz

Adam Brzozowski:
Kamil Sakałus:
I to jest normalna rzecz, jak w biznesie. Wszedł, liczył na zysk, mogło się udać, tym razem się nie udało. Żadnej tragedii nie ma.

Wg mnie media to nie "normalny" biznes. Wydawanie prasy ciężko porównać do produkcji gwoździ.

Adam, wszystko pięknie i łądnie brzmi w ideach. Ale w mediach, tak jak w każdej innej branży masz coś takiego jak przychody, rozchody, zysk. Z tego ostatniego albo jest na Twoją wypłatę, albo nie.Albo jest na to, by zapłacić za prąd i ogrzewanie, albo nie ma. Budżet w excelu i konto w banku nie zna idei, albo są pieniążki, albo ich nie ma. Wszyscy pewnie chcielibyśmy pracować dla idei, jednym to wychodzi innym nie. Ale nie ma dzisiaj wydawców i nigdy zresztą nie było, którzy nie byliby nastawieni także dla zysk. Bo to jest niemożliwe: działalność musi się finansować, lub też musi być finansowana z zewnątrz: czy to jakiejś granty, czy bogaty właściciel idealista etc...

konto usunięte

Temat: Wkurzony dziennikarz

Kamil Sakałus:
Wszyscy pewnie chcielibyśmy pracować dla idei, jednym to wychodzi innym nie. Ale nie ma dzisiaj wydawców i nigdy zresztą nie było, którzy nie byliby nastawieni także dla zysk.

Ja to rozumiem. Ale najpierw trzeba myśleć o gazecie, o tematach, redaktorach i docelowych czytelnikach a później należy zastanowić się jak to sfinansować. Mam wrażenie, że wydawcy, zwłaszcza duże koncerny myślą odwrotnie - kombinują na czym jeszcze da się zarobić, a później do biznesplanu tworzą dodatek - wykonawców produktu, których w razie potrzeby zastąpi się tańszymi. Czy w Springerze, Bauerze i Agorze nowe tytuły, portale lub stacje radiowe tworzą ludzie z pasją i doświadczeniem? Założę się, że decyzje podejmują tzw. "spece" czyli ludzie od marketingu, reklamy i controlingu. Kierują się danymi statystycznymi o wielkości sprzedaży w sektorze FMCG, w bankowości czy w motoryzacji. Dobre czasopismo o samochodach, prowadzone przez pasjonatów przetrwa różne zawieruchy. Produkt powstały w koncernie medialnym wyłącznie ze względu na dobrą koniunkturę, od razu zostanie zamknięty w czasie kryzysu. I tak się dzieje. Teraz to obserwujemy. Dziś wydajemy magazyn gospodarczy, za dwa lata go zamkniemy i wejdziemy w pisma kobiece. Bo to tylko biznes korporacji. Czy takie założenie biznesowe przyświecało założycielom The New York Times? Myślę, że nie, bo gazeta powstała w 1851 roku i przetrwała straszne wojny i kryzysy. Pewnie przetrwa jeszcze wiele lat, choćby w wersji on line. U nas takiego długofalowego podejścia nie widzę. Widzę za to, albo słyszę od ludzi z działu reklamy o czym i o kim mam pisać, a o kim nie. Gdyż ci kupują reklamy a z tamtymi są prowadzone rozmowy i trzeba się podlizać.

Kamilu, możemy rozmawiać o równowadze prawdziwego dziennikarstwa i biznesu w mediach, ale ja chęci wydawców do tej równowagi nie widzę. Cele w polskich mediach są inne, a szefowie działów reklamy potrafią besztać naczelnych i dziennikarzy, gdyż produkt (artykuł) nie spełnił ich oczekiwań. Widziałem takie sceny.
Kamil S.

Kamil S. redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...

Temat: Wkurzony dziennikarz

Adam Brzozowski:

Kamilu, możemy rozmawiać o równowadze prawdziwego dziennikarstwa i biznesu w mediach, ale ja chęci wydawców do tej równowagi nie widzę. Cele w polskich mediach są inne, a szefowie działów reklamy potrafią besztać naczelnych i dziennikarzy, gdyż produkt (artykuł) nie spełnił ich oczekiwań. Widziałem takie sceny.

Adam, nic nie stoi na przeszkodzie byś sobie założył takie wydanictwo o jakim piszesz, rządzące się właśnie takimi zasadami. I życzę Ci, by też działało 100 lat.
Siergiej Greczuszkin

Siergiej Greczuszkin Dziennikarstwo
głównie ekonomiczne,
tłumaczenia głównie
b...

Temat: Wkurzony dziennikarz

Nie mamy takiej możliwości, ale można by spytać czytelników, widzów, słuchaczy, reklamodawców - czy widzą jakąś zmianę.

Powiedzmy, w latach 90. na przeczytanie Wyborczej czy Rzepy przeznaczałem ok. 2-3 godzin (w pewnym sensie wyznacznikiem była droga pociągiem na trasie Lublin-Warszawa). I to nie były stracone 2-3 godziny. Obecnie na jedną gazetę poświęcam 20-30 minut, przy czym te 30 w przypadku wydań sobotnich, które sa nieco grubsze. Na przeczytanie jednego numeru Polityki czy Wprost (halo, pamięta ktoś że kiedyś był taki całkiem ciekawy tygodnik?) przeznaczałem również parę godzin. Obecnie te same półgodziny. Ale to, oczywiście, moja wyłącznie bardzo subiektywna opinia.

Następna dyskusja:

Po jakim czasie dziennikarz...




Wyślij zaproszenie do