Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!
Ale jeśli dobrze nadążam za twoim tokiem rozumowania, to agenci ABW którzy wręczają łapówki w ramach prowokacji też powinni stanąć przed sądem, tak? :)
Umyślność (zamiar) jest istotną cechą kwalifikującą przestępstwo ale są i takie, które obywają się bez tego. Tutaj zamiar był dobry (powiedzmy) ale wydaje mi się że granica, poza którą weszliby na droge przestępstwa istnieje i jest wyraźna.
Granica dla służb jest bardzo wyraźna: jeśli nie mieli wcześniej informacji o popełnieniu przestępstwa, uzasadnionego podejrzenia o popełnieniu przestępstwa - wtedy prowokacja sama staje się przestępstwem.
To ważny zapis, dlatego, że służby mają niesłychanie wiele środków aby korzystając z wielu, wielu cech nakłonić nawet niewinnego do przestępstwa. Praktycznie "zwykły człowiek", bez odpowiedniego przygotowania jest wobec nich bezradny, stąd istotne ograniczenia,jakie narzuca ustawodawca na rozmiar prowokacji, którą mogą zastosować.
Nie, i to jest właśnie zasadnicza różnica. Wyobraź sobie sytuację: ktoś - obojętne kto - włazi na cudzy zamkniety teren, podprowadza autko, czy cokolwiek, trafia się policja, straż czy co tam od pilnowania, łapie gościa/gości, a oni jak gdyby nigdy nic tłumaczą, że zbierali materiał do reportażu.
Chwytasz, do czego zmierzam?
To byłaby jedynie niewielka furtka i raczej nie do wykorzystania na dłuższą metę. Raczej w opisanej sytuacji ważne jest to, że np. zabrali coś bez pozwolenia właściciela, narazili mienie na szkodę (np. taki autobus przegubowy łatwo „złamać” cofając), nie mając świadomości skutków mogli narazić czyjeś życie, etc, etc… Ta granica istnieje – dla spektakularnych efektów nie można popełniać przestępstwa (tutaj raczej w grę wchodziło wykroczenie).
Albo tak - wchodzą na niezabezpieczony teren, uruchamiają autobus, który akurat jest naprawiany i wskutek tego powstaje pożar, zniszczenia sa na 100 tysięcy. Kto ponosi winę i kto pokryje szkodę?
Dariusz Świerk edytował(a) ten post dnia 30.11.07 o godzinie 20:21