Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

A co, co się włamali i ukradli dostali medale:))
Piękna ta nasza kraj:P

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Dariusz Świerk:
Dziękuję Ci Ryszardzie za odpowiedź. Przepraszam jeśli mój poprzedni post był zbyt ostry. Wkurzyłem się na Ciebie, najbardziej chyba za negatywną postawę niemożności i pomyślałem, że przeplotę dyskusję bardziej prowokacyjnym tonem co było błędem i za co przepraszam.

Wiesz, ja się nie mam zwyczaju obrażać na ludzi za krytykę, za to nie lubię dyskusji ad personam, zwłaszcza gdy ktoś, kto ledwo zna moje nazwisko z internetu, stawia diagnozy godne profesorów nauk medycznych lub dziennikarsklich z nagrodami Nobla w dorobku. Dla mnie jest to nie tylko brak umiejętności dyskutowania, ale zwyczajna szczeniateria, a na użeranie się ze zdziecinniałymi młodzieniaszkami szkoda mi czasu i klawiatury (o bajtach nie wspomnę).

Wątek, który poruszę był podnoszony wiele razy więc proszę Cię tylko o zastanowienie się nad tym po raz kolejny. Wydaje mi się, że Twoje pisanie zniechęca ludzi tworząc ciężką atmosferę niemożności skąpaną w cieniu dusznych układów o charakterze korupcyjno – personalnym. Tymczasem wielu z nas radziło sobie i radzi „atakując” redakcje z ulicy i wielu, być może bardzo wielu przypadkach takie działania kończą się sukcesem. To raz.

Na niedzielnych kursach dla dziennikarzy uczono mnie, że moim PSIM obowiązkiem, jako dziennikarza, jest upublicznianie zła. Sęk w tym, że najczęściej jest to niemożliwe, bo albo służą temu tabloidy (a nie każdy ma ochotę szargać swoje dobre imię) albo - ludzie chcą żyć w wyidealizowanym świecie. Jeżeli MY im nie otworzymy oczu, to znów wybiorą na prezydenta albo nieudacznika, albo pijaka, do sejmu delegują przestępców, a uczciwych ludzi, którzy NIE MAJĄ SIŁY PRZEBICIA I UKŁADÓW, zepchną na margines. TO FORUM jest jedynym mi znanym miejscem w internecie, gdzie za pisanie prawdy się nie wylatuje z banem dożywotnim.

Dlatego z niego korzystam. Nawet nie wiesz, jak ciężko się żyje z wiedzą o bardzo poważnych przestępstwach na szkodę nas wszystkich lub na szkodę tych najsłabszych, nie mogąc tego innym przekazać. Poza forum pomagam wielu swoim byłym już czytelnikom, którzy zdobyli na mnie namiary z redakcji (bo je do tego upoważniłem). I tylko szlag mnie trafia, gdy np mam w ręku dowody na skorumpowanych sędziów i prokuratorów i co najwyżej mogę o nich napisać sprajem w dworcowym kiblu, bo redakcje wolą inne tematy, nie tak poważne nie tak pachnące niesławną spiskową teorią dziejów i wcale się nie dziwię. 90% poważnych tematów w Polsce to tematy dotyczące różnych powiązań koteryjnio-mafijnych. I zamieszani w nie ludzie ukuli to obrzydliwe powiedzonko, dezawuujące każdego, kto o nich wie i chce je ujawnić.

Dwa, młodym potrzeba zachęty, optymizmu, odwagi i wsparcia z naszej strony, co moim zdaniem Twoje posty im mogą odebrać. Chcesz czy nie jesteś czytany i uważany za kogoś doświadczonego, kto jest w jakimś sensie wzorem. Osobiście wolałbym przeczytać inne zakończenia do historii, które opisujesz. Pozytywne, 100 razy porażka, zmiana sposobu działania i … sukces. To uczy, daje nadzieję, rozwija i otwiera myślenie, motywuje, żeby się nie poddać okolicznościom ale szukać swojego miejsca.

Ja też tak chciałbym, o czym setki razy pisałem w różnych tekstach.Czy to moja wina, że w ręce pchają mi się same takie tematy, że włos na głowie się podnosi nawet łysemu? Muzyk słyszy więcej, niż przeciętny człowiek, dziennikarz widzi więcej, niż przeciętny człowiek. Może to jest przyczyną że ZBYT serio podchodzę do zawodu?

Nie znam zupełnie sytuacji wydawnictwa, oprócz problemów na rynku przyczyną zawirowań w firmie mogą być dziesiątki rzeczy, słabe zarządzanie, nietrafione decyzje inwestycyjne, konflikty wewnętrzne, że wymienię trzy z brzegu.

Jest to możliwe, bo się tam zmienili wspólnicy i tylko w nazwie został założyciel tego wydawnictwa.


5 tys to rzeczywiście niewiele, nakład raczej hobbystyczny, ale tu mamy (mogę się zupełnie mylić) do czynienia z szerokim otwarciem na zachód, gwałtownym rozwojem mediów alternatywnych oraz transformacją ustrojową w toku, która pochłania czas. Wszystko razem sprawia, że ludzie mniej czytają a mają większy wybór stąd polscy autorzy giną w natłoku konkurencji.

W tej chwili w Polsce nakład książki powyżej 10 tys. uważa się za sukces. I jednocześnie wydawcy NIE WZNAWIAJĄ książek, na które jest zapotrzebowanie. Tego nie rozumiem i liczę na to, że ktoś mi otworzy oczy. Może nie lubią danego autora? A może nie lubią tych, co tego autora kilka lat wcześniej wypromowali?

Z jego modlitewnikami spędziłem w ścianie wiele cudownych chwil.

I te "śpiewniczki" też chciał wydać pod koniec lat osiemdziesiątych i NIKT nie chciał z nim rozmawiać. W końcu wydał to w formie reprintów Sklep Podróżnika. Mam ich prawie cały komplet.


Może dodam – pisywałem do wydawnictw raczej specjalistycznych (Internet, modele biznesu, współczesne zarządzanie), na „szerokim rynku” pewnie bym sobie nie poradził, za duża konkurencja, za ładnie pisząca, co w przypadku byłego naukowca było problemem.

10000% racji. Gazety specjalistyczne rzeczywiście chętnie współpracują przez internet. Jeszcze do tego lata je lekceważyłem, teraz bez problemu załapałem zlecenia w trzech. Zaś normalne gazety OLEWAJĄ kandydatów z e-maili. Dziś zarobiłem dzięki jednemu z nich 2500 złotych. Za 8 godzin ostrego pisania.


Ciekawe, znakomity, gorący temat, aktualny jak diabli. Może nie chcieli wywoływać paniki? W sytuacjach postrzeganych jako zagrożenie nikt nie chce się wychylać bo łatwo oberwać to raz, a dwa – w takich sytuacjach działają równe zarządzenia o których my ludzie „z dołu” najczęściej nigdy się nie dowiemy. W każdym razie gratuluję pomysłu i odwagi.

Zaryzykowałem wówczas odsiadkę, bo to była spontaniczna akcja, bez wsparcia ze strony redakcji. Zrobiłem to oczekując na samolot, a trwało to wszystko mniej więcej 40 minut - od 15.30 do 16.10 (odlot miałem o 16.20). Byli przy tym (ale nie ze mną, tylko w hali odlotowej na Okęciu) dziennikarze Super Expressu, Gazety Wyborczej, i dwóch gazet lokalnych. Trafiła się okazja więc ją wykorzystałem do maksimum, nie planując jej. Przeczytaj o niej jak chcesz. Z założenia miał ten teksy\t mieć formę listu od czytelnika (taki wymóg postawiła redakcja WPROST) dlatego tekst jest pisany trochę nieskładnie, żeby wyglądał na głos oburzonego obywatela. Jego tytuł to "Gdybym był przyjacielem Bin Ladena".

Redakcja, taka poważna, zrobiłaby mnie w konia, każąc napisać tę relację właśnie w takiej formie????????


Od około 10 lat nie czytam gazet, ostatnio kupiłem 1 tygodnik i to tylko dlatego, że w środku była moja wypowiedź i przeczytałem go od deski do deski podczas podróży do Warszawy. Znalazłem 1 (słownie: jeden) artykuł, który mnie zainteresował, dotyczył umów międzynarodowych po zakończeniu II wojny, wskutek których Polska wiele straciła. Napisał go pewien profesor ale i tak nie pozwolił się wypowiedziec „drugiej stronie” kimkolwiek ona jest i naświetlił problem jednostronie. Z poczuciem dobrego wyboru prolonguję swój zakaz czytania na kolejne 10 lat.

Ja czytam serwisy agencyjne, to mi wystarczy do szczęścia. Gazety ogólnie nie nadają się do czytania, są nudne a tematy we wszystkich te same.

Wszędzie na świecie jest podobnie i nie zapominaj, że wydawnictwo to biznes którego celem jest zysk a jak jest zysk to wtedy ewentualnie jakas misja społeczna.

Mój ojciec zna wydawcę (Niemcy), który gdy przyszedł do niego U. Eco z „Imieniem róży” powiedział że takiego kryminału ze średniowiecza nikt nie przeczyta.

To święta prawda. I obowiązuje we wszystkich branżach. Np. Pułkownik Sanders ze swoją recepturą na smażone kurczaki objechał ponad 1000 (!!!) firm, zanim w końcu znalazł tę jedną, jedyną i dziś sieć z jego podobizną w logo należy do największych w świecie.
To samo na rynku wydawniczym, i to nie tylko w Polsce. Ale na naszym obowiązują bandyckie zasady i o tym traktuje mój tekst na początku wątku.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 28.11.07 o godzinie 21:03

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Joanna Kadłubek:

Ja czytałam ten tekst i niestety - wiele w nim brakuje. Teoretycznie temat świetny, no ale Rysiek nie spełnił moim zdaniem podstawowych warunków, żeby teorię zmienić w praktykę. Po pierwsze cała opowieść utrzymana jest w tonie blogowej historyjki -

TAK MIAŁO BYĆ Z ZAŁOŻENIA. Kiedy zawiadomiłem z HELSINEK redakcję, że mam taki materiał, że głowa mała, dostałem POLECENIE napisania tego w formie LISTU OD CZYTELNIKA. Takie było zamówienie! Stąd i styl chropowaty, i zdania nieskładne. Bo miało to udawać LIST od kogoś, kto umie pisać życzenia dla cioci Marysi i podanie o przydział węgla do urzędu. Nie zastanowiło cię, że STYL tego tekstu nie przypomina innych moich artykułów, czy choćby wypowiedzi na tym forum? Ciężko się pisze nie "po swojemu". Ponieważ zauważyłaś, że jest to marny tekst dziennikarski, oznacza że zmierzony efektów osiągnąłem.

A więc nie wiadomo jakie strategicznie ważne punkty mijał. Być może w skutek ich zniszczenia zgasłoby światło w toaletach? Na dachu też nie był, a szkoda, bo z dachu mógłby cyknąć parę fotek, które by świetnie dodaly wiarygodności tej historii.

Napisałem w poprzednim poscie, że była to akcja spontaniczna, bez przygotowania. Trafiła się okazja to ją wykorzystałem. Co do rozdzielni prądu: nie wiem, ile kibelków zasilano z niej, ale sądząc po liczbie wyłączników (odłączników - tak to się fachowo nazywa) i bezpieczników, które tam się w kilkuset panelach znajdowały, myślę, że zgasło by światło we wszystkich kiblach w całej Polsce, gdyby - rzez jasna - były do tej rozdzielni podłączone. Brak szczegółów z numerem drzwi, piętra itp? Przecież ja nie pisałem, do diabła, instrukcji dla potencjalnych terrorystów, co mogą JEDNYM RUCHEM ręki zniszczyć i gdzie się to znajduje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

No i najważniejsze - Rysiek spokojnie wrócił sobie do sali odpraw, po czym wsiał w samolot i odleciał. A refleksję, na temat tego, że przecież mógł być terrorystą, wysnuł dopiero później, już w hotelu.

Na jakiej podstawie tak sądzisz? Że tak napisałem???? A jak miałem napisać JAK TAK SOBIE ŻYCZYŁA REDAKCJA????????????????/

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Ryszard Jakubowski:

TAK MIAŁO BYĆ Z ZAŁOŻENIA. Kiedy zawiadomiłem z HELSINEK redakcję, że mam taki materiał, że głowa mała, dostałem POLECENIE napisania tego w formie LISTU OD CZYTELNIKA. Takie było > zamówienie!

Poważna redakcja zamiast poważnego artykułu pisanego przez poważnego dziennikarza woli chropowaty, i w dodatku w stu procentach spreparowany głos ludu? Sorry, ale nie wierzę...
Joanna Kadłubek

Joanna Kadłubek dziennikarka
społeczna

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Michał Piotrowski:
Ryszard Jakubowski:

TAK MIAŁO BYĆ Z ZAŁOŻENIA. Kiedy zawiadomiłem z HELSINEK redakcję, że mam taki materiał, że głowa mała, dostałem POLECENIE napisania tego w formie LISTU OD CZYTELNIKA. Takie było > zamówienie!

Poważna redakcja zamiast poważnego artykułu pisanego przez poważnego dziennikarza woli chropowaty, i w dodatku w stu procentach spreparowany głos ludu? Sorry, ale nie wierzę...

Nie obraź się Rysiek, ale ja też się dziwię, że redakcja woli list od czytelnika, niż materiał dziennikarski. Czyli że dobrowolnie wybiera tekst mniej wiarygodny z punktu widzenia odbiorcy. Ale wierzę ci na słowo, że tak było. Natomiast niestety "i styl chropowaty, i zdania nieskładne" to również wada pozostałych tekstów które mi przysłałeś, a przecież o nich już nie można powiedzieć, że były pisane jako listy do redakcji. Poza tym sorki, ale wysyłasz list z pytaniami do ministra i zadajesz mu hurtem 35 rozbudowanych, kilkuzdaniowych pytań? Sam list ma ponad 20 tys. znaków, a każde pytanie można by rozwinąć w osobny artykuł. I dziwisz się że ten minister ci nie odpowiedział? Idę o zakład, że nawet nie doczytał listu do końca, tylko uznał, że to jakiś żart...
No a tekst "Góry moje góry", który mógłby być ciekawy piszesz jako felieton, bo chyba tak należy nazwać tekst, w którym wszystkie zarzuty dotyczące bohatera wypływają od ciebie, w którym sam mianujesz się ekspertem od wszystkiego:

"Spore środki Byrcyn przeznaczył m.in. na remonty szlaków turystycznych. Wynajął jednak firmy, których profesjonalizm był co najmniej problematyczny. Do napraw urządzeń, mających gwarantować bezpieczeństwo turystom często użyto nieodpowiednich materiałów. Np. klej zastosowany do mocowania łańcuchów miał w teorii stuletnią gwarancję, w praktyce wykruszył się po trzech latach. Podczas remontu szlaków wykuto setki stopni, niszcząc w ten sposób skały. Po ekipach remontowych pozostało wiele karygodnych niedoróbek, zagrażających bezpieczeństwu turystów, jak choćby drabinka w urwisku Kozich Czub ponad Kozią Przełęczą z mocno podpiłowanym stopniem. Wszystkie szlaki wysokogórskie, remontowane w ostatnich latach, wymagają ponownego remontu. "

I znów - tekst ma 5 stron w tym klimacie, mógłby być niezły, gdybyś pozwolił wypowiedzieć się innym, ale ponieważ pozostajesz jedynym głosem tego tekstu - znów traci on na mocy, a nawet na wiarygodności. Czytelnik może zapytać - a kim on jest, że tak autorytarnie wypowiada się na te tematy?Joanna Kadłubek edytował(a) ten post dnia 28.11.07 o godzinie 22:07

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Joanna Kadłubek:

Nie obraź się Rysiek, ale ja też się dziwię, że redakcja woli list od czytelnika, niż materiał dziennikarski. Czyli że dobrowolnie wybiera tekst mniej wiarygodny z punktu widzenia odbiorcy. Ale wierzę ci na słowo, że tak było.

Konkretne uzasadnienie było takie (oczywiście w streszczeniu):
- Nasza redakcja (tj. Wprost) nie robi prowokacji dziennikarskich z założenia, więc opis tego całego wydarzenia możemy zamieścić jedynie jako list od czytelnika, zbulwersowanego sytuacją, w której centrum mimowolnie się znalazł".

Poza tym sorki, ale wysyłasz list z pytaniami do ministra i zadajesz mu hurtem 35 rozbudowanych, kilkuzdaniowych pytań? Sam list ma ponad 20 tys. znaków, a każde pytanie można by rozwinąć w osobny artykuł. I dziwisz się że ten minister ci nie odpowiedział? Idę o zakład, że nawet nie doczytał listu do końca, tylko uznał, że to jakiś żart...

Przegrałaś! Pani minister Symonides (bo o nią chodzi) podeszła do tego bardzo rzetelnie: kilka razy zapraszała mnie do swojego gabinetu i punkt po punkcie uzgadnialiśmy formę i zakres odpowiedzi. Potem wysłała te pytania do dyrektora TPN, pana Skawińskiego i... i od tego czasu przestała się ze mną kontaktować, a ja przestałem dostawać zaproszenia na konferencje prasowe do ministerstwa środowiska. Nie wiem, czy ma to jakieś znaczenie, ale to były początki funkcjonowania rządu lewicowego, który przywrócił do pracy Byrcyna z zaleceniem, żeby "do niczego się nie wtrącał" i nie na stanowisko dyrektora TPN.

No a tekst "Góry moje góry", który mógłby być ciekawy piszesz jako felieton, bo chyba tak należy nazwać tekst, w którym wszystkie zarzuty dotyczące bohatera wypływają od ciebie, w którym sam mianujesz się ekspertem od wszystkiego

Wybacz ale w dziedzinie Tatr nie będę prosiło o opinię ludzi, którzy mają pojęcie nikłe lub żadne o opisywanych sprawach. Mówiąc brutalnie: czytasz artykuł napisany przez eksperta. Przykro mi, w sprawach Tatr (historii, teraźniejszości itp) nie znajdziesz w Polsce wielu lepszych ode mnie. TO Z MOICH KSIĄŻEK muszą się uczyć przewodnicy tatrzańscy, żeby zaliczyć egzamin. Mam ICH, swoich w pewnym sensie uczniów, prosić o ekspertyzę??? Żarty na bok. Nie przyjmuję takich uwag do wiadomości.

Czytelnik może zapytać - a kim on jest, że tak autorytarnie wypowiada się na te tematy?

I czytelnik niech sięgnie do encyklopedii i przeczyta, kim jest ten ekspert. Ja mu nie będę się przedstawiał osobiście, bo [po to są encyklopedie, publikacje, artykuły w prasie, żebym tego robić nie musiał!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dziennikarz też powinien sprawdzić w odpowiednich źródłach, kim jest ten, któremu on stawia zarzuty - nawet na forum dyskusyjnym. Od tego powinnaś zacząć Tak mi się wydaje. To się nazywa zawodowa rzetelność - to tak dla wyjaśnienia.

Przy okazji: może poproś kogoś, żeby wyjaśnił ci, jaka jest różnica między tekstem dziennikarskim, a publicystycznym. Dostajesz tekst stricte publicystyczny ("Góry..." to publicystyka!!!) a starasz się znaleźć jego wady jako tekstu dziennikarskiego. To tak, jakbyś narzekała, że ci sprzedano rower bez skrzydeł.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 28.11.07 o godzinie 22:42

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Uwielbiam Pana Ryszarda.

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

I czytelnik niech sięgnie do encyklopedii i przeczyta, kim jest ten ekspert. Ja mu nie będę się przedstawiał osobiście, bo [po to są encyklopedie, publikacje, artykuły w prasie, żebym tego robić nie musiał!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Bzdura. Czytelnik, ktory nie zostanie dokladnie poinformowany, kim jest zacz, przyjmuje, ze ow zacz jest nikim. I na pewno nie zadaje sobie trudu, by dochodzic, kim ow zacz tak naprawde jest. Bo i po co? Zycie jest zbyt krotkie, by wertowac encyklopedie w poszukiwaniu jakis "zaczow".

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Michał Zacharzewski:

Bzdura. Czytelnik, ktory nie zostanie dokladnie poinformowany, kim jest zacz, przyjmuje, ze ow zacz jest nikim. I na pewno nie zadaje sobie trudu, by dochodzic, kim ow zacz tak naprawde jest. Bo i po co? Zycie jest zbyt krotkie, by wertowac encyklopedie w poszukiwaniu jakis "zaczow".

Oczywiście. To był skrót myślowy, mający na celu stwierdzenie, kto z państwa wie, jak wygląda publikowanie tego rodzajów tekstów. Ponieważ nikt nie zgadł, uprzejmie informuję, że przy KAŻDYM tego rodzaju tekście, gdzie autor występuje jako ekspert, porządna redakcja zamieszcza na początku lub na końcu tekstu informację o autorze. Ja rozumiem, że nie wszyscy mają do czynienia z porządnymi, profesjonalnymi redakcjami, więc nie dziwię się, że o tym mogli państwo nie wiedzieć. Polecam zatem zaglądanie do pism branżowych albo do innych gazet niż kolorowe tygodniki i tabloidy, żeby zdobyć trochę wiedzy o tym, jak powinien wyglądać porządnie opracowany redakcyjnie tekst.

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Ryszard Jakubowski:
Oczywiście. To był skrót myślowy, mający na celu stwierdzenie, kto z państwa wie, jak wygląda publikowanie tego rodzajów tekstów. Ponieważ nikt nie zgadł, uprzejmie informuję, że przy KAŻDYM tego rodzaju tekście, gdzie autor występuje jako ekspert, porządna redakcja zamieszcza na początku lub na końcu tekstu informację o autorze. Ja rozumiem, że nie wszyscy mają do czynienia z porządnymi, profesjonalnymi redakcjami, więc nie dziwię się, że o tym mogli państwo nie wiedzieć. Polecam zatem zaglądanie do pism branżowych albo do innych gazet niż kolorowe tygodniki i tabloidy, żeby zdobyć trochę wiedzy o tym, jak powinien wyglądać porządnie opracowany redakcyjnie tekst.

Czego i Tobie zycze :)
Zajrzyj!

:)
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Joanna Kadłubek:
Bez trudu dotarli do pojazdu, po drodze odwiedzili jeszcze kilka służbowych miejsc, wszędzie zrobili sobie zdjęcia i nakleili naklejki z logiem gazety. Po czym ukradli autobus i podjechali nim prosto pod budynek dyrekcji.


Czy mogłabyś powiedzieć, co właściwie stało się z dziennikarzami, którzy się włamali i ukradli? Tak mnie to jakoś zaciekawiło?

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Ryszard Jakubowski:

Wybacz ale w dziedzinie Tatr nie będę prosiło o opinię ludzi, którzy mają pojęcie nikłe lub żadne o opisywanych sprawach. Mówiąc brutalnie: czytasz artykuł napisany przez eksperta. Przykro mi, w sprawach Tatr (historii, teraźniejszości itp) nie znajdziesz w Polsce wielu lepszych ode mnie.

Chyba czas wybrać Panie Ryszardzie - czy jest Pan dziennikarzem, czy ekspertem. Bo pisanie do gazet to niestety nie teatr jednego aktora...

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Witold F.:

Czy mogłabyś powiedzieć, co właściwie stało się z dziennikarzami, którzy się włamali i ukradli? Tak mnie to jakoś zaciekawiło?

Pewno przejechali przez pół miasta, nie mając prawa jazdy, uprawniającego do prowadzenia autobusów i do dziś opowiadają, że dziennikarzowi wszystko wolno. Nawet łamać prawo i stwarzać zagrożenie dla życia i zdrowia innych.
Joanna Kadłubek

Joanna Kadłubek dziennikarka
społeczna

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Witold F.:

Czy mogłabyś powiedzieć, co właściwie stało się z dziennikarzami, którzy się włamali i ukradli? Tak mnie to jakoś zaciekawiło?


Nie no, przecież napisałam - zakradli się do bazy, wykradli autobus z hangaru i podjechali nim pod budynek dyrekcji. Mogli pojechać "na miasto", bo brama bazy była szeroko otwarta, ale im chodziło o zabezpieczenia, a nie o "wożenie się po mieście". Z tego co pamiętam tak to było - jak znajdę chwilę czasu to poszperam w archiwach i wrzucę jakiś skrót ich artykułu, czy coś...
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Joanna Kadłubek:
Witold F.:

Czy mogłabyś powiedzieć, co właściwie stało się z dziennikarzami, którzy się włamali i ukradli? Tak mnie to jakoś zaciekawiło?


Nie no, przecież napisałam - zakradli się do bazy, wykradli autobus z hangaru i podjechali nim pod budynek dyrekcji. Mogli pojechać "na miasto", bo brama bazy była szeroko otwarta, ale im chodziło o zabezpieczenia, a nie o "wożenie się po mieście". Z tego co pamiętam tak to było - jak znajdę chwilę czasu to poszperam w archiwach i wrzucę jakiś skrót ich artykułu, czy coś...

Aja się pytam o aspekt kryminalny. Włamali się, ukradli - takie są fakty, jak podajesz. I co dalej?
Joanna Kadłubek

Joanna Kadłubek dziennikarka
społeczna

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Witold F.:

Aja się pytam o aspekt kryminalny. Włamali się, ukradli - takie są fakty, jak podajesz. I co dalej?

Ufff, no. Sprawdziłam w archiwum. To byli dziennikarze Wieczoru Wybrzeża - Dybuk i Leśniewski w 2000 roku. Tekst nazywa się "Nocny spacer po zajezdni". Można go sobie poczytać za opłatą :)

W skrócie - kilka dni wcześniej jakiś obcy człowiek w nocy wszedł na teren zajezdni ZKM, ukradł Neoplan i pojechał w miasto. Po jakimś czasie i (chyba) w wyniku pościgu policji facet rozbił autobus o zaparkowane auta. Potem był szum, skandal, dyrektor bazy się zarzekał, że podniesie poziom zabezpieczeń. Jakiś tydzień później dwóch dziennikarzy zakradło sie do tej samej bazy nocą. Zwiedzili cały teren bardzo dokładnie, wchodzili m.in. do zaparkowanych, otwartych autobusów, okazało się że można je bardzo łatwo "odpalić" i wyjechać. Porobili zdjęcia, ponaklejali wszędzie naklejki z logiem redakcji, a rano poszli pokazać fotki dyrektorowi. To było jakiś czas temu, więc oba wydarzenia zlały mi się w pamięci w jedno - przepraszam. Natomiast i tak pointa pozostaje niezmienna: dokonali tego, MOGLI spokojnie wyjechać dowolnym autobusem, udokumentowali to rzeczowo, poszli po komentarz do władz ZKM. Wstyd i skandal był z tego co pamiętam duży. A sam tekst czytało się świetnie - fotki i wypowiedź przerażonego dyrektora znakomicie dopełniały całości.

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Joanna Kadłubek:
Witold F.:

Czy mogłabyś powiedzieć, co właściwie stało się z dziennikarzami, którzy się włamali i ukradli? Tak mnie to jakoś zaciekawiło?


Nie no, przecież napisałam - zakradli się do bazy, wykradli autobus z hangaru i podjechali nim pod budynek dyrekcji. Mogli pojechać "na miasto", bo brama bazy była szeroko otwarta, ale im chodziło o zabezpieczenia, a nie o "wożenie się po mieście". Z tego co pamiętam tak to było - jak znajdę chwilę czasu to poszperam w archiwach i wrzucę jakiś skrót ich artykułu, czy coś...

Na terenie bazy też mogli kogoś poturbować lub zabić. Prowadzenie autobusu nie jest łatwe, zwłaszcza dla kogoś, kto przedtem jeździł pojazdami małogabarytowymi. Gdyby było inaczej, po co komu specjalne prawo jazdy AUTOBUSOWE??? Poza tym było włamanie i co? Medal za odwagę? Dziennikazre złamali prawo tak samo jak ja, kupując w ramach prowokacji "trawę" od dealerów. Mnie za to na tym forum potępiono. Ich się chwali???? ZERO KONSEKWENCJI w kwalifikowaniu czynów.

UPS, post napisałem w tym czasie, kiedy zamieszczałaś wyjaśnienie, stąd jego NIEAKTUALNA już treść.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 29.11.07 o godzinie 11:41

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Ryszard Jakubowski:
Poza tym było włamanie i co? Medal za odwagę? Dziennikazre złamali prawo tak samo jak ja, kupując w ramach prowokacji "trawę" od dealerów. Mnie za to na tym forum potępiono. Ich się chwali???? ZERO KONSEKWENCJI w kwalifikowaniu czynów.

Pan Panie Ryszardzie naprawdę jest mistrzem w wybiórczości i naginaniu wszystkiego pod własny punkt widzenia. Dziennikarze się włamali ale nie po to, żeby ukraść i zniszczyć, ale żeby sprawdzić, czy faktycznie teren jest dobrze strzeżony. Bo włamał się wcześniej ktoś zupełnie inny. I ukradł bez problemu. Gdyby był kumplem Bin Ladena, to mógłby nawet kogoś poturbować i zabić :)

A w dyskusji o "trawce" potępiono Pana za to, że kupił Pan i nie zgłosił na policję, ani nic nie zrobił z tym tematem. I o to chodzi - Pan nawet jak robi "prowokację dziennikarską" to zupełnie nie ma pojęcia co zrobić po zdjęciu maski "ćpuna" czy "terrorysty" :)

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Witold F.:

Aja się pytam o aspekt kryminalny. Włamali się, ukradli - takie są fakty, jak podajesz. I co dalej?

Na odpowiedź zdaje się przyjdzie ci poczekać ruski miesiąc... Dziennikarze popełniają przestępstwo, pokazują innym - jak łatwo popełnić takie przestępstwo, opisują to - ze szczegółami (czyli - pokazują DROGĘ potencjalnym przestępcom) i co? Wszystko OK?

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Ryszard Jakubowski:
Witold F.:

Aja się pytam o aspekt kryminalny. Włamali się, ukradli - takie są fakty, jak podajesz. I co dalej?

Na odpowiedź zdaje się przyjdzie ci poczekać ruski miesiąc... Dziennikarze popełniają przestępstwo, pokazują innym - jak łatwo popełnić takie przestępstwo, opisują to - ze szczegółami (czyli - pokazują DROGĘ potencjalnym przestępcom) i co? Wszystko OK?


A Ty na lotnisku tylko zgubiłeś się? Gdyby Ci to opublikowali to też można byłoby zarzucić Ci instruowanie innych jak to się robi.

Następna dyskusja:

Michnik-Janecki & Co, czyli...




Wyślij zaproszenie do