Temat: Dlaczego Lem?
Ja zacząłem od "Niezwyciężonego". Były to wakacje po jakiejś piątej czy szóstej podstawowej i przed "powtórką z rozrywki" w Trójce puszczali tą powieść w odcinkach. Tak mnie zafascynowała że natychmiast zdobyłem książkę i tak się zaczęło. Książki wciągałem jak narkotyk - co miało zresztą wpływ na niezbyt chwalebne oceny na świadectwach... Lem stał się moim ulubionym autorem a jego książki (no może poza "Szpitalem" i "Astronautami") znałem prawie na pamięć.
Kiedy na koniec liceum siadłem do egzaminu maturalnego wśród tematów (klasa humanistyczna) był "Twórczość mojego ulubionego autora".
Chyba nikt nie ma wątpliwości o kim pisałem. Przedstawiłem Lema jako filozofa i futurologa starając się zgodnie z wymogami przedstawić szerokość podejmowanych tematów, niespotykaną analizę i ponadczasowość podejmowanych problemów.
Potem poczułem się kimś szczególnym - kiedy nauczycielka od polskiego oceniająca moja pracę powiedziała coś w tym stylu: "Nie spodziewałam się, że Lem pisze tak interesujące rzeczy. Myślałam, ze to tylko taka fantastyka o gwiazdach i rakietach". Poczułem się jak Pirx ze znaczkiem wpietym w klapę... ;)
Powiem jeszcze, że ta matura miała dla mnie jeszcze inny symbol. Mój tata pisał dokładnie taki sam temat (ulubiony autor). Wybrał Sienkiewicza. Tata był żołnierzem AK - w takich czasach pisał maturę. Moja to schyłek komuny.
Najsmutniejsze, że Rosjanie lepiej znają twórczość Lema niż Polacy. I to nic, że my ich bijemy w znajomości Okudżawy i Wysockiego.
Lem jest elitarny - i tyle...