Temat: Wywiad z Mirosławem Tomaszewskim na blogu MOJE RECENZJE...

http://mojerecenzjeksiazek.blog.onet.pl/2014/05/08/wyw...

Tym razem do tablicy wywołałam Mirosława Tomaszewskiego, który zgodził się odpowiedzieć na kilka moich pytań.

Mirosław Tomaszewski to absolwent Politechniki Gdańskie, wynalazca z dziedziny budowy maszyn, autor: „Marynarka”, „UGI”, „Pełnomocnik” scenarzysta, dramaturg.
Miroslaw TOmaszewski



1. Pana książka „Marynarka” to dość smuta powieść, ukazująca nie tylko zbrodnie ale i samotność człowieka? Dlaczego zdecydował się Pan na taki smutny wątek?

Nie tyle wątek, ile cała powieść jest „smutna”, chociaż wielu czytelników zwraca uwagę, że jednocześnie jest w niej spora dawka poczucia humoru. To zestawienie jest dla mnie w powieściach i filmach najbardziejefektywne. Dopiero na tle komedii tragedia staje się dojmująca, a żarty zaczynają bawić. W przypadku bardzo bolesnego tematu, jakim jest Grudzień 70, główne postacie są smutne, bo ich los symbolizuje traumy sprzed lat przenoszone do współczesności. Niesiemy ten swój smutek, jak mój bohater marynarkę wyciągniętą z piwnicy. Chcemy tego, czy nie, jako naród jesteśmy dotknięci historycznymi klęskami, chociażczęsto w nieuświadomiony sposób. Widzą to wyraźniej obcokrajowcy, którym wydajemy się smutni. Myślę, że powoli wychodzimy z tej historycznej melancholii, ale są narody, jak na przykład Ukraina, które właśnie ponoszą ofiary i wchodzą na drogę, z której my powoli zjeżdżamy na autostradę. Ale i na niej, wcześniej czy później każdy poczuje się kiedyś samotny.

2. A czy w książce znajdują się jakieś Pana osobiste cechy lub przeżycia?

Chodziłem do Technikum Chłodniczego w Gdyni. Uczeń maturalnej klasy tej szkoły, Staszek Sieradzan, zginął na ulicy w Grudniu 70. Nie zdążyliśmy się poznać, ale jego duch krążył po szkole gdy ja się tam uczyłem.

3. Marynarka to nie pierwsza Pana książka, ale zapewne nie ostatnia. Co jeszcze ma Pan na swoim koncie i nad czym obecnie Pan pracuje?

Całość mojego dorobku opisana jest dość dokładnie na moim blogu, na który zapraszam: http://tomaszewski.edumuz.pl . Aktualnie pracuję nad nową komedią, właściwie farsą teatralną. Będzie do ściągnięcia z mojego bloga w połowie czerwca. Jak widać próbuję łączyć smutek z wesołością, tym razem w zupełnie innej proporcji.

4. Jaką ma Pan metodę pisania? Siada Pan i pisze to co w danej chwili jest w głowie czy może powoli tworzy Pan zarys, zapisuje pomysły, a następnie miesiącami poprawia to co już zostało stworzone?

Metoda polega na tym, żeby regularnie, dzień w dzień z małymi wyjątkami, czy się chce, czy nie chce, przez wiele godzin myśleć o książce/dramacie/scenariuszu, albo ją/go pisać, a jeszcze potem wielokrotnie poprawiać. Zaczyna się oczywiście od pomysłu na temat. On nie przychodzi sam. Musi człowieka od dawna drążyć. Tylko wtedy jest ważny i godzien poświęcenia wielu miesięcy albo lat. Pomysły szczegółowe są zapisywane na bieżąco i dokładane na bieżąco do tego co już jest, ale zwykle rodzą się dopiero z potrzeb, które niesie z sobą struktura. Od niej zaczyna się praca i uważam ten etap za najważniejszy. Od konstrukcjizaczynam i nie przestaję o niej myśleć, pisząc każdy akapit, zdanie i słowo, podobnie jak wtedy, gdy byłem inżynierem. Wszystko musi służyć całości i z niej wynikać. W języku informatyki nazwałbym to niekończącym się przetwarzaniem wszystkich aktualnych danych.

5. Dodatkowo w ostatnich latach pisał Pan scenariusze do seriali, jakie to były seriale? I jak wygląda praca nad scenariuszem?

To była praca wykonywana na zlecenie i nie zaliczam jej do swojej twórczości, bo byłem w niej tylko trybikiem w komercyjnej maszynie. Oprócz waloru finansowego niosła ona jednak z sobą możliwość doskonalenia rzemiosła narracyjnego. Ponieważ praca jest zespołowa, zmusza do analiz pracy innych, nie tylko scenarzystów, ale także całego aparatu produkcyjnego. Jest to doświadczenie nieocenione, którego większość pisarzy samotników nie ma okazji zdobyć. Seriale dla których pracowałem to: „Pierwsza miłość”, ok. 160 odcinków (2005-2010), „Galeria” , 9 odcinków (2012), „Kocham-enter” 1 odcinek (2013). Tryb pracy nad scenariuszem zależy od głównego scenarzysty (nigdy nim nie byłem). To żywe, pulsujące, wielonarządowe ciało. Nie da się tego opisać krótko.

6. Prowadzi Pan bloga? Czy jest to dla Pana miejsce spotkań z czytelnikami, miejsce wyrażania opinii, a może blog jest czymś jeszcze?

Ponieważ jestem autorem praktycznie nieznanym, postanowiłem otworzyć ten kanał informacyjny dla tych, którzy chcieliby się dowiedzieć się czegoś o mojej twórczości. Są tam między innymi informacje biograficzne i teksty sztuk, które można ściągnąć. Miałem nadzieję na jakąś wymianę opinii z czytelnikami, ale tutaj, na razie, dzieje się niewiele, głównie z mojego powodu – piszę rzadko i nieregularnie. Brak czasu.

7. A teraz kilka prywatnych pytań. Wakacje niebawem, za nami długi majowy weekend, jak spędza Pan swój wolny czas?

Najlepiej odpoczywam w pracy, szczególnie, że nie jestem zbyt wydajny i muszę nadrabiać pracowitością. Podróże przestały mnie bawić. To czysta strata czasu. Gdy nie pracuję, najchętniej czytam albo oglądam dobre seriale lub filmy. Wycieczki wyobraźni są najpiękniejsze. Nie zamieniłbym wakacji w „Rodzinie Soprano”, na podróż do New Jersey, gdzie rozgrywa się akcja serialu. Dzięki sztuce możemy podróżować wszędzie i o wiele ciekawiej niż na ciasnych fotelach samolotów, pociągów, samochodów…

8. Czy pisanie to Pana pasja, która od najmłodszych lat była w Panu czy może zrodziła się później?

Chciałem pisać gdy jeszcze nie nauczyłem się literek, co w wieku 5 lat było silną motywacją. Rwałem się już wtedy do opowiadania historii ciekawszych niż w tych infantylnych książeczkach dla dzieci. Zanim zacząłem to robić profesjonalnie, minęło jednak wiele lat. Być może nie był to czas stracony. Żeby pisać, trzeba najpierw się„nażyć”, by zrozumieć świat. Całego się nie da, ale chociaż jakiś fragment.

9. Czyta Pan książki swoich „konkurentów”? Bo nie ma co ukrywać Polska literatura to kilka znanych i chwytliwych nazwisk, które dobrze się sprzedają, a reszta musi walczyć na rynku o czytelnika.

Nie postrzegam innych pisarzy jako konkurentów. Cieszę się z lektury każdej dobrej powieści. Wiem też, że im więcej będzie udanych książek innych pisarzy, tym więcej ludzi zacznie czytać, i tym większa szansa, że będą czytać także mnie. Byłoby jednak hipokryzją zaprzeczać, że każdy z nas chciałby być czytany bardziej. W jakiś sposób, my piszący, walczymy wspólnie i jesteśmy sojusznikami w tej samej sprawie. Jest nią skłonienie ludzi do czytania zamiast… tu powinna być lista czynności błahych, ale ja jej nie zamieszczę, bo każdy ma inną.

10. Czy chciałby Pan powiedzieć coś jeszcze czytelnikom mojego bloga?

Nie traćcie czasu na głupstwa – czytajcie!