Magdalena
Łuków Vel
Broniszewska
Watsonie! Czy nie
zrozumiałeś jeszcze,
że cała ta sprawa
...
Temat: Książka "umęczona"
Proponuję temat „Książka umęczona” – czyli książka, która została przeczytana w wielkich bólach. Wielu z nas kupując czy wypożyczając książkę w bibliotece zakłada jej przeczytanie. Po kolejnych stronach okazuje się jednak, że z różnych względów książką absolutnie nam nie pasuje. Najlogiczniej byłoby dać sobie z nią spokój. Czytamy jednak dalej kierowani dwoma względami: z jednej strony szukamy „miejsca” w książce, które nas wciągnie, z drugiej zaś zrezygnowani jego brakiem nie chcemy kapitulować przyznając, że książka zwyciężyła nad naszymi „brakami” (inteligencji, empatii czy czegokolwiek, co zazwyczaj pozwala nam „wczuć się” w inwencję twórczą autora).Kto wie, może umęczona dla jednej z osób książka, dla innej stanie się życiową?
Moją książką jest „Bambino” Ingi Iwasiów. Książka opisuje czasy PRL i przedstawia losy kilku ludzi, których losy są ze sobą złączone. Rozrachunkiem z czasami jest kreacja postaci, które będąc napiętnowane nie potrafią znaleźć swojego miejsca w świecie i nie są w stanie zbudować poprawnych relacji międzyludzkich. Powracające raz po raz opisy czasów minionych ukazują dzieje jako element determinujący ludzkie istnienie. Tyle temacie samej książki. Niestety starsze pokolenie (do którego mimo wszystko zwykłam się zaliczać), przyzwyczajone do wielkiej literatury i wielkiej sztuki (mówiąc to mam na myśli sztukę i literaturę dawną) ma wielki problem z szeroko rozumianą sztuką współczesną i narzędziami, którymi zwykła ona operować. W przypadku omawianej tu książki jest to specyficzny język (rozumiany jako sposób opisu) i składnia, traktowane jak skrót myślowy, niedopowiedzenie, niewiadoma. Rozpoznaję tutaj zamierzoną przez autorkę konwencję: język jest zwierciadłem dysfunkcyjnej, schorowanej, rzeczywistości. Jednak jego forma, jak najbardziej poprawna w stosunku do opisywanego przez autorkę momentu dziejowego, dla czytelnika przyzwyczajonego do klasycznej, operującej opisem składni, jest wymagająca. Nie ukrywam jednak, że rozpoznawszy swój „brak” postawiłam sobie cel „zmęczenia” książki, po to by podjąć intelektualne wyzwanie, jaki przede mną postawiła.