Temat: Prometheus - rozczarowanie roku
Bartek Kłoda-Staniecko:
Ja tam się nie nudziłem, bawiłem się przednio. Emocje był choć nie aż na takim poziomie co w Alienach. No ale czego się tutaj można spodziewać? Tajemnica byłą w pierwszym... no, może pierwszych 2 filmach, potem już wszyscy wiedzieliśmy co i jak.
No to fajnie, ze się bawiłeś przednio.
Musze przyznać, ze ja niemal zasypiając tez zacząłem odczuwać leciutkie dreszcze emocji na tym filmie. I kiedy nawet coś jakby zaczęło się dziać to film się skończył, a po chwili to cudowne uczucie ulgi ze to już koniec:)
Ja odniosłem wrażenie, ze Scott chciał jakoś powrócić do kina SF, wymyślił sobie, ze najłatwiej będzie nawiązując do Obcego.
Ale że nie miał bladego pojęcia jak to zrobić, to wpadł na sprawdzony ostatnio pomysł, by ten fakt zatuszować efektami specjalnymi, zdjęciami i muzyką. I jak widać nawet mu się udało.
Inna sprawa, ze ostatnio rzadko można obejrzeć porządne kino SF.
Ale by takie stworzyć nie trzeba drogich komputerów, milionów dolarów itp. wystarczy pomył. Do filmów takich jak Equlibrium czy Hardware wracam bardzo chętnie, Prometeusz to jedno wielkie rozczarowanie.
Co do gniota, to bym nie był aż tak ostry w ocenie, bo jakby nie patrzeć, to 99% filmów, nie tylko SF, mierząc je kategoriami logiki i realizmu jest gniotem. Nie spodziewałem się po Prometeuszu treści na poziomie Odysei Kosmicznej czy Ghost in the Shell ale emocjonującego widowiska nawiązującego do jednego z moich ulubionych uniwersów SF i to dostałem.
Określiłem go mianem gniota bo wynudziłem się okrutnie. Tak słabego filmu SF dawno nie widziałem.
A już Po Ridleyu Scottcie oczekiwałem dużo więcej.
Są filmy-widowiska, które mają oszałamiać wizualnie i są filmy mające inne ambicje i nie wieściłbym takiej pesymistycznej wizji, że niedługo oprócz obrazu nic innego nie będzie, bo tych drugich, "ambitnych" nadal powstaje całe mnóstwo.
No tak ale jeśli ci co film się podoba w zdecydowanej większości jedyne co piszą to fantastyczne efekty, muzyka zdjęcia i nic więcej, to chyba coś nie tak?
Tak samo było w przypadku Avatara, gdzie równie dobrze mogliby zagrać głuchoniemi aktorzy. W niczym by to nie zmieniło odbioru filmu.
Prometeusza wg mnie jedynie może uratować jeśli okaże się, że jest on częścią jakiejś większej całości i może wtedy ten przydługi nudny wstęp będzie miał jakiś sens.
Na dziś jedynym sensem jest wyciągnięcie kasy od naiwnego widza.
Możliwe, że nałożyłeś sobie inne oczekiwania (może spowodowane ambitną akcją promocyjną?) i stąd rozczarowanie? Ja widziałem ten film od początku w uniwersum Aliena i jako, że żaden z poprzednich filmów nie miał aspiracji do bycia czymś więcej niż tylko gotyckim horrorem/SF akcji/thrillerem z religijnymi alegoriami/makabreską SF, to i Prometeusza lokowałem w okolicach widowiskowego przygodowego kina SF. I jako taki ten film został zrealizowany:)
Oczekiwałem choćby przyzwoitego kina spod ręki RS a nie komputerowej pokazówki bez sensu.
I pewnie stąd moje rozczarowanie.
Widowiskowe przygodowe kino SF? no jak dla mnie to gruba przesada. Ale to moje subiektywne zdanie.