Temat: Serwis do nauki angielskiego
Anna M.:
No własnie - problem z większoscią kursów online polega na ich NIESKUTECZNOSCI, albo skutecznosci na poziomie zwykłej książki do nauki angielskiego. Mam zamiar zaproponować swoim uczniom inne podejście - z elementami gamifikacji oraz osadzone w mocnym kontekście wywołującym emocje,a tym samym ułatwiającym zapamiętywanie wraz z sesjami z żywym lektorem. Jak się uda to zrealizować to chętnie się z wami podzielę i wysłucham słów krytki ;).
A czemu po prostu nie oglądać codziennie news'ów w TV w j.angielskim (np. BBC, Euronews, CNN, Rossija24) i portali w sieci angielsko-języcznych. Są w nich wiadomości o aktualnych wydarzeniach na Świecie (człowiek angażuje się emocjonalnie w wiele z nich przez co lepiej zapamiętuje). Te same kanały TV mają streaming w sieci.
Poza tym serwis youtube.com (angielsko-języczna muzyka i filmy), jest to bardziej interesujące i bliżej życia. Także oglądanie filmów z angielską ścieżką dźwiękową, granie w gry komputerowe w tej wersji językowej. Czytanie książek w języku angieskim (teraz jest mnóstwo darmowych EBook'ów dostępnych- na licencji eCommons). Nieocenione jest także czytanie artykułów/blogów itp. w sieci na interesujące nas tematy.
Do utrwalania słownictwa dobre są programy oparte o SuperMemo - dużo z nich korzystałem.
Nie obraź się ale nie wierzę w żadną gamifikację (każdego interesuje co innego).
Polskich szkół językowych nie darzę dużą estymą, podam przykład. W 2013 roku udałem się do szkoły "Speak Up", chcąc zapisać się na zajęcia z konwersacji. Pani w recepcji powiedziała, że muszę wykonać test,aby zaklasyfikować mnie na odpowiedni poziom. Posadziła mnie przed komputerem mówiąc, abym zaczął test najlepiej od poziomu podstawowego (pewnie wynikało to z tego, że nie wyglądałem na managera - lubię się luźno ubierać). Na wykonanie testu był czas 45 minut (były też testy ze słuchania i rozumienia, oraz z wymowy - z mikrofonem). Test zajął mi około 17 minut (zacząłem od poziomu średnio-zaawansowanego). Po wydrukowaniu wyników Pani dwa razy sprawdzała moje nazwisko i na którym komputerze wykonywałem test. Potem powiedziała, że zaklasyfikowałem się na poziom "Cambridge Advanced" i aktualnie nie prowadzą kursu na tym poziomie (moja znajomość języka angielskiego na pewno nie jest na tak wysokim poziomie - po prostu testy były źle zaprojektowane) Powiedziałem, że nie mam zdanego nawet egzaminu "First Certificate" (myślę, że reprezentuję mniej więcej ten poziom - mam zamiar zdać ten egzamin w najbliższym czasie). Powiedziałem, że wyniki testu nie są zbyt wiarygodne, i zapytałem, czy moglibyśmy ze 20 minut pokonwersowć, abym zobaczył, czego można się spodziewać po ich kursie. Okazało się to niemożliwe - dodam, że cena kursu miała wynosić 800 PLN miesięcznie.
Najlepiej pomieszkać w kraju angielsko-języcznym od pół roku wzwyż, jak dotąd nie wymyślono nic lepszego.
W dzisiejszych czasach nie jest problemem brak dostępności wartościowych kanałów do nauki języków ( i to w pełni darmowych) , ale brak czasu na naukę (a częściej brak chęci włożenia wysiłku, aby podczas codziennych aktywności aktywnie uczyć się języka), oraz brak zachowania konsekwencji w nauce.
Pozdrawiam.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 06.05.15 o godzinie 22:39