Temat: Tak wygląda szkolenie dofinansowane...EFSżenadą miłej...
Rozumiem niezadowolenie uczestnika ze szkolenia. Bez względu na to czy było to szkolenie w ramach EFS czy w 100% komercyjne. Ale tak już jest, że jedni swoją robotę robią lepiej a inni gorzej. A pewne rzeczy uczestnik może przewidzieć, o ile zada sobie trud aby dowiedzieć się od kogo ma się uczyć. Pomijam fakt, kiedy uczestnik nie ma żadnego wpływu na to od kogo będzie się uczuł, wierząc w to, że osoba, która za niego dokonała wyboru (np dział HR), dokonała tego wyboru w sposób rzetelny/profesjonalny
Taki trener, którego strona krzyczy certyfikatami i anonimowymi referencjami na zasadzie -
Dzięki Tobie zwiększyłem swoje dochody trzykrotnie - Marek sam pracuje na swoją klientelę. To trochę jak z barem przy drodze. Po iluś zatruciach wśród klientów, bar przestanie wiązać koniec z końcem. To kwestia czasu.
Takiego trenera nie zmienimy, nawet jeśli zaczniemy chodzić ze sztandarem pod jego domem. On sam musi chcieć dojść do wniosku, że jest partaczem. To, że coś
z nim jest nie halo, można przewidzieć zadając sobie trud po to aby dowiedzieć się o jego referencjach. Tak jak kiepski bar poznaje się po braku klientów w środku, co można przewidzieć spoglądając na parking.
W obliczu możliwości zarobienia pieniędzy, mało kto zastanawia się, jakie będą konsekwencje
jego dzieła i rzuca się na głęboką wodę. Ale też ten kto daje się oszukać nie pozostaje bez winy. Proces sprzedaży jest procesem dwustronnym.
Więcej tutaj
TPS