konto usunięte

Temat: Jak pokonać psychiczną potrzebę palenia?

Witam. Mam 18 lat palę od 15 roku życia, z przerwami dłuższymi i krótszymi. Rzucałem 2 razy metodą silnej woli i wróciłem do palenia. Od 17 roku życia palę do teraz bez dnia przerwy. Rzuciłem 3 dni temu po przeczytaniu książki Allena Carra. Z tym, że to był już mój czwarty raz jak czytałem tę książkę i dalej nie jestem przekonany w 100%, że chcę z tym zerwać pomimo tego, że stosuję się do instrukcji Allena. Nie paliłem dużo, od 3-5 sztuk w zależności od dnia i nie miałem specjalnych trudności w powstrzymaniu się od palenia kiedy okoliczności na to nie pozwalały. Fizycznie nie chce mi się palić, ale ciągle mimo 4-krotnego czytania książki nie mogę pokonać psychicznej potrzeby palenia. A nie chcę tak jak w pewnym fragmencie książki pisało: "oszukiwać się psychologią, żeby chęć palenia minęła". Najbardziej brakuje mi sytuacji, kiedy mój sąsiad z tatą rozmawiali przy piwku, a ja w tym czasie wychodziłem na papierosa i dołączałem do rozmowy. Sąsiad też pali. Albo, że siedzę sobie w ciepły wieczór na ławce na podwórku przy zachodzie słońca i przy lekkim wiaterku palę papieroska ulubionej marki.

Opiszę teraz jak to było z tą książką. Pierwszy raz czytałem ją jakiś pół roku temu, ale tylko tak z ciekawości, bez skupienia i uwagi. Drugi raz czytałem ją jakiś miesiąc temu i coś tam z niej załapałem, ale nie rzuciłem w dalszym ciągu. Trzeci raz przeczytałem ją w tamtym tygodniu w czwartek ze skupieniem i uwagą, bo mój kolega któremu poleciłem książkę przestał palić i nie pali do teraz. Postanowiłem, że nie będę gorszy niż on. Zakończyłem ją w czwartek, ale w piątek wieczorem już się złamałem. Powiedziałem sobie, że tak być nie może. Jutro palę całą paczkę fajek które mi zostały (było ich 18) do obrzydzenia i czytam do tego książkę z największym skupieniem jakie tylko mogę sobie wyobrazić. Tak też zrobiłem. Dodatkowo powiedziałem mamie ( bo było to w dzień matki), że od teraz jestem szczęśliwym niepalącym. Przyszedł czas na ostatniego papierosa. Byłem pewny decyzji, myślałem, że teraz się uda, że już koniec z marnowaniem pieniędzy, będę mógł sobie pozwolić na jakieś piwko dobrej jakości, wydam więcej pieniędzy na swoją pasję, rozkręcę swój własny biznes, itd. Poszedłem na ostatniego papierosa, zatkałem dziurki na filtrze i zaciągałem się najgłębiej jak się da. Przyznam, że nie za bardzo mi smakował. Wróciłem i byłem przekonany że koniec z tym. Następny dzień zaczął się pozytywnie. Pomyślałem, że jestem już szczęśliwym niepalącym, nie potrzebuję papierosów do życia, że współczuję innym palaczom i tak dalej, jak mówił Allen Carr w książce. Ale z godziny na godzinę mój optymizm był coraz mniejszy. W poniedziałek wstałem z przygnębieniem. Zacząłem kaszleć, do tego ból gardła, katar. Poszedłem do szkoły. Spałem na ławce na wszystkich lekcjach. Przyszedłem do domu i spałem dalej. Ogólnie byłem w stanie zmęczenia, apatii, nic mi się nie chciało. Wieczorem kolega wyciągnął mnie do baru na piwo. Poszedłem lecz dalej bez entuzjazmu. Potem dołączyliśmy do dwóch niepalących od niedawna kolegów. Patrzyłem na nich i myślałem: "im się udało, nie muszą palić, są wolni od nikotyny i to samo dzieje się ze mną. Jestem wolny, nie muszę palić". Jednak nasz palący kolega odpalił papieroska i mimo powtarzania sobie cały czas zdań podobnych do tego wyżej, to cały czas byłem przygnębiony. Wróciłem do domu, poleżałem bezczynnie chwilę i poszedłem spać. Obudziłem się w nocy ok. 2.00. Czułem się jakoś dziwnie, nie mogłem usnąć przez godzinę. Następnego dnia obudziłem się o 7.00. Myślałem że będzie lepiej, ale dalej byłem w stanie zmęczenia i apatii. Cały czas odkąd nie palę myślę obsesyjnie o paleniu. Nawet śni mi się że palę. Siedzę bezczynnie na komputerze i czytam fragmenty książki A. Carra, szukam opinii ludzi na ten temat, wypowiedzi czy im książka pomogła, oglądam filmy z udziałem p. Anny Kabat, ale cały czas czuję przygnębienie i apatię. Nie myślę o niczym innym tylko o paleniu. Nawet jak paliłem, to ćwiczyłem pompki i brzuszki, a teraz od paru dni nie mam na to najmniejszej ochoty. Z jednej strony bym sobie zapalił, ale z drugiej strony coś mnie blokuje. Aha i dodam jeszcze, że nie poszedłem dzisiaj do szkoły. Kiedy wyszedłem z domu i uszedłem parę metrów zaczęło mnie ściskać w gardle. Pomyślałem, że muszę iść do domu się wypłakać, nie ma innej rady, muszę to z siebie wyrzucić, bo nie dam już rady tego tłumić. Przyszedłem do domu i wypłakałem się mamie na ramieniu. Powiedziałem, że już nie mogę w sobie tego dłużej trzymać. Muszę się jakoś rozładować. Było to rano i mimo rozładowania emocji nie czułem poprawy przez resztę dnia i nie za bardzo czuję do teraz.

Błagam kogoś o pomoc. Nie wiem co mam robić. Z jednej strony chciałbym zapalić, a z drugiej coś mnie powstrzymuje. Nie wiem jak z tym walczyć. Boję się, że jeżeli 4 krotne przeczytanie książki mi nie pomogło w 100%, to już nic mi nie pomoże. Gwarantuję Wam, że już w 100% wiem jak działa pułapka nikotynowa, że to nic nie daje, że dużo kosztuje, zniewala, itd., ale jakoś mi wmawianie sobie tego nie pomaga.

Dodam jeszcze, że mam sentyment do palenia i wyjaśnię na czym on polega. Np. pamiętam określoną sytuację sprzed 3 lat (gdy zaczynałem palić jako 15-latek) kiedy siedziałem z kolegą, pamiętam o czym rozmawialiśmy i jaką markę papierosów akurat paliliśmy. Jak mu to mówię, to sie dziwi jak mogę takie rzeczy pamiętać. Szczerze, to ja sam się dziwie. Pamiętam niemalże wszystkie marki jakie paliłem w określonych sytuacjach. Podam na przykładzie. Np. w tamtym roku, wieczorem, siedząc z kolegą na ławce, rozmawiając o pewnej grze komputerowej, paliłem Nevady Czerwone. Takich sytuacji pamiętam pełno, jak mówiłem - niemalże każdą, a nawet zawahałbym się użyć słowa "niemalże".

Jak już wcześniej pisałem - nie wiem co mam robić. Nie palę 3 dzień, od niedzieli. Kolega mówi, że widocznie nie byłem pewien rzucenia palenia w 100%. Mówi, że skoro jemu pomogła książka za 1-wszym razem, to widocznie był pewien swojej decyzji. No nie wiem, po prostu nie wiem co robić. Mam nadzieję, że ktoś mi pomoże, bo nie dam rady tak dalej. Może 3 dzień to za mały okres abstynencji, ale z tego co wiem, to ludzie się cieszą całym procesem rzucania po przeczytaniu książki i są pewni, że nigdy już nie zapalą, a u mnie coś takiego nie następuje. Dodam, że sesja rzucania metodą A. Carra odpada, bo nie zarabiam jeszcze pieniędzy, a moi rodzice nie są w najlepszej sytuacji finansowej. Jeszcze raz proszę o pomoc, niech mi ktoś coś doradzi, bo sam nie wiem co robić.

Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na odpowiedzi. Starałem się wszystko napisać jak najbardziej czytelnie i przejrzyście i mam nadzieję, że domyślicie się o co mi chodzi.