Robert Kępczyński

Sky is the limit.

Wypowiedzi

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie MOWA CIAŁA w temacie KONTAKT WZROKOWY - najbardziej precyzyjny sygnał kom....
    22.07.2011, 20:52

    Małgorzata B.:
    Oczy - zwierciadłem do twej duszy ... całokształt przerażający ...

    Obrazek

    Czas na odważne decyzje.

    :-P

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Czy wzorować się na najlepszych to nic złego???
    19.07.2011, 12:18

    Hubert Tatarkiewicz:
    Tworzysz fałszywe kategorie. Dziś tak samo jak w demokracji, prawa głosu pozbawione są osoby ubezwłasnowolnione oraz nienależące do wspólnoty (przestępcy, obcokrajowcy).

    Ależ ja nic nie tworzę.

    Twoja wypowiedź była bliżniaczo podobna do retoryki partii republikańskiej z lat 60, kiedy to przekonywano społeczeństwo, że czarnoskórzy nie powinni głosowac, gdyż są albo niezainteresowani głosowaniam, albo są po prostu totalnie głupi.

    Zresztą, podobną retorykę stosują konserwatyści dzisiejsi, którzy sprzeciwiają się wszelkim rodzajom parytetów, mówiąc i przekonując, że kobiety nie chcą uczestniczyc w życiu publicznym; albo, że nikt im przecież nie broni.

    Dalej podtrzymuję swoje stanowisko. W starożytnej Grecji, która moim zdaniem nie była demokracją, lecz archetypem demokracji, prawa głosu mieli ściśle określone jednostki. A więc jurni, poważni mężczyzni - wojownicy - "zatroskani o losy własnego państwa." Nie było mowy o żadnym równouprawnieniu, o szanowaniu praw mniejszości. Decydowała tak naprawdę elita, która wmówiła reszcie, że tak jest najlepiej.
    __

    Natomiast porównanie tamtego stanu rzeczy z dzisiejszą polską konstytucją jest trochę nie na miejscu. O ile w tamtym czasie prawa głosu nie miały kobiety (normalne jednostki), o tyle teraz prawa głosu nie mają - jak słusznie zauważyłeś - przestępcy oraz osoby chore psychiczne.

    Chyba nie chcesz stawiac znaku równości pomiędzy tymi kategoriami?

    ps. Obcokrajowcy mają prawo głosu w wyborach lokalnych i do europarlamentu. Przynajmniej tak było, gdy się o tym uczyłem. Ale aktualni władcy naszej Polski ingerują w ordynacji tak bardzo, że już sam nie wiem jaki jest stan na dzień dzisiejszy.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Czy wzorować się na najlepszych to nic złego???
    18.07.2011, 19:26

    Hubert Tatarkiewicz:
    I to był właśnie lud Aten! Inne grupy - kobiety, dzieci, niewolnicy, metojkowie i obcokrajowcy - nie były, z różnych przyczyn, zainteresowane rozwojem miasta.

    A to ciekawe, bo jakoś nigdzie nie wyczytałem, aby tamte grupy nie były zainteresowane rozwojem miasta.

    Bardziej przypuszczam, że im to uniemożliwiono.

    No ale skoro tak... to może warto także wykluczyć czarnoskórych, gejów i lesbijki, kobiety, żydów, romów etc. etc. z możliwości wpływu na losy państwa?

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Czy wzorować się na najlepszych to nic złego???
    17.07.2011, 12:09

    Maciej Tesławski:
    demos kratos - władza ludu.

    Już Alexis de Tocqueville pisał, że władza decyduje za społeczeństwo, nie pozbawiając go przy tym komfortowego przekonania, że jest odwrotnie.

    Zgadzam się z przedmówcami, że demokracja jest systemem ułomnym. Zwłaszcza w sytuacji, gdy scena polityczna jest zabetonowana.

    Natomiast co do demokracji ateńskiej, to cóż to za władza ludu, gdy rządzą jedynie mężczyźni (bo przecież nie kobiety) i to spełniający określone warunki.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Czy wzorować się na najlepszych to nic złego???
    15.07.2011, 21:30


    Nie rozumiem dlaczego nie zrobić najprostszej z możliwych rzeczy: _wypunktować rząd_. "Zapowiadaliście to i tamto, jest nie-to i nie-tamto". W punktach, np. 1-20, rozbijając to na dwa, trzy spoty. Nikt nie zarzuciłby Hofmanowi, Gawkowskiemu, czy Poncyliuszowi populizmu.

    Elektorat PO ma to do siebie, że i tak uzna, że nie ma żadnej alternatywy wobec rządów Platformy.

    Zatem może być kryzys, GRADobicie (i nie chodzi o ministra Skarbu :D ), absolutne nic nierobienie, fałszowanie statystyk i różne afery, a elektorat i tak uzna, że nie ma alternatywy.

    To jest niestety bardzo, bardzo smutne.

    Natomiast co do meritum, to szczerze mówiąc nie rozumiem lamentu TVN24, że PiS skorzystał z idei partii republikańskiej. Przecież PO również to robi. Tylko, że w przypadku PO mówi się o czerpaniu inspiracji, natomiast w przypadku PiS jest to bezczelne kopiowanie.

    Zatem wypunktowanie rządu nic by nie dało. Tak sądzę.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Co za dużo to nie zdrowo...
    4.07.2011, 21:32

    Też mnie to irytowało, aczkolwiek... nie zgadzam się, że walka była nudna jak flaki z olejem.

    Ale być może jestem zbyt wielkim fanem braci Kliczko, bym mógł być obiektywny. ;-)

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Spot Polskiej Prezydencji w UE - co Wy na to?
    4.07.2011, 21:28

    I sam już nie wiem co o tym myśleć.

    Te rozpadające się tło - to widmo nadchodzącej katastrofy?

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Sukces partii to znana twarz czy program?
    4.07.2011, 21:15

    W Polsce ? Oczywiście, że twarz lidera.

    Wskazują na to wszystkie badania. Notabene, ostatnio były takie przeprowadzane w Platformie Obywatelskiej. Wyniki były łatwe do przewidzenia - PO bez Donalda Tuska to coś bardzo złego. Donald Tusk ciągnie tą partię jak się da. To jest w sumie ewenement.

    Zresztą, nawet po PiS to widać. Czy środowisko zagorzałych katolików z taką samą chęcią głosowałaby na PiS, gdyby nie Jarosław Kaczyński?

    Młodzi może i owszem, ale Ci starsi - nie ma szans.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Kłopoty wizerunkowe Al Kaidy.
    24.06.2011, 16:51

    Ciekawe który celebryta zgodziłby się brać udział w rebrandingu.

    Swoją drogą, skoro już myślą nad mechanizmami PR, to może i stworzą niedługo pion HR, dział audytu, etc.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie nowa reklama unimil
    24.06.2011, 09:27

    Michał Gawrzyjał:
    Moja propozycja reklamy dla firmy unimil byłaby prostą koncepcją ze 100% skutecznością.

    Wystarczyłoby zadać pytanie:

    Jak długo jeszcze rząd będzie wypłacał becikowe?

    I podpis UNIMIL

    ;-)

    Czyli Unimil chroni mnie przed dopływem gotówki z Rządu? Słyszałem o różnych rodzajach prezerwatyw, ale antygotówkowych jeszcze nie przerabiałem. Aż się prosi o takie, które zabezpieczą przed kursami walut. :-)

    Szczerze mówiąc, to nie za bardzo widzę tutaj jakąś wizję. Raz, że naprawdę nie rozumiem przesłania. Dwa, nie wiem czy jest większy sens łączyć sferę intymną ze sferą polityczną. Do kogo te przesłanie byłoby adresowane? Do liberałów, którzy niezbyt lubią becikowe? Do socjaldemokratów, którzy wierzą w moc becikowego? Tak samo nie łączyłbym sfery intymnej ze sferą sacrum - mogłoby powstać coś zatrważającego typu : protekcja przed aktem stworzenia. :-)

    Krótko mówiąc, skuteczność spadła do 50 %. Bo ja tego pomysłu bym raczej nie kupił. :-)

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Wpływ reklamy na emocje - przykłady.
    23.06.2011, 18:48

    Dagmara D.:

    Robert, słyszałeś kiedyś o obowiązkowym OC ? A o ubezpieczeniu nieruchomości pod kredyt ? to nie wybór - to OBOWIĄZEK, więc o czym piszesz ? Nie ma to nic wspólnego z ukojeniem konsumenta. Ma za to wiele wspólnego z ukojeniem banku czy ofiary wypadku.

    Obiło mi się kiedyś o uszy. :-) Owszem, w przypadku obligatoryjnych ubezpieczeń to sprawa jest pozamiatana. Ale mi od samego początku chodziło o te dodatkowe, fakultatywne.

    Gdyby nagle pewien ubezpieczyciel zaczął przekonywać w reklamach ( budząc grozę :D ), że człowiekowi śmiertelnie zagraża promieniowanie Gamma powstałe na skutek anihilacji cząsteczki przez antycząsteczkę, to podejrzewam, że część osób naturalnie ubezpieczyłoby się na "wszelki wypadek". Bo licho nie śpi. ;-)

    Naprawdę nie zamierzałem odnosić się do tych obowiązkowych, bo tutaj rzeczywiście - tak naprawdę chodzi o ukojenie banku czy ofiary wypadku.

    Wiec znów wracamy do punku wyjścia : zależy jaka KATEGORIA PRODUKTU.

    To oczywiste i logiczne. :-)
    Gwarancji nie dam. Skoro w zgodzie z fizyką kwantową ten sam elektron może być w dwóch miejscach na raz, to równie dobrze może zdarzyć się przypadek, że akurat ktoś okradnie nieubezpieczone mieszkanie. To jest logiczne. :-)
    Super :) Czyli jednak się zdarza ? Zdarza. W czasie zeszłorocznej powodzi najlepiej się o tym dowiedzieli ci, co "nie dali się przestraszyć reklamą" :):)

    Dodajmy, że Ci, którzy się ubezpieczyli też pluli sobie w twarz, bo ubezpieczyciel niezbyt gorliwie wypłacał odszkodowania.

    Ale to oczywiście inna para kaloszy, na innego rodzaju dyskusję.

    To logiczne. W tym wypadku zadziała racjonalna decyzja.
    Czyli czasem się zdarza :):)

    Tak! :-)
    A rozmawiamy o rozumieniu tekstu ? W myśl Twojej teorii nie ma sensu jakichkolwiek reklam- przecież 3/4 społeczeństwa ich nie rozumie ! Po co więc ? Ja nie widziałam takich danych. Widziałam natomiast dane (ogólnodostępne - GUS) na temat siły nabywczej poszczególnych grup społecznych i np. ich koszyka. Przy puszczam,że zlecając reklamę bardziej producenta interesują te fakty niż rozumienie tekstu w społeczeństwie.

    Ależ ja nic takiego nie powiedziałem. Doskonale zdaję sobie sprawę z istoty segmentacji. Wiem, że to jest kluczowa sprawa w poprawnym pozycjonowaniu.

    Czasem mam delikatne wrażenie, że muszę się tłumaczyć z rzeczy, które zostały troszkę opacznie zrozumiane. Ale być może to moja wina. Staram się szybko pisać i nie zawsze wszystko czysto wyłożę.

    > Oczywiście- właśnie dla tego segmentu powstała ta reklam.
    Otóż okazało się, że jest pewna grupa pań zajmujących się domem, dla których kibel i jego czystość stanowi centrum wszechświata. Grupa okazała się na tyle liczna, że warto było uderzyć w ten temat. Ekonomia i segmentacja. Czyli norma - został zdefiniowany target, jego potrzeby i oczekiwania.

    Zauważ, że ja znów nie mówiłem nigdzie, że nie należy przeprowadzać segmentacji. Wszak rozmowa dotyczy emocji. Pomysłodawca wybrał sobie konkretny target, uruchomił treść, która generuje konkretne emocje i tyle.


    Zresztą, tak w formie dygresji mówiąc, to przez długi czas starałem się unikać wszystkich produktów, których reklamy zasłaniały ludziom okna.
    Też tak miewam :) I dlatego piszę o mapie percepcyjnej i o punktach styku z marką, bo nie tylko reklama ...

    Pełna zgoda.
    Jeśli jakaś reklama koncentruje się na tym, aby wzbudzić lęk (dosłownie lęk) to zarazem przedstawi antidotum, aby ten lęk wyeliminować.

    Czyli rozmawiamy o reklamach, ktore nas straszą. Piękny case : narodowy eksperyment weekend bez wypadków.
    Straszy- wkurza - w zasadzie u mnie powoduje chęć nawalenia się w 3 d... i wyjechania samochodem na ulicę (po raz pierwszy w życiu):)

    Tylko nie rób tego. 10 tysięcy policjantów tylko czyha. :-)

    Zależy dla kogo :):) Widać istnieje target :)

    Widać istnieje target. :-)

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Wpływ reklamy na emocje - przykłady.
    23.06.2011, 18:01

    Dagmara D.:
    Przepraszam, to nie kwestia wiary. Miałeś kiedyś wypadek ? Nigdy nie zalało Ci mieszkania ? Brałeś kredyt hipoteczny ? posiadałeś pojazd mechaniczny (obowiązkowe OC) ?

    To jak to inaczej nazwać? Dalej podtrzymuję zdanie, że fundusze ubezpieczeniowe generują poczucie lęku, aby zmotywować ludzi do wykupienia polisy. Polisa ma być gwarancją, która ukoi ich poczucie zagrożenia.
    Po drugie, sam nie wiem czy to jest do końca takie rozsądne. Niby rzeczywiście mieszkania ulegają spaleniu, okradzeniu, itd. Tylko, że to jest tak naprawdę drobny odsetek wobec całości.
    No taaaaaaaa możesz na to liczyć :):)

    Czysty rachunek prawdopodobieństwa. Oczywiście, w sporze o to czy warto się ubezpieczyć zawsze wygra ten, który stwierdzi, że warto. Bo przezorny, zawsze ubezpieczony ( Swoją drogą czy to nie jest hasło wymyślone przez jakąś agencję PR? ).
    Chodzi mi tak naprawdę o jedno. Fundusze ubezpieczeniowe wyolbrzymiają ryzyko i lęk. Generują je, aby wzbudzić strach wśród konsumentów i tym samym zachęcić ich do ubezpieczenia.

    Przykład z innej beczki - tyle się mówi o morderstwach. Co film, co serial to morderstwo. Jest to sztuczne nakręcanie spirali strachu. W rzeczywistości - odsetek morderstw jest bardzo niski. Swego czasu badałem statystykę mojej dzielnicy i było to raptem 1 morderstwo na okres kilkunastoletni. Oczywiście, nie jest to reprezentatywne, ale chodzi mi raczej o fakt, że pewne rzeczy naturalnie się wyolbrzymia. Fundusze ubezpieczeniowe siła rzeczy przekonują, że w każdej chwili ktoś może przyjść do domu i nas okraść. Tym czasem, jeśli zbadamy liczbę rzeczywistych włamań... To mówimy o tysiącu wobec milionach mieszkań.

    Dasz na to gwarancję ? Są jeszcze ubezpieczenia , ktore posiadać MUSISZ (powyżej) więc ? POzostaje tylko proble KTÓRE kupić. I tu zaczyna się pole do popisu.

    Gwarancji nie dam. Skoro w zgodzie z fizyką kwantową ten sam elektron może być w dwóch miejscach na raz, to równie dobrze może zdarzyć się przypadek, że akurat ktoś okradnie nieubezpieczone mieszkanie. To jest logiczne. :-)
    Gdyby rzeczywiście przekonać społeczeństwo, że powiedzmy z 1-5 % mieszkań coś się dzieje, to raczej fundusze ubezpieczeniowe straciłyby klientów.
    Jeszcze raz poproszę o gwarancję. Przez 10 lat mieszkałam pod pewnym narkomanem. Jak robił imprezy to czasem zapominał gaz wyłaczyć, wodę. Ubezpieczyłam się , bo się bałam kampanii ubezpieczyciela czy bałam sie sąsiada- jak myślisz ?

    To logiczne. W tym wypadku zadziała racjonalna decyzja.

    Dlatego też będą one nieustannie generować uczucie strachu.
    Po trzecie, został użyty zwrot 'normalnie myślący człowiek'. Podejrzewam, że zdecydowana większość osób na tym forum jednak zdaje sobie sprawę, że potencjalny klient nie zawsze musi być myślącym człowiekiem.
    1. nie mów za innych
    2. dane poproszę

    1. Przepraszam, nie zamierzam mówić za innych.
    2. Dane dotyczące... ? Dane dotyczące społeczeństwa, które można podzielić na tych, którzy normalnie myślą, a na tych, którzy nie myślą normalnie? Cóż, 3/4 Polaków nie rozumie wiadomości, które słyszą w telewizji. Całkiem świeże badanie. :-)

    Nie istnieją "ludzie emocjonalni" - chyba, że mówisz o psychiatrii klinicznej. Nie istnieją tacy ludzie- nie wiem o czym piszesz.
    A może piszesz o procesie zakupowym - racjonalnym i emocjonalnym ? Jeśli tak - to możemu pogadać. Ale LUDZIE nie dzielą się na takich czy śmakich. Warto zajrzeć do tematu "segmentacja klientów" - to da Ci ogólny obraz, ob na razie opowiadasz herezje :):)

    Posłużyłem się skrótem myślowym.

    Postaram się to lepiej wyjaśnić. W latach 70 XX wieku Shiffrin i Schneider dowiedli, że sposób przetwarzania informacji nie zawsze ma charakter refleksyjny. Czasem ludzie zachowują się jak automaty - myślą w sposób emocjonalny - w tym sensie, że proces decyzyjny tych osób kończy się na poziomie mózgu limbicznego. Informacja, która dociera do mózgu świadomego jest już zabarwiona pewną emocją i z reguły jest to ostateczny etap podjęcia jakiejś decyzji. Natomiast u innych osób - nazwijmy ich racjonalnymi - bodziec trafiający z mózgu limbicznego do świadomości jest przetwarzany przez korę mózgową. Człowiek dokonuje refleksji, jest krytyczny i podejmuje decyzję dopiero po przeanalizowaniu wszelkich za i przeciw.

    Stąd też w psychologii społecznej jak i neurologii istnieje podział na takie kategorie.

    Ja nie podejrzewam - ja to badam od XX lat.

    Szanuję te badania. Aczkolwiek nie rozumiem - czy to oznacza, że firmy nie wzbudzają określonych negatywnych emocji? Zostańmy już przy tych zarazkach. Jeśli pojawia się komunikat, że w muszli czają się zarazki, to na pewno pojawi się jakiś segment odbiorców, którzy poczują autentyczną odrazę i będą chcieli temu zapobiec.
    Poprzez negatywne emocje nie miałem na myśli irytacji reklamą. Bo w tej materii rzeczywiście jest między nami zgoda - jeśli mnie jakaś reklama wyjątkowo zdenerwuje/zirytuję, to najnormalniej w świecie nie zakupię tego produktu. Zresztą, tak w formie dygresji mówiąc, to przez długi czas starałem się unikać wszystkich produktów, których reklamy zasłaniały ludziom okna.

    Negatywnych emocji jest multum. Może wiec zdefiniuj o czym chcesz rozmawiać. Negatywnymi emocjami jest i strach i poczucie niższości. To są dwie różne rzeczy.

    Wydaje mi się, że wyrażam się jasno. Mogę się mylić - wtedy przepraszam. Spróbuję raz jeszcze. Reklama często wywołuje określone reakcje i emocje. Jedne są pozytywne, inne negatywne. Z pozytywnymi dajmy sobie spokój - wszak tutaj wszystko jest zrozumiałe.
    Natomiast jeśli chodzi o negatywne.

    Jeśli jakaś reklama koncentruje się na tym, aby wzbudzić lęk (dosłownie lęk) to zarazem przedstawi antidotum, aby ten lęk wyeliminować.
    Jeśli jakaś reklama koncentruje się na tym, aby wzbudzić poczucie niższości (a jakże, zdarza się coś takiego), to tylko po to, aby podarować produkt, który zniweluje negatywną emocję. (Przykładem - proszę kobiety o wyrozumiałość - są właśnie kobiety, które można przekonać, że gdy nie kupią jakiegoś produktu, to będą nieatrakcyjne. Klasyczne wzbudzenie negatywnej emocji, chyba, że zakupi się dany produkt...)

    Ponoć w ten sposób zaistniał w rzeczywistości problem kruchliwych i słabych rzęs. :-) Coś co de facto nie powinno stanowić żadnego problemu, a tym czasem nagle stało się gigantycznym problemem.


    A nienie, marketing polityczny to zupełnie inna bajka i stawianie go koło Tesco jest pomyłką.

    Pełna zgoda. Posługuję się tymi przykładami, bo na polityce znam się całkiem dobrze. Proszę o wybaczenie. ;-)

    A tu jest klucz :
    NIe da się więc rozpatrywać emocji i ich wpływu na nas w oderwaniu od kategorii. Inaczej działa w przyapdku WC kaczki - inaczej w przypadku WARTY.
    A dlaczego ? Ano dlatego, że TE PRODUKTY KUPUJE SIĘ INACZEJ i inne jest drzewo decyzyjne, inne wartości etc.... temat rzeka.

    I pod tym kluczem oczywiście się podpisuję.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Wpływ reklamy na emocje - przykłady.
    23.06.2011, 16:01

    Dagmara D.:
    Robert K.:
    Dagmara D.:
    Sorry, nie wierzę, że emocje negatywne
    mogą pomóc jakiejkolwiek marce.

    A tworzenie celowej spirali lękowej przez towarzystwa ubezpieczeniowe? Jak nie kupisz polisy - to może stać się absolutnie wszystko. Zniszczony, spalony dom. Ukradziony samochód, powódź, tsunami, atak obcych.

    Każdy normalnie myślący człowiek kupuje ubezpieczenia nieruchomości BO TO JEST ROZSĄDNE - a nie dla tego, że ktoś go przestraszył. I każdy komu ukradziono/zniszczono samochód, zalano mieszkanie etc doskonale o tym wie.

    Wybacz, ale obawiam się, że nie mogę się z tym zgodzić. Po pierwsze, ludzie kupują ubezpieczenia nieruchomości ponieważ odczuwają pewien lęk i wierzą, że polisa ubezpieczeniowa stłumi ten lęk. Fundusze ubezpieczeniowe doskonale zdają sobie z tego sprawę i siłą rzeczy generują w umyśle konsumenta poczucie zagrożenia.
    Po drugie, sam nie wiem czy to jest do końca takie rozsądne. Niby rzeczywiście mieszkania ulegają spaleniu, okradzeniu, itd. Tylko, że to jest tak naprawdę drobny odsetek wobec całości. W gruncie rzeczy zdecydowana większość konsumentów płaci tak naprawdę za tłumienie lęku, bowiem nigdy ich mieszkanie nie będzie spalone/okradzione/zalane. Gdyby rzeczywiście przekonać społeczeństwo, że powiedzmy z 1-5 % mieszkań coś się dzieje, to raczej fundusze ubezpieczeniowe straciłyby klientów. Dlatego też będą one nieustannie generować uczucie strachu.
    Po trzecie, został użyty zwrot 'normalnie myślący człowiek'. Podejrzewam, że zdecydowana większość osób na tym forum jednak zdaje sobie sprawę, że potencjalny klient nie zawsze musi być myślącym człowiekiem. Psychologia podpowiada, że ludzi można pogrupować na tych, którzy myślą tzw. ścieżką racjonalną oraz na tych, którzy myślą emocjonalnie. O ile człowieka racjonalnego rzeczywiście można przekonać w sposób merytoryczny - że to się rzeczywiście opłaca, o tyle człowieka emocjonalnego w ten sposób się nie przekona. I tutaj właśnie trzeba zastosować reklamę odwołującą się do negatywnych emocji - w tym wypadku lęku.

    Reklama autentycznie tworzy źródło lęku, który zaraz można wykorzenić kupując dobrą polisę.
    _
    Zresztą, nawet mniej górnolotnie. Głupie zarazki siedzące w muszli klozetowej też chyba wytwarzają jakiś lęk (poza niektórymi przykładami, że niektórzy się z nimi identyfikowali :D ), i z pomocą przychodzi WC kaczka czy inny produkt.
    Ale nie rozmawiamy chyba na poziomie N=1 ? :):) Ciebie zarazki przerażają - mnie nie.

    Niespodzianka, bo mnie zarazki również nie przerażają. Ale podejrzewam, że tysiące osób przerażą. Co zrobią te osoby? Pójdą do sklepu, zakupią roczny zapas płynu dezynfekującego muszlę i będą żyć ze świadomością, że żaden zarazek krzywdy im nie zrobi. :-)

    Druga sprawa to to co określamy emocjami negatywnymi : jeśli mnie reklama irytuje to przenosi się to na fakt, że irytuje mnie produkt. W przypadku ubezepieczeń to nie działą , prawda ? I nie mówię tu o strachu przez zarazkami tylko np. wspomnianą Jogobella.

    Poprzez negatywne emocje nie miałem na myśli irytacji reklamą. Bo w tej materii rzeczywiście jest między nami zgoda - jeśli mnie jakaś reklama wyjątkowo zdenerwuje/zirytuję, to najnormalniej w świecie nie zakupię tego produktu. Zresztą, tak w formie dygresji mówiąc, to przez długi czas starałem się unikać wszystkich produktów, których reklamy zasłaniały ludziom okna.

    Natomiast moja wypowiedź ogniskuje się wobec intencji emocjonalnych, jakie reklama ma wzbudzić w konsumencie. Niektóre reklamy odnoszą się do systemu wartości, które wzbudzają uczucie radości. Natomiast niektóre stwarzają zagrożenie i tym samym oferują produkt, który jest w stanie stłumić uczucie lęku.

    Zresztą, jest to na tyle uniwersalne, że funkcjonuje nawet na niwie politycznej. "Liberałowie chcą wyprzedać Polskę (lęk!), ale my im nie damy!", "Nadciąga fala imigracji, która zabierze nam pracę (lęk!), ale my na to nie pozwolimy", itd, itp. :-)
    NIe da się więc rozpatrywać emocji i ich wpływu na nas w oderwaniu od kategorii. Inaczej działa w przyapdku WC kaczki - inaczej w przypadku WARTY.
    A dlaczego ? Ano dlatego, że TE PRODUKTY KUPUJE SIĘ INACZEJ i inne jest drzewo decyzyjne, inne wartości etc.... temat rzeka.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Wpływ reklamy na emocje - przykłady.
    23.06.2011, 14:08

    Dagmara D.:
    Sorry, nie wierzę, że emocje negatywne
    mogą pomóc jakiejkolwiek marce.

    A tworzenie celowej spirali lękowej przez towarzystwa ubezpieczeniowe? Jak nie kupisz polisy - to może stać się absolutnie wszystko. Zniszczony, spalony dom. Ukradziony samochód, powódź, tsunami, atak obcych.

    Reklama autentycznie tworzy źródło lęku, który zaraz można wykorzenić kupując dobrą polisę.
    _
    Zresztą, nawet mniej górnolotnie. Głupie zarazki siedzące w muszli klozetowej też chyba wytwarzają jakiś lęk (poza niektórymi przykładami, że niektórzy się z nimi identyfikowali :D ), i z pomocą przychodzi WC kaczka czy inny produkt.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Wpływ reklamy na emocje - przykłady.
    23.06.2011, 13:05

    W zasadzie to większość ludzi twierdzi, że reklamy nie wywołują żadnych emocji.

    Z reguły badania nad mózgiem pokazują coś innego. Emocje często są nieuświadomione. Zresztą, doskonale to zostało opisane w książce bodajże Makarenki, Tajne służby kapitalizmu.

    Podobnie rzecz ma się w przypadku polityki. Badania Wattenberga wykazały, że ludzie zasadniczo nie mają pojęcia o kandydatach, ale żywią do nich bliżej nieokreślone emocje. Po prostu lubią kogoś albo nie - ale nie mają pojęcia dlaczego.

    Ogólnie wiadomo, że emocje wpływają na percepcję. Dobry nastrój sprzyja zapamiętywaniu informacji, pozytywny nastrój powoduje również przychylną ocenę. Z kolei wywoływanie negatywnych emocji - wiadomo, trzeba pokazać coś, co je eliminuje.

    Można by na ten temat napisać pracę habilitacyjną. :-)

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Reklama Hi: "I like this"/Podoba mi się
    23.06.2011, 12:52

    Olga Tomaszewska:
    Haha:) Można by się pokusić o jakieś zadość uczynienie od "stwórcy" spotu :)))

    Może pozew zbiorowy?

    Wystarczyłaby w zasadzie deklaracja, że już nikt nigdy nie będzie przez tego stwórcę funkcji psychicznych pozbawiony.

    Ale jak widzę, reklama może się innym podobać, zatem opieramy się na czystej utopii. ;-)

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Reklama Hi: "I like this"/Podoba mi się
    23.06.2011, 08:48

    Olga Tomaszewska:
    Robert K.:

    Nie kupiłbym tego, nawet gdyby ktoś dorzucał do tego noc z Jessicą Albą.

    Toż to bezcenne ;)))

    Moje wartości uległy przewartościowaniu.

    :-(

    Po obejrzeniu tej reklamy jestem idealnym kandydatem do nowego rozdziału książki O. Sacksa - Człowiek, który pomylił żonę w własnym kapeluszem.

    :D

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie Reklama Hi: "I like this"/Podoba mi się
    22.06.2011, 20:24

    Cóż...

    Nie podoba mi się. Sam wybór muzyki był ewidentnym cięciem kosztów, tudzież cierpię na zaawansowaną afazję słuchową.

    Nie kupiłbym tego, nawet gdyby ktoś dorzucał do tego noc z Jessicą Albą.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie Reklama, marketing, marka w temacie nowa reklama unimil
    22.06.2011, 20:13

    Zrozumiałbym, gdyby to była reklama dopalaczy...

    Ale zgadzam się, dno totalne.

  • Robert Kępczyński
    Wpis na grupie MOWA CIAŁA w temacie Co mówi o tobie twoja fryzura
    9.06.2011, 20:59

    Joanna C.:

    Robercie atawizm to regresja,zwierzęce instynkty,jest motorem naszego działania i raczej nie dyktuje nam dalszych działań i logiki,jest podświadomy,potem dopiero neurony się uruchamiają,to jest moje zdanie,ale ciągle to widzę,zawsze bedzie nami kierował podświadomy zwierzęcy pęd,mamy tylko takie szczęście,że mózg pozwala nam korygować kierunki:)

    Chodziło mi raczej o to, że na przestrzeni lat ludzki mózg musiał nauczyć się w mgnieniu oka rozpoznawać zagrożenia. Stąd też wynikające atawizmy - polegające na mechanizmie natychmiastowej ucieczki, zamarcia lub też podjęcia walki. (J. Navaro - Mowa ciała)

    Chcę przez to powiedzieć, że mózg ludzki bardzo szybko dokonuje analizy rzeczywistości i podejmuje natychmiastową decyzję, która dopiero dociera do świadomego umysłu po upływie chwili. Zresztą ciekawe są też badania neurologiczne na przestrzeni ostatnich lat, które potwierdzają dane zjawisko. Dobrym przykładem jest Kanada, gdzie udało się dowieść, że polityków darzymy pewną emocją już na podstawie bardzo krótkotrwałego spojrzenia na zdjęcie danej osoby. Podobnie działa mechanizm w życiu realnym - patrzymy na kogoś i już w tym momencie nasz mózg ma opracowaną opinię czy czujemy do tej osoby sympatię czy też raczej nie.

    O ile się nie mylę to bardzo dobrze zostało to opisane w książce Golemana, Inteligencja emocjonalna oraz u J. Le doux - mózg emocjonalny. :-)

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do