Małgorzata Duraj

Pilot Wycieczek, Italio-Maniaczka ;-)

Wypowiedzi

  • Małgorzata Duraj
    Wpis na grupie Italia w temacie samochodem po Italii
    3.01.2011, 15:06

    Przede wszystkim autostrady i płatność za nie, to jedno, a opłaty za wjazdy do miast, to co innego.

    Jadąc autostradą, trzeba uiścić opłatę:
    1. gotówka lub karta pre-paid Via Card (wjeżdżając na autostradę pobierasz bilet, zjeżdżając z autostrady, oddajesz bilet i obliczają ci, ile masz zapłacić - gotówką lub z karty).
    2. automatycznie - system komputerowo-satelitarny (czy jakoś tak) telepass (pojazd musi być wyposażony w specjalne urządzenie - takie małe pudełko/odbiornik). Przy wjeździe na autostradę i zjeździe z niej system rejestruje pojazd i automatycznie pobiera opłatę z konta (post-paid)
    Z różnymi sposobami płacenia wiążą się różne bramki na autostradzie - tam, gdzie jest oznaczenie "rączki" zapłacicie kartą lub gotówką, a w okienku będzie pracownik; tam gdzie jest oznaczenie monet lub karty, zapłacicie gotówką lub kartą, ale automatowi; telepass.

    Wjazdy do miast to całkiem inna kwestia. Dotyczy ona jednak autokarów turystycznych, więc jak ktoś podróżował osobówką, to z niczym takim się nie spotkał. Natomiast jak odwiedzamy autokarem takie miasta jak Rzym, Wenecja, Florencja, Asyż, Werona i inne, to wtedy trzeba uiścić opłatę. Wprowadzenia tych opłat to pomysł i realizacja poszczególnych miast, więc w każdym działa to inaczej, inaczej kosztuje. Generalnie - zanim autokar przywiezie turystów do takiego miasta, musi uiścić opłatę - czasem można to zrobić wcześniej on-line, czasem trzeba podjechać do specjalnego punktu (zwane check-point). Zgłaszamy, jaki autokar, ile osób, skąd i dokąd (czyli do jakiego punktu w mieście chcemy dotrzeć, bo opłaty bywają zróżnicowane), płacimy i już wtedy oficjalnie możemy wjechać.

    Bunty przewoźników i biur podróży wiążą się z często dezorganizacją i bałaganem, ale przede wszystkim z wysokością kwot. Np. biuro przywozi swoich turystów (grupa 40 osób) do Wenecji, gdzie wjazdówka w sezonie kosztuje 400 EUR. Oznacza to 10/EUR na osobę ZA NIC, bo i tak trzeba opłacić parking, pływanie łódką, przewodnika etc. I jak się widzi zapchany po brzegi autokarami parking w Wenecji (nie jest to wcale rzadki widok), to sobie człowiek wyobraża tę rzekę płynących pieniędzy, a parking od lat wszyscy nazywają "patelnią", bo nie ma na nim nic - ani odrobiny cienia, ani żadnych udogodnień...

    Niektóre miasta poradziły sobie świetnie - np. Asyż - płaci się 72 EUR i już w tej cenie jest możliwość parkowania czy wysadzania grupy w pobliżu starówki (oczywiście zgodnie z przepisami ruchu i na odpowiednich parkingach).

    Teoretycznie Włosi zasłaniają się ekologią, ale w praktyce nie ma to znaczenia (ekologiczne normy spalania spalin, które spełnia autokar tylko w niektórych miastach są brane pod uwagę przy ustalaniu wysokości opłaty).

    To wszystko oczywiście informacyjnie, bo jeśli ktoś nie pracuje w biurze albo nie jeździ jako pilot wycieczki, to nie musi wiedzieć, które miasta wymagają opłaty, gdzie i ile zapłacić itd.

  • Małgorzata Duraj
    Wpis na grupie Czechy w temacie sylwester w pradze?
    23.12.2010, 22:57

    Otóż nie liczyłabym na wielką scenę i zorganizowane powitanie Nowego Roku. Cośtam zawsze się dzieje. Jeśli plener, to do wyboru są 3 miejsca: Waclawak, Staromak i Most Karola (lub jego najbliższa okolica, czyli miejsce z widokiem na most).
    I tak: na Staromaku przy każdej okazji coś organizują, bo to duża przestrzeń w centrum miasta, więc i sportowe imprezy i wielkanocny jarmark i adwentowy jarmark i, oczywiście, sylwester. Tylko sprawdź sobie, w jakich godzinach - w zeszłym roku scena "działała" od godzin popołudniowych, ale o 0:15 zgasili światło, zamknęli budki z grzańce, miodem pitnym, trdlem i innymi frykasami, a policja żegnała maruderów, którzy jeszcze trochę na placu chcieli pobyć.

    Waclavak był zawsze miejscem, gdzie szalała telewizja Nova (poprzednicy wspomnieli o zestawie Gott + Vondrackova), ustawiając scenę w górnej części (bliżej pomnika i Muzeum). W zeszłym roku jednak nie zorganizowali nic z powodu jakiegoś sporu (nie znam szczegółów czy z miastem, czy o pieniądze). W niższej części Waclavaka zazwyczaj było "wytyczone" miejsce dla "petardowiczów". Żadne tam taśmy czy zasieki, ale po prostu kawałek wolnej przestrzeni, gdzie nikt nie chodził (tylko Czesi potrafią być tak porządni, żeby mimo dzikiego tłumu pozostawić miejsce). Każdy, kto odczuwał potrzebę rzucenia czymś, mógł to tam uczynić - butelki, petardy, kieliszki, konfeti, serpentyny bombardowały ten fragment bruku. W zeszłym roku z racji braku TV Nova zostało tylko to.

    Most Karola: wszyscy liczą na fajerwerki, a już chyba trzeci rok z rzędu (a może więcej, nie pamiętam) oficjalny, zorganizowany przez miasto pokaz ogni sztucznych odbywa się 1 stycznia koło godziny 18. Zatem ci, którzy zbierają się przed północą na nabrzeżu (kiedyś wymarzonym miejscem było Krizovnicke Nam.) i liczą na to, że o północy do Mostu podpłyną wszystkie barki, łódki itp. i niebo rozbłyśnie tysiącami światełek, mogą być rozczarowani. Niektóre łódki podpływają - dla frajdy swoich pasażerów, a niektórzy pasażerowie mają trochę petard i fajerwerków, ale na pewno nie jest to długi, zorganizowany pokaz, tylko "spontaniczna strzelanina".

    Z roku na rok sylwester jest mniej zorganizowany. Natomiast lepiej wypadają knajpy - jeszcze parę lat temu zamykali wcześnie albo mieli zorganizowane imprezy "za zaproszeniami" i ciężko było ot tak, po prostu wejść z ulicy. Obecnie klient sylwestrowy jest ceniony, więc lokali pootwieranych jest dużo, także do późna. trzeba się jednak liczyć z tym, że nie życzą sobie gości, którzy przemarzli na zewnątrz i wpadają na 2 godziny, by się ogrzać i siedzieć przy 1 piweczku... Klient może poinformować, że trzeba jeśc, bo jak tylko na piwo, to nie ma miejsc...

    Aha, jeśli zdecydujesz się na jedno z tych trzech miejsc, to wyboru trzeba dokonać najpóźniej o 23, bo potem jest bardzo tłoczno i tłum może uniemożliwić przemieszczanie się.

    Oczywiście to tylko moje wrażenie - może ktoś odbierał Pragę w sylwestrowej scenerii zupełnie inaczej. Nie wiem też (a chętnie się dowiem), jak w sylwestra jest z lokalami w mniej turystycznych dzielnicach - ktoś wspomniał o Zizkovie, można by pomyśleć o Smichovie - w jakich godzinach pracują i jak się zapatrują na sylwestrową klientelę?

  • Małgorzata Duraj
    Wpis na grupie Rzym w temacie www.romapass.it
    4.03.2010, 16:39

    Wszystko zależy od tego, co się chce w Rzymie oglądać i czy to pierwsza wizyta czy kolejna. Przy pierwszej wizycie trzy dni to malutko i może zabraknąć czasu na wchodzenie do jakichkolwiek wnętrz. Wtedy nie warto kupować RomaPass. Jeśli jednak planuje się dłuższy pobyt lub wizyta w Wiecznym Mieście jest kolejną, warto rozważyć ten zakup.
    Tak jak piszecie 23 EUR, w tym 3-dniowa przejazdówka (warta 11 EUR). Zatem jakby "zostaje" 12 EUR. Wejście do Koloseum to 12 EUR i już w tym momencie RomaPass zaczyna się opłacać. Do tego Muzea Kapitolińskie (dla miłośników muzeów) albo Zamek Anioła (dla miłośników średniowiecznych zamczysk i labiryntów) albo Mercati Traianei (komu starożytności było mało) albo Museo Civilta' Romana (makieta antycznego Rzymu plus "mussolińskie" pomysły)... A oprócz dwóch darmowych wejść są zniżki na kolejne...
    Trzeba pamiętać, że RomaPass nie dotyczy żadnych obiektów Watykanu (czyli Muzeów Watykańskich).
    Kolejna ważna rzecz - na Koloseum i Forum Romanum jest bilet łączony, czyli jak pójdziecie i do Koloseum, i na Forum Romanum, to i tak jeszcze jeden gratisowy wstęp jest do wykorzystania.
    Podsumowując - jak się jedzie do Rzymu z zamiarem odwiedzenia konkretnych muzeów, to warto kupić RomaPass. Jeśli jedziecie z zamiarem pasmakowania Wiecznego Miasta, wczucia się w atmosferę, podelektowania się tu i ówdzie kawką czy lodami, to nie warto kupować, bo okaże się, że na siłę wchodzicie do Muzeów, żeby wykorzystać RomaPass.

  • Małgorzata Duraj
    Wpis na grupie Piloci/przewodnicy w temacie Dofinansowanie z UE
    15.12.2009, 12:28

    Nie interesowałam się szczegółami, ale Dolnośląskie Stowarzyszenie Pilotów Wycieczek otrzymało pieniążki (Program Operacyjny Kapitał Ludzki Działanie 8.1.1.) i teraz piloci będą się mogli doszkolić na przewodników i odwrotnie. http://piloci.pl

  • Małgorzata Duraj
    Wpis na grupie Podróże w temacie Rzym na weekend - co? gdzie? jak?
    13.12.2008, 12:03

    Bazylika św. Piotra jako serce chrześcijaństwa i zabytek to też mus, ale ja polecam wizytę tam rano. Otwierają o 7 właściwie tyko dla wiernych na msze i do 9 nie ma zwiedzających. To świetna pora na wizytę (tylko bez aparatu fotograficznego) - wtedy czujesz jej ogrom, a "w pustym gmachu znowu zabrzmi echem poszept". Oczywiście możesz wrócić w ciągu dnia, gdy świątynię opanowują zwiedzający - wtedy można porobić fotki (ale kościół aż się prosi o Chrystusa, który by przegonił "kupców").

    Poza tym dzień bez tarasu widokowego to dzień stracony - w końcu Rzym leży na wzgórzach i szkoda byłoby tego nie wykorzystać. Albo na początku wizyty ("co mnie czeka") albo na końcu (podsumowanie tego, co się widziało). Z tych płatnych - kopuła Bazyliki św. Piotra (Ogrodów Watykańskich znikąd tak dobrze nie widać. Mankament: kolejki) oraz Vittoriano (Roma dal Cielo - winda zawozi Cię na szczyt pomnika Wiktora Emanuela II. Rzymianie nie lubią tego pomnika, więc twierdzą, że stamtąd panorama jest najpiękniejsza, bo właśnie pomnika nie widać - wypatrzysz go za to ze wszystkich innych tarasów). Z bezpłatnych oczywiście wzgórza - moje ulubione to Janikulum (taras koło Garibaldiego) i Pincio (wdrapawszy się Schodami Hiszpańskimi, powędruj w stronę Villi Borghese - przy okazji piękny widok znad Placu Popolo). Ze względu na położenie - pierwsze o zachodzie słońca, drugie do południa. Oczywiście jest jeszcze Awentyn z pomarańczowym gajem - obowiązkowy w styczniu, gdy pomarańcze dojrzewają. Na tym tarasie widokowym kręcono chyba wszystkie romantyczne sceny filmów z Rzymem w tle, a dwa kroki stamtąd - słynna dziurka od klucza, czyli Oko Rzymu

    Kolejne miejsce, które lubię, to Wyspa na Tybrze (rejs po Tybrze tylko na krótki dystans - wysokie wały przesłaniają widoki i oczywiście nie rejs + kolacja + opowiadające słuchawki, tylko sam rejs za 1 czy 2 euro) plus spacer stamtąd do dzielnicy żydowskiej i portyku Oktawii.

    Pojawił się już w czyjejś wypowiedzi kościół Matki Bożej Anielskiej - rewelacja - wystarczy wyobrazić sobie wnętrze bez sakralnych zdobień i już czujesz się jak w termach. No a przed kościołem Plac Eksedry z fontanną (teraz to Plac Republiki, ale ja ciągle wolę starą nazwę właśnie do dawnych term nawiązującą). A niedaleko jest sycylijska (wiem, wcale nie rzymska) cukiernia ze świetnymi cassatami i rurkami alla siciliana, mniam.

    Ciekawym miejscem jest też Bazylika św. Wawrzyńca - San Lorenzo fuori le Mura (1 z 7 głównych rzymskich kościołów) z najlepiej zachowanym wczesnochrześcijańskim wnętrzem - tak kiedyś musiał wyglądać i kościół św. Piotra i Jan na Lateranie...

    Czasu według mnie wystarczy, choć wrócisz zmęczona, bo szkoda zmarnować poranka, dnia, wieczora i nocy. Zwłaszcza, że te same miejsca o różnych porach wyglądają zupełnie inaczej. Na pewno warto sobie wcześniej zaplanować kolejność.

    Roma Pass warto przemyśleć, jeśli planujesz wstępy, zwłaszcza, że obejmuje też trzydniowy bilet na komunikację (metro + tramwaj + autobus). Choć powiem szczerze 2-3 dni to wystarczający czas na pobieganie po mieście, poranne capuccino z cornetto, południową macchiato i popołudniową coretto (z w międzyczasie wędrówki od zabytku do zabytku), ale już na muzea może tego czasu być nieco mało...

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do