Wypowiedzi

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie doktorat i co dalej?
    13.01.2012, 19:27

    Przepraszam za brak polskich czcionek, pisze z Maca na uczelni.

    Nie wiem na ile moje doswiadczenie jest miarodajne, zajmuje sie badaniami z urbanistyki - to mocno 'nienaukowa' dziedzina, obecnie to bardziej praktyczna wiedza na temat zarzadzania procesami rozwoju miasta. Wystartowalem z doktoratem po kilku latach pracy w zawodzie (w Polsce i zagranica) oraz zdobyciu uprawnien zawodowych. Moja dziedzina pozwala na wykonywanie wolnego zawodu lub prace w administracji publicznej. Zagranica otwiera sie opcja pracy dla wiekszych firm konsultingowych. Doktorat pozwala na poduczenie sie kwestii na rozwiazywanie ktorych nie mialem czasu bedac na 100% zaangazowany w prace zawodowa. MBA nie nauczylo by mnie umiejetnosci przydatnych w moim fachu. Alternatywa pewnie bylby kurs Master degree z dobrej zachodniej uczelni. Wiem, ze w mojej dziedzinie brakuje ekspertow i to stosunkowo male srodowisko zawodowe.

    Nie uwazam zeby to byla zla decyzja ale wiele zalezy od indywidualnych wyborow. Wiem, ze prawdopodobnie bede mial klopot z nadmiarem kwalifikacji jesli bede staral sie o prace w prywatnych firmach. Prawdopodobnie bede myslal o starcie z wlasna firma, na bank sa mozliwosci zaangazowania sie we wspolprace z instytucjami wspierajacymi edukacje oraz badania zwiazane z moja dziedzina (przyklad to ekspetyzy zamawiane przez urzedy) - na zasadzie grantow i zlecen. Chcialbym moc prowadzic wlasne projekty chociazby w oparciu o kontakty zagraniczne ale bez tytulu naukowego i afiliacji moze to byc trudne - stad tez doktorat.

    Co do meritum pracy wiem ze badam praktyczne aspekty projektowania z ktorymi w Polsce jest problem bo brakuje praktyk oraz skutecznych przepisow prawa, nie sa to jednak badania realizowane w ramach grantu . To co w tym kontekscie jest najbardziej frustrujace to sama idea doktoratu - pracy majacej potwierdzic kwalifikacje naukowe - wolalbym praktyczniejsze zadanie, a tego bez istniejacych powiazan miedzy "praktyka" a uczelnia lub wdrozonych mechanizmow badan (z funckjonujacym zespolem badaczy, finansowaniem) sie nie da zrobic. Na szczescie koncze studia/badania za rok :)))))

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie planowanie przestrzenne w temacie Polecane książki, ciekawe linki
    28.04.2009, 17:34

    A ja proponuję taki wybór - 'klasyki' i dużo teorii głównie z Zachodu, ale kiedy człowiek skupia się na technikaliach i szczegółach zapisów planów łatwo można zapomnieć o tym po co ta cała zabawa. A plan, jakby nie było, jest tylko instrumentem a nie celem samym w sobie - ale do rzeczy:

    'City Reader' R.LeGates, F.Stout wydany przez Routledge - tak w ramach wiedzy ogólnej, antologia teorii urbanistyki od Ebenezera Howarda, Olmsteda Law'a przez Corbu, Mumforda, Wirtha do J.Jacobs, Halla, Harveya, Sassen i Castellsa. Rzetelny przegląd teorii urbanistyki.

    'Designing Cities - Critical Readings in Urban Design' pod redakcją A.Cuthberta, - podobnie jak lektura wyżej tylko że więcej w niej współczesnych tekstów: Krier, Zukin, Castells i Harvey

    'The City Shaped' Spiro Kostoffa - książka o historii typologii urbanistycznych lub jak pisał autor 'wzorców (patterns) miejskich' i ich znaczeniu w historii.

    'Life and Death of Great American Cities' J.Jacobs - manifest antymodernistyczny i krytyka profesji to mało powiedziane. Jest to jedna z bardziej wpływowych książek w historii myśli urbanistycznej i 'matka chrzestna' Nowej Urbanistyki. Traktat o współczesnym mieście i o tym jak funkcjonuje, pochwała tradycyjnych form miejskich - ulicy, parku i placu oraz żywotności i witalności tradycyjnych centrów miast, krytyka funkcjonalizmu i zawodowej oraz projektowej 'ortodoksji' architektów i planistów. Polecam.

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie planowanie przestrzenne w temacie Urbanista - zawsze inżynier?
    26.04.2009, 21:25

    Zajrzałem na stronę Regioportalu i toczącą się dyskusję. Nie dziwi mnie, że głownie toczy się ona wśród zainteresowanych – absolwentów uczelni „nietechnicznych”. Moim zdaniem (absolwenta PG – architekta-urbanisty), sama dyskusja o tym czy urbanista to powinien być inżynier jest mocno zakorzeniona w pewnym sposobie myślenia o profesji i zadaniach, które przed nią stoją i chyba trochę jałowa. Podejrzewam, że trochę bierze się to z traktowania urbanistyki jako projektowania architektonicznego w skali makro. Jest to bardzo wąskie spojrzenie na to czym zajmują się urbaniści i trochę pamiętające heroiczne czasy projektowania miast od klamki aż po nową obwodnicę. Cóż, to ‘se ne vrati’ ;).

    W krajach anglosaskich (i nie tylko - vide Niemcy), istnieje podział między planistami (‘planners’) zajmującymi się kwestiami gospodarki przestrzennej i architektami, decydującymi o kwestiach projektowania w skali urbanistycznej. Większość z ‘plannersów’ których poznałem w Irlandii posiadała ogólne wykształcenie humanistyczne, nie byli to spece od projektowania.

    Jedyny problem z którym mogą borykać się absolwenci studiów „nietechnicznych” to teoretyczne i praktyczne umiejętności projektowe (nie mylić z rysowaniem mapek w GISie czy CADzie) oraz aplikacja tych w planowaniu miejscowym na szczeblu lokalnym (scenariusz – projekt planu miejscowego dla osiedla mieszkaniowego czy np. praca nad master planem – koncepcją programowo – przestrzenną). Nie jest to rzecz nie do pokonania, zwłaszcza jeśli wspomniany absolwent–humanista pracuje w zespole interdyscyplinarnym i potrafi dzielić się kompetencjami z architektami czy "klasycznymi" urbanistami-projektantami. Druga kwestia, o której wspomniał już mój przedmówca, to interdyscyplinarność profesji oraz bogactwo różnych ścieżek w karierze zawodowej, które otwiera planowanie przestrzenne – regionalistyka, badania naukowe, praca dla samorządów lokalnych, mediacja i doradztwo, zarządzanie rozwojem miast, urbanistyka operacyjna, oceny oddziaływania na środowisko itd. itd.. Poza tym uważam, że nie każdy „nieinżynier” musi zabierać się za walkę z projektowaniem urbanistycznym.

    Pozdrawiam

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Komiks w temacie Adaptacje filmowe komiksów
    10.03.2009, 20:07

    Wow, ale walnąłeś spoilera z tym brakiem wynalazku Ozymandiasa...Zastanawiam się czy iść do kina. Nie żebym był rozżalonym fanbojem ale jak to okreslił sam Mistrz w wywiadzie dla LA Timesa zapytany o ekranizację tradycyjnie odparł:

    'I will be spitting venom all over it' kontynuując 'I find film in its modern form to be quite bullying," . "It spoon-feeds us, which has the effect of watering down our collective cultural imagination. It is as if we are freshly hatched birds looking up with our mouths open waiting for Hollywood to feed us more regurgitated worms. The 'Watchmen' film sounds like more regurgitated worms. I for one am sick of worms. Can't we get something else? Perhaps some takeout? Even Chinese worms would be a nice change.' hehhehhehe

    Swoją drogą nie mogę się już doczekać się nowej odsłony Ligi ('1910'). Widziałem już plakaty w sklepie komiksowym ;)

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Komiks w temacie Adaptacje filmowe komiksów
    23.01.2009, 21:01

    Mi przypominają się niezłe azjatyckie:

    'OldBoy' Chana Wood Paka, Manga dostala Eisnera w 2007 roku

    'Battle Royale' (chociaż szczerze mówiąc książka chyba była przed mangą) ;)

    oraz

    'Nausicaa the Valley of the Wind' Hayao Miyazakiego - tak wiem, że to anime ale film bazował na orginalnej mandze która w porównaniu z adaptacją jest dużo bogatsza narracyjnie, graficznie etc. Mniut malina ;) Podobnie zresztą jak z rewelacyjną 'Akirą'...

    Z amerykańskich bardzo podobał mi się wymieniany już wcześniej '30 Dni i nocy', jedne z ciekawszych horrorów jaki ostatnio oglądałem (co się coraz rzadziej zdarza).

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Irlandia w temacie jak bardzo kryzys dotknął Irlandię?
    22.01.2009, 23:56

    Zamknięcie Della było końcem pewnego etapu dla Irlandczyków. To był jeden z ostatnich dużych zakładów przemysłowych w Irlandii i jeden z głównych pracodawców w regionie i jakoś nie widać na horyzoncie następcy. Nie takiego który zatrudni 1900 osób (bo tyle liczyła sobie załoga zakładu) nie wspominając o miejscach pracy we wspierających przedsiębiorstwach. Jest to problem dla Limerick który jest hmm miastem z problemami. To taka Łódź Irlandii - tradycyjnie zadniedbywany region z tradycyjnie głębokim bezrobociem, problemami z przestepczością. W Dubie mówi się na nie "Stab City" (stab = cios nożem). Z tego co czytałem IDA (agencja wspierania rozwoju) walczy o zatrzymanie sektora R&D Della. Jak zauważył Bartek nie jest wielką tajemnicą, że stawka godzinowa Polaka przy taśmie jest o połowę niższa niż stawka Irlandczyka i to zadecydowało o ucieczce firmy. Nie jest to jedynie problem /szansa( zależy od punktu widzenia ?) Della ale wielu innych firm z sektora manufacturing w IE. O tym że zagraniczne firmy wspierane przez IDA wynoszą się z Irlandii było wiadmo już w 2003 roku. Owszem, wszyscy mówią, że przyszłością Irlandii jest branża high-tech czy biotechnologie ale tam raczej nie będzie miejsca dla kolesia którego dotychczasowe kwalifikacje polagały na pracy przy taśmie ;)

    To co obserwuję w swojej branży to spore osłabienie rynku budowlanego połączone z korektą cen nieruchomości. W końcu zemściła się nadprodukcja mieszkań w stylu "byle jak i byle gdzie" oraz błędy w polityce przestrzennej: nadprodukcja "commuter towns" w strefie 100km od Duba, czkawka po skandalach korupcyjnych Fianna Fail z lat 80tych (wg. Franka McDonalda ;)). W dodatku sytuacji deweloperów nie poprawiają kłopoty na rynku finansowym. W praktyce stały strumień zleceń od naszych klientów - dużych deweloperów gwałtownie się skurczył a my codziennie dostajemy informacje o kolejnych zwolnieniach w firmach architektonicznych. Jest to spory problem bo tak naprawdę rynek budowlany, napedzany wzrostem dobrobytu z ery Celtyckiego Tygrysa był jedną z podpór irlandzkiej ekonomii.

    "Emigracja zarobkowa" już zaczyna głosować nogami i wracać do PL, jakiś czas temu był o tym spory artykuł w Irish Timesie. Poniżej ciekawe linki z Wall Street Journal i International Herald Tribune o polonijnych wyborach :):

    http://online.wsj.com/article/SB121434067659000991.htm...

    http://www.iht.com/articles/reuters/2008/12/08/europe/...

    a tu o tym jak mają się teraz architekci w IE (niewesoło):

    http://www.riai.ie/?id=7377

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Moja Irlandia w temacie kogo dotknęła łapka recesji??

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Moja Irlandia

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Komiks w temacie 1944, konkurs na komiks o PW - kolejna edycja
    8.06.2008, 10:13

    Szczegóły na stronie:

    http://www.1944.pl/konkurskomiksowy

    Termin wysyłania prac do 22 lipca

    Swoją drogą co sądzicie o poprzedniej antologii? (o mało oryginalnym aczkolwiek wymownym tytule '1944')

    L.

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Moja Irlandia w temacie Służba zdrowia na wyspie, wymiana doświadczeń ;)

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Moja Irlandia

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Irlandia w temacie co się opłaca przywieźć z Polski?
    16.05.2008, 02:56

    Hehe przyprawy to osobny temat. Wyprawa do pierwszego lepszego sklepu z jedzeniem z Azji rekompensuje brak polskiej 'przyprawy do kurczaka' z nawiązką. Jest to z reguły kulinarna wprawa do Orinetu z bogatym wyborem wszelkiego rozdaju ziół i przypraw korzennych. Grunt to nie zapomnieć na chwile o polskich kulinarnych 'klapkach na oczy' i nie bać się poeksperymentować. Asian Market na Mary Street jest dobrym miejscem żeby zacząć.

    Do dzisiaj nie mogę zrozumieć ludzi, którzy twierdzą że jedznie w Irlandii jest 'bez smaku' lub gorsze niż polskie. Jedynymi rzeczami, które regularnie importuję, są toruńskie pierniki, Żubrówka i Żołądkowa :D

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Irlandia w temacie Dublin, Cork czy .... - gdzie mieszka się wygodniej, żyje...
    16.05.2008, 02:46

    Dublin, zdecydowanie. Nie zmieniałem miejsca zamieszkania co prawda a na Cork, Galway czy Waterford patrzę jak turysta ale Dublin po prostu mnie zauroczył. Lubię skalę miasta. Jest 'średniowieczna' - wszędzie w centrum można dostać się na piechotę złaszcza jeśli mieszka się w centrum a ja wynajmuję mieszkanie w Liberties. Charakter miasta i architektury jest też specyficzny. Dublin to jedyne (może poza Belfastem) prawdzie europeskie miasto w Irlandii, przy czym skala miasta zdecydowanie nie przytłacza. Co więcej spacer którąś z głównych ulic prawie zawsze zaowocuje spotkaniem z którymś ze znajomych (ehh pamiętam jak ostatnio zostałęm zgarnięty z Grafton Street przez szefa Irlandczyka na piwo z kolegami ...) Na plus można bogaty zaliczyć też wybór resturacji, galerii pubów i klubów. Coś na co można przehulać sporą część swojego 'disposable income' ;)

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Komiks w temacie Bohaterki z innej strony...
    13.05.2008, 21:26

    Reinkarnacja LOBO z 'Lobo's Back #3' (bez wątpienia twarda babka heheheh)

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Komiks w temacie TEORIA KOMIKSU
    11.05.2008, 19:38

    http://www.zeszytykomiksowe.org/

    publicystyka dotycząca komiksu i kopalnia tesktów dla każdego komiksologa.

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Konkursy architektoniczne w temacie Zieleń a architektura - problem, czy wyzwanie...?
    28.11.2007, 22:40

    Zgadzam się - łatanie "zielonych plamek" czy to w planie miejscowym czy w projekcie architektonicznym to fuszerka. Architektura krajobrazu to autonomiczna dziedzina wiedzy związana z projektowaniem lub planowaniem przestrzeni. Uważam że trzeba szanować prace branżowca i wykorzytywać jego pracę/wiedzę na każdym etapie pracy nad projektem.

    Wiekszość złych doświadczeń z pracą architekta krajobrazu w moim przypadku (lub moich kolegów z pracy) brała się z takiego mentalnego "łatania zielonych plamek". Landscape'owcy albo opracowywali detale przestrzeni zielonych w układzie urbanistycznym sztywno określonym przez architektów (nie bylo w tym żadnej spójnej koncepcji a raczej kolejny etap "na taśmie produkcyjnej" i totalna autonomia) lub na odwrót, przy brakach w zarządzniu projektem architekt krajobrazu zabierał się za koncepcję urbanistyczną i projektowanie dróg dojazdowych do osiedla...tak czy inaczej nie jest to praktyka godna polecenia.

  • Łukasz Pancewicz
    Wpis na grupie Konkursy architektoniczne w temacie Prosze o opinie:)
    17.09.2007, 20:13

    http://www.tysiaclecie.pl/galeria.php

    Troche fotografii z osiedla.

    Trudno oceniać sprawę na podstawie jedego artykułu prasowego. Ale moim zdaniem (abstrahując od zapisów prawa autorskiego) fakt, że architekt próbuje blokować iwestycje powołując się na 'integralność utworu' na tym osiedlu jest kuriozalny. Mówimy o osiedlu w którym mieszka ok. 7,000 mieszkańców. To prawie jak małe miasto. O ile dobrze rozumiem układ osiedla nie jest chroniony jako 'dobro kultury współczesnej'.

    Jeśli nowa zabudowa ma szansę poprawić istniejący układ urbanistyczy (czy to poprzez zróżicowanie istniejących funkcji, zapewnienie osiedlowego sklepu bądź zwiększenie nieformalego nadzoru nad przestrzeniami publicznymi osiedla) to inwestycja nie powinna być blokowana przy użyciu takich argumentów. Osiedle blokowe o takiej skali to nie dzieło sztuki tylko fragment miasta, żyjący organizm :))))

    Pozdrawiam

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do