konto usunięte

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

Początkowo Einstein pozostawał pod silnym wpływem Ernsta Macha i wtedy czas miał dla niego właśnie naturę relacyjną, czyli nie fizyczną, która mogła być praktycznie wyrażona, jako pozycja wskazówek zegarka. Gdy fizycy opisują dylatację czasu w szczególnej teorii względności w kontekście czasu relacyjnego, opisują ją w następujący sposób. Obserwator na Ziemi obserwuje zegar w rakiecie kosmicznej poruszającej się z prędkością zbliżoną do prędkości światła. W porównaniu z zegarem obserwatora na Ziemi, zegar w rakiecie kosmicznej "chodzi" wolniej. A co zaobserwuje kosmonauta w rakiecie patrząc na zegar na Ziemi? Einstein twierdził, że w tej sytuacji ruch jest względny, tzn. z punktu widzenia kosmonauty w rakiecie, to Ziemia się porusza, oddala, "ucieka" z prędkością zbliżoną do prędkości światła, a zatem, gdy kosmonauta będzie obserwował zegar na Ziemi, również zauważy, że "chodzi" on wolniej niż jego zegar w rakiecie. Jest to logiczne i sensowne. Jak wynika z obu obserwacji, oba zegary jednocześnie "chodzą" wolniej. Co z tego ostatecznie wyniknie? Skoro oba zegary "chodzą" wolniej, to fizycznie nic się nie zmienia — "czas" tak naprawdę płynie dokładnie tak samo na Ziemi i w rakiecie, ale obserwacja informacji, dotyczącej wskazań zegarów, a przesyłanej przy pomocy światła z prędkością światła odbywa się w radykalnie zmienionych warunkach. To nie upływ czasu, jako wielkości fizycznej, ulega spowolnieniu (dylatacji), a obserwacja informacji dotyczącej wskazań zegarów odbywa się w radykalnie zmienionych warunkach. Ale jeżeli dla nas w tej sytuacji czas, to właśnie pozycja wskazówek zegarka, to wtedy skrótowo i metaforycznie możemy powiedzieć, że to "czas" ulega spowolnieniu. Ważne, aby pamiętać, co rozumiemy pod pojęciem czasu i jak to pojęcie precyzyjnie definiujemy w danej sytuacji. Czas relacyjny w oczywisty sposób nie może ulegać fizycznemu spowolnieniu (dylatacji), gdyż nie jest on fizyczny.

Jednak poglądy Einsteina na naturę czasu ewoluowały. W międzyczasie, przechodząc od szczególnej do ogólnej teorii względności, Einstein pod wpływem czysto matematycznego autorytetu Minkowskiego, po cichu zmienił swoje poglądy na naturę czasu i uwierzył, że czas nie jest już abstrakcyjną matematyczną koncepcją, nie jest relacyjny, a jest rzeczywisty, fizyczny. Gdy fizycy opisują dylatację czasu w szczególnej teorii względności w kontekście czasu fizycznego, opisują ją inaczej niż poprzednio. Wynika z tego tzw. paradoks bliźniąt. Tak naprawdę, to przecież tylko rakieta rzeczywiście leci z prędkością zbliżoną do prędkości światła, a nie Ziemia! Zatem, czas rzeczywiście płynie wolniej tylko w rakiecie, a nie na Ziemi, gdyż jest fizyczny. Kosmonauta po powrocie rakiety będzie młodszy od swojego bliźniaka na Ziemi. Tak głosi teoria. A jak jest w praktyce? Czy zostało to empirycznie potwierdzone? Jeszcze nie ...

Zwróćmy teraz baczną uwagę na jeden bardzo ważny szczegół. Początkowo w szczególnej teorii względności Einstein używał koncepcji nie fizycznego czasu relacyjnego. W tej sytuacji "czas", to właśnie pozycja wskazówek zegarka. Praktycznym odzwierciedleniem koncepcji czasu relacyjnego jest zwykły zegarek, którego jedyną zasadniczą funkcją jest dostarczanie wielu precyzyjnych i łatwo przewidywalnych zdarzeń orientacyjnych do obserwacji i porównań. Funkcjonowanie zwykłego zegarka, to nie techniczny pomiar fizycznego upływu czegoś niewidzialnego. Czas relacyjny i zwykły zegarek, to dwie strony tego samego medalu. Czego nie zrobił Einstein? Einstein zmienił koncepcję czasu z relacyjnego na fizyczny, ale nie zamienił starego urządzenia (zegara) na nowe urządzenie dostosowane do nowej koncepcji czasu.

Ponieważ czas relacyjny nie jest fizyczny, nie jest on empirycznie mierzalny, tak, jak wielkości fizyczne. Dlatego w kontekście czasu relacyjnego wystarczy nam zwykły zegarek, który nie musi być technicznym miernikiem przepływu, gdyż nic fizycznie nie upływa. Ale jeżeli zaczynamy twierdzić, że czas jest fizyczny, to naturalną konsekwencją tego jest to, że musi on być wtedy również empirycznie mierzalny, tak, jak wszystkie inne wielkości fizyczne. Zatem, w kontekście czasu fizycznego nie możemy dalej używać zwykłego zegarka, a zamiast niego musimy zacząć używać technicznego miernika upływu fizycznego czasu. Problem w tym, że taki miernik nie istnieje, dlatego Einstein był zmuszony w dalszym ciągu używać starego zegara w kontekście swojej nowej koncepcji czasu fizycznego. Moim zdaniem był to zasadniczy, kardynalny błąd. To tak, jakby próbować używać zwykłego zegarka do pomiaru przepływu prądu elektrycznego. Tak, jak zegary nie mają nic wspólnego z przepływem prądu elektrycznego, tak też nie mają nic wspólnego z upływem czasu fizycznego.

Po pierwsze, zwykły zegarek z założenia nie jest technicznym miernikiem upływu. Po drugie, nawet gdyby był miernikiem (którym nie jest) pozostaje jeszcze ta kwestia, że miernik fizyczny musi być specyficznie dostosowany do natury zjawiska i związanej z nim wielkości fizycznej, które ma zamiar mierzyć. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że przy pomocy dowolnego miernika uda nam się mierzyć dowolną wielkość fizyczną dowolnego zjawiska fizycznego. Skoro tak, to nie potrafię sobie tego wyobrazić, w jaki sposób zwykły zegarek ma być specyficznie dostosowany do pomiaru fizycznego upływu czasu lub czegokolwiek innego. Nie istnieje żaden techniczny miernik przepływu fizycznego czasu. Nie istnieje nawet prosty detektor wykrywający istnienie fizycznego czasu. Nie ma żadnych empirycznych przesłanek, że czas istnieje, jako wielkość fizyczna, w tym samym sensie, w jakim istnieją inne wielkości fizyczne.

Na jakiej podstawie Einstein zmienił swoje poglądy na naturę czasu? Na jakiej podstawie Einstein zdecydował się uwierzyć, że czas nie jest już jedynie abstrakcyjną matematyczną koncepcją, nie jest relacyjny, a jest rzeczywisty, fizyczny? Co go do tego skłoniło? Niestety, cokolwiek to było, nie wynikało to ze względów empirycznych: „Swój oksfordzki wykład Einstein zaczął od ukłonu w stronę empiryzmu: "wielka wiedza o rzeczywistości wypływa z doświadczenia i do niego zmierza". Zaraz jednak pospieszył z podkreśleniem roli "czystego rozumu" i logicznej dedukcji. Przyznał – bynajmniej się nie usprawiedliwiając – że sukces, z jakim wykorzystał rachunek tensorowy w równaniach ogólnej teorii względności, sprawił, że nawrócił się na strategię matematyczną, w której prostota i elegancja równań liczą się bardziej niż empiria. Właśnie fakt, że metoda ta okazała się tak skuteczna w budowaniu ogólnej teorii względności, "pozwala nam ufać, iż przyroda jest realizacją tego, co jest najprostsze do pomyślenia pod względem matematycznym". Bardzo ciekawe: zdanie to zawiera w sobie istotę myśli Einsteina z tych dziesięcioleci, kiedy matematyczna "prostota" była mu drogowskazem w poszukiwaniach jednolitej teorii pola. Słychać tu echo stwierdzenia wielkiego Isaaka Newtona z trzeciej księgi dzieła Principia: "Natura lubi prostotę". Einstein nie podawał jednak żadnych dowodów na poparcie swej wiary, której zdawała się przeczyć nowoczesna fizyka cząstek. Nie wyjaśniał też dokładniej, co rozumiał przez "matematyczną prostotę". Po prostu opierał się na głębokiej intuicji, że tą właśnie zasadą kierował się Bóg, tworząc wszechświat. Takie były jego przekonania – a raczej wiara – gdy w maju 1931 roku nagrodzono go doktoratem honoris causa Uniwersytetu Oxfordzkiego. W wygłoszonym wtedy wykładzie Einstein przyznał, że w jego nieustającej pogoni za jednolitą teorią pola bodźcem są mu raczej powaby matematycznej elegancji niż ciśnienie faktów empirycznych: "Nie kieruje mną nacisk danych doświadczalnych, idę raczej za pociągającym urokiem matematycznej prostoty" ”, napisał o filozoficznym podejściu Einsteina do uprawiania fizyki Walter Isaacson, historyk, dziennikarz i autor biografii „Einstein. Jego życie, jego wszechświat”.

Z jednej strony Einstein stara się przekonać nas, że czas istnieje obiektywnie, fizycznie, tak, jak wszystkie inne wielkości fizyczne, a z drugiej strony nic nie jest w stanie empirycznie potwierdzić rzekomego fizycznego istnienia czasu! Czas miałby być wyjątkiem — jedyną wielkością fizyczną, której istnienia nie można fizycznie wykryć, tak, jak w przypadku wszystkich innych wielkości fizycznych. Czas — wielkość fizyczna niewykrywalna fizycznie. To oczywista sprzeczność!
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

Bartek W.:
będzie młodszy od swojego bliźniaka na Ziemi. Tak głosi teoria. A jak jest w praktyce? Czy zostało to empirycznie potwierdzone? Jeszcze nie ...

Właśnie, że zostało potwierdzone.

Einstein był zmuszony w dalszym ciągu używać starego zegara w kontekście swojej nowej koncepcji czasu fizycznego. Moim zdaniem był to zasadniczy, kardynalny błąd.

Czy to jakieś teorie spiskowe ?
Einstein nie mierzył prędkości światła za pomocą stopera tylko za pomocą równań matematycznych.
O jakim błędzie mowa ?

I w ogóle co to za rozróżnienie ?
- czas rzeczywisty,
- czas fizyczny,
- czas relacyjny (bzdura w samej nazwie)

Ktoś kto wymyślił ten tekst ma niebywałą zdolność do "mądrego" dobierania słów,
używa tej broni do tworzenia teorii spiskowych.

Założę się, że wierzy w boga.

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

Zbigniew Modrzejewski:

Gdzie, kiedy, jak i przez kogo?

chociażby przez systemy GPS, które uwzględniają poprawkę na odchyłkę relatywistyczną.
Jeżeli dla Ciebie "czas relacyjny" to bzdura, to gratuluję! :)

jak już to relatywistyczny, a nie relacyjny

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

I dobrze :) tylko ludzie myślący miewają wątpliwości :)

Czas jest czasem - nie ma wielu czasów.

Czas można rozpatrywać w kontekście relatywistycznym, w innym kontekście też,
ale Einsteinowi na pewno nie chodziło o czas relacyjny.

konto usunięte

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

Ciekawe dlaczego Bartek nie bierze udziału w dyskusji...?
Zakłada wątek - prowokuje temat i milczy ...
Biorąc pod uwagę profil jego zainteresowań zaczynam podejrzewać "wrzutkę" ideologiczną tym
bardziej ,iż analogiczne a właściwe tożsame teksty znalazły się niemal równocześnie na wątku
"Fizyka" i "Matematyka"......

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

relacja a efekt relatywistyczny to są dwa różne pojęcia
i nie można ich mylić.

Zagladaj czasem do źródeł

i w ogóle po co to wklejasz ?

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

Rafał F.:
Ciekawe dlaczego Bartek nie bierze udziału w dyskusji...?
Zakłada wątek - prowokuje temat i milczy ...
Biorąc pod uwagę profil jego zainteresowań zaczynam podejrzewać "wrzutkę" ideologiczną tym
bardziej ,iż analogiczne a właściwe tożsame teksty znalazły się niemal równocześnie na wątku
"Fizyka" i "Matematyka"......

Przepraszam, ale z insynuacjami, typu: "zaczynam podejrzewać wrzutkę ideologiczną" z zasady nie dyskutuję.

konto usunięte

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

Maciej Filipiak:

- czas relacyjny (bzdura w samej nazwie)

Trudno dyskutować z brakiem podstawowej wiedzy.
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

to tak zabrzmiało, jak byś Ty tą wiedzę miał

konto usunięte

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

Bartek W.:
Rafał F.:
Ciekawe dlaczego Bartek nie bierze udziału w dyskusji...?
Zakłada wątek - prowokuje temat i milczy ...
Biorąc pod uwagę profil jego zainteresowań zaczynam podejrzewać "wrzutkę" ideologiczną tym
bardziej ,iż analogiczne a właściwe tożsame teksty znalazły się niemal równocześnie na wątku
"Fizyka" i "Matematyka"......

Przepraszam, ale z insynuacjami, typu: "zaczynam podejrzewać wrzutkę ideologiczną" z zasady nie dyskutuję.
Uderz w stół a nożyce same się otworzą...
Paweł G.

Paweł G. Instytut Fizyki
Plazmy i Laserowej
Mikrosyntezy,
Project ...

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

W celu zrozumienia "paradoksu bliźniaków", proponuję jako pierwszy krok rozwiązanie prostego zadania (które już kiedyś podałem na innym wątku, ale nie pamiętam, żeby ktoś rozwiązał ;).

Z jaką prędkością musi lecieć bliźniak do oddalonej o 10 lat świetlnych gwiazdy, żeby wydawało mu się, że leci tylko rok?
Jak się pomyśli nad interpretacją wyniku, to jest się dość blisko "załapania", o co w tym wszystkim chodzi, z tym zastrzeżeniem, że trzeba zadanie rozwiązać SAMEMU.Paweł G. edytował(a) ten post dnia 10.02.12 o godzinie 23:34

konto usunięte

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

To ciekawe zadanie.

Coś ponad 99% światła. Przy 100 % dla naszego podróżnika czas by się "zatrzymał" - z jego
punktu widzenia.

Oczywiście pomijamy zagadnienie czy organizm ludzki wytzrymałby takie przeciążenia...

konto usunięte

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

Igor Nowikow ukończył Uniwersytet Moskiewski im. M. Łomonosowa w 1959 roku. Trzy lata później trafił do grupy astrofizyków kierowanej przez legendarnego Jakowa Zeldowicza. Od początku swojej działalności naukowej zajmował się czarnymi dziurami i kosmologią. Do jego największych osiągnięć należy sformułowanie hipotezy, że czarne dziury mogą być związane z obiektami, które emitują promieniowanie rentgenowskie. Wspólnie z A. Doroszkiewiczem, na podstawie analizy tła promieniowania Galaktyki, Nowikow wykazał, że mikrofalowe promieniowanie tła będące pozostałością po Wielkim Wybuchu powinno dominować na centymetrowych falach radiowych. Nowikow jest znakomitym wykładowcą i popularyzatorem. Wraz z Zeldowiczem napisał pierwszą monografię astrofizyki relatywistycznej. Jest autorem książek: „Czarne dziury i Wszechświat” oraz „Rzeka czasu. Czarne dziury, białe dziury i podróże w czasie”, które stały się przewodnikami po wspaniałym świecie współczesnej kosmologii. Obecnie Nowikow kieruje Centrum Astrofizyki Teoretycznej w Kopenhadze.


Igor Nowikow w swojej książce "Rzeka czasu" tak próbuje wyjaśnić paradoks bliźniąt: „W 1911 roku francuski fizyk Paul Langevin rozważał nastę­pujący eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie dwóch braci bliźniaków. Jeden z nich wyrusza w podróż rakietą kosmiczną, a drugi pozostaje na Ziemi. Gdy podróżnik wraca do domu, jest młodszy od swego brata bliźniaka. Dla astronauty stanowi to jawny dowód na to, że odbył podróż w przyszłość. Zdaniem niektórych teoretyków jest to niemożliwe. Twierdzą oni, że z teorii Einsteina wynika względność ruchu. Wobec tego astronauta może uważać, że to on pozostaje w spoczynku, a Ziemia wraz ze wszystkimi ludźmi ucieka w kosmos w przeciwnym kierunku. Z jego punktu widzenia zegary na Ziemi tykają wolniej niż zegar pokładowy. Astronauta wyciąga zatem wniosek, że gdy dojdzie do ponownego spotkania, brat bliźniak będzie młodszy. Otrzymujemy w ten sposób jawny paradoks. Obaj bracia twierdzą, że to ten drugi będzie młodszy. Który z nich ma rację? Gdy dojdzie do spotkania, zapewne wystarczy, by spojrzeli na siebie, a dowiedzą się prawdy. To właśnie jest ów słynny „paradoks bliźniąt”. Specjaliści bardzo szybko wyjaśnili ten problem, ale dla nie wtajemniczonych paradoks bliźniąt był dowodem niepoprawności teorii względności jeszcze przez wiele lat. Niestety, takie wywody wciąż można spotkać w literaturze. Który z braci jest starszy i dlaczego? Sedno sprawy kryje się w tym, że argumenty dotyczące spowolnienia czasu są ważne tylko w układach odniesienia poruszających się ze stałą prędkością. Fizycy mówią, że wzory Einsteina obowiązują (w takiej postaci, jaką on im nadał) tylko w inercjalnych układach odniesienia. Pasażer nie zauważa ruchu statku lub rakiety tylko wtedy, gdy pojazd ani nie przyspiesza, ani nie zwalnia. Nie ma natomiast wątpliwości, że astronauta czuje przyspieszenie podczas startu. Zapewne wszyscy słyszeli o przeciążeniu, jakiemu podlegają astronauci podczas startu i lądowania. Nie ma zatem wątpliwości, że sytuacja brata na Ziemi nie jest równoważna sytuacji astronauty w rakiecie. Ziemię można uważać, w pewnym przybliżeniu, za inercjalny układ odniesienia, natomiast astronauta, by powrócić do domu, musi wpierw wyhamować rakietę, następnie zawrócić i przyspieszyć do dużej prędkości, po czym raz jeszcze wyhamować, by bezpiecznie wylądować. Rzecz jasna, podczas hamowania i przyspieszania układ związany z rakietą nie jest inercjalny i astronauta odczuwa przeciążenie. W tym okresie nie obowiązują wzory Einsteina, dostosowane do układów inercjalnych, astronauta nie ma podstaw, by uznać, że to zegary na Ziemi chodzą wolniej. Nie będę tu szczegółowo analizował całego doświadczenia. Teoretycy wiedzą, jak obliczyć upływ czasu w układzie odniesienia poruszającym się z przyspieszeniem. Okazuje się, że nie ma tu żadnych sprzeczności i rację ma brat, który pozostał na Ziemi, ponieważ przez cały czas znajdował się w inercjalnym układzie odniesienia, podczas gdy rakieta poruszała się z przyspieszeniem. Naiwne przekonanie astronauty, że w tym okresie zegar na Ziemi chodził wolniej, jest błędne.”


W swojej książce "Rzeka czasu" Igor Nowikow tak kontynuuje swoje wyjaśnienia dotyczące zawiłości związanych z relatywistyczną dylatacją czasu: „Z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora puls astronauty, tykanie zegara i wszystkie inne procesy zachodzące w rakiecie ulegają jednakowemu spowolnieniu. Wobec tego względna częstość pulsu astronauty i tyknięć zegara nie ulega zmianie. Powiedzmy, że serce astronauty wykonuje jeden skurcz na sekundę. Według czasu astronauty (tak zwanego czasu własnego) wszystkie procesy zachodzą z taką samą szybkością, jakby rakieta spoczywała. Natomiast wedle obserwatora zewnętrznego czas własny astronauty biegnie wolniej niż czas laboratoryjny. Nie ulega zatem wątpliwości, że rzeka czasu nie płynie wszędzie z taką samą prędkością. Astronauta nie może również wykryć skrócenia podłużnych rozmiarów rakiety. Każda miarka lub inny wzorzec odległości, którym mógłby się posłużyć, ulega takiemu samemu skróceniu jak rakieta, a zatem długość rakiety wyrażona za pomocą takich jednostek nie ulega zmianie po tym, jak rakieta nabrała wielkiej prędkości. Astronauta nie obserwuje zatem nic szczególnego! Nie odczuwa ruchu z wielką prędkością. Rzecz jasna, ten wniosek pozostaje w pełnej zgodzie z pierwszym postulatem teorii względności, który stwierdza, że wszystkie zjawiska w poruszającej się rakiecie zachodzą dokładnie tak samo, jak w rakiecie w stanie spoczynku. Skoro ruch jednostajny prostoliniowy jest względny i nie istnieje ruch absolutny, to astronauta ma pełne prawo uważać, że to on spoczywa, a obserwator na Ziemi leci w przeciwnym kierunku [zasada względności ruchu]. Astronauta dochodzi wówczas do wniosku, że czas na Ziemi płynie wolniej niż w jego rakiecie. Czytelnik, dla którego jest to pierwszy kontakt z teorią względności i który zapomniał, co mówił mu nauczyciel fizyki w szkole, ma prawo zadać następujące pytanie: „Jak to możliwe? Ziemski obserwator uważa, że wolniej płynie czas astronauty, natomiast astronauta twierdzi, iż jest odwrotnie. Jak jest naprawdę? Mogę uwierzyć, że czas ulega spowolnieniu, choć niełatwo mi to przełknąć, ale czy wolniej płynie czas astronauty, czy obserwatora na Ziemi? Jak powiedział Kubuś Puchatek: "Zwykle tak bywa, że ogon jest albo go nie ma. Co do tego nie można się pomylić!" W rzeczywistości - choć to zapewne wydaje się dziwne - tak być nie musi. Nietrudno jest to wyjaśnić. Dla porównania przypomnijmy argument Galileusza na temat spadania ciał w kabinie poruszającego się statku. Zdaniem pasażera w kabinie upuszczony przedmiot spada prosto do jego stóp. Według obserwatora zewnętrznego spadający przedmiot porusza się wraz ze statkiem i jego trajektoria ma kształt paraboli. Ktoś mógłby zapytać: jak ostatecznie porusza się ten przedmiot, po prostej czy po paraboli? Jest oczywiste, że pytanie o prawdziwy kształt trajektorii nie ma sensu. Kształt trajektorii zależy od przyjętego układu odniesienia. Trajektoria jest „naprawdę" prosta dla obserwatora na statku i „naprawdę" paraboliczna dla obserwatora na brzegu. Nie ma tu żadnej sprzeczności. Podobnie wygląda problem spowolnienia czasu. Czas astronauty płynie „naprawdę" wolniej dla obserwatora na Ziemi, natomiast według astronauty „naprawdę" wolniej zachodzą wszystkie procesy na Ziemi. Nie ma tu żadnej sprzeczności. Ten wniosek wypływa z teorii względności. Rzecz jasna, nie jest łatwo się z tym wszystkim pogodzić.”

Igor Nowikow w podsumowaniu napisał, że: „Czytelnicy, którzy nie w pełni to wszystko zrozumieli, nie powinni wpadać w rozpacz. Po tym, jak Einstein ogłosił swoją teorię, całkiem liczna grupa wybitnych fizyków potrzebowała długiego czasu, aby ją zrozumieć. Przeciętni uczeni, nie mówiąc już o ludziach nie znających fizyki, mieli ogromne trudności z zaakceptowaniem teorii, która obaliła wszystkie koncepcje czasu i przestrzeni, do których nawykli. Wielu z nich próbowało znaleźć błędy i sprzeczności w teorii Einsteina. Tego rodzaju próby nie ustały nawet po kilkudziesięciu latach od powstania teorii względności. Na przykład w 1931 roku, ćwierć wieku od opublikowania pracy Einsteina o teorii względności, w Lipsku została wydana książka, zatytułowana: 100 autorów przeciw Einsteinowi. Stu ekspertów całkowicie odrzuciło teorię względności i wynikające z niej wnioski.”


Zapewne mieli ku temu jakieś nie trywialne powody...

konto usunięte

Temat: Paradoks bliźniąt w teorii względności

Zwracam uprzejmie uwagę, iż książka Igora Nowikowa "Rzeka Czasu" jest książką popularno-naukową,
nie zaś rozprawą i pracą naukową.
Osobiście mam tą książkę.

W swojej książce "Hiperprzestrzeń....." - z tej samej serii - Prof. Michio Kaku rozważa możliwość
istnienia więcej niż 4 wymiarów - nie jest to jednak dowodem ich istnienia.

Podważanie teorii Einsteina na podstawie luźnych rozważań nawet znanych fizyków w pracach
beletrystycznych w gruncie rzeczy oraz na gruncie własnej wiedzy szkolnej z zakresu fizyki to
jednak mówiąc najzupełnie delikatnie trochę za mało.....

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Następna dyskusja:

Paradoks młotka i gwoździa




Wyślij zaproszenie do