![](https://static.goldenline.pl/user_photo_basic.jpg)
konto usunięte
Temat: przekaz
mam prosbe o zrozumienie przekazu jaki otrzymalam we snie.problem polega na tym, ze postanowilam zatrudnic dwoch pracownikow zaraz po wakacjach. Pierwsza osoba, o ktorej pomyslalam jest mezczyzna, ktory od 20 lat nie pracuje, ma 40 lat i mieszka u mamusi... zalicza wszystkie kursy i staze ezoteryzujace i "rozwoju osobistego"... przychodzi do mnie od dobrych kilku lat jako klient i po pewnym czasie zaczelam mu sugerowac, ze moze tak zaczalby szukac pracy... ale to akurat nie jest mozliwe... i nawet nie wiem dlaczego... to sie nazywa "zbieg okolicznosci"...
pomyslalam, ze jezeli ja go nie zatrudnie to nikt go nie zatrudni... zwykla litosc.. ale uwazam, ze zasadna, chociaz nie lubie kierowac sie litoscia...
tydzien temu spotkalam "przypadkiem" nieznana mi kobiete i zaproponowalam jej prace po 10 minutach rozmowy, zgodzila sie i jestem bardzo zadowolona.. jakos poczulam, ze swietnie sie nam bedzie pracowac, ze jest samodzielna i godna zaufania i dokladnie wszystko co na dzisiaj wyobrazam sobie aby pracownik mial....
i wlasnie po tym spotkaniu zaczelam miec dylematy...
gdy ten facet bedzie w pracy musze sprawdzac jak pracuje, musze byc "szefem", co mi nie odpowiada, gdyz wolalabym sie zajac w tym czasie innymi pracami, ktore mnie pasjonuja, a na ktore teraz nie mam zbyt duzo czasu, zamiast obserwowac czy pracownik dobrze wykonuje obowiazki....
zaczela mnie cala sprawa irytowac...
wczoraj przyszla do mnie znajoma, ktora "czuje duzo rzeczy" (nazwijmy to w skrocie) i powiedzialam jej o swoim dylemacie, ze "musze i nie chce"... zaproponowala mi abym poprosila przekaz we snie... to bylo wczoraj. w nocy mialam sen i od dwoch godzin nie wiem jak go zinterpretowac... prosze o sugestie.
bylam w jakiejs miejscowosci uzdrowiskowej i dostalam pokoj u nieznanych mi ludzi. kobieta miala syna ok. 16 letniego, ktory powinien pracowac ale ze wzgledu na 100% bezrobocie - nie mogl... ostatecznie skonczyl mi sie pobyt jednodniowy u tej rodziny i zainstalowalam sie na drugi dzien u innej rodziny. po drodze do tej nowej rodziny spotkalam wielka skarbonke na datki "w intencji", trzeba bylo dac datek i kobieta w okienku rejestrowala prosby i zapisywala ile kto wrzucil. wrzucilam bardzo duzo pieniedzy, nie liczylam, ale musialo byc duzo, gdyz druga maszyna obok wyrzucila mi "bony" na inne intencje, gdyz ta intencja, na ktora zlozylam datek jest pelna. dali mi nawet teczke abym mogla te bony schowac, a takze wykrecono mi numer telefonu, do ktorego bede mogla moja intencje osobiscie przekzac. powiedziano mi, ze mam mowic do telefonu "ojcze biskupie" (nawiasem mowiac nie jestem katoliczka). powiedzialam do telefonu, ze datek jest w intencji mlodego chlopca, ktory potrzebuje pracy, na pytanie "jakiej" spanikowalam, gdyz uzmyslowilam sobie, ze nawet nie znam projektu tego chlopca i wymyslilam na poczekaniu, ze on chce otworzyc punkt naprawy samochodow. telefon sie wylaczyl a ja kontynuowalam dalej droge do tej nowej rodziny. gdy przyszlam na miejsce okazalo sie, ze dom nie nadaje sie na mieszkanie, gdyz jest bardzo zle skonstruowany, np kuchnia jak mi pokazali to dlugi korytarz w glebi ktorego mieszcza sie wszystkie niezbedne rzeczy i mozna te kuchnie po prostu uciac w polowie i ja przebudowac. zabieralam sie do wyjscia po wysluchaniu projektu przebudowy gdy przyszla znana mi juz kobieta z synem, ktory szuka pracy. i ja zapytalam co on lubi robic w zyciu, a on odpowiedzial, ze spacerowac po ulicach. i ja odeszlam dgyz chcialam sprawdzic czy spacerowanie po ulicach tego miasta jest przyjemne. ulica byla bardzo nachylona i szlam "w dol" pomyslalam sobie, ze to latwe tak spacerowac, zadnego zmeczenia... i w tym czasie po innej ulicy prostopadlej po tej, po ktorej szlam przejechal samochod, wtedy pomyslalam, ze wolalabym jechac w tamta stronesamochodem niz tutaj spacerowac...
obudzilam sie.
nie mam pojecia jak zinterpretowac ten sen ...
z gory dziekuje za ewentualne uwagi -)zoya P. edytował(a) ten post dnia 06.07.08 o godzinie 10:27