Jakub B Bączek

Jakub B Bączek Twórca Akademii
Trenerów Mentalnych

Temat: Marzenia się NIE spełniają

Wielu ludzi myśli, że marzenia się spełniają. Że wystarczy czegoś bardzo chcieć, żeby to osiągnąć. Niestety nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Jeden z moich Pracowników nagrał mi kiedyś na płytę film „Secret” (o prawie przyciągania). Słyszałem wielokrotnie laurki na temat tego filmu i masę pochlebnych recenzji. Kiedy go skończyłem oglądać, nie mogłem uwierzyć, że brakuje w nim jeszcze jednego „akapitu”. O tym „akapicie” właśnie będzie ten tekst…

Miałem kiedyś takiego szefa – nazwijmy go Panem M. Płacił mi mało, a wymagał dużo. Nie był ze mną szczery, ale i tak mógł liczyć na lojalność. Mocno mnie nie doceniał, a mimo to go ceniłem. Obiecywał mi często dalekie podróże, egzotyczne lądy i piaszczyste plaże. Snułem więc swoje marzenia o służbowych wyjazdach do Egiptu, Grecji, Turcji czy Hiszpanii. Pan M. podsycał te marzenia za każdym razem, kiedy obniżał mi z jakichś powodów wypłatę. Malował przede mną obrazy palm, szerokich basenów i bezpłatnych biletów lotniczych z moim nazwiskiem. Czas jednak płynął i coraz mniej wierzyłem w jego opowieści. Był bardzo sfrustrowany, kiedy odszedłem z jego firmy. Od tamtej pory nigdy się nie spotkaliśmy.

Dziś jestem młodym emerytem, który podróżuje znacznie więcej niż statystyczny Polak. Kiedy musiałem wypełnić listę krajów, które odwiedziłem w ostatnich pięciu latach (potrzebne by otrzymać wizę do USA), zajęło mi to… 45 minut. Lista moich podróży we wniosku wizowym zrobiła też wrażenie na Konsulu Stanów Zjednoczonych. Powiedział coś w stylu „You’re a hard traveller sir!”. Co ciekawe, za wiele swoich podróży nic nie płacę albo też udaje mi się (udaje?) tak podróżować, żeby wydawać dużo mniej niż inni, korzystając z tych samych usług i odpoczywając w tych samych miejscach. Dlaczego więc wciąż uważam, że marzenia się nie spełniają?

Bo marzenia się nie spełniają! MARZENIA SIĘ SPEŁNIA! Nie wystarczy marzyć, trzeba też działać. Nie wystarczy podejmować wyobrażeń, trzeba tez podejmować decyzję. Nie wystarczy śnić, trzeba pracować tu i teraz! Gdybym nie założył firmy zajmującej się animacją czasu wolnego (STAGEMAN) w 2009 roku, nie audytowałbym hoteli ze swoimi pracownikami na całym świecie. Gdybym nie współtworzył jednej ze swoich spółek z zakresu lotnictwa (AKADEMIA STEWARDESS), nie otrzymywałbym zniżek na niektóre loty. Gdybym nie budował przychodów pasywnych (WORK & FUN), nie mógłbym podróżować przez ponad 6 miesięcy w roku łącznie! Marzenia musisz spełnić „własnoręcznie”, bo… samo się nie zrobi!

Inna historia. 1999 rok. Ja, wtedy jeszcze 17-latek, zdobywam razem z kolegami z BBTS Bielsko-Biała tytuł Mistrza Polski w siatkówce juniorów. Złoty medal do dziś leży na półce obok mojego biurka. W młodej głowie rysują się wielkie marzenia o kadrze narodowej. Okazuje się jednak, że przegrywam sportową rywalizację, kolano boli coraz bardziej, a psychologia pociąga mnie bez reszty. Nie zagrałem więc ani jednego meczu siatkówki z Orzełkiem na piersi i nigdy nie stałem na boisku jako siatkarz podczas Mazurka Dąbrowskiego. Co więcej, jako trener (a byłem nim przez kilka lat) też jakoś nie znajduję w swojej pocztowej skrzynce propozycji na pracę w kadrze. Mija 15 lat i…

W 2014 roku rozpocząłem projekt treningu mentalnego dla kadry narodowej siatkarek Piotra Makowskiego. Opracowałem kilkuletnią koncepcję, którą powoli, stopniowo i bez rozgłosu wdrażam. Przyzwyczajam do swojej obecności, buduję sobie opinię i jestem wsparciem dla tych, którzy tego chcą już w tym sezonie. Mało tego, pracuję też nad koncepcją treningu mentalnego dla kadry siatkarzy Stephana Antigi. Próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie, jak pracować, żeby pomóc siatkarzom wygrać medal na Mistrzostwach Świata 2014 w Polsce. Krótko mówiąc – jestem w siatkarskiej kadrze Polski (jednej i drugiej – wyżej się już nie da). W innej roli niż przypuszczałem, ale po 15 latach w tym miejscu, o którym marzyłem. I uwaga: nadal twierdzę, że marzenia się nie spełniają!

MARZENIA SIĘ SPEŁNIA: studiując samodzielnie psychologię przez 15 lat, czytając nudne książki ze zrozumieniem, szkoląc się, a przede wszystkim: rozmawiając z ludźmi, obserwując i bardzo, ale to bardzo ciężko pracując. Moja praca z najlepszymi siatkarkami i najlepszymi siatkarzami w naszym kraju (a wkrótce – mam nadzieję – na całym świecie) nie jest żadnym przypadkiem. To nie prawo przyciągania, myślenie o tym, ani też znajomości czy fuks doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem. Doprowadziły mnie tutaj natomiast decyzje, wyrzeczenia i pasja. Ale nie taka zwykła pasja. Mówię tu o pasji takiej, że się ma ogień w sercu.

I ostatnia już na dziś historia. Jednym z jej bohaterów jest Jacek Walkiewicz. Kiedy zobaczyłem tego mówcę motywacyjnego i trenera na YouTube, poczułem, że to człowiek właśnie takiej pasji, o której wcześniej. Przecierałem oczy ze zdumienia widząc, jak wiele ludzi ogląda Jego wystąpienie na TED w Internecie. Kilka miesięcy temu, kiedy byłem już na emeryturze i nie musiałem pracować dla pieniędzy, pomyślałem, że umrę z nudów jeśli nie będę nic robił i że chcę się dzielić tym co mam. Dzielę się więc na różne sposoby. Czasem radą, czasem pieniędzmi, czasem swoim czasem (fajne zdanie, co?), ale najczęściej i najchętniej motywacją do działania. Bo tej mam pod dostatkiem. I kiedy marzyłem, żeby motywować i inspirować ludzi jak Walkiewicz, to pamiętałem jednocześnie, że marzenia się nie spełniają.

Od początku istnienia spółki JBB Coaching zgłaszali się ludzie na moje konsultacje i szkolenia. Ale bardziej kilka niż kilkaset osób. To były ważne spotkania, ale czułem, że mam w sobie więcej niż to, co daję swoim słuchaczom, czytelnikom i klientom. Usiadłem więc do komputera (decyzja) i… napisałem książkę (działanie). I wiesz co? Nagle dociera do mnie informacja, że w dziale „Literatura motywacyjna” w największej w Polsce sieci księgarni (MATRAS), moja książka jest drugą najlepiej sprzedającą się publikacją. Pierwszą jest (jeszcze)… Walkiewicz.

I na koniec. Wybaczcie mi chwalenie się – wcale go nie żałuję bo wierzę w siebie. Wybaczcie mi bezpośredniość – uważam, że jest niezbędna w dzisiejszych czasach. Wybaczcie mi upraszczanie pewnych rzeczy – w świecie, w którym prawie każdy próbuje coś skomplikować, żeby zarobić na tym pieniądze. Napisze to jak prosty (choć absolutnie nie prostacki) człowiek:

Marzenia się nie spełniają (same)…
MARZENIA SIĘ (kur...) SPEŁNIA!!!

I jedyną osobą, która to może zrobić w Twoim życiu jesteś… TY!!!

PS. Więcej na moim blogu: http://www.jbbcoaching.pl/marzenia-sie-nie-spelniaja,d...

Temat: Marzenia się NIE spełniają

Panie Jakubie, bardzo trafny tekst, w którym się w pełni zgadzam. Uważam, że nie ma sensu przepraszać za "upraszczanie pewnych rzeczy – w świecie, w którym prawie każdy próbuje coś skomplikować, żeby zarobić na tym pieniądze", ponieważ właśnie przez usilne komplikowanie sobie codzienności zapomina się o rzeczach prostych, dających szczęście i o drodze, którą powinno się pokonać w celu zrealizowania marzenia, ponieważ ona sama się nie pokona. A do zarabiania każdy ma prawo, tym bardziej, gdy ktoś rzuca prawdą w oczy.

Ludzie chcą osiągnąć wiele, ale niewielu z nich faktycznie osiąga cokolwiek. Można wierzyć w prawo przyciągania, moc wszechświata czy, o zgrozo, przeznaczenie, i czekać. A ktoś inny wykorzysta szansę. I koniec końców zostaje w człowieku tak niewiele więcej prócz chcenia zmiany i spełniania marzeń. A chcieć, to nie znaczy móc.

Chcieć to znaczy, że zdaję sobie sprawę, że coś bym zmienił w swoim życiu i idę w dobrym kierunku. Chcieć to znaczy, że posiadam pewne plany i ambicje i chciałbym je zrealizować. Chcieć to znaczy, że pora rozpocząć swój marsz, którego ścieżka wcale nie musi być prosta, a nawet przeważnie jest pochyła. W górę. Zazwyczaj stromo. Choć i tu wszystko zależy od sposobu myślenia.

Swoją drogą widać było w ciągu ostatnich tygodniu efekty treningów (też tych mentalnych) naszych siatkarzy. Pana nadzieja (jak i milionów innych rodaków) się spełniła, a właściwie została spełniona przez naszą reprezentację (idąc tropem artykułu).

Pozdrawiam
Robert



Wyślij zaproszenie do